Waldemar Michalski. Wiersze

Spis treści numeru 3-4/2004

Spotkanie z poetą

                                  pamięci Wacława Iwaniuka
Nie napisałem wiersza o Toronto
a tak bardzo chciałem
gubiłem słowa nad brzegiem jeziora
całowałem ostatnie płatki śniegu
i śnił mi się poeta którego widziałem
za każdym rogiem ulicy.

Nie napisałem wiersza o Toronto
a przecież prawdziwie obiecywałem
stojąc na progu starego ratusza
słuchałem – milczały mury
i czas jak bajeczna rzeka
przepływał kaskadami wiecznego miasta.

Z wysokiego piętra odczytywałem znaki
daleko pulsowało światło
czerwień była jak na dłoni
wieża wbita w bochen miasta – niby krzyż
niby maszt – na kształt bocianiego gniazda
– otwierała drogi zamykała usta.

W kluczach dzikich gęsi a może łabędzi
w pląsach czarnych i szarych wiewiórek
rozpoznawałem umowne spojrzenia
poety co za wcześnie odszedł
za późno powrócił. Dotykałem żywej fali
jeziora – milczałem – nie byłem sam.

Toronto, marzec – kwiecień 2003 r.

 

Tryptyk morski – Międzyzdroje

1. Ziemia

Dojrzewa lato. Gasną ogniki głogu
złotym gronem rokitnik się mieni
– mój wrzesień.
Na pustej plaży ślad
końskich kopyt – galop serca
łagodne słowa falowanie

Przez palce przeplata się bursztynowe słońce
i zegar na kurantowej wieży
– pali się morze

Wędrujemy wzdłuż brzegu – ja towarzysz
skrzydlatych elegantek
na nóżkach z czerwonych patyczków

i moja nadzieja zamieniona
w kamień – pieści ją słona woda
grzeje zaprzeszłe lato.

2. Ryba

Kupiłem srebrny krążek
na szczęście – za tysiąc lat
morze zabierze górę Gosań
ktoś inny zakładać będzie rezerwaty
powstanie legenda
o nowej Winecie.

Od wschodu do zachodu
muszelki kutrów na fali
przewodnik rysuje na piasku:
horyzont morza – pamięć
pierścień słońca – szczęście
kamień – wiara.

Plaża pachnie rybami
„szkoda łez komu w drogę”:
Naszym przodkom wystarczały
Ryby stare i cuchnące
My po świeże przychodzimy
W oceanie pluskające.

Złamane groty – wyznaczone granice
resztki okrętów
wyrzuca chłodna fala:
trochę raju – trochę piekła
co kto woli.

3. Morze

„Amber”znaczy bursztyn
na słoneczną plażę
wychodzi jako okręt biały.
Fala żyje falą
morze jest niebieskie jak sukienka
Naszej Pani z gotyckiej świątyni.

Ślad bosej stopy dodaje odwagi
zrób krok dalej – wołaj – w dłoni
pulsuje gorący kamień.

Słowa znajome – serdeczne gesty
trudne początki nowego – wymieniamy
adresy: Vertrauen znaczy Zaufanie.

Zapisuję w kalendarzu: ostatni dzień
lata – Kazachstan modli się z Papieżem
Chodzącego Po Morzu wypatruję z brzegu.

 

Więcej wierszy w papierowym wydaniu „Akcentu”.