Światło literatury – spotkanie z Hanną Krall

„Wsłuchać się w rytm świata”
Spotkanie z Hanną Krall – reporterką przekraczającą granice reportażu

29 czerwca 2016, godz. 18:00
Łazienki Królewskie w Warszawie, Pałac na Wyspie

Światło literatury
wstęp wolny


Zapraszamy na spotkanie z Hanną Krall, wybitną polską reporterką. Rozmowę z autorką poprowadzi jej uczeń – reporter i eseista, Mariusz Szczygieł (dyskusja będzie dotyczyła nie tylko zależności między reportażem i literaturą a życiem). Fragmenty wybranych utworów, we własnej interpretacji, przedstawi Maja Ostaszewska. O literackich walorach twórczości Hanny Krall opowie Bogusław Wróblewski.


 Hanna Krall w czasie lubelskiego spotkania. Fot. Marek Obara

Hanna Krall. Fot. Marek Obara

Literatura faktu i literatura piękna (inaczej: fikcjonalna) to – pozornie – zjawiska nieporównywalne. Pisarz reporter chce być niemal przeźroczystym medium, przez które prześwieca struktura obiektywnie istniejącego świata, podczas gdy świat pisarza artysty (pisarza kreacjonisty) wydaje się skrajnie subiektywny.

Ale w przypadku Hanny Krall nie jest to takie oczywiste. Niektóre zabiegi stosowane przez nią przy reporterskiej rekonstrukcji świata są podobne do metod praktykowanych przez twórców dzieł fikcjonalnych. Chodzi, na przykład, o swoistą „labiryntowość” charakterystyczną dla jej najnowszej książki Biała Maria (2013). Narratorka porusza się w labiryncie ruin – społecznych, emocjonalnych i mentalnych – pozostawionych przez drugą wojnę światową. Wcześniej, jako żydowskie dziecko, a dziś jedna z bohaterek własnej opowieści, wędrowała przez labirynt ekstremalnych zagrożeń, z których, dzięki ludzkiej pomocy i szczęśliwym zbiegom okoliczności, udawało się jej ujść z życiem. To najbardziej autobiograficzna ze wszystkich książek Krall. Ów autobiografizm jest tu zaznaczony dyskretnie: „Znałam tę małą dość dobrze” – pisze autorka o postaci, której pierwowzorem jest ona sama. Wnikliwi czytelnicy dotrą do wcześniejszej o ponad czterdzieści lat pierwszoosobowej opowieści Hanny Krall Gra o moje życie 1 opisującej jej okupacyjną wędrówkę. Ale i wtedy jej wypowiedź była postrzępiona, fragmentaryczna, podszyta niepewnością i wahaniem. Taka jest bowiem ludzka pamięć: nieciągła, sekwencyjna, operuje pojedynczymi obrazami i epizodami.

Wielkie znaczenie ma to, że Hanna Krall potrafi tworzyć sytuacje hipotetyczne, ukazywać rzeczywistość możliwą, ale nie pewną, czyli w istocie – z werystycznego punktu widzenia – kreować fikcję, albo lepiej: fikcje alternatywne. (Nietrudno to zauważyć, bo autorka zawsze, mniej lub bardziej wyraźnie, uprzedza o tym czytelników). Przykładami, zaczerpniętymi z książki Wyjątkowo długa linia (2004), mogą być: opis pierwszego spotkania Józefa Czechowicza, lubelskiego poety, ze starszą od niego koleżanką po piórze Franciszką Arnsztajnową oraz dwa warianty przebiegu zdarzeń poprzedzających śmierć Arnsztajnowej („Tak mogło to wyglądać. Mogło się też zdarzyć zupełnie inaczej­” ­– pisze Hanna Krall). Owa modalność istnienia przeszłego(!) świata, doskonale pokazana przez Hannę Krall, wydaje się być istotą literatury… pięknej (fikcjonalnej). Bohaterka książki Król kier znów na wylocie (2006), nieopartej przecież na fikcji, przygotowała po wojnie „kilka wariantów polskiej śmierci” swoich żydowskich dziadków (dokładniej: na użytek „dociekliwych” przygotowała kilka wariantów opowieści o tym, w jaki sposób umarli czy zginęli jej „polscy” dziadkowie).

Ale o literackości tekstów Hanny Krall decyduje przede wszystkim kunszt pisarski, właściwości jej warsztatu, swoista wartość naddana wypowiedzi reporterskiej wyrażająca się w zabiegach, które nazwać można aktami formotwórczymi2. Chodzi tu na przykład o skłonność do porządkowania świata za pomocą binarnych opozycji, przeciwstawień, które jednak nie mają świata upraszczać, lecz ukazać jego złożoność. Chodzi też o umiejętność posłużenia się ironią w najszlachetniejszym rozumieniu tego słowa. Mam na myśli na przykład te sytuacje, w których redukcja substancjalności świata, materialnych atrybutów egzystencji, ma zmierzać do pełni, ale pełnia – osiągnięta przez brak – okazuje się ostatecznie unicestwieniem.

Tak jest na przykład w opowieści Krall o zagładzie lubelskich Żydów w Wyjątkowo długiej linii. Wysiedleni przez Niemców z dotychczasowych miejsc zamieszkania „Nieśli: plecaki, toboły z pościelą, zdjęcia rodzinne, szabasowe lichtarze, albumy ze znaczkami, tałesy w aksamitnych albo jedwabnych woreczkach, ulubione zabawki, miskę, z której w paru miejscach odpadła emalia, pudło z cylindrem” itp. – opis dobytku niesionego przez wysiedlonych zajmuje tu prawie pół strony. Wkrótce skierowano ich do getta: „Nieśli: plecaki, toboły z pościelą, albumy, tałesy, mezuzę…” – wykaz inwentarza tym razem kończy się trzykropkiem. Niebawem większość z nich poprowadzono do wielkiej synagogi: „Nieśli: plecaki, lichtarze, pościel…” – trzykropek pojawia się jeszcze wcześniej, lista dobytku ulega dalszemu skróceniu. Wreszcie zapędzono ich na rampę kolejową przed budynkiem rzeźni – stamtąd odbędą ostatnią drogę do miejsc zagłady. Idąc „Nieśli…”. Trzy kropki zastępują teraz całą wyliczankę, jakby autorka chciała nam powiedzieć: to, co jeszcze mogli nieść, nie ma już znaczenia.

W tej opowieści odsłania się kolejna czysto literacka właściwość prozy Krall, którą określić można jako rytmikę powtórzeń, a w pewnych fragmentach nawet refreniczność. Dotykamy tu niezmiernie ważnej kwestii rytmu. Dla wielu twórców literatury pięknej kształtowanie rytmu jest tożsame z działaniem kreacyjnym – rytmizacja jest kreacją. A częste u Hanny Krall wyliczenie i powtórzenie spełniają funkcje rytmizacyjne, czy – dobitniej mówiąc – rytmotwórcze.

Tym, co skutecznie uruchamia wyobraźnię czytelników Hanny Krall jest z pewnością jej nieprzeciętna wrażliwość na słowo. Charakterystyczna dla sprawnych reportażystów umiejętność posługiwania się skrótem (ilustrującym lub objaśniającym mechanizmy zdarzeń) przeradza się u Hanny Krall w skłonność do operowania metaforą, czy ściślej – do dostrzegania i nazywania sytuacji, które z istoty swojej mają metaforyczny lub wręcz symboliczny charakter. Oczywiście metafora nadal jest skrótem („krótkim spięciem” pojęć), ale niesie w sobie wieloznaczność zmuszającą czytelnika do interpretacyjnego wysiłku. Oto przykład z Białej Marii. Czy człowiek nie jest w istocie pyłkiem, marnym puchem, nic nie znaczącym wobec ogromu czasu i przestrzeni? Nad kolumną wyprowadzanych z miasta trzech tysięcy Żydów zerwał się wiatr (chociaż „rano było spokojnie”):

„Pościel nieśli. Niemcy szukali złota i cięli poduszki i pierzyny. Złota nie było, tylko pierze się wysypało i wiatr je uniósł. Zrobiła się chmura. Popłynęła nad ludźmi, potem zawirowała i rozniosła się, rozsnuła gdzieś, chyba po niebie”3.

Czy zatem dzieła literatury faktu i literatury pięknej oparte są rzeczywiście na skrajnie przeciwstawnym pojmowaniu relacji autor–świat? Przecież od prawie ćwierć wieku4 dla reportażystów o wielkich osobowościach, jak Ryszard Kapuściński czy Hanna Krall, pisarstwo stało się narzędziem wyrażania siebie, podobnie jak dla twórców dzieł fikcjonalnych. Owa potrzeba autoekspresji zaczyna odgrywać pierwszorzędną rolę także w układzie reporterskich motywacji do działania. W tym sensie reportaż może być niemal tak samo osobisty jak utwór będący kreacją „nieskrępowanej” wyobraźni. Sposób podejścia Hanny Krall do materii reportażowej sprawia, że jej dzieła – pozostając zawsze w zgodzie z dostępną człowiekowi prawdą o świecie – przekraczają jednocześnie granice reportażu, noszą wyraźne znamiona artyzmu.

1 Ten jest z ojczyzny mojej. Polacy z pomocą Żydom 1939-1945, W. Bartoszewski, Z. Lewinówna (oprac.), Świat Książki, Warszawa 2007. Pierwsze wydanie tej książki ukazało się w 1967 roku.

2 Por. Zbigniew Bauer: Paradoksy prawdy. Pisarskie wybory Ryszarda Kapuścińskiego (w:) Życie jest z przenikania. Szkice o twórczości Ryszarda Kapuścińskiego. Zebrał, opracował i wstępem opatrzył B. Wróblewski, PIW, Warszawa 2008, ss. 34-36.

3 Hanna Krall: Biała Maria, Świat Książki, Warszawa 2011, s. 81.

4 Sądzę, że nowy rozdział w ewolucji reportażu otwiera Imperium Ryszarda Kapuścińskiego (1993).

(dr Bogusław Wróblewski)