Skip to content
Dostosuj preferencje dotyczące zgody

Używamy plików cookie, aby pomóc użytkownikom w sprawnej nawigacji i wykonywaniu określonych funkcji. Szczegółowe informacje na temat wszystkich plików cookie odpowiadających poszczególnym kategoriom zgody znajdują się poniżej.

Pliki cookie sklasyfikowane jako „niezbędne” są przechowywane w przeglądarce użytkownika, ponieważ są niezbędne do włączenia podstawowych funkcji witryny.... 

Zawsze aktywne

Niezbędne pliki cookie mają kluczowe znaczenie dla podstawowych funkcji witryny i witryna nie będzie działać w zamierzony sposób bez nich.Te pliki cookie nie przechowują żadnych danych umożliwiających identyfikację osoby.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Funkcjonalne pliki cookie pomagają wykonywać pewne funkcje, takie jak udostępnianie zawartości witryny na platformach mediów społecznościowych, zbieranie informacji zwrotnych i inne funkcje stron trzecich.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Analityczne pliki cookie służą do zrozumienia, w jaki sposób użytkownicy wchodzą w interakcję z witryną. Te pliki cookie pomagają dostarczać informacje o metrykach liczby odwiedzających, współczynniku odrzuceń, źródle ruchu itp.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Wydajnościowe pliki cookie służą do zrozumienia i analizy kluczowych wskaźników wydajności witryny, co pomaga zapewnić lepsze wrażenia użytkownika dla odwiedzających.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Reklamowe pliki cookie służą do dostarczania użytkownikom spersonalizowanych reklam w oparciu o strony, które odwiedzili wcześniej, oraz do analizowania skuteczności kampanii reklamowej.

Brak plików cookie do wyświetlenia.

Maciej Melecki. Wiersze

Spis treści numeru 4/2007

Język oczu

Błędne zapowiedzi nie mogły powstrzymać błędnego
Koła tego, co teraz się dzieje, bo dzieje się aż nadto dużo,
Więc możesz bywać i tu i tam, u nas i u nich,
Za murkiem, gdzie zawsze siadasz, przecinać wzrokiem tętnicę
Najbliższego, skośnie mrugającego do ciebie
Narożnika gwiazd, z którego żadna cię nie wzięła, spod jakiego
Więc znaku mógłbyś jeszcze raz przybyć i wejść za kulisy
Głowy, która upatruje w tobie dalszy dla siebie szlak?

Skacze mi w lusterku dłoni nieuchwytny kąt pochylenia
Każdej chwili, rozmazuje się kontur i rys
Blednącej na widok dołu twarzy, nie mamy czego szukać więcej
W tych zakamarkach kropli wieczoru, wszyscy bowiem
Poszli w kierunku przystani, odbijając teraz od brzegu, jakby
Czekano na nich od dawna po drugiej stronie tego krótkiego
Zaćmienia, błędnie więc odprowadzam swój skrawek cienia
W pole twojego skrycia, a orbita, która nas wiodła na
Ten połów, zamienia się w schody i wychodzi z czyichś oczu
Żyłką z haczykiem. W tym oddalaniu innych od siebie nie ma

Ani nęcącej reguły, ani parszywego zaklęcia, oddaleni przychodzą
Prawie codziennie i kołysząc się na złamanym ramieniu
Przepowiedni, proszą o przychodzenie dalsze, aż do ostatniej dawki
Spełnionej prośby, kiedy oddalą mnie od siebie, nie mogąc już
Dalej być w tak groteskowo umownym splocie. Nie ryzykuję tedy
Żadnego opuszczenia, nie przybywam też znikąd do czegoś.
Jestem tylko w pokoju bez ścian, nie zatrzymuje mnie żaden
Przeciąg i drzwi uchylają się wtedy, gdy nie można już wyjść poza
Krąg najprostszych mniemań o wszelkiej łapczywości stałych gestów,
W tej kapsułce sekundy, która każe przeglądać się oddechowi
W lustrze. Jeśli mamy gdzieś jeszcze wracać, to nie wracamy tam
Z niczym. Tlą się ostatnie sadze, jakie spadły z ustrzelonych wyobrażeń
O koniecznej zmianie toru, bowiem życie domaga się rzekomo
Świeżych racji dla przedłużenia swojego promienia, w tym
Pnącym się dryfie, który pochłania uwagę przedostania się do sedna

Bez reszty. Cóż, w tak niewidomym położeniu
Garną się do siebie blokowane wcześniej echa, mówię ci o tym
W podmokłej ciszy, i wtedy, gdy jedyną potrzebą jest podtrzymanie
Tego zawieszenia i nietracenie szansy manewru zaniku, marnieje
Każda pozostała garstka światła, a niebo odwracając się na
Drugi bok, pozostawia mnie z kretesem. Luki wypełniają się mgielnym
Wrzaskiem, człowiek, który budził się długo, budzi się raz jeszcze,
I kiedy wchodzi na swój niewidzialny pokład, żeby
Potem wrócić jak po sznurku tą samą stroną, przepada wreszcie
Dla innych, na łyżwach w śnie jeżdżąc tylko pod górę.

Więcej wierszy w papierowym wydaniu „Akcentu”.

Wpłać dowolną kwotę na działalność statutową.
"Akcent" jest czasopismem niezależnym. Wschodnia Fundacja Kultury -
współwydawca "Akcentu" utrzymuje się z ograniczonych dotacji
na projekty oraz dobrowolnych wpłat.
Więcej informacji w zakładce WFK Akcent.