„Liryka i żywioł historii”
Spotkanie z Istvánem Kovácsem – poetą, historykiem, tłumaczem
5 października 2016, godz. 18:00
Łazienki Królewskie w Warszawie, Pałac na Wyspie
Światło literatury
wstęp wolny
Zapraszamy na spotkanie z Istvánem Kovácsem, poetą, historykiem i tłumaczem, które odbędzie się w ramach cyklu „Światło literatury”. Zaprezentowane zostaną wiersze węgierskiego autora i fragmenty jego eseistyki historycznej. Sylwetkę Istvána Kovácsa przedstawi Jerzy Snopek. W dyskusji, którą poprowadzi Bogusław Wróblewski, zastanowimy się nad rolą poezji w życiu narodów środkowoeuropejskich i poprosimy autora o wyjawienie motywacji jego nieustającego i serdecznego zainteresowania polską kulturą.
Fascynacja Polską rozpoczęła się u Istvána Kovácsa bardzo wcześnie. Pierwszego – i zarazem decydującego – impulsu dostarczyła dziecięca lektura popularnej powieści Viktora Rákosiego o polsko-węgierskim braterstwie broni w okresie Wiosny Ludów. Wstępując na sławny Uniwersytet im. Loránda Eötvösa, nie miał wątpliwości, co będzie studiował: historię i polonistykę! Kończąc studia (1968), miał 23 lata. Od dwóch lat należał do grupy poetyckiej Kilencek [Dziewięcioro] powstałej wraz z antologią Nieosiągalna ziemia. Odtąd poezja i historia splatały się w jego twórczości coraz mocniej. W 1970 roku wybitny poeta Gyula Illyés, jako laureat Nagrody Herdera, mając przywilej nominowania stypendysty spośród młodych twórców, wskazał właśnie Kovácsa, który dzięki temu mógł w latach 1970-1971 studiować historię na Uniwersytecie Wiedeńskim. W 1973 wydał pierwszy zbiór wierszy (Niebo wirujące na śniegu), który przyniósł mu nagrodę za najlepszy debiut. Trzy lata później uzyskał doktorat nauk humanistycznych na podstawie rozprawy o Norwidzie. W tym czasie zaczął też tłumaczyć literaturę polską. Przełożył na węgierski wiele utworów polskiej poezji współczesnej, ale przyswajał swym rodakom również dzieła wielkich klasyków, m.in. Zygmunta Krasińskiego, Cypriana Kamila Norwida i Juliusza Słowackiego. Jeśli chodzi o prozę, to debiutował świetnym przekładem Siekierezady Edwarda Stachury, a potem zwrócił się ku dziełom „nasyconym historią”: Czerwonym tarczom Jarosława Iwaszkiewicza, napoleońskim opowieściom Mariana Brandysa, wreszcie – ku pamiętnikom polskich bohaterów węgierskiej Wiosny Ludów, m.in. Józefa Wysockiego, Zygmunta Miłkowskiego (ps. Teodor Tomasz Jeż), Edmunda Ślaskiego czy Jana Aleksandra Fredry. Oni byli szczególnie bliscy jego sercu (choć z biegiem lat fascynowały go coraz bardziej również bezprzykładne akty poświęcenia, jakie odnajdywał w losach powstańców warszawskich).
W centrum uwagi Istvána Kovácsa historyka pozostawał wszelako Józef Bem. Książkę o jego życiu napisał już w młodości, ale nie zaprzestał kwerend i badań związanych z tą tematyką, co po ćwierćwieczu doprowadziło go do stworzenia monografii naukowej opartej w znacznej mierze na własnych badaniach źródłowych i dającej najpełniejszy, najbardziej aktualny obraz życia i działalności Bema, owego „mistrza wolności” i „ludów obrońcy”, jak go określił Sándor Petőfi1.
Ale na Bemie się nie skończyło. István Kovács zajął się dziejami legionu polskiego na Węgrzech w latach 1848/1849. Książka poświęcona tej problematyce ukazała się w 1989 roku. Drugie, bardzo poszerzone wydanie wyszło na Węgrzech w 1998, a w Polsce rok później2. W pracy tej autor nakreślił wiele sylwetek bohaterów drugiego planu. W posłowiu do niej zwracałem uwagę na specyficzne cechy pisarstwa historycznego Kovácsa, m.in. na „swoistą czułość narratora-badacza wobec każdego pojedynczego losu”, na łączenie „wszelkich rygorów poznania naukowego z ogromną dozą empatii, wizji, intuicji moralnej”. Napomknąłem przy tym, że „niczym demiurg kreuje wielu szeregowych bohaterów, wydobywając ich z nicości zapomnienia”. (Tym tropem poszedł również w swojej następnej książce, zatytułowanej Nieznani polscy bohaterowie powstania węgierskiego 1848-1849, wydanej w przekładzie polskim w 2010 roku.)
W kolejnym dziele, stanowiącym owoc ogromnego entuzjazmu, wielkiej skrupulatności i benedyktyńskiego trudu, opracował biogramy kilku tysięcy polskich uczestników węgierskich walk wolnościowych. Poszukując we wszystkich możliwych źródłach – w zbiorach rękopiśmiennych i drukowanych – informacji o nich, odkrywał nieraz w ich losach wspaniałość charakteru, zalety rozumu lub serca, rys heroizmu, bezgraniczne oddanie szlachetnej sprawie. W niektórych przypadkach prowadziło to do zadumy nad sprawiedliwością – czy raczej niesprawiedliwością – wyroków Opatrzności, dającej jednym nieśmiertelność, a innych – równych tamtym – skazującej na zapomnienie. I tu, jak dowodzi twórczość Kovácsa, historyk może przynieść zadośćuczynienie zapomnianym bohaterom. Może stać się strażnikiem pamięci.
W tej monumentalnej pracy, która niebawem ukaże się także w Polsce, István Kovács złożył hołd wszystkim Polakom, którzy pośpieszyli Węgrom z pomocą, kiedy ci walczyli w połowie XIX wieku o wolność. Naturalnie, istotnym aspektem owej ofiarności i solidarności było to, że walczyli z wrogami również polskiej wolności: z Austrią, a później także z Rosją. Ale przecież mówimy o epoce, która już rozumiała, że wolność jest niepodzielna, o epoce, w której najwięksi poeci, m.in. Mickiewicz i Petőfi, głosili ideę wolności powszechnej. Praca ta, poświęcona wszystkim zidentyfikowanym polskim uczestnikom węgierskich walk wolnościowych w latach 1848/1849, to cenny dar historyka węgierskiego dla Polaków. Ale István Kovács adresuje ją również – może nawet przede wszystkim – do swych rodaków. W imię prawdy i dobrej pamięci.
Równolegle z badaniami historycznymi postępowała twórczość poetycka Istvána Kovácsa, przy czym obie te domeny, tak zdawałoby się odmienne i odległe, wzajemnie na siebie oddziaływały. Poetyckie spojrzenie na rzeczywistość przydawało narracji historycznej szczególnej perspektywy i aury emocjonalnej, zaś fascynacja historią dostarczała tworzywa wyobraźni poetyckiej.
Wyraziste przenikanie się inspiracji kulturowych i osobistych jest zresztą znamienną cechą poezji Kovácsa. Niewiele w niej wierszy wysnutych z własnego wnętrza, zogniskowanych wokół podmiotu lirycznego. Punkt wyjścia tej poezji, aczkolwiek już nie punkt ciężkości, jest usytuowany niejako na zewnątrz. Bardzo rzadko rodzi się ona wyłącznie z wewnętrznego doświadczenia, przeżycia, choć bez niego byłaby, naturalnie, niemożliwa. Wiersze Kovácsa wychodzą przeważnie od postaci i wydarzeń historycznych, losów narodów czy innych wspólnot ludzkich, wreszcie – od dzieł sztuki, a zatem od znaków par excellence kulturowych. Przedmiot poetyckiego opisu staje się niepostrzeżenie integralną częścią podmiotu. W tym przypadku nie autor rzutuje swoje stany ducha, nastroje, emocje na świat zewnętrzny, lecz przeciwnie – wyławia je i absorbuje z różnorakich obiektów rzeczywistości. Oczywiście, niezbędna jest przy tym jakaś doza dialektycznego sprzężenia. Ta swoista przedmiotowość jest cechą charakterystyczną poezji Kovácsa. Sytuacja liryczna, ewokująca narodziny wiersza, powstaje w wyniku zmysłowego bądź intelektualnego kontaktu z rzeczywistością opartego na konkrecie. Z niego – i w związku z nim –wyprowadza poeta swe porównania, metafory, obrazy, uogólnienia. Mają one wyraźny stempel „twardej” rzeczywistości. Cudowne metamorfozy rzeczy powszednich, ich dyskretne uwznioślenia w obrazach i metaforach dokonują się zarówno w wierszach rymowanych, jak i białych, zarówno w skondensowanych haiku, jak i płynących niespiesznym szerokim nurtem poematach prozą. Dlatego piętno indywidualności artystycznej autora jest wyczuwalne niezależnie od różnorodności form wierszowych.
Krytyka węgierska próbowała zrazu przypisać Kovácsa–poetę do nurtu narodowo-ludowego, osadzonego w tradycjach rodzimych, skupionego na tematyce madziarskiej, opartego raczej na zmysłach i uczuciach aniżeli na intelekcie. Zapewne próby te były spowodowane faktem, że często odwoływał się w swej poezji do węgierskiego losu historycznego. Swoją rolę odegrały tu również poetyckie deklaracje głębokiej więzi ze wspólnotą narodową. Rychło jednak dostrzeżono intelektualizm tej poezji oraz jej naturalne „transgresje” ku wartościom środkowoeuropejskim, europejskim, powszechnym. Świat tej poezji zaczyna się niejako w opłotkach rodzimości, ale zatacza coraz szersze kręgi, sięgając sfer coraz odleglejszych od owych opłotków, jednakże stale z nimi powiązanych! I to jest w twórczości poetyckiej Istvána Kovácsa szczególnie ekscytujące: oscylowanie między swoim a obcym, pomiędzy Dózsą a Robespierre’em, Petőfim a Norwidem, pogańskimi bożkami a Chrystusem, wspólnotą plemienną a ludzkością. Nie wykazuje on przy tym skłonności do zabawy poetyckiej, do bezkierunkowej gry słowami i formami. Nawet kiedy ucieka się do wyrafinowanych zabiegów formalnych, to czyni tak wyłącznie w duchu Norwidowskiego imperatywu, któremu jest niezmiennie wierny, by „odpowiednie dać rzeczy słowo”, by – idąc dalej – odnaleźć słowo, które stanie się ciałem.
Nasza przyjaźń i współpraca trwa nieprzerwanie od czterdziestu lat. Pisałem kiedyś: „Dobry los sprawił, że życie Istvána Kovácsa mocno związało się z Polską i Polakami.” Bardzo się cieszę, że splotło się przy tym również z moim życiem.
1 Książka ta w polskim tłumaczeniu ukazała się pt.: Józef Bem – bohater wiecznych nadziei, przeł. M. Snopek, posłowiem opatrzył J. Snopek, Rytm, Warszawa 2002 (tytuł oryginału: Így élt Bem József).
2 Polacy w węgierskiej Wiośnie Ludów 1848–1849. „Byliśmy z Wami do końca”, przeł. i posłowiem opatrzył J. Snopek, Rytm, Warszawa 1999 (tytuł oryginału: „…Mindvégig veletek voltunk”. Lengyelek a magyar szabadságharcban).
Jerzy Snopek