Skip to content
Dostosuj preferencje dotyczące zgody

Używamy plików cookie, aby pomóc użytkownikom w sprawnej nawigacji i wykonywaniu określonych funkcji. Szczegółowe informacje na temat wszystkich plików cookie odpowiadających poszczególnym kategoriom zgody znajdują się poniżej.

Pliki cookie sklasyfikowane jako „niezbędne” są przechowywane w przeglądarce użytkownika, ponieważ są niezbędne do włączenia podstawowych funkcji witryny.... 

Zawsze aktywne

Niezbędne pliki cookie mają kluczowe znaczenie dla podstawowych funkcji witryny i witryna nie będzie działać w zamierzony sposób bez nich.Te pliki cookie nie przechowują żadnych danych umożliwiających identyfikację osoby.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Funkcjonalne pliki cookie pomagają wykonywać pewne funkcje, takie jak udostępnianie zawartości witryny na platformach mediów społecznościowych, zbieranie informacji zwrotnych i inne funkcje stron trzecich.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Analityczne pliki cookie służą do zrozumienia, w jaki sposób użytkownicy wchodzą w interakcję z witryną. Te pliki cookie pomagają dostarczać informacje o metrykach liczby odwiedzających, współczynniku odrzuceń, źródle ruchu itp.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Wydajnościowe pliki cookie służą do zrozumienia i analizy kluczowych wskaźników wydajności witryny, co pomaga zapewnić lepsze wrażenia użytkownika dla odwiedzających.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Reklamowe pliki cookie służą do dostarczania użytkownikom spersonalizowanych reklam w oparciu o strony, które odwiedzili wcześniej, oraz do analizowania skuteczności kampanii reklamowej.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Czesław Mirosław Szczepaniak. Wiersze

Spis treści numeru 4/2022

To był czas, kiedy…

To był czas, kiedy siadałem na ziemi w Górnym Dole,
na krawędzi lasu pawłowickiego, skąd wybierano piasek
do zapraw murarskich. Czytałem i patrzyłem jak zachodzi
słoneczko nad Starą Kopaną. Nie byłem sam, bo ze
wspomnieniami oraz z tym, co przeczytałem poza szkołą.
Nie czułem się zielony jak maj – a jeżeli już to lekko
przypalony jak lipiec lub sierpień w pokosach i drabinach.
Pisałem po swojemu, tzn. tak, aby nikt mnie z kimś nie pomylił.
Poezję przecierałem prozą z gazet, radia, telewizji i tego o czym
mówili ludzie, co żyli między prawdą a kłamstwem. Czasami się
udawało nieuchwytne chwycić i miałem kartkę z makiem.

Nieraz widziałem jak z pól wynurzał się zając – patrzył, jakby
na miedzę się boczył – strzygł uszami niebezpieczeństwo – czytał
Księgę wiatru w zbożu rozsianą – i wskakiwał jak zakładka do książki.

Tu słońce nie raziło w oczy.
Naprzeciw miałem nasyp grójeckiej ciuchci,
węglowej i spalinowej – osobowej lub towarowej.
Na drutach telegraficznych, co jak A, jaskółki.
To były nuty pieśni o oddali, gdzie
ujadają psy, na łańcuchu przybitym do budy.

O szarej godzinie do ściany lasu dochodziło
bicie dzwonu z Rembertowa.
To był sygnał, że trzeba wracać z dzikości
piasku do domu, zanim zmierzch wszystkich
kolorów nie zapnie. Ludzie, póki zwierzyny nie policzyli,
bramy nie zamykali – uchylali furtkę obok kamienia.

W drodze powrotnej mijałem osiki niespokojne,
olszyny i dwie topole oraz polną gruszę na miedzy.
Byłem znów bogatszy o to, czego nie objąłem oczami i
nie usłyszałem. Przeżyłem a nie przeżułem.

Z apetytem jadłem spóźnioną kolację.

– Milczysz, boś się nagadał z lasem… – zahaczała matka.
– Marysia, daj spokój! – odpowiadał ojciec, sprawdzając,
czy ma w kieszeniach spodni marki, drobniaki i klucze.

Wyjściowe portki z paskiem przez krzesło przerzucał. Był
pewien jutra, pod wieczór. Wkręcał się w sen, jak tokarz.

Więcej wierszy w wydaniu tradycyjnym „Akcentu”.

Wpłać dowolną kwotę na działalność statutową.
"Akcent" jest czasopismem niezależnym. Wschodnia Fundacja Kultury -
współwydawca "Akcentu" utrzymuje się z ograniczonych dotacji
na projekty oraz dobrowolnych wpłat.
Więcej informacji w zakładce WFK Akcent.