Nieskończony rozrachunek
O poezji Władysława Szlengla
Władysław Szlengel przyszedł na świat 27 stycznia 1914 roku. Był poetą, publicystą, satyrykiem, aktorem estradowym, autorem tekstów kabaretowych i szlagierów muzycznych, wśród których najbardziej znane to: Panna Andzia ma wychodne; Chodź na piwko naprzeciwko; Jadziem, panie Zielonka; Tango notturno. Przed wojną wiersze i artykuły publikuje w „Naszym Przeglądzie”, „Robotniku”, „Szpilkach”, a także współpracuje z teatrzykami literackimi „13 Rzędów”, „Ali Baba” i „Tip-Top”. Prawdopodobnie bierze udział w kampanii wrześniowej. Następnie przez parę miesięcy wraz z żoną przebywa w Białymstoku, będącym już wtedy pod okupacją sowiecką, by zapewne na początku 1940 roku powrócić do Warszawy. W utworzonym tam getcie pracuje w jednym z niemieckich zakładów, tzw. szopie szczotkarzy. Jednocześnie nadal tworzy i występuje w kabarecie „Café Sztuka”. Jednoosobowo przygotowuje „Żywy Dziennik”, który czyta na wieczornych spotkaniach autorskich. Zaczyna zbierać materiały z zamiarem opisania życia w getcie. Nadaremno szuka pomocy w wydostaniu się na aryjską stronę. W trakcie powstania ukrywa się w bunkrze Szymona Kaca. 8 maja 1943 roku hitlerowcy odkrywają schron, Władysław Szlengel wraz z żoną i 130 innymi Żydami zostaje rozstrzelany.
W numerze 19 „Szpilek” z 1939 roku Władysław Szlengel w czterowierszu pt. Noty niedyplomatyczne napisał:
Dwaj kanclerze
Oto kwintesencja dziejowych powiastek:
Bismarck – kanclerz żelazny.
Hitler – kanclerz z namiastek…
Nie, Szlengel, zabarwiając ten krótki wiersz odrobiną ironii i ośmieszając Hitlera, nie lekceważy go. Przeciwnie, z całą świadomością ostrzega przed jego politycznymi planami – i to nie tylko polskojęzycznego czytelnika. Mówi:
Zbudzisz się niemiecki Narodzie
w jakieś pochmurne rano –
Na chwilę zapomnisz o głodzie
i pojmiesz, że cię oszukano…
Zrozumiesz prawdę okrutną
w błysku – jak nagły świt!
Nie wiem, czy będzie ci smutno
Wiem – że ci będzie wstyd…
(…)
Ruszyła demoniczna, a przecież ludzka, maszyneria śmierci, która pochłonie miliony Bogu ducha winnych ofiar, ale również tych, którzy puścili ją w ruch. Ta potworna krzywda, wyrządzona ludziom przez ludzi, wciąż domaga się zadośćuczynienia, które jednak nadal wydaje się niemożliwe. Życia zabitym nie zwrócimy. Być może dlatego w poemacie Tryptyk rzymski papież Jan Paweł II, medytując nad sykstyńskim Sądem Ostatecznym, stawia pytanie: Jak [niewidzialne] uczynić widzialnym, jak przeniknąć poza granice / dobra i zła? To znaczy, że musi istnieć jeszcze inny sposób patrzenia i rozeznawania się w wydarzeniach. Logika winy i kary, oprawcy i ofiary wydaje się zbyt ciasna. Przecież ta wojna pochłonęła życie również ok. 7 mln Niemców. Pewna część z nich ginęła w przeświadczeniu, że „składają siebie na ołtarzu ojczyzny”. Tymczasem poświęcając siebie, stali się winnymi ludobójstwa. Musi zatem istnieć jakiś metafizyczny, co nie znaczy: nierealny, sposób patrzenia na ludzką dolę i niedolę. Heroiczne czyny nie muszą same z siebie być czynami niosącymi dobro. Dlatego papież Franciszek mówi, że szczęście człowieka nie polega na logice ofiary z siebie, ale daru z siebie. Mówi, że jeśli ludzkie działanie podporządkowane jest tylko logice ofiary, a nie daru, to życie takie, zamiast stawać się znakiem piękna i radości miłości, może się staczać w „nieszczęście, smutek i frustrację”, a stąd już tylko krok do następnego kręgu piekła…
Dług wdzięczności, jaki zaciągnęliśmy u tych, którzy ze swego życia uczynili dar dla nas, nigdy nie będzie przez nas spłacony. Może dlatego prof. Leszek Kołakowski miał odwagę powiedzieć: Ład i sens są z Boga, a jeśli zaprawdę Bóg umarł, to na próżno wmawiamy sobie, że sens może ocaleć; obojętna próżnia wysysa nas i unicestwia, nic z życia i trudu naszego nie ocaleje, żaden ślad nie zostanie po nas w bezsensownym tańcu atomów, wszechświat niczego nie chce, do niczego nie dąży, o nic się nie troszczy, nie nagradza ani karze. Kto mówi, że Boga nie ma i jest wesoło, sobie kłamie.
To przedziwne, jak ludzie żyjący w różnych czasach i miejscach, nie wiedząc o sobie, prowadzą ze sobą niekończącą się rozmowę i wspólnie działają. Ten ludzki wysiłek nazywamy kulturą. Raz jeszcze posłuchajmy Leszka Kołakowskiego, który mówi, że w tym naszym wiecznie okropnym świecie wciąż jest miłość, przyjaźń, miłosierdzie, poświęcenie i przebaczenie. Jest także Piękno i Rozum, jest sztuka, literatura, matematyka, muzyka, niezwykłe dzieła techniki. Jest także taka rzecz jak radość istnienia.
(…)
Całość w wydaniu papierowym i na www.nexto.pl albo www.e-kiosk.pl