János Lackfi. Wiersze

Spis treści numeru 2/2010

 

Magik

Życie magika bywa zabawne.
Wraca do domu. Aktówka, którą rzuca,
w locie zamienia się w szal
i po chwili rozpływa w powietrzu
jak smuga dymu. Zjada na obiad
tuzin jaj wyciągniętych właśnie z rękawa.
Potem bierze gazetę – w dłoniach trzepocze
mu gołąb pocztowy. Jeśli zechce,
położy się spać choćby na suficie,
a rano zbudzi wypoczęty.
Z ust otwartych do ziewnięcia
Pofruną zapalone żarówki.
Lecz czasami los magika staje się udręką.
Gdy chce włożyć kapelusz,
skacze mu na głowę królik albo kot,
pochwycona kiść winogron rozpada się
w proch drobny jak cukier puder.
Nie wydmucha nosa, bo zamiast chusteczki
zawsze znajduje tykający zegarek.

Mogąc mieć wszystko, mogąc spełnić
najbardziej szalony kaprys, nie robi nic:
ofiara własnych zdolności, król Midas
czyniący cuda bezwolnie i apatycznie.

 

Klawisze

Ty na dole grasz na fortepianie
ja na górze piszę wiersz
każdą próbę zbliżenia
natychmiast udaremnią dzieci
uczepią się twojej spódnicy
mnie będą ciągnąć za rękawy
narodzone dzięki naszym objęciom
nie pozwalają nam teraz na bliskość

wieczorami zasypiasz wcześnie
rano budzę się długo po tobie
topimy w dźwiękach klawiszy
ty na dole przy fortepianie
ja na górze nad klawiaturą
to co byśmy sobie powiedzieli
jednym długim uściskiem

                              przełożyła Anna Goławska