Wojtyła na nowo czytany…
Ta nieduża książeczka niesie ze sobą olbrzymi ładunek wiedzy i zarazem daje nam do ręki klucz pozwalający na otwarcie w nas wszystkich naturalnych zdolności do życia etycznego i moralnego. Gdy weźmiemy pod uwagę, że została napisana 60 lat temu (składa się z esejów i artykułów publikowanych w „Tygodniku Powszechnym” w latach 1957-1958), widzimy, iż teksty fundamentalne nigdy się nie dezaktualizują. Sformułowanie „teksty fundamentalne” w odniesieniu do Elementarza etycznego Karola Wojtyły wskazuje tu tylko, że można w sposób prosty i jasny, zwięzły i merytoryczny mówić o podstawowych wartościach etycznych. O tej książce wypowiedziano już wiele uwag, przywołajmy może tylko jedną z nich: Świeżość i aktualność tych tekstów wynika z ich elementarnego charakteru, to znaczy z tego, że uczą one podstaw chrześcijańskiego myślenia etycznego. Te słowa wypowiedział w 1982 roku ks. Józef Majka, a dziś, 36 lat później, wypada jedynie podkreślić, że nic nie straciły na aktualności.
Sam, będąc młodym, osiemnastoletnim człowiekiem, czytałem teksty Karola Wojtyły o realizmie w etyce, naturze i doskonałości, znaczeniu powinności, prawie natury, humanizmie i celu człowieka, o problemach prawdy i miłosierdzia, o bezinteresowności, o nauce o szczęściu, o przyjemności, o wartościach, o ascezie, idei i pokorze, o widzeniu Boga, o sprawiedliwości i miłości, o problemie walki, o etyce niezależnej w świetle idei sprawiedliwości. I jako młody człowiek kształtowałem własną hierarchię wartości, w oparciu o którą udawało się budować swe życie – zarówno wtedy, w państwie wciąż jeszcze totalitarnym i komunistycznym, jak i nieco później, w państwie wolnym, demokratycznym. To również dzięki temu Elementarzowi… można było w dobie przemian ustrojowych dostrzec wartości stałe i niezmienne w świecie, w którym wszystko zdawało się płynne. Wojtyła, pisząc swe teksty do „Tygodnika Powszechnego” po październiku 1956 roku, sam był trzydziestokilkuletnim człowiekiem i po upadku stalinizmu dostrzegał potrzebę jasnego wyrażenia hierarchii wartości etycznych. Może dlatego dziś – w momencie odchodzenia od nauczania Soboru Watykańskiego II, od jego rewolucyjnych tez o dialogu ze światem współczesnym, od próby rozpoznania i potwierdzenia, że demokracja jest jedynym ustrojem dla społeczeństwa wolnego, i od próby zrozumienia przez Kościół katolicki świata demokratycznego, w którym przyszło mu istnieć – trzeba znowu tę książeczkę ukazać nowemu, młodemu pokoleniu. W tym widzę wartość przypominania i ponownego drukowania Elementarza etycznego, teraz również i po angielsku.
*
Kiedy przyjmiemy tezę, że normy moralne rodziły się z potrzeb życia społecznego i rozwijały się w miarę jego rozwoju, to zapominamy lub zaprzeczamy nadprzyrodzonemu pochodzeniu owych norm. Wtedy gdy pisany był ów Elementarz…, była to polemika z materializmem, dziś jest to dopominanie się, aby praw nadprzyrodzonych i – z drugiej strony – prawa naturalnego nie wyrzucać poza nawias racjonalnej dyskusji. Wojtyła już wtedy dobrze rozumiał konsekwencje takiej redukcji. Dziś byśmy powiedzieli – redukcji transcendentalnej. Przypomina on również w Elementarzu…, że rozum jest główną energią natury ludzkiej i główną jej władzą. I przywołuje starą klasyczną zasadę, że rozum oświecony wiarą ma rozeznanie nadprzyrodzone, tzn. takie, na jakie o własnych siłach nie mógłby się zdobyć. Bóg udziela mu tutaj swego światła, dzieli się z nim niejako swoją wiedzą o rzeczywistości, o tym porządku, jaki powinien panować w świecie stworzonym. Tak, nadprzyrodzone korzenie ludzkiego działania i myślenia są dla Wojtyły oczywiste.
Mówiąc o roli prawa natury, przyszły papież zauważy: Jest rzeczą bardzo znamienną, że człowiek najczęściej odwołuje się do natury jako do czegoś, co tłumaczy i rozgrzesza, a nie jako do czegoś, co wymaga i co zobowiązuje. Można by zapytać, dlaczego ów człowiek nie dostrzega pozytywnego ładunku zawartego w swojej naturze. Otóż wtedy musiałby – podpowiada autor – poczuć się o wiele bardziej twórcą samego siebie, świadomym własnych możliwości. Tę myśl będzie rozwijał w swoich dociekaniach Karol Wojtyła i później w swym nauczaniu Jan Paweł II.
Ale autor Elementarza etycznego przypomina także o istnieniu prawodawcy (Prawo pisane ma prawodawcę człowieka, prawo niepisane, ale zawarte w samej naturze człowieka i świata, ma prawodawcę ponad człowiekiem), i o tym, że – jak twierdził św. Tomasz – prawo jest zawsze dziełem rozumu. Wojtyła będzie to stwierdzenie precyzował następująco: Otóż prawo natury człowiek poznaje rozumem, jest ono proste, wręcz narzucające się, stanowi zaś podstawę całej moralności. Rozeznaje je każdy normalny człowiek, choćby skądinąd najprymitywniejszy. Ono pozwala mu bytować w ramach ładu kosmicznego, a jeśli ramy te przekroczy, każe mu szukać jakiejś drogi powrotu. Tyle o prawie natury i jego twórczej roli w życiu człowieka.
O celu człowieka Wojtyła powie: Bóg jest siłą faktu celem wszystkich stworzeń, zarówno obdarzonych świadomością, jak i nie obdarzonych nią. I – w innym miejscu – zauważy: ażeby jak najlepiej ujawnić, kim jest Bóg, Stwórca, Pierwsza Przyczyna tego, że są (ludzie – przyp. T. D.) i czym są, powinien każdy byt stworzony być po prostu jak najbardziej sobą oraz osiągnąć całą pełnię tej doskonałości, do jakiej jest zdolny z samej swojej natury. To jeszcze jeden komentarz na temat pozytywnej, twórczej roli natury. I autor doda, aby dopełnić: Miłość zaś jest aktualizacją najwyższych możliwości człowieka.
Wysoko ceni Wojtyła rolę człowieka religijnego, mówi wprost: Człowiek religijny ma to przekonanie, że Bóg zna go o wiele gruntowniej i przenika o wiele głębiej, aniżeli on sam zna siebie i przenika siebie. Warto też przypomnieć słowa o ludzkim sumieniu, jego roli i znaczeniu – tak ważne w doktrynie Kościoła, którą Wojtyła i potem Jan Paweł II stale przypominał: Ta świadomość może w pewnych momentach wywoływać wewnętrzne drżenie, ale zasadniczo nie paraliżuje człowieka. Posiada on bowiem to przekonanie, że jako osoba obdarzona samostanowieniem w zakresie własnych czynów, winien polegać na sądzie własnego sumienia o dobru i złu moralnym.
Nauka katolicka o wolności indywidualnego sumienia, przypomniana parę lat później na Soborze Watykańskim II, już tutaj, w Elementarzu etycznym, była na nowo obecna. Do dziś jej recepcja, przynajmniej w polskim Kościele, odbywa się niestety tylko w sferze akademickiej. Dlatego posłuchajmy Wojtyły sprzed 60 lat: Sąd Boga zgadza się zasadniczo z sądem sumienia. Nawet wówczas, gdy ów sąd sumienia się myli, nieomylny sąd Boga przyjmuje ową pomyłkę sumienia za podstawę wyroku o czynie człowieka, o ile oczywiście sama pomyłka sumienia nie była zawiniona przez człowieka. I z tego wynikają słowa dalsze, które – dobrze zrozumiane – pozwalają na spokojne życie i spokojne podejmowanie nawet najtrudniejszych wyborów. W takich fragmentach jak poniższy tkwi największa wartość omawianej książki: Swoją drogą zaś fakt, że Bóg przenika w każdej chwili całą istotę ludzką o wiele głębiej, niż czyni to sąd własnego sumienia, że dostrzega ukrytą zależność pomiędzy skłonnościami, że zna siłę napięcia woli ku dobru i ocenia ją, że oddziela w motywach to wszystko, co nosi na sobie bodaj cień pozoru dobra, od dobra prawdziwego – to wszystko nie powinno człowieka wytrącać z równowagi i zresztą normalnie biorąc nie wytrąca. To wszystko winno natomiast utwierdzać w człowieku potrzebę głębokiego samopoznania oraz rzetelnego wysiłku woli. Sąd Boga jako ostatnia instancja prawdy o człowieku nie dewaluuje w żadnym szczególe sądu człowieka, ale z jednej strony z nim się przede wszystkim liczy, a z drugiej strony wyostrza go, wysubtelnia. Pomiędzy świętym i zbrodniarzem zachodzi nie tylko różnica w czynach, ale również różnica w sądach – w tym, jak jeden i drugi siebie sądzi. I zrozumiała jest wtedy wypowiedź Wojtyły, która pojawia się w Elementarzu… kilka linijek dalej: Wedle nauki katolickiej, żadne miłosierdzie, ani Boskie, ani ludzkie, nie oznacza zgody na zło, tolerowanie zła. Warto tę naukę przypominać i dziś w kontekście zarówno dramatu uchodźców, jak i kwestii zła w przestrzeni publicznej, gdy prawo stanowione demokratycznego państwa jest łamane w interesie jednej tylko grupy społecznej. Zło nie może być tolerowane. Przy założeniu, że zostanie ono nazwane i wskazane.
Gdy w Elementarzu… poruszany jest problem bezinteresowności, czytamy: Egoizm istotnie drzemie w każdym człowieku i przejawia się w podciąganiu wszystkiego pod kryterium własnej – bądź to osobistej, bądź jakiejś zespołowej czy też grupowej – korzyści. Ale na koniec tych rozważań Wojtyła doda również, czy może przypomni, że choć utylitarystyczna interpretacja prawdy o ostatecznej sprawiedliwości tai się w duszy chrześcijanina, to musi on ją i w teorii, i przede wszystkim w praktyce przezwyciężać. Ewangelia zobowiązuje go do walki o bezinteresowność.
Można by kontynuować rozważania o kolejnych wartościach i spojrzeniu na nie z perspektywy etyki i Ewangelii. Ale coś trzeba pozostawić czytelnikowi do własnej lektury. Tak jak wspomniałem na początku, odwołując się do osobistych doświadczeń: warto ten Elementarz etyczny polecić młodym ludziom, by czytali go, gdy kształtuje się ich obraz świata i gdy poszukują wartości, na których chcieliby budować własne życie. Również gdy poszukują odpowiedzi na pytanie, jak żyć.
Ale to oczywiście książka nie tylko dla młodych, również dla tych, którzy chcą nabrać drugiego oddechu w swoim życiu. Którzy chcą dostrzec chrześcijańską hierarchię wartości w dziedzinie moralności i etyki. A szczególnie zrozumieć podstawy aksjologiczne, na których moralność i etyka są ufundowane.
To dobry pomysł, że właśnie teraz Polskie Towarzystwo Tomasza z Akwinu postanowiło opublikować serię angielsko-polskich wydań pism Karola Wojtyły1.
1 Pierwszą publikacją w tej serii była książka: Karol Wojtyła, Considerations on the Essence of Man / Rozważania o istocie człowieka. Tłum. John Grondelski. Polskie Towarzystwo Tomasza z Akwinu / Società Internazionale Tommaso d’Aquino, Lublin-Roma 2016, ss. 215 + 6 nlb [przyp. red.].
Karol Wojtyła: Ethics Primer / Elementarz etyczny. Tłum. Hugh McDonald. Polskie Towarzystwo Tomasza z Akwinu / Società Internazionale Tommaso d’Aquino, Lublin-Roma 2017, ss. 237 + 5 nlb.