Grzegorz Pieńkowski. W filmowym Zwierzyńcu tempo nie spada

Spis treści numeru 4/2012

W filmowym Zwierzyńcu tempo nie spada

 

Trzynaście edycji Letniej Akademii Filmowej w Zwierzyńcu to historia rozwoju i rozmachu, z jakim żadna impreza filmowa w Polsce równać się nie może: od 40 tytułów pokazanych na dwóch salach w edycji pierwszej (rok 2000) do kilkuset tytułów pokazanych na sześciu salach w edycji trzynastej (rok 2012). I to wszystko praktycznie bez zapobiegliwego oglądania się na dotacje państwowe – wszystko dzięki uporowi zespołu pod wodzą Piotra Kotowskiego, pomysłodawcy i głównego sprawcy całego tego przedsięwzięcia. W ciągu jednej dekady z niczego powstał festiwal rozpoznawalny w całym kraju i poza jego granicami, wyjątkowy – bo bez reflektorów i czerwonych dywanów, rankingów i nagród. Bez blichtru – pełen szczerości i bezpośredniości. Taki, na którym można chodzić w krótkich spodenkach i T-shirtach, spotykać się oko w oko z gwiazdami aktorskimi i reżyserskimi po to, by zobaczyć, że to też są zwyczajni ludzie. Co szczególnie widać na spotkaniach z nimi po projekcjach – kiedy stykają się z bezpośrednią krytyką i równie bezpośrednimi pochwałami.
Można zauważyć również wyraźny wpływ Letniej Akademii Filmowej na życie i wygląd samego Zwierzyńca. Po gospodarsku zadbana miejscowość jest obecnie pięknym – nie tylko ze względu na walory przyrodnicze – miasteczkiem w pełni przygotowanym na obsługę ruchu turystycznego. Nie mówię wyłącznie o wyremontowanych i powstałych w ciągu dziesięciu lat pensjonatach i hotelikach; zmieniła się przecież na lepsze infrastruktura turystyczno-wypoczynkowa (wypożyczalnie rowerów, kajaków etc., restauracje i punkty żywieniowe). W 2011 roku projekcje nocne odbywały się (w związku z przejściem Starego Browaru w prywatne ręce) w niewielkim, ale pięknie położonym nad parkowym brzegiem Wieprza nowo wybudowanym amfiteatrze. Zmieniło się coś więcej: urocze miasteczko zaczęło odtwarzać to, co pozostało z przeszłości. Jak wyraźnie powiedział burmistrz Jan Skiba – Zwierzyniec „dostał kopa” i potrafił to wykorzystać. Widzieliśmy to w tym roku: odtworzono Zwierzyńczyk – stary wodno-parkowy układ spacerowy na zapleczu zabudowań Fundacji Zamoyskich. To nie jest tylko rekonstruowanie zabytku. To jest przede wszystkim praca ludzi wierzących w przyszłość swojej miejscowości. Jeszcze raz zacytujmy burmistrza Skibę: LAF wpływa na miasto bardzo pozytywnie poprzez jego promowanie. Mieszkańcy Zwierzyńca przez dwanaście lat przekonali się, że Akademia należy nie tylko do tych, którzy ją organizują pod względem merytorycznym – ona należy również do nich. I to jest chyba najważniejsze.
Co się działo w czasie dwóch ostatnich edycji, w latach 2011 i 2012? Bardzo dużo.
Rok temu podczas dwunastej edycji bogactwo filmowej karty dań mogło wręcz oszołomić: 44-filmowa „Karawana z Maghrebu” prezentująca kinematografię północno-zachodniej Afryki, jedenastofilmowa retrospektywa największego chyba skandalisty włoskiego – Tinto Brassa, dziesięć filmów człowieka-instytucji amerykańskiego kina klasy „B” – Rogera Cormana, sześć – Karela Kachyni, osiem – jednego z najciekawszych twórców współczesnego kina rosyjskiego, Siergieja Sołowjowa… i cykle tematyczne: o ślubach i weselach, o jesieni życia, o Syberii, kino litewskie, europejskie, autorskie prezentacje dokumentów Macieja Adamka i Macieja Cuske, i jeszcze, i jeszcze, i jeszcze… i etiudy studenckie, dokumenty z wiodących przeglądów dokumentalnych… można by tak wyliczać długo. Łącznie ponad 280 filmów, koncerty rockowe, spektakle teatralne, warsztaty animacji, kino dla najmłodszych… Oferta tak obfita, że już w trakcie trwania imprezy słychać było głosy powątpiewające w to, czy za rok uda się tę propozycję przebić. Tym bardziej że dyskusje wywołane filmami Sołowjowa, Cormana, a przede wszystkim Brassa toczyły się długo po wieczornych koncertach. Można bez kozery powiedzieć, że filmy rok temu podczas Akademii towarzyszyły nam przez okrągłą dobę.
W tym roku wszystko zaczęło się wynurzeniami rektora Kotowskiego na temat wpływu trzynastki na organizację imprezy i propozycję tematyczną: otóż jak się okazało – wpływ ten był żaden. Nikt się przesądom nie poddał, szczególnie aktywna była pogoda oferująca temperaturę powietrza zbliżoną do parzącej. Wynagrodzeniem stawało się samo wejście do względnie chłodnej klimatyzowanej sali kinowej – w niej odczuwaliśmy wyraźnie postęp techniczny, jaki nastąpił w ciągu ostatnich lat Akademii.
W tym roku przez dziesięć dni pokazano: 226 filmów pełnometrażowych, trzy spektakle teatralne, jeden recital i pięć koncertów folkowych. Prócz tego wiele krótkich metraży, etiud studenckich i funkcjonujący na zasadzie przystawki do dań głównych, czyli dodatków przed pełnymi metrażami, cykl przedstawiający retrospektywnie animację propagandową czasu drugiej wojny światowej. Przyjrzyjmy się głównym motywom tegorocznej edycji.
(…)