Gdzie jest Lilka?
Rzecz o opowiadaniach Bohdana Zadury1
(…)
Jeżeli w poezji Zadura mieścił się w nurcie neoklasycystycznym, to w swoich powieściach i opowiadaniach w dużej mierze nawiązuje do romantyzmu. Lata spokojnego słońca i A żeby ci nie było żal to prozatorskie w formie, ale jednak właśnie powieści poetyckie. A żeby ci nie było żal to na swój sposób Godzina myśli z początku lat siedemdziesiątych dwudziestego wieku. I chodzi tu nie o bezpośrednie nawiązania do dziewiętnastowiecznych tematów, choć i takie można byłoby wskazać, ale o kontynuację pewnych ogólnych zamysłów. Doskonale ujęła niegdyś tę sprawę Marta Piwińska w swojej pracy Złe wychowanie. Fragmenty romantycznej biografii. Nie wnikając w szczegóły, w punkcie wyjścia autorka rozważa kwestię dziecka i nieco szerzej młodości oraz zagadnienie prowincji. Idee dziecka i prowincji okazują się fundamentalne w światopoglądzie i literaturze romantyzmu polskiego. Pisali już o tym inni autorzy, ale Piwińska uczyniła to w swoich esejach w sposób niezwykle klarowny i obrazowy. Gdyby tylko zatrzymać się na analizie roli doświadczeń dziecka i miejsca prowincji w wyobraźni literackiej Zadury, już samo to czyniłoby jego koneksje z romantyzmem oczywistymi.
(…)
Czy dzieciństwo spędzone na prowincji jest utraconą krainą szczęśliwości? Jest nią i nie jest jednocześnie. Bo przecież poczucia przebywania w jakiejś namiastce raju tutaj na ziemi człowiek nigdy nie ma, nawet we wczesnym dzieciństwie. Już wtedy zaczyna się dostrzegać zło, konflikty i niesprawiedliwość. Jak ów Jerzyk, bohater Lekcji muzyki, który domyślał się jakichś niesnasek na tle majątkowym, sporów o dożywocie dla babki i dziadka, a jednak nie do końca uświadamiał sobie ich sens. Dopiero z perspektywy przeżytych później lat ów okres jawi się jako kraina łagodności. Człowiek zaczyna tęsknić nie tyle do określonych sytuacji, zdarzeń, ale do tego braku uświadomienia, kojącej niewiedzy i braku odpowiedzialności. Taka też różnica rysuje się między pierwszym zbiorem opowiadań Zadury, tj. Patrycją i chartem afgańskim z 1976 roku, a drugim Do zobaczenia w Rzymie z 1980 roku. Peregrynacje w dorosłość zawsze kończą się, jeśli nie poczuciem klęski, to przynajmniej zniechęcenia i niespełnienia. Taki jest sens Gałązki oliwnej (historia Petera Tullopa, poety, któremu się nie powiodło), Patrycji i charta afgańskiego (dzieje zawiedzionego pedagoga) czy Wyjścia (umieranie w szpitalnej sali profesora Malewskiego, który rzekomo był głębszy od Salvadora Dali, ale brakło mu reklamy). To ostatnie dorównuje w swym pesymizmie opowiadaniu Jerzego Andrzejewskiego Już prawie nic. Profesor Malewski przypomina ulokowanego w szpitalnej separatce Hermanna Eisbergera. Różnica jest taka, że twórczość Malewskiego miała jedynie lokalne znaczenie, a Eisberger uzyskał światową renomę. Poza tym Eisberger przypomina Tomasza Manna, a Malewski właśnie Jerzego Andrzejewskiego. Pesymizm Patrycji i charta afgańskiego „obłaskawiany” jest w zbiorze Do zobaczenia w Rzymie poprzez nasycenie wątkami autobiograficznymi, a więc powrót do zamierzchłych zdarzeń i zapomnianych ludzi.
(…)
1 To druga część moich rozważań o twórczości prozatorskiej Bohdana Zadury. Pierwsza, zatytułowana Literatura doświadczenia. O powieściach Bohdana Zadury, opublikowana została w „Akcencie” 2017 nr 3.