Nienarysowane i narysowane historie Bohdana Butenki
Podobno Bohdanem Butenko zachwycamy się dwa razy – najpierw w dzieciństwie i wtedy nie wiemy, że on to właśnie on, a potem w życiu dorosłym. Kupujemy książki własnym dzieciom, bo chcemy, żeby poszły po naszych śladach. I wtedy już wiemy, że on to na pewno on, bo z nikim go nie można pomylić.
KrUlewnę Śnieżkę – zbiór „czterech nowych-nienowych, niezbyt umoralniających bajeczek” – wydała Nasza Księgarnia, w której artysta zaczynał karierę jako redaktor graficzny. Tam też debiutował, przygotowując ilustracje do utworu Juliana Tuwima Pan Maluśkiewicz i wieloryb. Zanim jednak książka trafiła do drukarni, jedna z pracownic wydawnictwa pokazała ilustracje Bohdana Butenki dzieciom, bo nietypowe projekty grafika wzbudziły konsternację w redakcji.
Dzieci doskonale przyjęły ilustracje i tak jest od ponad sześćdziesięciu lat. Lubią jednak nie tylko te niezwykle dynamiczne rysunki pokazujące, że korona może być umieszczona na stopach zamiast na głowie, ale także książki prezentujące Bohdana Butenkę w dwóch rolach – pisarza i grafika. Bo zachował w sobie świeżość chłopięcego patrzenia na świat i otwartość dziecięcej wyobraźni. KrUlewna Śnieżka, napisana na przekór przez „u” otwarte, jest także tego wyrazem. Opowieść Butenki to właściwie wariacja na temat znanych i co tu dużo mówić, do cna ogranych bajkowych historii, jednak autor przedstawia je po swojemu. („Znacie, nie znacie – i tak opowiem”.) Z archetypicznych opowieści ściera bajkową patynę i dodaje postaciom, dotąd trochę mdłym i bez wyrazu, więcej życia. Czyni je nie tylko ciekawszymi i śmiesznymi, sprawia, że łatwiej się z nimi utożsamić zarówno kujące, jak i podwórkowemu chuliganowi czy brzyduli. Kopciuszek, a właściwie Kapciuszek, to, sądząc po ilustracji i opisie, szczudlasta amatorka gotowania o numerze buta 50, z nosem jak kartofel. Dziewczyna w życiu nie miała na nogach szpilek, a na bal poszła w bamboszach szytych na miarę. No skoro takiej udało się poderwać księcia, to ja też mam szansę. Butenko z humorem przedstawia mechanizmy władzy, ale wcale nie jest nam do śmiechu. Choć dziesięć lat temu, kiedy książka została wydana, wizerunek Króla Niezguły Czwartego i jego służalczego dworu z armią wiewiórek donosicielek przypominał co najwyżej minioną epokę, dzisiaj może rodzić wiele współczesnych skojarzeń. Autor burzy też utrwalone od lat stereotypy – Jaś i Małgosia siłą próbują wcisnąć staruszkę do pieca, mimo że jest nie Babą Jagą, lecz zabłąkaną w tej bajce postacią ze Złotej rybki. Są przy tym dość pragmatyczni i konkretni, a od złych zamiarów odwodzi ich Pan Leśniczy, który zboczył z Czerwonego kapturka. Jaś i Małgosia nie są więc parą słodkich, godnych pożałowania dzieciaków, KrUlewna Śnieżka jest kiepsko rozgarnięta, a do tego współpracuje z policją, Czerwony Kapturek zaś – opryskliwy i znudzony swoją rolą – marzy, żeby bajka jak najszybciej się skończyła. Można by zaryzykować twierdzenie, że to opowieści szyte na miarę naszych czasów, nic więc dziwnego, że Teatr Lalki i Arlekina w Łodzi przygotował sceniczną adaptację książki, premierę widowiska w reżyserii Bogdana Nauka zaplanowano na marzec.
(…)