Szafa
Skrzypi coraz bardziej. Ma swoje lata, ale jej wnętrze sięga jeszcze dalej. Wiszą w niej płaszcze, palta, ubrania… Tych, co w nich chodzili, nie ma teraz, ale w dziwny sposób są obecni. Pamięć wraca, kiedy wzrok biegnie po spatynowanych elementach tego, co nosili na sobie w różnych porach życia. Martwy, powieszony na wieszaku płaszcz zachowuje siłę, która prowadzi do obrazów z dawnego życia. Teraz stają one przed oczami.
Spokój, martwota tych ubrań, gdy wyjmowane są z wnętrza jedynie po to, by pozbyć się moli, to pretekst, by udać się myślami na spotkanie z tymi, których już nie ma. Jeszcze gdy w kieszeni znajdujemy jakiś przedmiot, drobiazg pozornie nieznaczący, podążamy za nim i choć odsyła do czegoś, co stało się przed laty, to jakby to było dziś. Patyna tych ubrań, ich „ogranie” przez minione życie, kieruje myśli i modlitwę w stronę najbliższych.
Są też przedmioty, które ocalały i teraz stają się prawie relikwiami. One kiedyś komuś służyły, były przydatne, ulubione. Pozornie niepotrzebne, bezużyteczne, ale teraz, kiedy na nie patrzymy, dotykamy – czujemy łzę w oku.
Trudno uciec od tego świata kostiumów, rekwizytów, które niesie teatr życia. Na wnętrze tej sceny czasem opada kurtyna, ale nie na długo.