Lotnisko
już wkrótce świat stanie się lotniskiem
przypływy pasażerskie
odpływy międzynarodowe
już wkrótce przywykniemy
do zimnej czarnej kawy w poczekalniach
klimatyzacji elektrycznych wózków z bagażem
nasze dziecko przepadnie w pobliżu
nienumerowanych bramek
zeżrą nas nerwy nim usłyszymy
jak dziarsko dział informacji powtarza to jedno imię
jak obco brzmią te drogie sylaby
będziemy tacy pewni prawie szczęśliwi
że nam zwrócą
nawet nie nasze dziecko
już wkrótce przywykniemy do świata lotniska
będziemy mierzyć ważyć nasze wypchane walizki
wniesiemy więcej niż wolno do metalowej ramki
i żadnych samolotów rygoru pasów startowych
wyłącznie najlepsze miejsca przy otwartym oknie
Holi
Dostałem twoje zdjęcia. 29 września,
oddziały policji – wyrzucone na ląd tęczowe
pstrągi – szamoczą się na ulicach centrum.
Powariowali. Farba w proszku, głuche gwizdy, jakby
święto Holi zajęło obcy kontynent.
Oto dobro na opak, zwycięstwo na opak. W ogniu
sen mangusty, jej wielkie oczy błyszczą
niebezpiecznie. Wyobraźmy sobie, że pszczoły ciszy
pieczętują dzwony kościołów lepkim woskiem.
Że w gazetach wyostrzają się nieistotne freski twarzy.
Że huragan atakuje wodę i uchodzi mu to na sucho. Jak prorokowi.
przełożyła Agnieszka Rembiałkowska