Odczytania pogranicza
Obchodzący w 2020 roku swoje czterdziestolecie kwartalnik „Akcent. Literatura i sztuka” wiele miejsca poświęca problematyce pogranicza. Nowatorstwo podejścia do tej tematyki polega na tym, że już od lat 80. ubiegłego wieku w ujęciu redaktorów „Akcentu” nie dotyczy ona tylko tradycyjnego pogranicza w sensie geograficznym, lecz przenoszona jest w obszar kultury (głównie literatury). Tym samym wkracza we współczesność, podejmując fundamentalną – zdaniem Bogusława Wróblewskiego – kwestię relacji międzykulturowych, które stanowią najważniejszy problem, z jakim musi uporać się świat w XXI stuleciu. Szczególnie dotkliwie odczuwa to dzisiejsza Europa (s. 6).
Założyciel, pierwszy i jedyny redaktor naczelny „Akcentu” formułuje tę opinię w inicjalnym tekście prezentowanego wyboru, zatytułowanym Pogranicze – intuicje i racje. Tutaj też sygnalizuje dylematy związane z sytuacją Europy Środkowo-Wschodniej po roku 2004 – roku akcesji do Unii Europejskiej Polski oraz jej północnych i południowych sąsiadów. Pozostanie poza Unią Białorusi i Ukrainy to, według cytowanego tu Bohdana Cywińskiego, „polityczny rozbiór” tego terenu i zaproszenie dla Moskwy do odbudowy imperium. Inny sygnalizowany przez Wróblewskiego problem stanowią relacje między procesami integracji europejskiej w obszarze kultury a kulturami narodowymi członków europejskiej wspólnoty.
Autor tekstu Pogranicze – intuicje i racje wyróżnia trzy modele wzajemnego oddziaływania kultur: pierwszy z nich to konfrontacja, która może prowadzić do konfliktu, skutkującego nawet unicestwieniem jednej ze stron (Wołyń). Warto zauważyć, że w tej kategorii została umieszczona też izolacja, która moim zdaniem nie musi być powodem ani źródłem konfliktu. Wystarczy przytoczyć przykład starowierców na terenach na zachód od etnicznej Rosji czy też, w jakiejś mierze, karaimów. W jakiejś mierze, bowiem pełna izolacja „zewnętrznych” grup w nowym środowisku nie jest chyba możliwa. Drugi model to wzajemne przenikanie, czyli osmoza bądź dyfuzja. Wreszcie trzeci, chyba najbliższy współautorowi tego wyboru, to synergia: Wzmocnienie pewnych wartości obu systemów, które stają się konstytutywne dla ukształtowania nowego, spójnego paradygmatu, niewchodzącego w konflikt z żadnym z tych, z których czerpie, a nawet je wzmacniającego. Przykład emigrantów, którzy osiągnęli wysoką pozycję w krajach osiedlenia, nie odrywając się jednocześnie od kultury kraju urodzenia, a nawet tę kulturę wzbogacając (s. 10).
Przytoczyłem ten cytat, gdyż jest on swoistym credo zarównoprezentowanejantologii, jak i „Akcentu”, który w ciągu 40 lat istnienia zdobył sobie znaczącą, trwałą pozycję wśród tego typu czasopism.
Wracając do klasyfikacji, modelu, paradygmatu czy definicji, warto zauważyć, że sam twórca zdaje sobie sprawę z jej ograniczeń. Ograniczenia, niedoskonałości czy uproszczenia towarzyszą bowiem każdej próbie uporządkowania (żeby nie powiedzieć: wtłoczenia) bogatej i złożonej rzeczywistości w schematy, bez których nie bylibyśmy w stanie nad nią zapanować.
Antologia obejmuje ponad 50 tekstów – szkiców, esejów, artykułów popularnonaukowych, ale także pewną liczbę wierszy – które (poza artykułem wstępnym isuplementem1)ukazały się w „Akcencie” w latach 1980-2020. Spośród 46 autorów najstarszy urodził się w roku 1896, najmłodszy w 1982, a więc metrykalnie dzieli ich prawie stulecie.
Kolekcja rozpoczyna się esejem Łukasza Marcińczaka Wergiliusz pod Somosierrą. Niezwykły świat lubelskich nekropolii. Kanwę tekstu stanowi wędrówka po starym lubelskim cmentarzu żydowskim i zespole cmentarzy (katolicki, ewangelicki, prawosławny i wojskowy) przy ulicy Lipowej. To literacka ilustracja mozaiki religijnej (judaizm w wielu wcieleniach, katolicyzm i prawosławie) i narodowościowej miasta nad Bystrzycą co najmniej od XVI wieku. Marcińczak opisuje fakty, ale też puszcza wodze wyobraźni, zwłaszcza przy prezentacji nagrobków prawosławnych urzędników gubernialnego Lublina i członków ich rodzin. Uwadze autora polecam też cmentarz ewangelicki, gdzie spoczywają m.in. osoby, którym udało się zrealizować „amerykańskie marzenie”: od pasterza, tragarza i niewykwalifikowanego robotnika do milionera (w carskich rublach!) i bankruta. A przy tym zachowały się tu jeszcze grobowce rodzinne z napisami w języku rosyjskim, niemieckim, czeskim i w końcu polskim, będące świadectwem odrębności i stopniowej asymilacji przybyszów oraz ich potomstwa. Swoistym lubelskim cmentarnym pograniczem – wspomina o tym Marcińczak – są małżeńskie nagrobki w lukach w murze oddzielającym nekropolię katolicką i ewangelicką. Małżonkowie spoczywają razem i osobno, z zachowaniem swojej religijnej tożsamości.
Siedem następnych tekstów podejmuje sprawy pogranicza polsko-żydowsko-amerykańsko-izraelskiego. Aż strach pominąć nazwisko któregoś ze znakomitych znawców tej tematyki, ale też uczestników i świadków złożonych relacji nie tylko nad Wisłą czy Jordanem, ale także między Atlantykiem a Pacyfikiem. Pogranicze bez granic, globalizacja… Badaczy reprezentują Monika Adamczyk-Garbowska, Władysław Panas, Jacek Łumiński i Romuald Jakub Weksler-Waszkinel. O Biłgoraju Isaaca Bashevisa Singera pisze jego syn Israel Zamir, są w tej partii wiersze Jakowa Glatsztejna i Wacława Oszajcy. Do tej grupy można ponadto zaliczyć publikowane w dalszej części antologii teksty Danuty Mostwin (Emigrant na pograniczu kultur. Dwa eseje o Polakach w Ameryce)i Stanislausa A. Blejwasa (Czesiu! Jak się mamy!?).
Cztery teksty są autorstwa trzech naszych „bratanków”: Sándora Csoóriego, Csaby G. Kissa i Istvána Kovácsa (esej i wiersze). Teksty dwu pierwszych autorów powstały w 1989 i 1990 roku i czuje się w nich oddech tamtych lat. Kiss podejmuje wątek węgierskiej tożsamości w Europie Środkowo-Wschodniej, ukazując złożoność sytuacji, w jakiej się ona kształtowała, przede wszystkim w granicach dualistycznej monarchii austro-węgierskiej, kiedy dążenia Węgrów do madziaryzacji całego terenu Korony Świętego Stefana zderzyły się z aspiracjami niewęgierskich narodów tego obszaru (stanowili oni około 50% ludności), zmierzających do zachowania swojej tożsamości i utworzenia własnych państw narodowych lub dołączenia do już istniejących.
Trudno zgodzić się z opinią Kissa, że na przestrzeni całego XIX wieku wszystkie polskie ruchy wyzwoleńcze (a było ich sporo) pragnęły powrotu Polski z roku 1772, to jest w granicach sprzed pierwszego zaboru, i nie brały pod uwagę, że na tych terenach żyło wielu Ukraińców, Białorusinów, Litwinów oraz przedstawicieli innych narodowości (s. 130). To zdanie nie ma pokrycia w rzeczywistości doby popowstaniowej, kiedy zarówno socjaliści (Limanowski, Piłsudski), jak narodowcy (Dmowski) nie tylko dostrzegali istnienie ruchów i dążeń narodowych niepolskich nacji, ale też wyciągali z tego praktyczne wnioski co do kształtu terytorialnego przyszłego państwa Polaków2. Granice z 1772 roku to granice sprzed I rozbioru, a nie zaboru, ale to już raczej uwaga do tłumacza.
Polskie realia, zarówno historyczne, jak współczesne, są dobrze znane ostatniemu z węgierskich autorów. István Kovács – poeta, prozaik, eseista, historyk i dyplomata – w latach 1990-1995 przebywał w Polsce jako radca do spraw kultury i konsul generalny, a następnie był założycielem i kierownikiem Katedry Polonistyki na jednym z węgierskich uniwersytetów. Do eseju dołączono jego teksty poetyckie publikowane w różnych numerach „Akcentu”, m.in. Miasta polskie – węgierskim okiem,z ujmującym fragmentem o Lublinie, mieście unii polsko-litewskiej, z zamkową kaplicą św. Trójcy i bramą Krakowską. A tłumaczowi przypomnę tylko, że Traugutt miał na imię Romuald, nie Stefan. To ostatnie imię nosił znany krytyk teatralny i historyk literatury Stefan Treugutt (1925-1991). Natomiast samego węgierskiego autora licentia poeticaponiosła w zdaniu, że choć dziesiątki tysięcy jego [ks. Adama Jerzego Czartoryskiego – przyp. J.L.] rodaków padło pod sztandarami Napoleona, walcząc o przywrócenie do życia utraconej ojczyzny, setki tysięcy zostały przymusowo wcielone do armii carskiej i znalazły się na zesłaniu syberyjskim (s. 138). O ile pierwsza część zdania da się jeszcze wybronić, o tyle druga już niezupełnie – po klęsce i abdykacji Napoleona kilkanaście tysięcy polskich żołnierzy wróciło z Francji wraz ze sztandarami do armii Królestwa Polskiego. Z niewoli rosyjskiej wrócił też generał Józef Zajączek, mianowany wkrótce namiestnikiem Królestwa Polskiego. Czasy martyrologii i Syberii jako „drugiej ojczyzny Polaków” miały dopiero nadejść.
Następny cykl esejów związany jest z terytorium Wielkiego Księstwa Litewskiego po unii lubelskiej, czyli z obszarami dzisiejszej Litwy i Białorusi. Cykl otwierają fragmenty poematu Lida. Tomiasteczko na dzisiejszej Białorusi, gdzie w roku 1952 urodził się Aleksander Jurewicz, polski poeta, prozaik i eseista, „repatriowany” pięć lat później w powojenne granice państwa polskiego z niewygasłą, bolesną pamięcią „kraju lat dziecinnych”.
Pozostając na terytorium dzisiejszego państwa białoruskiego, trzeba odnotować esej Karoliny Przesmyckiej z roku 2013 Dziady nad Rzeczpospolitą. O tym, jak Białorusini chcą wskrzesić unię polsko-litewską. Termin „Litwin” jest dziś różnie rozumiany i budzi kontrowersje, chociaż jeszcze w początkach XX wieku oznaczał mieszkańca byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego (WKL), niezależnie od przynależności etnicznej czy narodowej. Litwinem był nie tylko Mickiewicz czy Piłsudski, ale także mieszkający w Romanowie na Polesiu Lubelskim Kajetan Kraszewski (1827-1895), młodszy brat bardziej znanego Józefa Ignacego. Do tradycji WKL nawiązano na terenie Białorusi w latach 1918-1919 (Białoruska Republika Ludowa) i po rozpadzie imperium radzieckiego w roku 1991. Litewskości, rozumianej w sensie etnicznym, przeciwstawiono litwinizm WKL. Zamiast łacińskiej Lithuanii czy bałtyckiej Lietuvy wprowadzono słowiańską Litvę. Kolejnym krokiem był pomysł powołania konfederacji polsko-białoruskiej.
W kręgu kultury polskiej, litewskiej i białoruskiej obraca się Tadeusz Konwicki, snując refleksje związane z reżyserowaniem w roku 1988 filmu Lawa na kanwie Dziadów Adama Mickiewicza: Jeżdżąc na plenery przez Białoruś i Litwę, przekonałem się z pewnym osłupieniem, że ekranizuję oto utwór największego poety Białorusi i największego pisarza Litwinów. Pomyślałem sobie wtedy, że i Rosjanie znaleźliby w tekstach Mickiewicza wiele swojego albo przynajmniej sobie bliskiego (s. 182).
Zestaw polskich autorów poruszających tematykę „litewską” uzupełnia językoznawca profesor Władysław Makarski z erudycyjnym szkicem Polacy i język polski na Litwie.
Krótkitekst Tomasa Venclowy Litwini i Polacy zawiera kilka sformułowań wartych przytoczenia. Odnoszą się one do litewskich realiów, ale mają też charakter uniwersalny. Normalnemu, żywemu narodowi nie tylko można, lecz trzeba mówić całą prawdę, choćby nawet była ona niemiłą. Jeśli ciągle będziemy wspominać krzywdy uczynione naszemu narodowi, uważać go za nieszczęśnika i stosować ulgową taryfę – taki to on biedniutki, ubogi, wiecznie leżący, przez wszystkich gwałcony – naród pozostanie ubezwłasnowolniony i bezradny. (…) Istnieje i inny wariant takiego patriotyzmu: naród nasz jest święty i czystszy od wszystkich innych narodów, a zwłaszcza od swoich zbójeckich sąsiadów, nigdy i nigdzie nie błądził i nie mógł błądzić. (…) Wszystkie narody, tak jak wszyscy ludzie, popełniają błędy, a nawet grzechy. Myśmy też to czynili. Potężni sąsiedzi, być może, popełniali ich więcej, lecz to nie zwalnia nas z obowiązku dokonania rachunku sumienia. Taki rachunek sumienia, sądzę, jest najważniejszym zadaniem każdej inteligencji. I jeśli próbującego wypełnić to zadanie inteligenta napadają bezkrytyczni patrioci – cóż, znaczy to, że nieźle się spisał (s. 154).
Nostalgiczny tekst Selima Chazbijewicza Tatarzy w polskiej literaturze Wileńszczyzny otwiera wątek zamierającej obecności wyznawców Mahometa na ziemiach Wielkiego Księstwa, zapoczątkowanej w czasach Witolda i Jagiełły. Jednocześnie w „Akcencie” (1990, nr 1-2) publikowano wiersze tego autora dotyczące „wielkiej” historii Tatarów, związanej z Krymem, Dżyngis-Chanem i ideą Wielkiego Turanu. O Krynkach i Kruszynianach – tatarskich ostańcach na Podlasiu – pisał w „Akcencie” Piotr Nesterowicz (Lekcje martwego języka).
O społecznościach wymierających bądź tracących swą tożsamość piszą w dalszej części zbioru Adam Hochschild (Cygan naszych czasów)i Karol Piasecki (Bronisław Piłsudski – zesłaniec i badacz pogranicza). Ten pierwszy, w oparciu o dwie książki Jana Yoorsai spotkania z ich autorem, szkicuje obraz życia i obyczajów Romów widziany od wewnątrz. Karol Piasecki przypomina natomiast postać Bronisława Piłsudskiego – starszego brata Józefa, zesłańca na Sachalin i badacza zagadkowej grupy etnicznej Ajnów.
Poezja rozpoczyna temat ukraiński. To wiersze urodzonego we Włodzimierzu Wołyńskim w 1938 roku Waldemara Michalskiego, m.in. wieloletniego sekretarza „Akcentu” (1985-2013), lublinianina wrażliwego na urodę, smak i tragedię Kresów („Wołyń, Wołyń – miód i płomień”) po obu stronach dzisiejszej wschodniej granicy Polski. Polsko-ukraińskiego pogranicza językowego (chociaż także literackiego) dotyczy naukowy tekst innego lublinianina (tym razem z Przemyśla) – znakomitego językoznawcy i folklorysty profesora Jerzego Bartmińskiego, zatytułowany „Z ruska po polsku łagodniejsza mowa”, czyli o języku folkloru na pograniczu polsko-ukraińskim. Autor analizuje językowe konsekwencje istnienia kilkuwiekowego pogranicza polsko-ruskiego – powstanie specyficznego, wspólnego języka. Twórczość w tym języku odnotowano w źródłach rękopiśmiennych i drukowanych już w XVII wieku, przeniknął on także do folkloru.
Ukraińscy autorzy to Dmytro Pawłyczko (Oderwać się od bolesnej przeszłości)i Mykoła Riabczuk (Polska, Ukraina, Europa – między wyobraźnią a rzeczywistością). W roku 2016 Riabczuk, krytycznie oceniając dotychczasową postawę zarówno władz, jak i społeczeństwa Ukrainy, sygnalizował szereg problemów w stosunkach między Europą, Polską i swoim krajem. W tym problem, czy raczej wyzwanie, jakie pojawia się przed polskim społeczeństwem, a szczególnie jego elitami: pokusa rewizji spuścizny Jerzego Giedroycia, przeciwstawienia archaicznemu rzekomo „prometeizmowi” nowo odnalezionego i coraz modniejszego „realizmu politycznego” (s. 261). Z dzisiejszej perspektywy można dodać, że w imię owego „realizmu” Europa – w tym także Polska – stara się nie dostrzegać faktu, iż to właśnie Ukraina jest ofiarą rosyjskiej agresji zbrojnej, a na jej terytorium toczy się coraz bardziej zapomniana wojna w obronie nie tylko integralności państwa ukraińskiego, ale i cywilizowanych, powszechnie uznanych, gwarantowanych międzynarodowymi konwencjami zasad współżycia państw i narodów.
Wątek wschodniosłowiański zamykają dwa przekłady pieśni Władimira Wysockiego z 1983 roku. Trochę mało jak na polsko-rosyjskie pogranicze i jego znaczenie dla kultury obu narodów.
Rozważania na temat pogranicza polsko-niemieckiego, chociaż w tym przypadku także z wątkiem rosyjskim (Bałtyk, Syberia, Sankt Petersburg), otwierają wiersze kolejnego repatrianta, urodzonego w Tapiawie. To dawne Prusy Wschodnie, ściślej ich część zwana Małą lub Pruską Litwą, ale Tadeusz Żukowski, syn zesłańca na Syberię, przyszedł na świat w roku 1955, zatem w metryce ma wpisany Gwardiejsk koło obecnie rosyjskiego Kaliningradu (wcześniej Królewca – niem. Königsberg). Wychował się natomiast w zachodniopomorskim Trzebiatowie – mieście z ewidentnymi pozostałościami niemieckiej przeszłości. Trudno się więc dziwić pytaniom „chłopca kolekcjonującego rupiecie” o własną tożsamość.
Imponujące bogactwo kultury, przeszłości i teraźniejszości pogranicza zachodniego prezentuje Sergiusz Sterna-Wachowiak w tekście Axis Mundi Wschowa. Axis mundi to oś świata – tu opisywanego w realiach sprzed 1987 roku. Dzieciństwo pędziłem w świecie autochtonów i przybyszów z Wielkopolski, Żydów, Ślązaków, mieszańców, zapośredniczonym nagle w świecie mniej i bardziej polskich Białorusinów, Litwinów, Ukraińców, Tatarów, Żmudzinów, Łemków, przybyszów z Polesia, Wileńszczyzny, Tarnopolskiego, Huculszczyzny, z doliny Dniestru i znad Wilejki, spod Lwowa i Wilna, z Lidy i z Berdyczowa (s. 286). To przenikanie Kresów wschodnich z pograniczem zachodnim. A wszystko w liczącym zaledwie 14 tysięcy mieszkańców mieście Wschowa (niem. Fraustadt) na pograniczu Wielkopolski i Śląska. Trudno nie zgodzić się z opinią autora tekstu, że dziedzictwo zachodniego pogranicza narodów, kultur i wyznań pozostaje nieobecne i zakryte w kulturze polskiej, zdominowanej przez twórczość przybyszów z Kresów wschodnich (s. 285). Dotyczy to nie tylko ilustrowanego cytatem powojnia, ale także wcześniejszych stuleci.
Człowiekiem pogranicza był również Günter Grass, pisarz narodowości niemiecko-kaszubskiej, uhonorowany Nagrodą Nobla w 1999 roku. O jego „kompleksie polskim” pisał w roku 1980 lubelski germanista Jan Miziński (1942-1992), który podjął także badania nad literaturą pogranicza Prus Wschodnich, Litwy, Rosji i Polski.
Galicja jako obszar pogranicza polsko-rusko/ukraińsko-żydowskiego stanowi przedmiot tekstów Janusza Golca (Europa czy pół-Azja. Granice kultury według Karla Emila Franzosa) i Jerzego Święcha (Schulz – pisarz galicyjski).
Kolejne przedruki poezji zapewne zasługują na osobne omówienie, chociażby ze względu na nazwiska autorów. Wojciech Młynarski, Bohdan Zadura, Ryszard Kapuściński, Anna Frajlich, Wacław Iwaniuk, Tadeusz Chabrowski, Stanisław Barańczak, Andrzej Busza to tylko niektórzy z wielu poetów często goszczących na łamach lubelskiego kwartalnika.
Ryszard Kapuściński jest także autorem ważnej wypowiedzi sprzed dwudziestu lat na temat procesu globalizacji i relacji między cywilizacjami po tragedii 11 września 2001 roku w świetle opinii najgłośniejszych wówczas teoretyków: Francisa Fukuyamy (koniec historii) i Samuela Huntingtona (zderzenie cywilizacji).
Aż trzech autorów – tu w tekstach zebranych pod zbiorczym tytułem Europa i Polska według Normana Daviesa. Trzy odsłony –wypowiadało się w różnych latach (2008, 2015) na temat twórczości tego znanego historyka dziejów Polski i Europy. Estetyk Tadeusz Szkołut (Europa Wschodnia i Europa Zachodnia jako konstrukty ideologiczne) koncentruje się na pracy Daviesa Europa między Wschodem a Zachodem3 i funkcjonującym stereotypie o „europejskim”, cywilizowanym Zachodzie i barbarzyńskim Wschodzie Starego Kontynentu. Nazywanie Normana Daviesa historykiem angielskim nie wydaje się najszczęśliwsze. On sam uważa się za Walijczyka i historyka brytyjskiego, a określenie „brytyjsko-polski historyk angielsko-walijskiego pochodzenia” (Wikipedia), choć skomplikowane, lepiej oddaje sytuację obywatela Polski i Wielkiej Brytanii. Krótkie wypowiedzi Zbigniewa Zaporowskiego (Oblicza wojny) i Janusza Wrony (Chwała i traumy) dotycząpracy Daviesao II wojnie światowej4 i mającej już swoją historię książki Serce Europy. Polska przeszłość we współczesności5, która po angielsku opublikowana została w 1984 roku, polskie wydanie w emigracyjnej oficynie Aneks miała w 1988 roku, ale w kraju ukazała się dopiero przeszło ćwierć wieku później.
Tekst Dariusza Skórczewskiego Perspektywa postkolonialna w studiach na temat Europy Środkowo-Wschodniej to omówienie obszernej pracy zbiorowej (667 stron!) pt. Dyskurs postkolonialny we współczesnej literaturze i kulturze Europy Środkowo-Wschodniej: Polska, Ukraina, Węgry, Słowacja6. Autor zwięźle przekazuje przesłanie publikacji o dorobku i perspektywach doktryny postkolonialnej, przeniesionej z innego świata na obszar Europy Środkowo-Wschodniej. Tytułowa „perspektywa postkolonialna”to, moim zdaniem, znak głębokiego kryzysu metodologicznego nie tylko polskiej humanistyki – świadectwo rozpaczliwych (i bezradnych) prób dopasowania aparatury pojęciowej z innego świata do realiów tej części Europy. To nie pierwsza taka moda, już wcześniej próbowano stosować zachodnie wzorce do wschodnioeuropejskich realiów, na przykład północnoamerykański wzorzec procesu narodotwórczego do sytuacji na Białorusi i Ukrainie. Autor syntezy dziejów Białorusi w XIX wieku z pełną powagą stawiał pytanie, dlaczego nie było na niej gospodarstw farmerskich. Odpowiedziałem mu adnotacją na marginesie wydruku, że to dlatego, iż na Białorusi nie było Indian, którym można byłoby zabrać ich ziemię.
Inna refleksja związana z omawianą publikacją to konstatacja, że żyjemy w postświecie – postprawdy, postkomunizmu, postmodernizmu, postkolonializmu, post(neo)marksizmu, postimperializmu, ponowoczesności, postkultury, a nawet w epoce postkolonialnej. Czy następna epoka to postpostkolonializm? Nasi przodkowie jakoś umieli nazwać epoki, w których żyli (wyjątkiem było średniowiecze i antyk), i nie byli przedstawicielami postrenesansu czy postromantyzmu.
Dariusz Skórczewski w sposób możliwie klarowny przedstawia zawiłości dyskursu postkolonialnego, ale i on w niektórych miejscach nie zdołał uwolnić się od języka i stylu omawianej publikacji: Optyka komparatystyczna przejawia się również w tym (i kwestia owa zasługuje na odrębne podkreślenie), iż autorzy zebranych w tomie artykułów i rozpraw nie tylko uwzględniają zjawiska poza-, ponad- i translokalne, lecz także nie stronią od badania wielostronnych i wielostopniowych zależności, jakie, przyjmując w przeszłości różne formy, nawarstwiły się przez stulecia w wyniku skomplikowanych interakcji pomiędzy narodami i mniejszościami na historycznie zmiennych terytoriach organizmów politycznych naszego regionu (s. 450).
Esej Stefana Symotiuka Ejdetyka bramy zawiera interesujące rozważania filozofa o zmiennym w czasie pojmowaniu istoty i funkcji bramy, m.in. jako miejsca i symbolu dwu światów po obu jej stronach. Pozostając przy tej terminologii, trzeba skonstatować, że w omawianej antologii po drugiej stronie bramy widoczna jest, zgodnie z podtytułem, Północna Ameryka, a co do Europy zabrakło jeszcze Rosji, Francji, Anglii czy Włoch, ale także Czech i Słowacji. Odnotowuję to w odniesieniu do antologii, bo francuskie czy włoskie kontakty „Akcentu” są ostatnio bardzo ożywione.
Omawiana antologia zawiera także dość obszerne biogramy autorów i indeks nazwisk. Książka prezentuje tylko wybranych autorów spośród tych zajmujących się kwestiami „pogranicznymi” w „Akcencie” w latach 1980-2020. Ten krąg jest oczywiście szerszy, podobnie jak tematyka podejmowana na łamach czasopisma. Zebrane w antologii teksty nie tylko są świadectwem zainteresowania redakcji kulturowym pograniczem, ale też potwierdzają ważność i aktualność tej problematyki dla współczesnej kultury, a także dla polityki i całokształtu relacji między społecznościami współczesnego świata. Większość autorów publikowanych artykułów to posiadacze stopni i tytułów naukowych, ale ich teksty wolne są w zasadzie od naukowego żargonu i z pewnością znajdą odbiorców nie tylko w wąskim kręgu specjalistów.
Na pograniczu narodów i kultur. Polska – Europa – Ameryka. Wstęp i suplement Bogusław Wróblewski. Wybór i opracowanie Bogusław Wróblewski i Łukasz Janicki. Czytelnik, Wschodnia Fundacja Kultury „Akcent”, Warszawa-Lublin 2020, ss. 534 + 2 nlb.
1 B. Wróblewski: Europa Środkowa w polskim czasopiśmiennictwie literackim (przed 1992 r.). Tekst po raz pierwszy publikowany w 1996 roku.
2 K. Grünberg: Polskie koncepcje federalistyczne 1864-1918. Warszawa 1871; K. Kawalec: Roman Dmowski. Biografia. Wrocław 2002.
3 Przeł. B. Pietrzyk. Kraków 2007.
4 Europa walczy 1939-1945. Nie takie proste zwycięstwo. Przeł. E. Tabakowska. Kraków 2008.
5 Przeł. E. Tabakowska. Kraków 2004.
6 Red. Bogusław Bakuła, Dobrochna Dabert, Emilia Kledzik, Ryszard Kupidura, Kinga Piotrowiak-Junkiert. „Biblioteka Porównań”, t. 5. Poznań 2015.