Jakub Nowak. Epitafium dla sprawczości

Spis treści numeru 2/2021

Epitafium dla sprawczości

Świat pasożytniczej inwigilacji według Shoshany Zuboff

1.

Zacznę od dowcipu. „Żona spytała mnie, dlaczego mówię szeptem, kiedy jesteśmy w domu. Odparłem, że obawiam się, że jesteśmy podsłuchiwani przez Marka Zuckerberga. Żona się roześmiała. Ja się roześmiałem. Alexa i Siri też się roześmiały”.

Alexa i Siri to nazwy tak zwanych inteligentnych asystentów osobistych, wbudowanych w produkty Amazonu i Apple’a. Użytkownicy mogą się z nimi porozumiewać za pomocą głosu. Oba są dość oczywiste dla Amerykanów, opowiadających sobie współcześnie ten kawał. My, Polacy, dowcip znamy z innej, dużo starszej wersji, która kilka dekad temu pomagała oswajać nam – i Niemcom z NRD, Czechosłowakom oraz innym mieszkańcom świata po tej stronie żelaznej kurtyny – zupełnie inny rodzaj doświadczenia codziennej, potencjalnej inwigilacji. Dowcip nie jest najśmieszniejszy, ale niepokojąco aktualny: miejsce autorytarnego politycznego aparatu represji zajęły dziś nowoczesne produkty współczesnego kapitalizmu.

Mógłbym też zacząć od osobistych anegdot: oto w trakcie zajęć akademickich jedna ze studentek opowiedziała mi kiedyś o silikonowych zabawkach dla psów, produkowanych w najróżniejszych kolorach i kształtach. Po zajęciach wszedłem na Facebooka, gdzie wyświetliły mi się reklamy firm oferujących tego rodzaju gadżety. Nie mam w domu zwierząt. Nigdy nie szukałem ani nie czytałem w sieci żadnych tekstów na ich temat. Podczas zajęć smartfon trzymam w plecaku i w ogóle z niego nie korzystam.

Albo: podczas jazdy autostradą wypatrywaliśmy najbliższej stacji paliw. Żona odblokowała telefon i pierwsza z wyświetlonych na nim reklam zawierała nazwę koncernu paliwowego, którego stacja okazała się być dosłownie za zakrętem.

Sytuacje te stanowią w jakimś sensie błędy systemu, gdyż w obu przypadkach podpowiedzi, generowane w oparciu o to, co mówimy, czego słuchamy i czytamy czy gdzie się znajdujemy, są zbyt nachalne. Z reguły oferowane nam produkty, usługi czy działania dają się wkomponować w naszą coraz bardziej usieciowioną codzienność bez żadnego tarcia. Na co dzień nie słyszymy chichotu Siri i Alexy. Nie znaczy to jednak, że ktoś – czy coś – nie podąża za nami, starając się manipulować dokonywanymi przez nas wyborami. To rodzaj walki – rzecze Shoshana Zuboff, autorka książki Wiek kapitalizmu inwigilacji. Walka o przyszłość ludzkości na nowej granicy władzy 1 – walki o bardzo wysoką stawkę. W dodatku takiej, którą przegrywamy.

2.

Weszliśmy – jak argumentowała już w 2009 roku psycholożka i badaczka mediów Sonia Livingstone – w erę totalnej mediatyzacji wszystkiego. Nie chodzi już tylko o to, iż w zasadzie każda sfera naszego życia uległa zapośredniczeniu przez media cyfrowe, jako że rosnąca liczba podejmowanych przez nas społecznych praktyk odbywa się w przestrzeniach online, mających własne reguły działania, dynamikę czy normy. Livingstone miała na myśli coś więcej: szeroko pojęte media cyfrowe (platformy, wyszukiwarki, interfejsy kolejnych usieciowionych przedmiotów) wyznaczają realne granice naszych praktyk. Warunki brzegowe mojego działania i pomyślunku są konstruowane również poprzez sieć i wszystko to, co w jej ramach. Skomplikowana ontologia już-nie-tak-nowego cyfrowego świata przynosi nam zupełnie nową epistemologię. Współczesne internety w sposób bardzo konkretny wytwarzają światy, w których żyję: pracuję, kupuję, kocham i odpoczywam.

To rzeczywiście koniec świata, jaki znaliśmy. Brexit, Donald Trump, rewelacje Edwarda Snowdena, afera Cambridge Analytica. Liga Antydefamacyjna uznająca żabę Pepe, czyli mem internetowy, za symbol nienawiści. Bezprecedensowe modele dystrybucji rozrywki (Netflix, Spotify, Steam), radykalnie odmienne od tych z poprzedniego stulecia. Sieciowy rozkwit fejków, teorii spiskowych, pseudo- i antynauki. Upadające tradycyjne media, wypierane przez wolne od odpowiedzialności anonimowe generatory postprawdy. Potrzebujemy więcej informacji i lepszej orientacji, nowych punktów odniesienia, metafor i języków. Jakbyśmy trafili do świata w wersji beta, do próbnej wersji gry. Tyle że bez dodatkowych żyć czy kodów z cheatami. To prawdziwe rozpoznanie bojem.

Praca Shoshany Zuboff, emerytowanej profesorki Harvardu, stanowi satysfakcjonującą próbę uporządkowania tego płynnego, pozornie chaotycznego świata. Już sam tytuł tej publikacji (Wiek kapitalizmu inwigilacji. Walka o przyszłość ludzkości na nowej granicy władzy) i jej rozmiar (ponad 800 stron) wskazują, że Zuboff traktuje temat – i swoją książkę, wydaną w Polsce przez poznański Zysk w rok po światowej premierze – bardzo poważnie. Podtytuł zapowiada, że mamy przed sobą rozprawę na temat walki o naszą przyszłość. Przy czym i „walka”, i „przyszłość” rozumiane są tu zupełnie dosłownie.

W największym skrócie: praca Zuboff to drobiazgowy wykład autorskiej koncepcji społeczno-ekonomicznej, składający się na opowieść o współczesnych rynkowych transformacjach związanych z potężnymi internetowymi przedsiębiorstwami, o genezie tych zmian i ich kontekstach. To jednocześnie ponura narracja o utracie sprawczości przez jednostki i całe społeczeństwa, uwikłane w skomplikowane relacje z tymi sieciowymi gigantami. Autorka dosłownie zaczyna od wyjaśnienia pojęcia kapitalizmu inwigilacji/nadzoru (ang. surveillance capitalism), obszerna definicja poprzedza nawet Wstęp. To zabieg wymowny, bo to książka mająca na celu również sformułowanie propozycji nowego języka, którym będziemy mogli precyzyjniej niż dotychczas opowiadać o doświadczanej przez nas teraźniejszości. Nowy język jest konieczny – tłumaczy Zuboff – gdyż bez tej zmiany na poziomie dyskursów, więc i dzielonych przez nas imaginariów, nie doprowadzimy do koniecznych zmian świata, w którym funkcjonujemy.

Jak czytamy w rozbudowanej definicji, kapitalizm inwigilacji scharakteryzować można między innymi jako: pasożytniczy porządek ekonomiczny, który uznaje ludzkie doświadczenie za darmowy surowiec do ukrytych handlowych praktyk wydobycia, prognozowania i sprzedaży, oraz pasożytniczą logikę ekonomiczną, w której wytwarzanie towarów i usług jest podporządkowane nowej globalnej architekturze modyfikacji behawioralnych. Ale kapitalizm inwigilacji – dalej jesteśmy w części książki poświęconej kwestii definicji – to także znaczące zagrożenie dla ludzkiej natury/człowieczeństwa w XXI wieku, jak kapitalizm przemysłowy dla świata przyrody w XIX i XX wieku, wreszcie – pozbawienie człowieka jego krytycznych praw, najlepiej rozumiane jako odgórny zamach stanu: obalenie suwerenności narodu. Diagnoza Zuboff dotyczy gry o najwyższe stawki: chodzi nie tylko o niesprawiedliwy, szkodliwy porządek ekonomiczny, ale też o ludzką kondycję i sprawczość człowieka, skoro cywilizacja informacyjna kształtowana przez kapitalizm nadzoru i jego nową instrumentalną władzę będzie się rozwijać kosztem ludzkiej natury, by ostatecznie zagrozić utratą człowieczeństwa (s. 25). Autorka zaczyna zatem od trzęsienia ziemi.

Kluczowa część diagnozy Zuboff brzmi: w kapitalizmie inwigilacji to ludzkie doświadczenie stanowi darmowy surowiec do produkcji danych behawioralnych, czyli nieprzerwanego strumienia informacji o użytkownikach, zasysanego przez największe internetowe korporacje. Pewna część danych behawioralnych jest stosowana do ulepszania oferowanych nam produktów czy usług, ale zdecydowana większość składa się na tak zwaną nadwyżkę behawioralną i poprzez procesy algorytmiczne zostaje przetworzona w produkty do analizy predykcyjnej, przewidujące nasze działania. A te produkty z kolei stanowią przedmiot obrotu na nowych rynkach prognoz behawioralnych, które Zuboff nazywa rynkami przewidywania przyszłych zachowań. Współczesne rynki w rosnącym stopniu funkcjonują zgodnie z bezprecedensową logiką akumulacji, natomiast inwigilacja stanowi tu fundamentalny mechanizm przekształcania inwestycji w zysk. Zysk, który bierze się dziś nie tyle z zaspokajania „rzeczywistych potrzeb ludzi”, co raczej ze sprzedaży tak zwanym podmiotom trzecim prognoz ludzkich zachowań. Zuboff pisze: Google odkrył, że jesteśmy warci mniej niż zakłady, jakie inni stawiają na nasze przyszłe zachowanie (s. 135). Tak jak kapitalizm przemysłowy przekształcał w towary surowce naturalne, tak kapitalizm nadzoru rości sobie prawa do produktów natury ludzkiej, które sprzedaje swym klientom, czyli reklamodawcom.

Owe produkty do analizy predykcyjnej – argumentuje autorka – stały się na tyle niezawodne, że algorytmy nie tylko znają dziś nasze zachowanie, ale i potrafią kształtować je na dużą skalę, decydując o naszych decyzjach konsumenckich (co oglądać, czego słuchać, w co się ubierać) i obywatelskich (gdzie kształcić dzieci, na kogo głosować, jakie społeczne inicjatywy wspierać finansowo). Z politycznego punktu widzenia ten coraz szczelniejszy system rodzi nowy rodzaj władzy, który Zuboff nazywa instrumentalizmem – władza instrumentalna narzuca swój porządek, posługując się zautomatyzowanym medium coraz bardziej wszechobecnej obliczeniowej architektury inteligentnych sieciowych urządzeń, rzeczy i przestrzeni (s. 20).

XIX- i XX-wieczny kapitalizm uzurpował sobie prawo do władzy nad naturą i ją drastycznie eksploatował. Kapitalizm nadzoru uzurpuje sobie prawo do władzy nad naturą ludzką. I dokonuje podobnej eksploatacji: staliśmy się surowcem, straciwszy status strony ekonomicznego równania. Kapitalizm nadzoru jest jak farma, na której się nas uprawia, kombinując, w jaki sposób maksymalizować zbiory. Inwigilujące nas sieciowe systemy są jak kombajn jeżdżący po tym polu.

Kapitalizm nadzoru to nie technologia, ale raczej logika zarządzająca tą technologią. Jest formą rynkową, której nie sposób wyobrazić sobie poza kontekstem cyfrowym, lecz nie jest tym samym co cyfrowość. Technologia jest polityczno-ekonomicznym zasobem, wikłanym w doraźną grę sił. Zuboff, pisząc o tych relacjach, kreśli obraz szeroko. Wraca do myśli Karola Marksa, Émile’a Durkheima czy Maxa Webera, czujnych obserwatorów rodzącego się kapitalizmu i procesów społecznych towarzyszących tym – równie gwałtownym, co zaskakującym – narodzinom. Zuboff w ten sposób tworzy kontekst swej autorskiej opowieści o rozwoju kapitalizmu inwigilacji, akcentując znaczenie polityki deregulacji epoki reaganizmu i thatcheryzmu, dezagregacji i zaniku państwowego przedsiębiorstwa, a następnie gwałtownej kariery zasady „maksymalizacji wartości spółki dla akcjonariuszy”. Punktem dojścia w tej narracji są współczesne bezprecedensowe nierówności społeczno-ekonomiczne w USA, Wielkiej Brytanii i większości państw Europy (zwraca uwagę mocno „Zachodnia” optyka autorki – do tej kwestii jeszcze powrócę) i towarzyszący im – przywołany za autorem Kapitału w XXI wieku Thomasem Pikettym – rozwój „kapitalizmu patrymonialnego”, czyli nowej, liberalnej wersji ekonomicznej oligarchii.

(…)


1 S. Zuboff: Wiek kapitalizmu inwigilacji. Walka o przyszłość ludzkości na nowej granicy władzy. Tłum. Alicja Unterschuetz. Zysk i S-ka, Poznań 2020 [w przypadku cytatów z tej publikacji numery stron podawane są w nawiasach – przyp. red.].


Dalszy ciąg w wydaniu papierowym „Akcentu”.