Piotr Biłos. Powonienie. Z Wiesławem Myśliwskim przez ucho igielne

Spis treści numeru 1/2019

Powonienie

Z Wiesławem Myśliwskim przez ucho igielne

Przypatrzcie się – rzekł Robak – tej groźnej postawie:
Zgadnijcie, czyja?” – Wszyscy patrzyli ciekawie. –

Wielki to człowiek, cesarz, ale nie Moskali,
Ich carowie tabaki nigdy nie bierali”.

Wielki człowiek – zawołał Cydzik – a w kapocie?
Ja myśliłem, że wielcy ludzie chodzą w złocie,
Bo u Moskalów lada jenerał, Mospanie,
To tak świeci się w złocie jak szczupak w szafranie”.

Ba – przerwał Rymsza – przecież widziałem za młodu
Kościuszkę, naczelnika naszego narodu:
Wielki człowiek! A chodził w krakowskiej sukmanie,
To jest czamarce”. – „W jakiej czamarce, Mospanie? –
Odparł Wilbik. – To przecież zwano taratatką”.

Ale tamta z fręzlami, ta jest całkiem gładką” –
Krzyknął Mickiewicz. Zatem wszczynały się swary
O różnych taratatki kształtach i czamary.

(Adam Mickiewicz: Pan Tadeusz)

Zagraj to jak swoją muzykę. Jazz, bel canto i Debussy

Nie wszystko złoto, co się świeci. To prawda, że znaleźć można tu wiele aforyzmów na temat conditio humana. Ale refleksje filozoficzne to tylko materia, surowiec, z których ulepiona jest forma utworu. A to właśnie ona jest komunikatem. Komunikat ten nie dąży do tego, by zaszczepić jakiekolwiek przekonania, dajmy na to – na temat stosunku młodości do starości i odwrotnie, na temat historii, na temat pamięci, na temat egzystencji człowieka itd. Czy Myśliwski chce, Ciebie, szanowny czytelniku, przekonać do swoich, jakichkolwiek, racji? Otóż nie, nie chce. Czy Ucho Igielne1 zawiera jakieś prawdy, złote myśli na temat ludzkiego życia? Niewątpliwie tak – w końcu i im zdarza się przedostać przez jego wąskie przejście… Ucho Igielne, jakkolwiek zwężone i – z uwagi na biblijne korzenie – osadzone w schemacie wyrzeczeń, ascezy, przepuszcza wiele i wielu… Niemniej jednak blask poszczególnych sentencji natychmiast tłumiony jest oddziaływaniem na nie tego wszystkiego, co je otacza, ich miejscem w szerszej układance. Ucho Igielne oddziałuje, dźwięczy, bije niczym „dzwon” z drugiego rozdziału albo „zegar z wieży katedralnej” z rozdziału piątego czy jeszcze „gwiazdy na niebie” „ocierające się o siebie” ze strony 77 aktualnego wydania, a nawet – wrócę do tego aspektu, czyli do powonienia – pachnie, wydziela zapach… Ucho Igielne to doświadczenie czegoś, kogoś, istnej ciżby ludzkiej… to obcowanie z pewnym zjawiskiem… To odczuwanie na sobie działania pewnej substancji czy raczej należałoby powiedzieć – pewnej formy.

Wiem, że wybitni aktorzy starali się już odtworzyć tę formę podczas lektur publicznych, a i wkrótce z pewnością powstanie audiobook, może już powstał? Ale przecież niezależnie od skali ich talentu (wybaczcie mi szanowni aktorzy!) trud ten jest z góry skazany na pewne niepowodzenie, gdyż Myśliwski żąda od Ciebie, szanowny czytelniku, abyś odczuł to działanie na swój własny sposób. Zagraj tę muzykę po swojemu, zagraj to, jakby to była Twoja muzyka. Zagraj to jak swoją muzykę. Podpowiem jedynie, że mieści się ona w szeroko pojętym gatunku, któremu na imię „jazz”, i to taki z dużą dawką improwizacji, wariacji wokół danych motywów, ale skojarzenia z bel canto również są uzasadnione, jak i z pewnością z wieloma jeszcze innymi rodzajami muzyki. Czy aby nie Debussy? Ale także w końcu Chopin, gdyż o Myśliwskim można powiedzieć, że jest pisarzem chłopskim, tak jak by powiedziano, że Chopin to kompozytor chłopski, ponieważ swoją muzykę tworzył na kanwie motywów ludowych. Dla mnie jednak bardziej Debussy niż Chopin – dla mnie.

A zatem mylą się ci, którzy posługują się przytoczeniami tych lub tamtych fragmentów na poparcie jakiejś ideologii, filozofii życia. Nie w tym rzecz. Choć nie należy wykluczyć, że pomiędzy wymiarem formy a aforyzmami istnieją pomosty, przejścia, analogie, echa. Owszem. I jest wiele sentencji w Uchu Igielnym, które dają do myślenia, będąc pożywką dla filozoficznego i socjologicznego rozumu, które chwytają za serce i… ten filozoficzno-socjologiczny rozum, domagają się namysłu, zapamiętania i przemyślenia – odniesienia ich do realiów zbiorowych, publicystycznych, którym zawsze skłonni jesteśmy przypisać bytność obiektywną. Sam chętnie dołożę swój kamyczek do kapliczek powstających tu i ówdzie w recenzjach i sprawozdaniach: W dzieciństwie, gdy się coś wryje w pamięć, to nigdy już tej pamięci nie opuści. Człowiek odkrywając swoją obecność na świecie, jeszcze się wszystkiemu dziwi, a zdziwienie to korzeń pamięci. Niestety wraz z latami korzeń usycha, tak że w końcu nic nas już nie dziwi. Piękne, prawda? Piękne. Ale czy istotnie pisarz apeluje o to, byśmy „jego” sąd przyjęli z dobrodziejstwem inwentarza, tak po prostu, na modłę bez mała katechizmu? No to może jeszcze jedno takie przytoczenie: Są takie chwile, które niczym słońce w soczewce skupiają w jeden punkt całe życie, wypalając w nas już na zawsze ślad. Kto wie, czy nie dla takich chwil się żyje, nie dla iluś tam lat. No i na koniec diagnoza społeczno-historyczna jak się patrzy: (…) potomkowie chłopów pańszczyźnianych restytuują dziś feudalizm. Czyżby historia zawróciła? Czy może toczy się po spirali? (…) Czy nie istnieje coś takiego jak tęsknota za niewolą? No i tym razem ostatni już cytat, choć złożony z dwóch części (skrzydeł, niczym w ołtarzu), ale warto, gdyż dotyka jednak czegoś, wokół czego powieść krąży, a co, mimo iż stanowi sąd orzekający, o wymiarze uniwersalnym, przybiera postać otwartą – jakby zachęty do podjęcia dyskusji czy nawet polemiki: Przeszłość nas wyprzedza, musi pan to wiedzieć, ciągniemy się za nią. (…) Życie to błądzenie za sobą bez nadziei, że się kiedykolwiek siebie odnajdzie.

Otóż – piękno oraz wrażenie trafności, przenikliwości tych zdań jest ulotne, gdyż zaraz zalewają je fale następnych zdań, akapitów, części, rozdziałów, partii, albowiem powieść Myśliwskiego daje się porównać do powodzi (jak ta z trzeciego rozdziału) porywającej w swoich falach najbardziej zadomowione, wryte, stałe, solidne – jak się zdawało – obiekty. Nic się jej nie oprze, gdyż to ruch stanowi jej przesłanie: granie fal, szum i świsty wiatrów, najprzeróżniejsze nurty, walka żywiołów… Jeszcze raz: przesłaniem powieści jest sama powieść, a nie pojedyncze jej zdania, jakkolwiek pięknie, melodyjnie i trafnie by one brzmiały. Szukać otuchy i pocieszenia, kognitywnego zadowolenia w tym ich pięknie – nawet jeśli to odruch bardzo ludzki i w końcu zrozumiały – to rozminąć się z globalną dynamiką utworu, a to ona stanowi o jego istocie… Nie dajcie się zwieść urokowi pojedynczych zdań – urok ten zaraz minie, zniknie… niczym ukochana bohatera na wzgórzu, za sadem, w drzwiach swojego domu… To, że uroku nie da się zatrzymać, zamknąć w klatce posiadania, to bowiem jedna z jego cech konstytutywnych… Złapać i zatrzymać dla siebie urok, równałoby się jego unicestwieniu, sprawieniu, że wyparowałby nam w ręku. Za to nie chcieć go unieruchomić – to najlepszy sposób, aby dać mu wybrzmieć, wybrzmiewać. Oddziaływać.

(…)

1 Wiesław Myśliwski: Ucho Igielne. Znak, Warszawa 2018, ss. 423 + 2 nlb.

  Dalszy ciąg w wydaniu tradycyjnym „Akcentu”.