Jan Lewandowski. Długie macki pańszczyzny

Spis treści numeru 1/2022

Długie macki pańszczyzny

Dyskusje o roli czynnika ludowego w dawnej i współczesnej Polsce toczą się od co najmniej dwustu lat i są odnotowywane nie tylko w literaturze historycznej, ale też znacznie szerzej. Obok historyków włączają się do nich publicyści, literaci i uczeni z dziedzin pokrewnych historii, jak chociażby filozofowie, socjolodzy, politolodzy czy antropolodzy kulturowi.

(…)

Konflikt między propagandą (czytaj: polityką historyczną), posługującą się wybranymi faktami z przeszłości (bohaterstwo i martyrologia), a tymi historykami, którzy, z lepszym lub gorszym skutkiem, stawiają sobie za cel stworzenie zbliżonego do prawdy obrazu badanego wycinka przeszłości, jest nieuchronny, ale raczej nie przypomina dyskusji dwóch równorzędnych stron… W gruncie rzeczy jest to spór o źródła naszej tożsamości i zrozumienie przyczyn kryzysów trapiących dzisiaj Polskę.

(…)

Folwarki pańszczyźniane – nazwa ta łączy w sobie dwa pojęcia najczęściej używane w toku opisywanej dyskusji – powstawały od przełomu XIV i XV wieku, kiedy koniunktura na zboże i dewaluacja kruszcowego pieniądza spowodowały gruntowną zmianę relacji między właścicielem ziemi, przeważnie szlachcicem, a „siedzącymi” na tej ziemi chłopami. Dotychczas stosunki między nimi regulował dokument lokacyjny wsi, określający obowiązki i status obu stron.

Osadnicy mieli też prawo do korzystania z części pańskiego pastwiska i lasu. Prawo to nazywano serwitutem lub – bardziej z polska – służebnościami. Za użytkowanie pańskiej ziemi chłopi byli zobowiązani do świadczeń na rzecz jej właściciela. Główną rolę odrywał czynsz płacony w pieniądzu, drugorzędną – świadczenia w naturze i robocizna, wykonywana w wymiarze kilku lub kilkunastu dni w roku w okresie najpilniejszych prac polowych w gospodarstwie pańskim. We wsi funkcjonował samorząd, na którego czele stał sołtys, dysponujący większym nadziałem, często zwanym folwarkiem sołtysim. Wraz z narastającym popytem na zboże, tak na rynku wewnętrznym, jak i zagranicznym, szlachta, poprzez wpływ na ustawodawstwo (przywileje szlacheckie), tworzyła własne folwarki, czyli duże gospodarstwa produkujące zboże, w których niezbędna była chłopska robocizna piesza i sprzężajna, zwana pańszczyzną. Usuwano „zbędnych” sołtysów, likwidując wiejski samorząd, a gospodarstwa sołtysie stawały się często początkiem pańskiego folwarku, powiększanego także kosztem gospodarstw chłopskich. W odniesieniu do chłopów ukształtowały się trzy formy poddaństwa: osobiste, sądowe (po likwidacji samorządu wiejskiego właściciel ziemi był sędzią chłopa) i gruntowe (ziemia uprawiana przez chłopów należała do szlachcica, Kościoła lub państwa, a za jej użytkowanie chłop był zobowiązany do świadczeń na rzecz właściciela).

W okresie największego rozkwitu politycznego, kulturalnego i ekonomicznego państwa polskiego i jego sukcesów militarnych (od Grunwaldu po Kircholm, Kłuszyn i Wiedeń) – w wiekach XV, XVI i w początkach XVII stulecia – podstawą gospodarki było rolnictwo, a wraz z nim folwark pańszczyźniany. Miał rację postponowany przez Leszczyńskiego Andrzej Wyczański, że w XVI stuleciu chłopi byli „względnie zamożni”. Ryszard Szczygieł, w starannie udokumentowanej monografii o lokacjach miast w Polsce ustalił, że w XVI stuleciu na ziemiach Królestwa Polskiego (Korony) podjęto 338 nowych inicjatyw lokacyjnych, z których 256 należy zaliczyć do udanych. Miasta te funkcjonowały przede wszystkim w oparciu o rozwijający się rynek lokalny, jako że rozwój osadnictwa wiejskiego i gospodarstw towarowo-pieniężnych wymagał istnienia miast. Czy trzeba jeszcze dodawać, że osadnicy, także spoza kraju, przybywali do zakładanych wsi, aby polepszyć, a nie pogorszyć swoją sytuację?

Katastrofa nastąpiła w połowie XVII wieku. Dekoniunktura na zboże, wyludnienie (wojny i klęski elementarne w całej Europie) sprawiły, że wzrosły obciążenia mniejszej liczby chłopów, a upadek objął nie tylko wsie, ale wszystkie sfery życia. Dopiero czasy stanisławowskie przyniosły reformy lub ich zapowiedź w wielu obszarach życia społecznego, w tym w sprawie chłopskiej. Operacja chorego organizmu Rzeczypospolitej (Konstytucja 3 maja 1791 roku) prawie się udała, tylko pacjent umarł (rozbiory).

Na początku XIX wieku Prusy i Austria – a w przypadku Księstwa Warszawskiego cesarz Napoleon I – zniosły poddaństwo osobiste i sądowe, co jednak w niewielkim stopniu ograniczało zależność wsi od dworu. Pozostała pańszczyzna, którą na bardziej rozwiniętych terenach (w Wielkopolsce) jeszcze w Rzeczypospolitej zamieniano na czynsz. W Królestwie Polskim, czyli w Kongresówce, przed carskimi ukazami uwłaszczeniowymi z 2 marca 1864 roku ponad połowa chłopów była już oczynszowana, a pańszczyzna dominowała jeszcze na słabiej rozwiniętych terenach na wschód od Wisły. Wraz z uwłaszczeniem powstał samorząd gminny, autentyczna szkoła chłopskiej samorządności i emancypacji od wpływów dworu i parafii. Pod koniec XIX wieku na wsiach ukształtowały się chłopskie elity, w czym ogromną rolę odegrała wiejska spółdzielczość – sklepy, mleczarnie, kółka rolnicze, kasy pożyczkowe itp. Nazwiska, używając dzisiejszej terminologii, wiejskich liderów figurują w składach zarządów spółdzielni i na afiszach amatorskich przedstawień. Dla uwłaszczonej wsi folwark stanowił już tylko miejsce dorywczej pracy przy zbiorach, a i to niekoniecznie, czego dowodem była sezonowa emigracja zarobkowa do prac rolniczych – z Galicji do Kongresówki, ale i z Kongresówki do Wielkopolski.

Polityczny, zorganizowany w partie ruch ludowy, a zwłaszcza ruch młodowiejski (m.in. Związek Młodzieży Wiejskiej RP „Wici”), zwalczał całowanie w rękę księdza czy dziedzica, a to tylko jeden z wielu przejawów działań na rzecz chłopskiej godności, podniesienia kultury osobistej i dowartościowania zawodu rolnika. Agraryzm, będący w międzywojniu oficjalną doktryną ruchu ludowego, dowartościowywał mieszkańców wsi, nie tylko jako tych, którzy „żywią i bronią”, ale też jako praktykujących życie wedle najlepszych wzorców, w przeciwieństwie do zdegenerowanych mieszkańców miast, będących siedzibą wszelkich patologii. Antagonizm między wsią a dworem, poza stopniowo rozwiązywaną sprawą serwitutów, przeniósł się na płaszczyznę polityczną, zarówno na poziomie lokalnym (wybory samorządowe), jak i ogólnopolskim. Były i przyszły premier Wincenty Witos, przywódca Polskiego Stronnictwa Ludowego „Piast”, powiązany z narodową demokracją, gotów był w ostatniej turze wyborów prezydenckich w grudniu 1922 roku głosować ze swoimi posłami na kandydata narodowego – ordynata Maurycego Zamoyskiego. Wywołało to oburzenie większości ludowych posłów: Na hrabiego głosować nie będziemy! (…) Jeszcze nam życie miłe! Nie tylko biedni lecz i bogaci chłopi będą nam pluć w oczy, a na wiecach walić kłonicami… Głosy piastowców otrzymał Gabriel Narutowicz.

(…)

Całość w wydaniu tradycyjnym „Akcentu”.