Grzegorz Władysław Wróblewski. Walka jako forma sztuki. O estetyce dalekowschodnich sztuk walki

Spis treści numeru 3/2012

Walka jako forma sztuki. O estetyce dalekowschodnich sztuk walki

 

(…)
Sztuk walki nie należy jednoznacznie utożsamiać ze sportem, gdzie na pierwszy plan wysuwa się agonistyczny element współzawodnictwa z innymi, którzy w umownych realiach gry indywidualnej lub zespołowej stają się rywalami. Sztuki walki, określane jako ruchowe formy ekspresji filozofii Wschodu (S. Tokarski) czy też psychofizyczne systemy samorealizacji (W. J. Cynarski), są zjawiskiem dużo bardziej złożonym, gdyż poza składnikiem czysto cielesnym, zawierają w sobie pierwiastek duchowy czy wręcz transcendentny. W swoim filozoficznym wydźwięku jest on zbliżony do starożytnego, greckiego pojęcia kalokagatii będącej ideałem etycznym ukierunkowanym na harmonijne połączenie w człowieku piękna ciała ludzkiego z dobrem i moralną dzielnością1. Tak jak w wychowaniu arystokratycznie urodzonej greckiej młodzieży kładziono nacisk na równoczesne kształtowanie wartości kalos, czyli piękna, oraz agathos, czyli dobra, tak też w sztukach walki akcentuje się nie tylko walor sprawnej walki, ale także wytężoną pracę nad charakterem, przezwyciężanie własnych słabości i dążenie do moralnej doskonałości, znajdujące wyraz chociażby w czystości intencji, roztropności i panowaniu nad własnymi emocjami. I chociaż pierwotnie metody i techniki walki ukształtowane na Dalekim Wschodzie miały głównie wymiar utylitarny, to takie osoby, jak Morihei Ueshiba – twórca współczesnego aikido, czy Gichin Funakoshi – twórca współczesnego karate tradycyjnego, sprawiły, iż stały się one przede wszystkim szkołą kształtowania charakteru, co wyraża napis widniejący na pomniku poświęconym pamięci tego drugiego: karate ni sente nashi – „karate nie jest sztuką agresji”. Można by więc wysnuć konkluzję, iż dalekowschodnie sztuki walki przeszły znaczącą teleologiczną ewolucję (czy wręcz rewolucję) – kiedy powstawały, pokrewne były średniowiecznemu rozumieniu sztuk mechanicznych (jedną z nich była militaria, czyli sztuka bronienia się przed wrogiem2), a współcześnie, eksponując walory piękna i dobra, stały się bliższe sztukom wolnym.
Należałoby się jednak zastanowić, czy rzeczywiście sport, a szczególnie sztuki walki są nacechowane elementami piękna i dobra do tego stopnia, iż możemy o nich powiedzieć, że są sztuką w nowożytnym tego słowa znaczeniu? Pamiętajmy, że piękno jako wartość było często utożsamiane z dobrem. Jak ujmuje to Umberto Eco „piękny” – a wraz z nim „wdzięczny” i „ładny”, „wzniosły”, „cudowny” i „pyszny” i tym podobne wyrażenia – to przymiotnik, którego często używamy wskazując, że coś nam się podoba. Wydaje się, że w tym znaczeniu piękne równa się temu, co dobre, i w istocie w wielu epokach zakładano ścisły związek pomiędzy pięknem i dobrem3. Związek ten widoczny jest również w estetyce krajów Dalekiego Wschodu, np. w Japonii, która – jak stwierdza Beata Kubiak Ho-Chi – (…) od najdawniejszych czasów hołdowała wartościom estetycznym, czyli zmysłowym, nielogicznym, intuicyjnym, łącząc to, co piękne, z tym, co dobre, właściwe, sprawiedliwe4. Uprawianie sztuk walki rozwija u osób podejmujących taką drogę nie tylko utylitarną agonistyczną sprawność obrony i ataku, lecz także wspomniane już wartości moralne. W tym sensie kształtuje również w człowieku piękno duchowe, tożsame z dobrem (do pewnego stopnia), co wyraża się chociażby w języku potocznym, gdy mówimy „piękne postępowanie”, tak naprawdę mając przecież na myśli działanie dobre – szlachetne, altruistyczne, pozbawione agresji. Wszystkie te określenia można zastosować również do opisu sztuk walki rozumianych (choćby nawet idealistycznie) zgodnie z filozofią, jaka przyświecała twórcom współczesnych ich form, którzy nacisk położyli głównie na rozwój osobowy i moralny. Tak więc dalekowschodnie sztuki walki można uznać za rodzaj sztuki w sensie etyczno-estetycznym, odwołującym się do starożytnego ideału kalokagatii. Czy jednak są one sztuką w ujęciu czysto estetycznym? Mówiąc inaczej, czy w sztukach walki wartość piękna może występować sama w sobie (rozumiana wyłącznie jako kalos) i jeśli tak, to gdzie moglibyśmy dostrzec jej przejawy?
(…)

1R. Sawa: Kalokagatia (w:) Encyklopedia katolicka. T. 8, Towarzystwo Naukowe KUL, Lublin 2000, s. 411.
2W. Tatarkiewicz: Dzieje sześciu pojęć, dz. cyt., s. 24.
3Historia piękna. Red. U. Eco. Przeł. A. Kuciak. Dom Wydawniczy Rebis, Poznań 2007, s. 8.
4B. Kubiak Ho-Chi: Estetyka i sztuka japońska: wybrane zagadnienia. Universitas, Kraków 2009, ss. 19-20.