Józef Czechowicz. „Przeciw amerykanizacji” i inne artykuły

Spis treści numeru 1-2/2004

„Przeciw amerykanizacji” i inne artykuły

 

Ameryka! Gdy wymawiamy to wielkie słowo, pokrywa się ono w naszej świadomości niemal zupełnie przez pojęcie: Stany Zjednoczone. Niebotyczne parowce, mosty wiszące nad wodospadami i przepaściami, roje samolotów, królestwa nafty, stali, gumy i węgla, błyskawiczne pociągi i wreszcie Babilon nowoczesny, Nowy Jork, potworne zlewisko ludzkie, jakiego nie było jeszcze w dziejach starej ziemi – oto Ameryka w skali patosu.

Ale patos współczesnej Ameryki nie wyczerpuje cech charakterystycznych tego nowego świata. Losy naszego globu kształtują się właściwie wciąż jeszcze w zależności od koniunktur wiecznie młodej Europy, ale czy tak jest istotnie, można by stwierdzić z całą stanowczością znalazłszy się poza kręgiem Europy, ekscentrycznym i egocentrycznym.

Kontynenty w latach powojennych dymią i kipią. W ogniu niespokojności wypala się nowa wartość, ściślej – nowe wartości. Myli się ten, kto twierdzi, że Azja europeizuje się – ona się amerykanizuje. Miasta Chin, Japonii, Indii mają charakter międzynarodowych skupień typu Chicago, Detroit czy San Francisco. Kultura Ameryki, mająca układ raczej poziomy niż pionowy, w przeciwieństwie do głębokiej kultury europejskiego Zachodu, bardziej jest przystosowana do nowych państw i do uniwersalizujących się kultur, jak w Japonii, na gruzach kultur nacjonalnych i tradycjonalnych.

Szeroka – ale łatwa, pełna cyfr – ale pozbawiona zagadek, ustalona na standardowych punktach – ale entuzjazmująca się indywidualizmem cudzym, amerykanizacja, zalewająca masowo milionowe rynki Azji, Australii i obu Ameryk, najmniej może daje się odczuwać w Afryce. Ale są znaki na ziemi i niebie, że dzięki swej pierwotnej żywotności kultura ta rozpleni się po całym globie, zamykając go kratą niewoli, splecioną z umysłowego ubóstwa i pieniądzowładczej struktury socjalnej.

Przeszłość, w istocie rzeczy zaledwie stuletnia, oraz wychowanie pokoleń w czci dla pieniądza i równości, objawiającej się tym, że wszystkie niemal miasta amerykańskie są jednakowe, a domy, karabiny maszynowe, wyroki sądowe, hasła polityczne i filmy produkuje się seriami – od stempla – wszystko to w sumie daje mieszkańcom Stanów optymistyczne nastawienie na dzień jutrzejszy. Beztroski młyn dnia nie jest tam beztroskim ze względu na poczucie humoru czy filozoficzną beztroskę – po prostu wynika z braku zamyślenia się.

Całość w papierowym wydaniu „Akcentu”.