Monika Adamczyk-Garbowska. Ten „drugi” Singer, a właściwie pierwszy…

Spis treści numeru 1/2022

Ten „drugi” Singer,a właściwie pierwszy…

Kiedy wiele lat temu zainteresowałam się twórczością Isaaca Bashevisa Singera, niewiele wiedziałam o jego rodzeństwie. Lata 70. i 80. XX wieku to okres wielkiej sławy tego pisarza, ukoronowanej i spotęgowanej przyznaniem mu Nagrody Nobla w 1978 roku. Kiedy jednak zaczęłam uczyć się jidysz i zgłębiać nieanglojęzyczne źródła i opracowania, zorientowałam się, że faktycznie interesuję się nie „Singerem”, tylko „Icchokiem Baszewisem”. Bo „Singer” w domenie jidysz to Izrael (Israel) Joszua (Jehoszua) Singer (urodzony w Biłgoraju w 1893 roku, a zmarły w Nowym Jorku w roku 1944) – starszy brat i mentor Icchoka (urodzonego w 1902 roku w Leoncinie, a zmarłego w 1991 roku w Miami na Florydzie). Krytycy z kręgu kultury jidysz niemal jednomyślnie przyznawali prymat Izraelowi Joszui, lekceważąco, niechętnie czy nawet wrogo patrząc na jego młodszego brata, który wyłamywał się z ram, jakie obowiązywały w okresie międzywojennym w literaturze tworzonej w tym języku. Także po wojnie, kiedy starszy Singer stopniowo popadał w zapomnienie, a sława młodszego rosła, wielu z tych krytyków i zwykłych czytelników przyjmowało ów fakt z konsternacją lub oburzeniem. Po przyznaniu Baszewisowi Nagrody Nobla w 1978 roku można było spotkać stwierdzenia, zwłaszcza w kręgach ludzi znających jidysz, że należała się ona raczej starszemu z braci, a w jednej z historii literatury jidysz, wydanej przed 1978 rokiem, pojawia się konstatacja, iż chwilowa sława Baszewisa przeminie, natomiast Izrael Joszua ma zapewnione trwałe miejsce w kanonie. Niejeden z autorów podobnych opinii, gdyby doczekał obecnych czasów, na pewno nie byłby zachwycony, że dla większości czytelników na świecie „Singer” to obecnie młodszy z braci i że warszawski Festiwal Singera został tak nazwany na cześć tego „karierowicza” czy wręcz „pornografa”.

Podobnie sprawa ma się w przypadku opracowań naukowych. Podczas gdy Baszewisowi poświęcono kilkadziesiąt książek i setki artykułów, istnieje właściwie tylko jedno dogłębne studium na temat Izraela Joszui – książka amerykańskiej badaczki Anity Norich z University of Michigan w Ann Arbor pt. The Homeless Imagination in the Fiction of Israel Joshua Singer (Bezdomna wyobraźnia w twórczości Izraela Joszui Singera). Została ona wydana trzydzieści lat temu przez Indiana University Press i jest bardzo cenna także z tego względu, że zawiera obfitą bibliografię obejmującą nie tylko utwory literackie, ale i dorobek dziennikarski oraz krytycznoliteracki pisarza – zasługujący na oddzielną uwagę, bowiem Izrael Joszua pisał o przeróżnych rzeczach, podobnie jak później jego młodszy brat.

Nic więc dziwnego, że proza Izraela Joszui Singera, starszego o jedenaście lat od Isaaca Bashevisa, dotarła do polskich czytelników z dużym opóźnieniem, poniekąd za sprawą zainteresowania twórczością tego ostatniego. Role uległy zmianie. Baszewis przestał być postrzegany jako młodszy brat Izraela Joszui; to raczej Izrael Joszua stał się starszym bratem Baszewisa. Jego utwory drukowane przed wojną i niedługo po wojnie w polskim przekładzie popadły w zapomnienie. Tymczasem kiedy w połowie lat 20. Icchok Zynger zaczynał działalność literacką, Izrael Joszua był już uznanym pisarzem. Dlatego też późniejszy noblista, aby nie mylono go ze sławnym bratem, zaczął podpisywać swoje utwory przydomkiem Icchok Baszewis, pochodzącym od imienia matki – Baszewy. Baszewis często podkreślał rolę, jaką Izrael Joszua odegrał w jego życiu, uważał go za mistrza i mentora, opatrywał przedmowami nowe angielskie edycje jego książek, zadedykował mu powstałą niedługo po wojnie powieść Rodzina Muszkatów. Niektórzy krytycy twierdzą, że to przedwczesna śmierć Izraela Joszui umożliwiła Baszewisowi wypłynięcie na szersze wody, przestał być bowiem traktowany jako przysłowiowy „młodszy brat”.

Oczywiście można dowolnie snuć podobne hipotezy i zastanawiać się, jak potoczyłaby się kariera Baszewisa, gdyby patronował jej dalej Izrael Joszua, a także jaki kierunek obrałby ten ostatni, ale nie ulega wątpliwości, że od samego początku byli to dwaj zupełnie różni pisarze, mimo że porównując ich twórczość, możemy spotkać podobne wątki czy nawet bohaterów o tych samych imionach i nazwiskach. Baszewis już w swoim debiucie powieściowym ujawnił skłonności modernistyczne, kreując bohaterów nacechowanych skrajnym indywidualizmem i łącząc elementy realistyczne z surrealistycznymi. Izrael Joszua był zaś – zwłaszcza w powieściach – przede wszystkim realistą, piszącym w duchu wielkich prozaików francuskich czy rosyjskich, ukazującym życie psychiczne bohaterów z punktu widzenia bezstronnego obserwatora i zawsze na szeroko zarysowanym tle społecznym i historycznym, a jego wczesne opowiadania ujawniały znaczny wpływ naturalizmu.

Z perspektywy polskich czytelników najciekawszym utworem Izraela Joszui jest moim zdaniem powieść Bracia Aszkenazy, poświęcona Łodzi i stanowiąca jidyszowy odpowiednik Ziemi obiecanej Władysława Reymonta. To właśnie do tej powieści swego brata jako źródła inspiracji odwołał się Baszewis we wspomnianej wyżej dedykacji. Osią łódzkiej sagi autorstwa Izraela Joszui są dzieje trzech pokoleń żydowskiej rodziny o nazwisku Aszkenazy – o tyle symbolicznym, że mianem aszkenazyjskich określa się Żydów z Europy Wschodniej i Środkowej posługujących się językiem jidysz. Tytułowi bracia Aszkenazy to dwaj bliźniacy skrajnie się między sobą różniący i stale rywalizujący o miłość, zaszczyty i pieniądze. Obszerna powieść Izraela Joszui Singera ma rozmach prawdziwie epicki, a część akcji toczy się w Rosji w okresie rewolucji i bezpośrednio po niej.

Wydano także w polskim przekładzie Rodzinę Karnowskich – powieść ukazującą trzy pokolenia żydowskiej rodziny mającej swoje korzenie w Polsce. Przedstawiciel najstarszej generacji, Dawid Karnowski, zafascynowany haskalą, czyli żydowskim oświeceniem, i filozofią Mojżesza Mendelssohna, opuszcza rodzinne polskie miasteczko, udając się do stojącego wyżej pod względem cywilizacyjnym Berlina. Osiadłszy tam, przyjmuje dewizę Mendelssohna, że należy być w domu Żydem, poza domem zaś Niemcem. To dążenie do asymilacji kończy się tragicznie dla przyszłych pokoleń. Georg Karnowski, przedstawiciel drugiego pokolenia, jest już obojętny wobec swojego dziedzictwa, a jego syn Jegor – owoc mieszanego małżeństwa z Niemką, człowiek zafascynowany nazistowską ideologią tym mocniej, im bardziej jest przez jej wyznawców odpychany jako „mischling” – przeżywa kryzys tożsamości.

Zupełnie inna pod względem stylistycznym jest powieść Josie Kałb, opowiadająca o dramatycznej konfrontacji ortodoksyjnie pojmowanej religijności rządzącej życiem duchowym tytułowego bohatera – „Josie Cielaka” – z jego namiętną naturą. Utwór ten ze względu na zabarwioną mistycyzmem atmosferę małego żydowskiego miasteczka końca XIX wieku bliższy jest twórczości Baszewisa, który – jak można sądzić – niejednokrotnie inspirował się twórczością swojego brata. Na przykład debiut powieściowy Baszewisa – Szatan w Goraju –zbliżony jest stylistycznie do Josie Kałba, chociaż akcja rozgrywa się znacznie wcześniej, w drugiej połowie XVII wieku, po wojnach kozackich i w kontekście zyskującego w tamtych czasach popularność ruchu sabatjańskiego. Pierwsze wydanie Josie Kałba ukazało się w 1932 roku nakładem własnym autora, ale niedługo potem powieść zyskała wielką popularność dzięki nowojorskiej adaptacji scenicznej dokonanej przez znanego aktora i reżysera scen żydowskich Maurice’a Schwartza i już w 1934 roku ukazała się po polsku w warszawskim wydawnictwie „Rój”.

A zatem jeśli polski czytelnik chciał bliżej zaznajomić się z twórczością Izraela Joszui Singera, to do tej pory w grę wchodziły jedynie powieści. Tymczasem starszy z braci Singerów jest także autorem opowiadań, faktycznie zadebiutował właśnie jako nowelista. Dopiero teraz, z dużym opóźnieniem, dzięki inicjatywie wydawnictwa Fame Art – założonego kilka lat temu w Lublinie przede wszystkim z intencją publikacji książek najstarszej siostry obu pisarzy Ester Kreitman1 – ukazały się dwa tomy opowiadań Israela Joszui w bardzo starannym przekładzie Krzysztofa Modelskiego: Na obcej ziemi i Perły,opatrzone przedmowami tłumacza. Dają one m.in. możliwość porównania twórczości obu pisarzy oraz dowodzą, że Baszewis wzorował się czasami na twórczości brata także w wyborze imion dla swoich bohaterów.

Kiedy porównamy styl pisarski tych dwóch autorów, trudno oprzeć się wrażeniu, że starszy z Singerów to pisarz może lepszy z literaturoznawczego punktu widzenia, o bardziej wyszukanym warsztacie literackim, zasługujący na uwagę i pochwałę krytyków, ale w mniejszym stopniu mający szansę dotrzeć do szerszego grona czytelników. Duża doza erotyki, elementów fantastycznych, niespodziewanych zwrotów akcji, szeroki wachlarz ekscentrycznych bohaterów oraz – tak charakterystyczne dla Baszewisa i krytykowane przez jego adwersarzy jako przejaw pisania pod publiczkę, służącego przypodobaniu się gojom – oscylowanie na pograniczu pornografii sprawiły, że bardziej utrafił on w gusta Amerykanów w okresie powojennym (a potem innych czytelników za sprawą przekładów z języka angielskiego) niż raczej tradycyjny i oszczędny w literackich eksperymentach Izrael Joszua.

Możemy nawet zadać sobie pytanie, jak wyglądałyby niektóre utwory Izraela Joszui, gdyby zostały przetworzone przez Baszewisa. Bohaterem tytułowego opowiadania ze zbioru Perły jest starszy zamożny człowiek, hipochondryk, który spędza chłodne pory roku w szczelnie zamkniętym mieszkaniu, obsesyjnie bojąc się gruźlicy, a tylko latem wyłania się z pełnego kurzu domostwa. Cała historia utrzymana jest w ponurej, groteskowej i opresyjnej atmosferze, a w zakończeniu wraca właściwie do punktu wyjścia. Sądzę, że Baszewis zaskoczyłby w tym wypadku czytelnika jakimś niezwykłym zwrotem akcji. Na przykład bohater jego opowiadania Spinoza z ulicy Rynkowej doktor Fiszlzon, filozof, także przewrażliwiony na punkcie własnego zdrowia, nawet w gorący wieczór wychodzący na warszawskie ulice w grubym palcie, dziwnym zbiegiem okoliczności poślubia prostą i brzydką Dobe, starą pannę sprzedającą bajgle na Krochmalnej, opowiadanie zaś kończy się lirycznym opisem poślubnej nocy i deklaracją bohatera: „Boski Spinozo, zwariowałem”. Zwroty w akcji są często mało prawdopodobne, Baszewis przekracza granice realizmu, dodatkowo wprowadzając nierzadko elementy nadprzyrodzone, ale dzięki temu tworzy obraz niezwykle atrakcyjny dla współczesnego czytelnika. Stosując swoją ulubioną nowelistyczną formę monologu, czyni narratorami demony i dybuki. Izrael Joszua natomiast – chociaż w Josie Kałbie wykorzystuje elementy chasydzkiej opowieści – nie posuwa się tak daleko.

Opisy autorstwa Izraela Joszui są bardziej szczegółowe niż Baszewisa, który często szkicuje bohaterów i tło grubą kreską. W Perłach czytamy:

W mieszkaniu Szpilrejna jest cicho jak zawsze. Wszędzie leży nieruszana od dawna gruba warstwa kurzu, który spokojnie drzemie, wiedząc, że nigdy go nie zetrą. Tłustobrzuche pająki spokojnie śpią w gęsto utkanej pajęczynie i śnią o miękkich mięsnych muchach. Jeden tylko Izak, służący, łazi na czworakach po sąsiednich pokojach, szukając butów i kaloszy wuja Moryca. Już od sześciu miesięcy wuj Moryc ich nie wkładał, już sześć miesięcy leżą gdzieś zbędne i zapomniane, potrzebne jak ubrania nieboszczykowi. (…) Zamyśloną twarz Szpilrejna pokrywają głębokie zmarszczki, jak u człowieka, który chciałby coś powiedzieć, ale jeszcze się waha: powiedzieć czy nie (s. 14).

Sceneria jest tu ponura i statyczna, a narracja w dalszej części obfituje w jeszcze bardziej odrażające obrazy, takie jak szczegółowy opis flaszki na plwociny i związanych z nią czynności głównego bohatera.

Opowiadanie Baszewisa natomiast otwiera następujący opis:

W pokoiku na facjatce przy ulicy Krochmalnej w Warszawie przechadzał się doktor Nachum Fiszlzon, mały, przygarbiony człowieczek o szpakowatej bródce, niemal zupełnie łysy za wyjątkiem kilku kosmyków na karku. Nos miał zakrzywiony jak dziób, a oczy duże, ciemne i zalęknione jak u jakiegoś ptaszyska. Był upalny letni wieczór. Mimo to doktor Fiszlzon nosił czarny surdut i sztywny gumowy kołnierzyk z muszką. Chodził pomału w tę i z powrotem do okienka w dachu znajdującego się wysoko w pochyłym suficie. Aby wyjrzeć na zewnątrz, trzeba było wspiąć się po stopniach. Na stole w mosiężnym lichtarzu płonęła świeca, a wokół niej bzyczały i brzęczały muchy, komary, mole, motylki. Coraz to któryś z nich wpadał do płomienia i osmalał sobie skrzydełko albo wręcz zapalał się i płonął przez chwilę przyklejony do knota. Pomarszczona twarz doktora – blada, o zapadniętych policzkach, zaczynała drgać, a on przygryzał cienką dolną wargę pod zwichrzonym wąsem. Wyjął z kieszeni zieloną chustkę do nosa i zaczął odganiać owady.

Idźcie sobie stąd, głupcy, durnie! – zwrócił się do nich. – Nie ogrzejecie się tutaj… Tylko się poparzycie2.

To obraz bardzo dynamiczny; choć oba opowiadania osadzone są w Warszawie początku XX wieku, ich autorzy przedstawiają to miasto w odmienny sposób: Izrael Joszua Singer bardziej szczegółowo, Baszewis jakby z lotu ptaka.

W opowiadaniach z tomu Perły widmo chorób unosi się nie tylko w tytułowym utworze. W noweli pod tytułem Magda ojciec tytułowej bohaterki Wojciech (podobne imiona Baszewis niejednokrotnie nadawał swoim nieżydowskim bohaterom, w tym Magdzie Zbarskiej, partnerce Jaszy Mazura, sztukmistrza z Lublina, zamieszkałej w podlubelskich Piaskach) już na początku utworu dostrzega krew w plwocinie i nietrudno się domyślić, że doprowadzi to do jego śmierci, wpływając na losy córki. We wstrząsającym szkicu Sparaliżowana dwoje dzieci pilnuje unieruchomionej w łóżku staruszki, bo ich rodzice próbują zarobić parę groszy, przez cały tydzień trudniąc się handlem okrężnym, i przyjeżdżają do domu tylko na szabas. Dopiero wtedy staruszka jest myta i karmiona.

Na uwagę zasługują portrety zwierząt i łączenie ich losów z ludzkimi bohaterami. Zgodnie z konwencją naturalizmu relacje te niekiedy symbolizują ukryte pragnienia i instynkty postaci. W Magdzie tytułowa bohaterka, która nie wyszła za mąż, stale zajęta gospodarstwem i opieką nad chorym ojcem, skupia uczucia na koniu Lolku, natomiast w opowiadaniu Stare Miasto z tomu Na obcej ziemi głównybohater Fabian Rajces prowadzi swojego kota Baltazara nad Wisłę, aby go utopić, wymierzając mu tym samym karę za zabicie ulubionego kanarka – Dzióbaska. Wykorzystuje do tego celu psa Pudla, szczując go na Baltazara. Kotu udaje się wyrwać z opałów, w dodatku wygryza swemu panu oko. Opowiadanie kończy się iście darwinowską sceną walki:

Fabian gwałtownym ruchem łapie za klapę marynarki i przyciska nią wypływające oko, jakby chciał je przytrzymać. Drugą ręką wymachuje w powietrzu, próbując się czegoś złapać, ale jego długie palce trafiają w ogarniającą go czarną pustkę.

Pudel i Baltazar kłębią się na brzegu, wyrywając sobie nawzajem wnętrzności.

A Wisła burzy się, faluje, obmywając łapczywymi spienionymi językami poszarpany brzeg, jakby chciała coś złapać, połknąć i zanurzyć w toń(s. 59).

W opowiadaniu pt. Luk (z tomu Na obcej ziemi) pies będący własnością carskiego generała pod wpływem burzy dziejowej traci wraz z nim swoje przywileje i musi dzielić jego los, ale dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności trafia w ręce czerwonoarmistów, którzy urzeczeni wilczurem wnioskują do „towarzysza dowódcy” o przydzielenie mu racji żywnościowej i nadają mu miano Nikolaszka. W tym opowiadaniu, podobnie jak w wielu innych, uwidacznia się specyficzny humor i ironiczny dystans pisarza. Otwiera je zdanie: Wielki jak cielak Luk, rasowy wilczur o dorodnym, włochatym ogonie, z rewolucją w Rosji zetknął się nagle i niepodziewanie (s. 203), a zamyka petycja w związku z decyzją oddziału o zakwaterowaniu u siebie bliżej nieznanego psa Nikolaszki (s. 224).

Umiejętność tworzenia znakomitych portretów zwierzęcych bohaterów wynika z zamiłowania pisarza do zwierząt, zwłaszcza psów, wyniesionego jeszcze z lat dziecinnych, z zabaw z nieżydowskimi chłopcami w Leoncinie. W swoich wspomnieniach Izrael Joszua kreśli portret ulubionego psa o imieniu Brytan, z którym nie pozwalano mu się bawić, zgodnie z przekonaniem, że syn rabina nie może uczestniczyć w rozrywkach dobrych dla gojów. Singer opisuje dzień, kiedy matka wiła się w bólach ze względu na trudny poród, a on jako siedmio- czy ośmioletni chłopiec niewiele się tym przejmował, bo ku jego zadowoleniu zapomniano o nim na jakiś czas i mógł spędzać czas z Brytanem. Echa tych wspomnień można odnaleźć w opowiadaniu Modlitwa (z tomu Perły), w którym pies Brytan towarzyszy skrywanym uczuciom między młodocianymi bohaterami.

W środowisku literackim przedwojennej Warszawy, a później Nowego Jorku Izrael Joszua był postacią dobrze znaną. W kwietniu 1928 roku ogłosił w żydowskiej prasie codziennej, że zrywa kontakty z literaturą jidysz i pisarzami tworzącymi w tym języku, a poświęca się całkowicie dziennikarstwu. Ta gwałtowna reakcja spowodowana była konfliktami toczącymi się wówczas w gronie warszawskich literatów piszących w jidysz. Niektórzy pisarze i krytycy, zwłaszcza ci o lewicowych poglądach, zalecający pisanie dla „mas”, oskarżali Singera o tworzenie szundu, czyli taniej „burżuazyjnej” literatury popularnej, oraz sprzeciwiali się jego krytyce Rosji sowieckiej. Singer, będący wówczas korespondentem wpływowego nowojorskiego dziennika „Forwerts” – w którym później przez długie lata pod swoim nazwiskiem i pseudonimami publikował także Baszewis – starał się wyjechać na stałe z Polski. Dokonał tego w końcu w 1933 roku, a dwa lata później ściągnął do Nowego Jorku swojego brata. Młodszy syn Izraela Joszui, Josef (Joseph), został potem tłumaczem utworów ojca i stryja na język angielski. Starszy, Jasza, zmarł na zapalenie płuc jeszcze w czasie, gdy rodzina Singerów mieszkała w Warszawie.

Warto także wspomnieć dorobek publicystyczny Izraela Joszui. Wiele tekstów ogłaszał pod pseudonimem G. Kuper, nawiązującym do inicjału imienia żony Geni i jej panieńskiego nazwiska.

Niedługo w polskim tłumaczeniu ukażą się – dzięki projektowi realizowanemu na judaistyce wrocławskiej, który ma na celu wydanie kilkunastu żydowskich autobiografii – wspomnienia Izraela Joszui zawarte w tomie Fun a welt wos iz niszto mer, czyli O świecie, którego już nie ma. Ich fragment opublikowany został w moim przekładzie w „Akcencie” (2003, nr 3) i posłużył jako tytuł książki będącej pokłosiem singerowskiej konferencji w Biłgoraju w 2003 roku3.Teraz całość wspomnień Izraela Joszui zawartych w Fun a welt wos iz niszto mer będzie można porównać ze wspomnieniami jego rodzeństwa – przedstawionymi bezpośrednio w książce Urząd mojego ojca przez Baszewisa i ukrytych pod maską fikcji literackiej w Tańcu demonów Ester Kreitman. Kto wie, czy dla współczesnego polskiego czytelnika to, co pozostawił po sobie starszy z braci, nie okaże się najciekawsze, choćby ze względu na bogactwo spostrzeżeń o charakterze etnograficznym we fragmentach będących opisami dzieciństwa i młodości spędzonej w Leoncinie i Biłgoraju.

Wraz z publikacją O świecie, którego już nie ma czytelnik polski będzie miał już dostęp do większości utworów Izraela Joszui Singera. Nie zostały dotąd przetłumaczone powieści Sztol un ajzn (Stal i żelazo), wydana w oryginale w Wilnie w 1927 roku, a po angielsku najpierw jako Blood Harvest (Krwawe żniwa) w roku 1935, następnie zaś pod dosłownym tytułem Steel and Iron w roku 1969, oraz Chawer Nachman (Towarzysz Nachman) z 1938 roku, opublikowana po angielsku rok później jako East of Eden (Na wschód od Edenu)4. Nie są to może najlepsze utwory w dorobku starszego z Singerów, ale nie zmienia to faktu, że mogłyby być ciekawe dla polskich czytelników ze względu na wnikliwie zarysowane tło społeczno-polityczne tej części Europy. Pierwszy opowiada o podróżach Benjamina Lernera, który zdezerterował z armii carskiej przed wybuchem rewolucji bolszewickiej w Rosji, a drugi, stanowiący rozrachunek z rewolucyjną Rosją, poświęcony został dramatycznym losom Nachmana Rittera, polskiego Żyda ze zubożałej rodziny, przeżywającego fascynację, a następnie rozczarowanie komunizmem. Akcja zaczyna się na początku XX wieku, a kończy w latach 30.

Miejmy nadzieję, że publikacja tych dwóch książek pomoże „starszemu bratu” umocnić się na należnym mu miejscu w polskim kanonie literatury jidysz i że jego proza spotka się z zainteresowaniem nie tylko wśród czytelników zainteresowanych tematyką żydowską. Izrael Joszua Singer nie jest w żadnej mierze twórcą peryferyjnym, jego proza nie ustępuje bowiem pod względem walorów literackich dziełom pisarzy dwudziestolecia międzywojennego tworzących w innych językach.

1 Nakładem Fame Art wydano już trzy książki Ester Kreitman, obejmujące w zasadzie całość jej dorobku: zbiór opowiadań Rodowód (2016) oraz dwie powieści – Taniec demonów (2019) i Brylanty (2021).
2 Cytat podaję w moim przekładzie z jidysz; moje tłumaczenie z języka angielskiego ukazało się w tomie Spinoza z ulicy Rynkowej, wydanym w 1995 roku nakładem wydawnictwa Atext w Gdańsku (przyp. M.A.-G.).
3 Biłgoraj czyli raj. Rodzina Singerów i świat, którego już nie ma. Red. M. Adamczyk-Garbowska i B. Wróblewski. Lublin 2005.
4 W 1952 roku pod takim samym tytułem jak wersja angielska książki Izraela Joszui Singera ukazała się słynna powieść Johna Steinbecka, znana później także z adaptacji filmowej Elii Kazana z 1955 roku. Oczywiście podejmuje ona zupełnie inną tematykę, bowiem jest to saga rodzinna, której akcja rozgrywa się na przełomie XIX i XX wieku wśród osadników w Kalifornii. Steinbeck prawdopodobnie w ogóle nie znał książki Singera, który wtedy w USA powoli popadał w zapomnienie.


Izrael Joszua Singer: Na obcej ziemi. Przeł. Krzysztof Modelski. Fame Art, Lublin 2020, ss. 224; Izrael Joszua Singer: Perły. Przeł. Krzysztof Modelski. Fame Art, Lublin 2021, ss. 232.