Monika Adamczyk-Garbowska: Sztuka przekładu

Spis treści numeru 4/2003

Sztuka przekładu

 

W latach siedemdziesiątych jednym z najciekawszych periodyków w Polsce, do której literatura zachodnia docierała wprawdzie łatwiej niż we wcześniejszych dekadach i w większych dawkach, ale często ze znacznym opóźnieniem, była „Literatura na Świecie”. Było to też niemal jedyne pismo zajmujące się bliżej problemami teorii i krytyki przekładu. Niektóre z warsztatowych relacji tłumaczy czy też dogłębnych analiz poszczególnych przekładów czytało się jak najlepsze powieści sensacyjne. Jeśli ktoś miałby jakieś wątpliwości, że Sherlockiem Holmesem można zostać także wybierając karierę (czy też los) tłumacza, mógłby je z pewnością rozwiać słynny esej Macieja Słomczyńskiego pt. Klucze otchłani (nr 5, 1975). Z właściwą sobie pasją i piórem, w którym łatwo rozpoznać jego alter ego Joe Alexa, opisuje Słomczyński swoje przygody jako tłumacza Jamesa Joyce’a, a zwłaszcza szukanie kluczy do Finnegan’s Wake. O kształcie „Literatury na Świecie” decydował w dużej mierze Wacław Sadkowski, przez długie lata redaktor naczelny tego miesięcznika, wraz ze swoimi doskonałymi współpracownikami m.in. Lechem Budreckim, Piotrem Sommerem, Jarosławem Andersem czy Danutą Cirlić-Straszyńską.

Trudno przecenić znaczenie „Literatury na Świecie” w tamtych latach, tym bardziej że oprócz literatur dominujących, cieszących się zainteresowaniem wielu czytelników, takich jak północnoamerykańska, południowoamerykańska, francuska czy niemiecka, miesięcznik poświęcał wiele miejsca literaturom w językach mniej znanych. Niemal każdy nowy tom był wydarzeniem. Pismo, przyciągając znanych już wówczas tłumaczy, dawało także szansę młodym debiutantom, stanowiąc nieoficjalną szkołę translatoryki i krytyki przekładu. Niektórzy z nich, np. Jerzy Jarniewicz, są obecnie redaktorami pisma.

Teksty dotyczące problemów przekładu pojawiające się na łamach miesięcznika były niekiedy bardzo ostre i polemiczne, np. Roberta Stillera z cyklu „Stół i nożyce” czy pamiętny esej Zbigniewa Lewickiego poddający druzgoczącej krytyce polski przekład Catch-22 Josepha Hellera, dokonany przez Lecha Jęczmyka (pt. Podwójne widzenie Hellera, czyli hak to nie paragraf z nr 6, 1976), ale zawsze niezwykle interesujące i zawierające solidną argumentację. Jak duże było oddziaływanie miesięcznika i jego inspirująca rola świadczy fakt, że niekiedy zachęcał do zmagań z przekładem nawet osoby nie zajmujące się zawodowo tłumaczeniem. Warto przypomnieć słynną polemikę Roberta Stillera z Januszem Korwinem Mikke. Najpierw Stiller zaproponował swój własny przekład poematu Jabberwocky z drugiej części Alicji w Krainie Czarów Lewisa Carrolla (w reakcji na wersję Słomczyńskiego – nr 5, 1973). Niezadowolony z przekładu Stillera Janusz Korwin Mikke wystąpił kilka lat później z własną wersją, co wywołało ostrą ripostę Stillera. Jej tytuł, Dyletant w skłopie porcelany, mówi sam za siebie… (oba teksty w nr 7, 1980).

Wacław Sadkowski, który sam ma przebogaty dorobek nie tylko jako redaktor, ale także krytyk literacki i tłumacz, zawarł swoje przemyślenia i doświadczenia w książce, stanowiącej równie pasjonującą lekturę co przywoływane wcześniej artykuły – choć na pewno utrzymanej w spokojniejszym tonie. Zatytułowana Odpowiednie dać słowu słowo, stanowi z jednej strony minihistorię przekładu literackiego w Polsce począwszy od średniowiecza a skończywszy na czasach najnowszych, z drugiej zaś jest bogatym i subtelnie zarysowanym rejestrem własnych doświadczeń ukazanych w sposób zwięzły i klarowny.

Sadkowski traktuje literaturę przekładaną na język polski jako bardzo ważny komponent literatury rodzimej. Bo przecież język polski i literatura polska kształtowały się w dużej mierze w zderzeniu z literaturami w innych językach. Często poprzez przekłady, mniej lub bardziej wierne, mniej lub bardziej udane, przypływały do nas nowe prądy. Chociaż autor książki nie wymienia nazwiska znanego izraelskiego teoretyka i krytyka przekładu Itamara Evena-Zohara, jego podejście jest mu wyraźnie bliskie. Even-Zohar postulował przyznanie należytego miejsca w historii literatury danego kraju czy obszaru językowego literaturom przyswajanym z różnych języków. Wprowadził w tym celu pojęcie polisystemu, w którym teksty tłumaczone z innych języków stanowią podsystemy zajmujące mniej lub więcej miejsca w zależności od znaczenia danej literatury dla rozwoju twórczości rodzimej. Miejsce to rzadko jest stałe, zmienia się w zależności od uwarunkowań historycznych czy politycznych. Prawda niby oczywista, ale nie zawsze dostrzegana. Wyraźnie jednak widoczna w rozważaniach Sadkowskiego, którego celem było, jak sam stwierdza w zakończeniu książki, udowodnienie ścisłych związków między piśmiennictwem przekładowym a oryginalnym i wagi wkładu literackich translacji w rozwój piśmiennictwa narodowego i narodowej kultury literackiej. Co więcej język twórczości przekładowej współistnieje zarówno z polszczyzną literacką jak i potoczną, mówioną, a idee i koncepty przetransportowane w polszczyznę współkształtują wyobraźnię oraz wrażliwość językową i estetyczną społeczeństwa (s. 174).

Autor wielokrotnie odwołuje się do prac Edwarda Balcerzana, wieloletniego współpracownika redakcji, którego niezmiernie ważna antologia wypowiedzi o przekładzie obejmujących lata 1440-1974 pt. Pisarze polscy o sztuce przekładu wydana w Poznaniu w 1977 roku stała się oprócz własnych bogatych doświadczeń inspiracją do napisania książki. Tu nasuwa się uwaga, że warto by wznowić tę antologię, uzupełnioną o prace powstałe na przestrzeni prawie 30 lat, jakie minęły od jej opracowania. Razem książka Sadkowskiego i antologia Balcerzana stanowiłyby niezwykle pouczającą i pasjonującą lekturę dla każdego zainteresowanego problematyką przekładu literackiego zarówno z historycznego, teoretycznoliterackiego, jak i praktycznego punktu widzenia.

Zaletą książki Sadkowskiego jest umiejętność dokonania syntezy, przejrzystość i subtelny dowcip (zwłaszcza w rozdziałach dotyczących czasów współczesnych, gdzie więcej jest refleksji osobistych). Ci, którzy znają niektóre polemiki tłumaczy czy krytyków przekładu wiedzą, że nietrudno jest tam o zacietrzewienie i pasję polemiczną, a chęć przekonania o słuszności własnego stanowiska bierze nierzadko górę nad chłodną oceną. Wacław Sadkowski patrzy na podobne walki na translatorskim ringu z dystansem i rozbawieniem. Stara się też oddać sprawiedliwość niektórym tłumaczom, broniąc ich wprost lub pośrednio przed atakami adwersarzy. Bardzo cieszę się, że pokusił się o taką właśnie zrównoważoną ocenę dokonań Macieja Słomczyńskiego, który w pewnym momencie z osoby, „której Bóg powierzył honor tłumaczy” (jak sam niezbyt skromnie się o sobie wyrażał), stał się tłumaczem zajadle krytykowanym, co w pewnym stopniu zadecydowało o jego odsunięciu w cień na kilka lat przed śmiercią w 1998 roku. Uważam dokonania Słomczyńskiego za bardzo ważne i cieszę się, że znajduję potwierdzenie mojej opinii w książce Wacława Sadkowskiego, który kilkakrotnie podkreśla znaczenie dorobku tego tłumacza.

Każdy z rozdziałów książki – stosunkowo niewielkiej objętościowo, co też jest wielką zaletą! – może stanowić odrębną lekturę. Niektóre ujmują zagadnienia przekładu w perspektywie historycznej, np. Średniowieczne początki, Renesansowy wzlot czy Romantyczne uniesienia, inne mają charakter monograficzny, np. Boy – rozdział sam w sobie, a jeszcze inne skupiają się na kwestiach krytyczno-teoretycznych, np. Weryfikacje krytyczne i teoretyczne dywagacje czy Mędrców szkiełko i oko. Sądzę, że każdy czytelnik zainteresowany sztuką przekładu oraz historią literatury przekładanej w Polsce uzna książkę za świetne wprowadzenie i potraktuje ją jako zachętę do dalszych poszukiwań czy to natury teoretycznej, czy praktycznej. Autor wybierając za jej temat „sztukę dawania odpowiedniego słowa – słowu” (s. 175) jednocześnie sam znalazł odpowiedni język przekazu.

Szkoda tylko, że wydawca nie pokusił się o wydanie tej jakże wartościowej pozycji w atrakcyjniejszej formie graficznej. Wyjątkowo nieciekawa okładka przypomina książki czy wręcz broszury wydawane w Polsce kilkanaście lat temu, kiedy nie istniały jeszcze dzisiejsze możliwości poligraficzne. Nie zaszkodziłoby też opatrzenie książki bibliografią najciekawszych pozycji, przynajmniej tych dostępnych w języku polskim.


Wacław Sadkowski: Odpowiednie dać słowu słowo: Zarys dziejów przekładu literackiego w Polsce. Prószyński i S-ka, Warszawa 2002, ss. 192.