fajerwerki
wpół kroku prozy polskiej
zdejmujemy małe krematorium ze ściany
teraz woda jest bardziej biała
głowa trzeźwa oddech astmatyczny
nie ma za to nagród jest fooks
budzę się tuż przed spowiedzią i wierzę
w tak zwaną rzewność i potrzebę treści
nie mówić o sobie to brzęk porcelany
dla zdrowotności siostro to się pisze a nie łyka
zagięta kartka jak zadarta spódnica w styczniową wyprzedaż pościeli
nie trąci perwersją trąca szare komórki wiersza
więc jest jeszcze poezja polska która dużo chodzi i ledwo zdąża
nowe lesbos bo każdej z nas na imię safona
gzimy się niemiłosiernie i odchodzimy od pięknych opisów przyrody
tymczasem z nowości mamy styczeń
plus 2007 pomyłek gratis
mitologie
pieski dzieci i wodne żyjątka wcięty świt
nóż w szybie nie mieści się w cyfrze
plus minus jeden chrzest więdnie na uszach
przedszkole nie wytrzymało widoku na martwą
mimo że martwa ma się dobrze
śledzi jezdnię i w liściach grzebie wszystkich świętych
w nieskończoność mogłaby snuć
przedszkolakom opowieści z doliny lumpów
choć dalecy rodzice przedszkolaków mają po brzegi szyb
cyganie to najmniejsze zło w tym wypadku
nie peszy ich martwa listopad brak żarówki
krzyczą – uczcie się i śnijcie dobre sny o piotrusiu panu
w końcu i wam urodzi się różowy balonik
pół dziecka pół burka