Łukasz Janicki, Małgorzata Potent. Światy widoczne z „Zaułka”

Spis treści numeru 1/2006

Światy widoczne z „Zaułka”

 

Lektura Zaułka poetów pozwala dostrzec w utworach początkujących artystów pewne zbieżności. Wyjściową sytuację poety określa zderzenie rozpoznawanych w sposób antagonistyczny elementów rzeczywistości. Stąd dramatyczne niekiedy poszukiwanie konkretu spełniającego funkcję informatywną, „umiejscawiającą”. Wyraziste w swych konturach obrazy to surowe wycinki życia, które nie potrzebują dodatkowej liryzacji, kojarzonej dziś najczęściej z „przegadaniem”. Akt twórczy determinuje sytuacja człowieka zagubionego we wrogiej przestrzeni miasta. Dowodem są kolejne wiersze traktujące o czasoprzestrzennych relacjach człowieka, krążącego po paralelnych orbitach rzeczy. Rzeczy, z których każda uruchamia odmienny porządek, bowiem każda znajduje się w centrum własnego układu współrzędnych. Pomimo tych podobieństw nie należy mówić o pełnym współbrzmieniu wierszy zamieszczonych w tomie. Szczególnie dobrze to widać, gdy zestawimy utwory interesujące z tymi, które sytuować można na granicy szablonowości. Czas pokaże, dokąd zaprowadzi młodych poetów zaułek. Miejmy nadzieję, że w przypadku niektórych z nich, będzie to początek odkrywania – nie zawsze dostrzeganego wyraźnie – świata rzeczy.

Rysunki i grafiki (jak podkreślił Bogusław Wróblewski we wstępie) nie są ilustracjami do wierszy. A jednak istnieje między nimi ścisła korespondencja. Jej podstawą staje się pozorowana lub autentyczna sytuacja egzystencjalnego zawieszenia. Jest to właśnie zaułek – ta „mała wąska uliczka, odnoga większej ulicy niemająca wylotu”, niezaznaczona na mapie Schulzowska odnoga labiryntu. Wszyscy w niej tkwimy, ale nieliczni potrafią poddać analizie doznanie rozsypania rzeczywistości, którą jakiś natrętny imperatyw, jakaś niechciana nadwrażliwość każe poukładać na nowo, według innego klucza.

Załamana geometria na rysunku Karoliny Niedźwieckiej oddaje hołd toposowi drogi. Przestrzenie są pozornie ograniczone liniami horyzontu, układem kształtów porządkujących nasze widzenie świata, natomiast schematyzm ostrych figur przeciwstawia się niedookreślonej funkcji ich desygnatów. Jest to niezmiennie przestrzeń jakiegoś „pomiędzy”. Najdobitniej jego istotę oddała Małgorzata Bałdyga-Nowakowska („Pomiędzy 1”, „Pomiędzy 2”). Pomiędzy to przeczucie. To próba oznaczenia strefy chronionej, właściwej osobistym doświadczeniom. To chęć odnalezienia miejsca u zbiegu płaszczyzn i przestrzeni, gdzie jest puste i pełne, płaskie i głębokie, a skupione ulega rozproszeniu – zauważa autorka. Grafika oddaje model życia człowieka zawieszonego w nierozpoznanej próżni współczesności – z zawieszonym w połowie krokiem, symbolizującym niesfinalizowany ruch ku dojrzałości, poszukującej spoczynku w realizacji własnego „ja”.

Jeszcze jest związek między nami a przedmiotami – stwierdza w jednym z wierszy Wojciech Sołtys. Ogromna ambicja dookreślenia skomplikowanego układu relacji wydaje się niemożliwa do spełnienia. Świadomość istnienia związków w świecie rozproszonych wartości obciąża umysł samotnego człowieka. Nie potrafi on dokonać klasyfikacji elementów rzeczywistości, stąd dojmujące poczucie zagubienia i równie silna motywacja do szukania własnego miejsca. Wiersze Sołtysa brzmią jak dwugłos w sprawie istoty człowieczeństwa. Człowieczeństwa zawierającego dychotomiczne pierwiastki: z jednej strony sarkastyczna, wyjąca z pogardy do „kukiełek wypełnionych bogiem” j  e  d  n  o  s  t  k  a, a z drugiej cierpiąca, wyalienowana wśród imion, które „jeszcze nie zabrzmiały w porządku” p  e  r  s  o  n  a, świadoma dawnego ładu istnienia. Świadomość wymusza odpowiedzialność za własne zachowania, ale i za układ znaczeń decydujący o relacjach między rzeczami.

Przedmioty, mimo że są przypisane do konkretnej przestrzeni, mają także status samodzielnych mikroświatów. W sensie strukturalnym są metaforami emocji wywoływanych zetknięciem się z nimi czy przebywaniem w danym kręgu. Ich percepcja jest zawsze obciążona subiektywizmem, wrażliwy podmiot widzi w nich więcej niż tylko fizyczną ramę. Język, aby wyrazić podwójne istnienie przedmiotu, musi pulsować znaczeniami, rytmem, odsłaniać swą głęboką strukturę. Podobna ambicja jest motywacją między innymi tekstów Grzegorza Korby oraz śpiewnych wierszy Anny Tomaszewskiej-Sobczak. Każdy musi zmierzyć się z tymi tekstami sam i sprawdzić, czy indywidualne spojrzenie autora nie jest, na pewnym poziomie uogólnienia, archetypicznym opisem doświadczenia istoty obcości i swojskości.

Anna Goławska uruchamia „pomiędzy” polemiczne, dyskursywne: etos marchwi, „wypełnionego treścią korzenia”. „Smukłobiodre panny uliczne” nie mogą być traktowane jako obiekty bierne, które ożywia wrażliwość poety. Lampa to przedmiot-iluminacja, niedomknięty, Rilkowski, palący w oczy „ciężkim wodogłowiem blasku”. Niektóre wiersze Anny Goławskiej łączą siłę wyobraźni z precyzją opisu, jak Herbertowskie studia przedmiotów. Ale wydają się mniej stateczne, bardziej wychylone w stronę języka – konkluduje Wróblewski. Przedmioty są traktowane z należytą powagą, ironia dotyczy tylko ludzi i ich pojęć, np. latarnie – panny uliczne. U Goławskiej człowiek nie rozpoznaje siebie poprzez mediację rzeczy, to rzeczy są lekcją do odrobienia. Poetka terminuje w szkole obserwacji, próbuje odnaleźć sens zmieniając perspektywę, medytuje nad istnieniem zaczynając od konkretu, od tego, co po prostu Jest. Przedmioty u Goławskiej, jak latarnie, trzymają „złe mrukliwe miasto na łańcuchach światła”. Człowiek może zyskać korzeń, który osadzi go w gruncie, poświadczy jego ontologiczną prawdziwość.

Wspomniane „pomiędzy” dotyka pewnego momentu w życiu. Jest to ciągle przedłużająca się chwila dorastania – nieustająca walka wewnętrzna. Dorastanie jest aktem gwałtu, dokonywanym przez schematyzm życia na naiwnej naturze ducha. Utwory układają się w kolejne koślawe znaczki zastanowienia. Jak uchwycić i zatrzymać siebie ze starych zdjęć, na których twarz nie ulega zmianom? Dorastanie i wiążąca się z nim nauka życia odbiera człowiekowi naiwność odkrywcy, a puste miejsce wypełnia naiwnością cynika. Ciała kamieniejące w dorastaniu z wiersza Anny Tomaszewskiej-Sobczak tracą możliwość doświadczenia psychofizycznej pełni.

Tak rozumiany proces nabierania doświadczenia, uczenia się, otwierania oczu na rzeczywistość jest aktem destrukcyjnym. „Pomiędzy” oferuje strefę półcienia, daje oparcie, dzięki któremu można ferować oceny i buntować się przeciw schematom rzeczywistości. Podmiot uwikłany zostaje w opozycję jednostkowości i społeczeństwa, zestawia sądy własne z obiegowymi, z panującym oficjalnie systemem wartości. Sposobów reakcji jest wiele: od prób uniezwyklenia świata i nadania chwilom wielkiego, intymnego znaczenia (Joanna Pawłat), poprzez naiwno-bluźniercze „gówno świata” Migałki, aż po satyryczne manifesty poezjo-polityczne Czyża i nihilistyczno-zniesmaczającą muzę Wocióra. Wszystkie te teksty są podszyte niezgodą na bierną dorosłość, z własnej „zieleni” po Gombrowiczowsku czerpią siłę dla buntu i anarchii.

Młodzi poeci nie wstydzą się intymnych wyznań, z premedytacją i uporem przeciwstawiają światu własne „ja”. Miłosne zwierzenia nie są jednak celem samym w sobie, zbyt często perspektywa poszerza się. Właściwym tematem erotyków staje się kwestia systemu wartości. U Bartosza Przysuchy, Katarzyny Czechowicz bliskość trzeba zbudować, oprzeć na trwałych fundamentach. To, co może sobie dać dwoje ludzi, nie stanowi tylko ich prywatnej własności, ale także ratuje świat przed bezideowością. Znowu znajdujemy się pomiędzy – nie tylko na przecięciu spojrzeń dwojga zakochanych, ale także w strefie chronionej, gdzie to, co własne, styka się z cudzym. Strach sąsiaduje z pożądaniem, pragnienie zatraty z potrzebą dominacji, radość przeplata się ze smutkiem. Najmłodszy z publikujących poetów, Jakub Pawłowski, pyta: czy wszyscy już potracili dziewictwo? – i jest to pytanie o wartości, o to, co jeden człowiek może dać drugiemu, o kondycję moralną naszych czasów. U Wocióra partnerka przeszła kurs bezpodstawnych zapewnień i wypisywania czeków bez pokrycia, a Sosnowski układa horror, w którym bohaterowie mówią, że się kochają i od razu idą ze sobą do łóżka. Wiersze wydają się próbą ocalenia, jeśli nie samego uczucia, to przynajmniej prawdy, przed obłudą i kłamstwami.

Jaka powinna być poezja tworzona w dzisiejszych czasach? To z pewnością trudne pytanie. Każdy młody artysta musi jednak je sobie zadać. Autorzy publikujący w Zaułku poetów szukają własnej drogi, czasem świadomie, czasami „po omacku”. Dlatego tak ważną rolę odgrywa komentarz, inspiracja do nowych poszukiwań. Zatem zmierzające do syntezy metatekstowe uwagi Bogusława Wróblewskiego wydają się być cenną pomocą zarówno dla młodych adeptów pióra, jak również dla odbiorców ich tekstów.

Jakie znaczenie ma ukazanie się Zaułka poetów? Chyba za wcześnie jest, by mówić o pojawieniu się nowego pokolenia poetów, o ożywczym głosie młodej generacji. Zbyt mało znajduje się w tomie tekstów, zbyt są one nierówne artystycznie i intelektualnie. Jednak można patrzeć z nadzieją w przyszłość. Po pierwsze cieszy, że „Gazeta Wyborcza” zdecydowała się na publikowanie i promowanie wierszy debiutujących poetów. W czasach komercji i wszechobecnego nastawienia na łatwy zysk to decyzja heroiczna. Po drugie warto podkreślić wzrost zainteresowania poezją wśród młodych ludzi, zarówno twórców, jak i czytelników. W Lublinie, w ostatnim czasie, obok publikacji Zaułka, świadczą o tym na przykład coraz częstsze wieczory poetyckie, pomysł organizacji „Koziołków Literackich” z konkursem jednego wiersza oraz powstanie grupy poetyckiej „Nic wspólnego” (wiersze jej założycieli – Sołtysa, Wocióra i Czyża – znajdują się w Zaułku). Po trzecie, debiutanci są świadomi roli, jaką może odegrać poezja w czasach kryzysu wartości. W dobie kolorowych pism, politycznych sloganów, kultury popularnej wiersze poetów Zaułka są szukaniem indywidualnego języka, nie zdeformowanego przez medialny szum. Są próbą określenia siebie, własnego stosunku do świata. Są wreszcie poszukiwaniem bezpiecznego miejsca, wewnętrznego zaułka „pomiędzy” wielkimi problemami naszych czasów.


Zaułek poetów. Almanach młodych. Wybór, opracowanie i wstęp Bogusław Wróblewski. „Gazeta Wyborcza Lublin”, Lublin 2005, ss. 100.