Joanna Dobkowska-Kubacka. Jak piękniały wampiry. Od potwora do ciacha

Spis treści numeru 4/2022

Jak piękniały wampiry. Od potwora do ciacha

(…)

Kicz jest strywializowaniem i spłyceniem jakiegoś problemu (idei, zagadnienia, wzorca etc.). Jest lubiany, bo każdy czasami lubi proste odpowiedzi, chce wierzyć, że istnieje łatwe rozwiązanie. To oswaja lęk.

A dlaczego kicz jest nielubiany? Dlaczego irytuje? Bo wyczuwa się w nim fałsz. Próbą radzenia sobie z tymi przeciwstawnymi emocjami jest estetyka kampu, ogłaszanie wszem wobec, demonstrowanie na każdym kroku, że przytulając do siebie kicz, nie traktujemy go poważnie. Z kampem jednak nowy kanon wampirów popkultury nie ma nic wspólnego. Jest kolejnym naiwnym wcieleniem fantazmatu nadczłowieka (supermana): pięknego, mądrego, potężnego, takiego, którego nie ima się choroba ani śmierć, wyposażonego w nadprzyrodzone talenty. Bo od stuleci chcemy być czymś ponad to, czym jesteśmy.

Ale co więcej wampiromania mówi o naszych czasach? Zważywszy na jej zasięg i natężenie, musi być odpowiedzią – nawet jeśli tylko częściową, to istotną – na potrzeby ludzi XXI wieku. Idealnych kochanków pragniemy od zawsze. Żadna nowość, że nie tylko dobrych, pięknych i bogatych, ale w dodatku obdarzonych nadludzkimi zdolnościami – a właściwie ludzkimi podniesionymi do entej potęgi. I to raczej nie romantyczne tęsknoty, ale strach przed starością i śmiercią, a także zachłanność umysłu współczesnego człowieka wydają się odpowiedzialne za najazd pięknych wampirów.

Philippe Ariès wyróżnił cztery postawy człowieka Zachodu wobec śmierci: 1) „śmierć oswojona” – charakterystyczna przez długi czas dla społeczeństw wiejskich przedchrześcijańskich i chrześcijańskich; 2) „śmierć moja” lub „śmierć zdziczała” – gdy dominuje przerażenie przed zgonem i sądem nad duszą, jak w okresie następującym po średniowieczu; 3) „śmierć twoja” – silnie związana z głębokim przeżywaniem żałoby oraz kultem grobów i cmentarzy, właściwa dla XIX wieku; 4) „śmierć zatajona” lub „śmierć zakazana” – we współczesności1.

Et in Arcadia ego – już nieaktualne. Współczesna kultura wypiera śmierć jako coś wstydliwego albo nierealnego. To wyrzutek, który pozostaje na marginesie świadomości, z tym że niestety nieproszony przypomina o sobie od czasu do czasu. A potem, najszybciej jak się da, znów o nim zapominamy. Jeśli nie ma kogoś, kto doświadcza śmierci, to jej też nie ma. Gdy przychodziła częściej, trzeba było wierzyć, że nie jest bez sensu, że otwiera jakieś drzwi. Jeśli jednak nie otwiera niczego, tylko zamyka, lepiej udawać, że jej nie ma. Ale co z tego, kiedy i tak cały czas się jej boimy.

Na marginesie: ciekawe, czy rosnąca świadomość stałego zagrożenia w wyniku ataku terrorystycznego zmieni coś we współczesnym nastawieniu do śmierci? Czy będziemy w związku z tym próbowali ją jakoś oswajać?

W tym zadaniu chyba jednak wampiry nie pomogą. Wampiromania, jako jeden z wielu przejawów ucieczki współczesnego społeczeństwa od śmierci i wypierania jej nieuniknioności, łączy się ponadto z kulturą zachłanności – pragnieniem posiadania wszystkiego, konsumowania całej oferty naraz, istnienia i działania na wielu polach jednocześnie.

Z przekazów medialnych można by wnosić, że nic łatwiejszego i bardziej naturalnego niż być spontanicznie opanowanym, dojrzałym, a zarazem młodym, pilnować swoich wydatków i bez ustanku nabywać nowe dobra. Powinno się, nawet trzeba, zostać szczupłą sybarytką, wrażliwym macho, uczuciową racjonalistką, seksowną babcią. Przy odrobinie dobrej woli i zdolnościach organizacyjnych wszystko jest na wyciągnięcie ręki, można znaleźć w swoim życiu czas i przestrzeń na karierę, pasję, działalność charytatywną, miłość, macierzyństwo, podróże i rozwój duchowy. Można mieć wszystko, z niczego nie rezygnując. W tym zadaniu pomocą służą poradniki, których autorzy opisują, jak zdobywać więcej i jeszcze więcej. To prawda, że umiemy w życiu zmieścić coraz więcej, choć często w kompaktowych rozmiarach. Mimo to przekonanie, że można mieć wszystko, jest nie tylko popularnym złudzeniem, ale i największym mitem naszych czasów.

Ludzka pazerność na życie nie oszczędziła nawet wampirów. Skoro nie ma skutecznej tabletki ani zestawu ćwiczeń całkowicie usuwających zagrożenie starością i śmiercią, to mit „mieć wszystko” musi się urzeczywistnić przynajmniej w sferze fantazmatycznej. W tym przypadku chodzi o wieczną młodość i nieśmiertelność praktycznie bez kosztów, o wymknięcie się spod kosy, a jednocześnie pozostanie człowiekiem z całym jego arsenałem uczuć wyższych. Fantazmat wampira zachowującego się jak człowiek to wyraz naszej tęsknoty za taką egzystencją. Bo i dlaczegóż nie, skoro jedyny praktycznie problem to pewna skłonność do krwi, mały nałóg, nad którym „zachodni” wampir panuje. W zamian za to do dyspozycji są wszystkie pozytywne aspekty wampirzego bytu: nieśmiertelność, wieczna młodość, nadludzkie moce.

W dawnych fantazmatach za przywilej (czy też fatum) nieśmiertelności trzeba było płacić: wiekuistym potępieniem, odrażającym wyglądem, utratą duszy, odium bycia potworem zagrażającym ludziom i – jak zeznał Nosferatu Herzoga – samotnością. Teraz nieśmiertelność jest możliwa bez uszczerbku na stosunkach towarzyskich, osobowości i aparycji (a nawet z korzyścią dla tej ostatniej, wampiryzację można wszak przyrównać do liftingu czy wstrzyknięcia botoksu o wiecznej trwałości). Kultura masowa uznała, że spokojnie można być nieumarłym, nie będąc jednocześnie potworem. Zaproponowała mocarnego przystojniaka z małym nałogiem. Współczesna wampiromania świadczy o uporczywej wierze w to, że – wbrew ludowej mądrości – da się zjeść ciastko i mieć je nadal.

(…)

1 Podaję za M. Janion: Wampir. Biografia symboliczna, dz. cyt., s. 110.

Całość w wydaniu tradycyjnym „Akcentu”.