Ulica Okopowa
Zapach starych cegieł
Szarego podwórka
Mokra brudna trawa
Rupiecie na kółkach
Płacz małego dziecka
I starej hrabiny
Dziecka płacz do mleka
Starej do morfiny
Rude ogrodzenie
I martwa kałuża
W bramie stygnie ciało
Pijanego stróża
Śmietnik pospolity
Dom czarnego kota
Okna bez miłości
Za nimi ślepota
Moje zimne drzewo
Na nim puchacz straszy
Obok piaskownica
Tak niewiele znaczy
Modlitwa wieczorna Krystyny W.
W imię ojca i syna
Pragnę z serca całego
By Jaślarska dożyła
Tylko dnia jutrzejszego
W imię matki najświętszej
Pragnie cała ma dusza
By Jaślarskiej małżonek
Jutro już się nie ruszał
Dla ich dzieci w przytułku
Niech już miejsca nie będzie
Za co wpłacę na tacę
I dołożę w kolędzie
Sto zdrowasiek odmówię
By rodzina ich cała
Niespodzianie o świcie
Raka trzustki dostała
Niech Jaślarskich nawiedzą
Jakieś plagi nieznane
Niech lekarstwa nie będzie
Na te ścierwa jebane
W imię radia świętego
Na kolanach odpowiem
W ojcu mam dyrektora
W bogu ojca połowę