Lęk
Wisi gdzieś w powietrzu, wytrąca z rytmu codzienności, a przyczyn ma wiele. Ogarnia psychikę, ciało – prowadzi do zagrożeń życia, zdrowia, komfortu istnienia. Ma swój czas; teraz zadomowił się na dobre. Można się było przekonać o jego intensywnej obecności podczas otwarcia w Muzeum Narodowym w Kielcach wystawy zatytułowanej „Strach”. Przyszły tłumy, w większości młodych ludzi, co potwierdza palącą aktualność tematu podjętego przez twórców wystawionych dzieł. Mglisty jesienny wieczór to dobra sceneria do spotkania z tematem strachu, z którym trudno się rozstać.
Mając swoje źródło w instynkcie przetrwania, towarzyszy nam świadomie bądź podświadomie od momentu pojawienia się na świecie. Źródło niepokoju, stresu, a nawet bólu. Pojawiając się, nagle manifestuje swoją siłę, paraliżując cały nasz organizm. Można by sądzić, że gdyby nie znalazł on sposobu na ujawnienie swojej obecności, życie byłoby łatwiejsze, bardziej szczęśliwe. Osacza przez nieoczekiwane wydarzenia, karmi się bogatą wyobraźnią, potrafi być obsesyjny, niszcząc godziny, dni i lata. Buduje w przestrzeni swoje kadry, w które chce nas zanurzyć.
Jego najsilniejszym wyrazem jest świadomość śmierci. Obawa przed jej nadejściem, przeczucie jej obecności powoduje spustoszenie w spokojnym rytmie życia. Strata bliskiej osoby to nie tylko ból, ale i strach przed kolejną ofiarą, którą możemy być sami. To nie tylko „wielkie oczy”, ale i paraliż całego organizmu wobec tego, co niewidoczne.
Strach testuje skutki swojego działania przez obecność choroby, niemożliwość spełnienia naszych bardziej lub mniej istotnych planów. Lęk przed samotnością to kolejne wyzwanie na naszej drodze życia. Każdy dzień bez oparcia, zrozumienia i troski drugiej osoby (czy osób) pogłębia niepokój i powoduje stan rozdarcia.
Ucieczką przed przywołanymi zagrożeniami, przed totalnym spustoszeniem, jest sztuka. To przez sztukę, dzięki jej owocom, którymi się dzielimy z odbiorcą, często anonimowym, przechodzimy terapię będącą jedną z dróg wyjścia z labiryntu przerażenia.