Łukasz Janicki. Wyka jak XX wiek

Spis treści numeru 3/2020

Wyka jak XX wiek

(…)

W rezultacie równolegle obserwujemy jako czytelnicy rozwój kariery naukowej Wyki, poznajemy kolejno publikowane przez niego prace, towarzyszymy mu w najważniejszych chwilach z życia osobistego (ślub z Jadwigą Szybińską w 1935 roku, narodziny córki Marty w roku 1938, a trzy lata później – Małgorzaty) oraz śledzimy, jak pod wpływem wydarzeń zewnętrznych zmieniał się jego sposób patrzenia na rzeczywistość. W biografii Wyki Mackiewicz wskazuje kilka kluczowych momentów. Przed wojną były to przede wszystkim kontakty z Kazimierzem Nitschem i Stefanem Kołaczkowskim, akademickimi nauczycielami z czasów studiów polonistycznych na Uniwersytecie Jagiellońskim, oraz podróż na stypendium do Francji, gdzie w latach 1933-1934 Wyka mógł bezpośrednio śledzić rozwój najnowszych trendów w życiu ideowo-kulturalnym, m.in. zapoznając się bliżej z założeniami personalizmu czy popularnymi wtedy koncepcjami związanymi z filozofią pracy (już wcześniej, bo w 1932 roku, obronił pracę magisterską poświęconą Stanisławowi Brzozowskiemu i teoretykowi syndykalizmu Georges’owi Sorelowi).

W tym czasie obok aktywności krytycznoliterackiej i badawczej (m.in. studia poświęcone problematyce pokoleń literackich, których fragmenty znalazły się w omawianym tomie) dał się poznać Wyka jako autor przenikliwych i żarliwych esejów będących w dużej mierze krytyką sanacyjnej rzeczywistości i obroną człowieka jako autonomicznej jednostki, zagrożonej przez narastające tendencje totalitarne1. Z ówczesnych tekstów o takim charakterze włączono do Wyboru… cztery: Perspektywy młodości, Przemówienie programowe, a także – bardziej literackie w tematyce – Brzozowskiego krytyka krytyki oraz Broń złudzeń i broń rzeczywistości. Zacytujmy choć kilka znamiennych fragmentów: Jesteśmy pokoleniem, które chce pracować więcej i trudniej od innych. Lecz po co nam to wszystko? Skoro tyloma wzniosłymi przydomkami obkłada się człowieka pracującego, czemuż ten człowiek, gdy od słuchania przydomków przejść pragnie do roboty, okazuje się zupełnie zbyteczny (Perspektywy młodości, s. 122); Rzecz w tym, że każdy z nas jest jedyną i niepowtarzalną istotą we wszechświecie (Przemówienie programowe, s. 131); Raczej przekonany jestem, że idą czasy, w których myśl indywidualna i swoboda będzie zbytkiem niedozwolonym, a prawem będzie nagięcie się, przystosowanie do narzuconej wszystkim idei. Pesymizm, ale nie rezygnacja. Czym innym jest przekonanie, że rzeczywista przyszłość przyniesie co innego, niż nadzieje osobiste mówią, a czym innym zaś powiadanie, że wobec tego nie warto w ogóle (tamże, s. 132).

Lata wojny to z kolei wspomnienia wrześniowej ewakuacji i powrotu do Krzeszowic, klęski sanacyjnej Polski, szczęśliwego uniknięcia aresztowania w ramach Sonderaktion Krakau (tego dnia, gdy Niemcy uwięzili kadrę profesorów UJ, Wyka z powodu spóźnienia nie zdołał koleją dotrzeć do swej krakowskiej Alma Mater: Nie zapomnę Jego zmartwienia, kiedy z odległości 500 m widział odjeżdżający pociąg!2– pisał po latach jego przyjaciel Wincenty Danek), a następnie ponury – choć inspirujący – okres okupacji: oficjalna praca w charakterze urzędnika w ojcowskim tartaku, uczestnictwo w tajnym nauczaniu na terenie Krzeszowic i Krakowa, współtworzenie nielegalnego życia literackiego, a w 1943 roku objęcie funkcji delegata do spraw artystycznych na Kraków z ramienia delegatury rządu londyńskiego. Czytelnik książki pod redakcją Mackiewicza może się zapoznać z treścią kilku napisanych przez Wykę w tym czasie tekstów: historiozoficznego eseju O porządkach historycznych, znakomitej analizy stosunków społecznych doby okupacji Gospodarka wyłączona oraz dwóch ponadczasowych szkiców o tematyce literackiej – O Józefie Czechowiczu i Listu do Jana Bugaja (o wierszach Krzysztofa Kamila Baczyńskiego).

Ten okres życia Wyki to także czas jego głębokich przemian światopoglądowych, które spowodowały, że po wyzwoleniu Polski przez Armię Czerwoną aktywnie włączył się on w odbudowę życia kulturalno-naukowego w nowej rzeczywistości. W pierwszym powojennym dziesięcioleciu obok aktywności uniwersyteckiej (m.in. habilitacja w 1946 roku na podstawie rozprawy Cyprian Norwid. Poeta i sztukmistrz, której fragmenty, zaczerpnięte z rozdziału Harfa, łuk i kolumna, znalazły się w omawianym Wyborze…; objęcie stanowiska prodziekana Wydziału Humanistycznego UJ w 1950 roku; uzyskanie tytułu profesora zwyczajnego w roku 1954) autor Studiów nad programem Młodej Polski (to z kolei tytuł jego pracy doktorskiej, którą obronił jeszcze przed wojną, w 1937 roku) zaangażował się również w działalność Związku Zawodowego Literatów Polskich (najpierw w oddziale krakowskim, a potem Zarządzie Głównym), został redaktorem naczelnym nowego pisma „Twórczość” (funkcję tę sprawował od roku 1945 do 1950, kiedy to siedzibę redakcji periodyku przeniesiono do Warszawy) oraz w 1948 roku wspólnie ze Stefanem Żółkiewskim zajął się organizacją Instytutu Badań Literackich Polskiej Akademii Nauk (dyrektorem IBL-u był do 1970 roku). W drugiej połowie lat 40. ukazały się też fundamentalne dla dorobku Wyki studia poświęcone zagadnieniom związanym z twórczością prozatorską (w Wyborze pism znalazły się cztery z nich: Tragiczność, drwina i realizm, Żywotne tradycje prozy polskiej, Po dwóch wojnach i Pogranicze powieści), poetycką (czytelnik omawianego tomu ma możliwość przeczytania szkiców o poezji Czesława Miłosza – Ogrody lunatyczne i ogrody pasterskie, i Juliana Przybosia – Wola wymiernego kształtu) oraz – również przedrukowany w Wyborze… – artykuł Obrona van Meegerena, czyli pomysłowy formalnie, bo mający kształt mowy sądowej, nieco przewrotny tekst o budzącym wówczas wielkie kontrowersje fałszerzu dzieł sztuki, który w czasie wojny oszukał samego Göringa.

Względny liberalizm pierwszych lat powojennych zakończył się wraz z zadeklarowaniem socrealizmu jako obowiązującej doktryny twórczej podczas pamiętnego IV Walnego Zjazdu Związku Zawodowego Literatów Polskich w Szczecinie w styczniu 1949 roku. Mackiewicz wspomina jednak także o wcześniejszym o 12 miesięcy seminarium w Nieborowie, kiedy to Wyka po wygłoszeniu względnie umiarkowanego w swej wymowie referatu został skrytykowany przez przedstawicieli pokolenia „pryszczatych” (Tadeusza Borowskiego, Wiktora Woroszylskiego) za rzekomy „formalizm” i opóźnianie zwycięstwa socrealizmu. W kolejnych latach aktywne funkcjonowanie w roli arbitra sporów literackich stawało się – na skutek zaostrzania państwowej polityki kulturalnej – coraz trudniejsze: w 1950 roku odebrano Wyce „Twórczość”, rok wcześniej rozstał się z „Odrodzeniem”, gdzie przez trzy lata publikował różne teksty, w tym – we własnej rubryce – felietony podpisywane kjw (w omawianym tomie zaprezentowano dziewięć z tych iskrzących się inwencją i dowcipem impresji krytycznoliterackich). W tej sytuacji jako rodzaj obowiązkowego trybutu płaconego władzy traktuje Mackiewicz mandat poselski Wyki na Sejm PRL I kadencji (1952), zaznaczając przy tym, że badacz nie obracał się (…) w kręgach ówczesnej polityki, nigdy nie przynależał do PZPR, co zresztą nie dodawało mu w oczach władz uznania (s. XLVIII).

Kolejnym ważnym momentem w życiu Wyki były krótkotrwałe pozytywne zmiany w PRL-owskiej rzeczywistości, jakie przyniosła odwilż 1956 roku. Profesor UJ dał się – przynajmniej do pewnego stopnia – porwać optymizmowi społeczeństwa, przekonanego, że możliwa jest naprawa wadliwego systemu. Na fali tego entuzjazmu doszło wówczas m.in. do wielu znaczących debiutów poetyckich (często spóźnionych, bo twórcy starsi pisali wcześniej do szuflady), co możliwe było dzięki poluzowaniu ideologicznego nadzoru i mechanizmów cenzury. Wyka uważnie śledził nowe propozycje artystyczne – to z tego czasu pochodzą m.in. przedrukowane w Wyborze… jego recenzje pierwszych tomów wierszy Mirona Białoszewskiego (Na odpust poezji), Jerzego Harasymowicza (Urzeczony) czy szkic Łowy na kryteria. Krytykę wcześniejszego okresu chyba jednak najdobitniej wyrażają słowa z innego tekstu – nieprzedrukowanego w omawianej książce – jakim jest artykuł z 1956 roku pt. Ukraińskie dziedzictwo, poświęcony utworom poetyckim Jerzego Kuśniewicza: Lato 1956 przynosi wiele takich pozornych debiutów. Wynikają one z tępej, ciasnej i tchórzliwej polityki wydawniczej lat ostatnich, a z czego ta polityka wynikała, wiemy wszyscy. I do jakich prowadziła mitologicznych mniemań: że metafora pomysłu Białoszewskiego jest dla socjalizmu w Polsce groźniejszym bakcylem aniżeli powieść-rzeka rozporządzeń kolektywnego pomysłu PKPG3. A rok później w szkicu o debiutanckich zbiorach Stanisława Czycza i Leszka Elektorowicza Wyka, odnotowując echa katastrofizmu w ich wierszach i trafnie widząc przyczyny tych tendencji m.in. w zimnowojennym konflikcie światowych mocarstw oraz ograniczeniach życia twórczego w Polsce, wołał do młodych: nie wierzcie zawodowcom od polityki, miejcie własną politykę4.

(…)


1  Mackiewicz pisze o łagodnej – w porównaniu z analogicznymi tekstami Czesława Miłosza – poetyce tych szkiców, a także o ich pokrewieństwie z pozytywistyczną publicystyką i cechującym je dyskretnym odcieniu satyrycznym. Warto jednak podkreślić również żarliwość młodego pisarza, która sprawia, że sięga on po ton wyraźnie nacechowany szlachetnym patosem, momentami niemal „kaznodziejski”, co w połączeniu z poczuciem grożącego niebezpieczeństwa i manifestowanym pesymizmem – tu w zupełności zgadzam się z autorem Wstępu – jeszcze bardziej zbliża ówczesne eseje Wyki do tekstów innych przedstawicieli pokolenia polskich katastrofistów (także w kolejnych latach Wyka – mimo formułowania różnorodnych zastrzeżeń co do wartości postaw katastroficznych – będzie niezmiennie podkreślał swe silne związki z tą formacją).

2 W. Danek: Przyjaciel (w:) Charakterystyki, wspomnienia…, dz. cyt., s 248.

3 K. Wyka: Ukraińskie dziedzictwo (w:) tegoż: Rzecz wyobraźni. Warszawa 1977, s. 210.

4 Tenże: Echo katastroficzne (w:) tegoż: Rzecz wyobraźni, dz. cyt., s. 220.


Całość w wydaniu papierowym „Akcentu”.