Waldemar Michalski. Odkryć Wołyń na nowo (Czechowicz, Iwaniuk, Łobodowski, Czaykowski)

Spis treści numeru 1/2007

Odkryć Wołyń na nowo

(Czechowicz, Iwaniuk, Łobodowski, Czaykowski)

 

Pamięci syna Janusza Michalskiego

 

Wołyń jest przestrzenią historycznego literackiego pogranicza polskiego, ukraińskiego i żydowskiego. Pogranicza, a więc w świadomości potocznej czegoś prawie zewnętrznego, marginalnego, dalekiego od centrum. Tymczasem pogranicze charakteryzujące się wzajemnym przenikaniem kultur, religii i narodowości, stanowi niezwykle cenną, inspirującą przestrzeń dla każdej twórczości. Trzeba więc zauważyć, że to co „pograniczne” stanowi najciekawszą i najważniejszą część m.in. literackich dokonań, stanowi literackie „centrum”. Życie literackie zna niejeden podobny paradoks. Można tu przywołać jako ilustrację tego zjawiska także twórczość Mickiewicza, Słowackiego, Łobodowskiego czy właśnie Brunona Schulza z Drohobycza – mistrzów słowa „z pogranicza”. Wołyń zaś w polskiej literaturze jest ciekawym przykładem twórczej inspiracji pograniczem.
W tradycji literackiej Wołyń to przede wszystkim Juliusz Słowacki i jego Krzemieniec, to także Józef Ignacy Kraszewski jako autor wielu opowiadań i powieści, których akcja rozgrywa się w wiejskim pejzażu pogranicza polsko-ruskiego, ciekawych Wspomnień Polesia, Wołynia i Litwy (1840), wreszcie dyrektor teatru w Żytomierzu i kurator miejscowego gimnazjum (1853-1857) oraz dzierżawca i właściciel majątków koło Łucka (Omelin, Gródek, Hubin).
Wołyń „w przestrzeni kresowej” zaistniał współcześnie dzięki poetom dwudziestolecia międzywojennego. Tu pracował jako nauczyciel Józef Czechowicz (Włodzimierz Wołyński 1923-1926), w podchorążówce w Równem odbywali służbę m.in. Wacław Iwaniuk, Józef Łobodowski i Władysław Milczarek, w Równem mieszkali Jan Śpiewak i Zuzanna Ginczanka, wreszcie także w Równem wydawał swoje tomiki rodowity wołynianin Czesław Janczarski…
To Czesław Janczarski był inspiratorem powołanej do istnienia w Równem grupy poetyckiej „Wołyń”, do której należeli (lub utrzymywali bliskie poetyckie kontakty) wszyscy wymienieni poeci. Jeszcze niedawno temat polskiej obecności na Kresach stanowił polityczne tabu. Cenzura potrafiła wykreślać wszystko to, co dotyczyło Wołynia, Podola, Wilna, Lwowa. Doświadczył tego m.in. Władysław Milczarek, który próbując po wojnie wydać swój kolejny tom wierszy pt. Pożegnanie sadu (1948) spotkał się z nakazem usunięcia z książki wszystkich kresowych akcentów, w tym także nazw miejscowych typu Jar Krzemieniecki czy Poczajów. Tom opowiadań Milczarka pt. Krasnegóry mógł ukazać się w kraju dopiero w 1980 roku.
W 1999 r. ukazała się interesująca książka Jadwigi Sawickiej (Uniwersytet Warszawski) pt. Wołyń poetycki w przestrzeni kresowej (Wydawnictwo DiG). Omawiałem tę pozycję w „Akcencie” (nr 1-2/2001). Książka jest próbą szczegółowego ukazania na konkretnym materiale literackim grupy poetyckiej „Wołyń”, której założycielem był wspomniany już Czesław Janczarski (1911-1971). Przypomnę, że trzon grupy tworzyli: Wacław Iwaniuk (1915-2001), Władysław Milczarek (1914-1993), Jan Śpiewak (1908-1967). Sympatyzowali z „Wołyniem” i utrzymywali z grupą luźny kontakt: Józef Czechowicz (1904-1939) – był m.in. autorem wierszy o tematyce wołyńskiej, a także znakomitym tłumaczem wierszy Pawła Tyczyny, oraz Józef Łobodowski (1909-1988) – legendarnie wywodził swój ród od atamana Łobody, był tłumaczem m.in. wierszy Tarasa Szewczenki oraz autorem tomu Złota Hramota (1954) zawierającego m.in. dwunastoczęściowy cykl pt. Dumy wołyńskie. (To tu w półśnie, w mitycznym Wołyniu spotykają się zatroskane o losy obojga narodów Pani Poczajowska z Panią Ostrobramską). Poetycką muzą wymienionych poetów była piękna i literacko uzdolniona Zuzanna Ginczanka (1917-1944), której Józef Łobodowski poświęcił ostatni tom swoich wierszy pt. Pamięci Sulamity (1979).
Ważną zbiorową prezentacją poetycką grupy była kolumna wierszy opublikowana przez Stanisława Czernika w jego „Okolicy Poetów” w 1936 r. Dwa lata później Czechowicz w artykule Poezja Wołynia opublikowanym w „Kurierze Literacko-Naukowym” (1938 nr 50) omówił działalność grupy, żartobliwie komentując jej dokonania: Wołyniacy piszą wiersze, a nawet poezje! O debiutach książkowych poetów grupy „Wołyń” oraz o ich działalności pisali w różnych periodykach m.in. Stanisław Czernik, Bolesław Miciński, Jan Śpiewak, Józef Czechowicz, Stefan Napierski. Sprzyjał istnieniu grupy ówczesny wojewoda wołyński Henryk Józefski (więziony później w PRL, m.in. na Mokotowie i w Rawiczu).
Idąc tropem myślenia Jadwigi Sawickiej można podjąć próbę wydobycia i opisania charakterystycznych właściwości poezji grupy „Wołyń”.
Należy tu przede wszystkim zauważyć:
a) znamienną semiotykę przestrzeni – przewagę w tej poezji pierwiastka wizualnego, specjalną rolę konkretu, szczegółu, drobiazgu. Pejzażowość i opis stanowią osnowę wierszy poetów wołyńskich. Zmysłowe widzenie świata jest równoznaczne z głęboko przeżywaną emocją. Kazimierz Wyka pisząc o obrazowaniu Czechowicza, który poetycko „dojrzewał” na Wołyniu, zauważył, że w poezji Czechowicza obowiązuje zasada całkowitej transpozycji uczucia na obraz w miejsce liryki bezpośredniej (O Józefie Czechowiczu, w: Rzecz wyobraźni, 1977, s. 40). Wiersz wołyński odwołuje się do lokalnego pejzażu, do wieloreligijnych i wielonarodowych tradycji kulturalnych tych ziem.
Ciekawą sprawą jest ujawnienie przez Sawicką specyficznego wołyńskiego katastrofizmu, obecnego w wierszach m.in. Iwaniuka, Śpiewaka czy Łobodowskiego. Profesor Jerzy Święch wyprowadza go z przeczucia zbliżającej się tragedii, z postrzegania czasu „bez Boga, bez zasad, bez praw”. Święch pisze o poezji Iwaniuka: istnieje w jej warstwie obrazowej, w symbolice, w dykcji coś, co trudno inaczej określić jak powrotna fala katastrofizmu („Akcent” 1990 nr 3, s. 55). „Ciemny Wołyń” jako przeczucie jeszcze nieznanej tragedii jawi się tu w obrazach pełnych czerni i nocy, ognia i trupich śladów. Poetyckie wizje senne pełne są jak najgorszych przeczuć. Pamiętajmy, że wiersze te co najmniej o 10 lat wyprzedzają dramatyczne wydarzenia na Wołyniu lat 1943 i 1944.
b) śpiewność, muzyczne brzmienie. Przykładami mogą tu być szczególnie wiersze Janczarskiego i Milczarka, a także utwory wołyńskie Czechowicza. Muzyczność to wyjątkowa, w której szczególną rolę odgrywa „celność słowa” – żeby użyć terminu Czechowicza. Tu nie chodzi tylko o wersyfikacyjną regularność czy rymy, ważniejszą rzeczą jest melodia słowa i „rytm obrazów” – ich łańcuchowy układ, wzajemne dopowiadanie. Oto jak komentuje Sawicka sztukę muzyczną wiersza wołyńskiego Czechowicza: Znakomita jest instrumentacja w wierszu „przez kresy”, za wzorcowy przykład sposobów poety może służyć sfunkcjonalizowanie samogłoski „o” w kołyszącym, monotonnym ruchu kół toczącego się wozu (koła, zioła, dołem, polem, kołacz), wykorzystanie różnej długości wersów, nieregularności, rymów wewnętrznych prowadzących do bogatszego umuzycznienia. Muzyka wierszy poetów wołyńskich rodzi się więc z obrazów i tkwi w obrazach.
c) charakterystyczny obszar leksykalny, począwszy od nazewnictwa lokalnego (Horyń, Słucz, Stochód, Łuck, Równe, Włodzimierz) po słownictwo potoczne z pogranicza polsko-ruskiego, chociażby takie jak np. burzany, oczerety, załomy, jary, lebiody, wisznie, koromysła… Leksyka znakomicie współtworzy koloryt lokalny portretowanych stron.