Irina Lappo. O petryfikacji

Spis treści numeru 2/2009

O petryfikacji

 

W ramach obchodów Roku Grotowskiego nakładem wydawnictwa słowo/obraz terytoria ukazała się praca pod redakcją Stanisława Rośka Grotowski powtórzony. Można by stwierdzić, że publikacja owa jest książką zarówno o Grotowskim, jak i Grotowskiego. Można też powiedzieć, że nie jest ani o Grotowskim, ani Grotowskiego. To próba ocalenia kilku godzin z życia mistrza, próba wszechstronnej, wielogłosowej rekonstrukcji spotkania, które odbyło się w Gdańsku w 1981 roku. Wymyka się ona jednoznacznym definicjom określającym gatunek i autorstwo, ale wpisuje w mityzujący ciąg głosów i komentarzy do Wielkiej Księgi jednego z najstaranniej opisanych artystów polskiego teatru.
Prawie trzy dekady temu Grotowski czytał i komentował „bardzo specyficznie wybrane” – jak sam je określił – fragmenty Fałszywych proroków Martina Bubera, później odpowiadał na pytania słuchaczy. Przebiegu spotkania nie zarejestrowano. Wypowiedzi Grotowskiego zostały zrekonstruowane „z pamięci” i notatek, które prowadziły trzy uczestniczki spotkania. Owa potrójna rekonstrukcja – podzielona na fragmenty, właściwie akapity, zaopatrzone odredakcyjnymi śródtytułami – jest trzonem publikacji i składa się na rozdział pt. Słowa, słowa, słowa. Był on już, wraz z komentującym wstępem Stanisława Rośka, drukowany 23 lata temu (w kolejnym tomie serii Transgresje pt. Maski). Wyraz „powtórzenie” w tytule tłumaczy się więc na kilku płaszczyznach: jako powtórzenie słów Grotowskiego, jako trzykrotne powtórzenie tego samego w nieco różniących się zapisach i jako powtórzenie publikacji sprzed lat.
Przedruk wiąże się jednak nie tylko z jubileuszem (w 2009 roku mija dziesiąta rocznica śmierci Jerzego Grotowskiego, pięćdziesiąta – objęcia kierownictwa Teatru 13 Rzędów w Opolu przez Ludwika Flaszena i Jerzego Grotowskiego, i ćwierćwiecze od samorozwiązania Teatru Laboratorium) – pretekstem, nadającym publikacji rangę księgi wyznaniowej, jest wzbogacenie dotychczasowego przekazu o list Grotowskiego, w którym ustosunkowuje się do zapisu własnych wypowiedzi i komentuje publikację w Maskach. Jak twierdzi Stanisław Rosiek we wstępie pod znamiennym tytułem Powtarzanie powtórzenia: Odkąd Grotowski krytycznie przeczytał zapisy swoich słów i dał temu wyraz w liście, „Słowa, słowa, słowa” musimy już czytać inaczej. Ta „legalizująca lektura” (według określenia redaktora tomu) nie tyle przywraca Grotowskiemu prawa autorskie, ile nadaje publikacji znamiona niemal ewangelicznej pretensji, podszytej niezachwianą wiarą w sens i ważkość poszukiwań mistrza.
Paradoksalnie, wartością nadrzędną publikacji jest nie treść, lecz forma, obnażająca skomplikowany mechanizm recepcji wypowiedzi. Z całokształtu wyłania się kilkupoziomowa struktura przekształceń. List Grotowskiego, w którym aprobuje treści zapisanego wykładu, odsyła do pierwszego poziomu deformacji: intencje mówiącego nie zawsze są dokładnie wcielone w słowa – swoisty przekład myśli na wyrazy daje początek zniekształceniom. Punkt 18, traktujący O tym, co wypływa z głębi i kieruje się ku niej, zawiera fundamentalną nieufność wobec słowa wypowiedzianego: A. Ja to mówię językiem bardzo nieudolnym. Ale w ogóle nie można mówić w udolnym; B. Brak zapisu; C. Mówimy o tym w języku bardzo nieudolnym. Ale tak, jak istnieją słowa, które muszą bardzo mylić, tak istnieją słowa – droga, jakby je człowiek tkał (ss. 68-69). W liście, prostując omyłki, Grotowski niejednokrotnie zastrzega: ale to może ja nie sformułowałem jasno; musiałem mówić o tym niedokładnie; musiałem mówić niejasno.
Następne odkształcenia powstają w relacji nadawca–odbiorca. Każdy słuchacz odbiera wypowiedzi na swój sposób. Linearny zapis unicestwia gestykę, dopowiadającą, uściślającą, interpretującą myśli. Wszystkie podrozdziały składają się z trzech konkurujących ze sobą zapisów o ważkich tytułach: O uzasadnianiu się życia, O pierwszej i drugiej połowie życia, O pytaniach i niewiedzy, O lęku tych, którzy myślą inaczej itd. Powstaje w ten sposób trójgłos, dający wgląd w meandry recepcji tekstu. Delikatne wahania sensu unaoczniają fakt, iż każdy słyszy coś innego: poszczególne notatki cechuje nieco inna konstrukcja zdań, inaczej rozstawione są akcenty. Wstęp Stanisława Rośka z 1981 roku pt. Pod powierzchnią tego, co zapisane w dużym stopniu poświęcony został analizie tego właśnie zagadnienia. Zapisy różnią się długością i dokładnością, np: A. Trzeba być samym. B. Trzeba umieć być samym obok. C. Być samym – to nie znaczy być samym, samotnym, to znaczy być samym obok siebie (ss. 72-73), a także składnią, interpunkcją i interpretacją. Na przykład punkt 19, zatytułowany O nieomylności, dotyczy relacji uczeń–mistrz – mówiąc o instytucji guru, Grotowski odwołuje się do źródła: A. W Indiach jest to proste. B. W Indiach jest pod tym względem lepiej. C. Inaczej, bardziej prosto jest w Indiach (s. 70). Jak więc jest, według Grotowskiego, w Indiach przeciwstawionych kulturze europejskiej? Jak ocenia on ów pakt o nieomylności mistrza, zawarty między guru a uczniem? Osoba A usłyszała nienacechowaną aksjologicznie opozycję „skomplikowane – proste”, osoba B zdecydowanie waloryzuje sytuację, umieszczając ją na osi „gorzej – lepiej”, zaś osoba C delikatnie łączy obie opcje: „inaczej” nie oznacza gorzej, „bardziej prosto” zawiera akcent aprobujący. Trójgłos ujawnia napięcie między zrozumianym a niezrozumianym. Notatki słuchaczek przekazywały w większym stopniu to, co zostało przez nich usłyszane, niż to, co było powiedziane (ss. 6-7). Jednak w zamykającym publikację liście Grotowski stwierdza, że dzięki trzyosobowemu odtworzeniu przekaz zapisany jest ściślej, niż gdybym próbował zapisać go ja sam. Nawet charakterystyczny styl języka, mój „sposób mówienia”, formułowania – jest tam uchwycony.
To, co odczytujemy podczas lektury tego potrójnego zapisu, stanowi już następny stopień kreacji. Wybierając lekturę linearną, czyli zapis jednej tylko osoby – dla przykładu tekst A, ponieważ podany jest jako pierwszy, na dodatek wyróżniony graficznie (jeden akapit na parzystej stronie, nieparzysta została oddana zapisom B i C) i merytorycznie (Grotowski w liście uznaje ten właśnie konspekt za najbardziej adekwatny) – odbiorca może błyskawicznie zapoznać się z przebiegiem spotkania. Myśl wyrażona słowem wydaje się przejrzysta i jednoznaczna. Przyjmując zaś grę zaproponowaną przez wydawcę, czytelnik staje się uczestnikiem spotkania – sens tego, co zostało powiedziane, staje się bogatszy, ale mniej jednoznaczny – bardziej dokładny i bardziej migotliwy zarazem. Powtórzony trzykrotnie chwyt retoryczny („jeszcze raz to samo” czy „innymi słowy”) obnaża proces komunikacji – pokazuje, jak słowa kłamią myślom, a jednocześnie myśl w trzech różnych przebraniach słownych uwalnia się w pewien sposób od formuł i definicji. Zmuszony do wyboru między trzema wersjami czytelnik kreuje własną wizję wydarzeń – pomiędzy tym, co zostało mu zaproponowane.
Forma publikacji jest paradoksalnie jej ujemną stroną. Grotowski powtórzony kolejny raz demonstruje nieistnienie w polskiej teatrologii linii demarkacyjnej między wyznawcami a znawcami Grotowskiego. Wśród radykalnie aprobujących głosów i powszechnie demonstrowanej postawy „na klęczkach” tylko nieliczni pozwalają sobie na obrazoburcze opinie i wspomnienia. W 2005 roku puszkę Pandory próbował otworzyć Jacek Dobrowolski, gdy w tekście Jerzy Grotowski, guru i wampir („Res Publica Nowa” 2005, nr 3), doceniając teatralne zasługi Grotowskiego, odsłonił też pewną cechę jego osobowości: był narcyzem o ogromnej potrzebie uznania, adoracji i sławy, narcyzem spragnionym rządu dusz. Dobrowolski dość obcesowo ujawniał intencje poteatralnego okresu poszukiwań: ambicją jego było też stanie się przewodnikiem duchowym, apostołem ducha, takim guru. Jednak na dalsze wyznania demaskatorów i ikonoburców przyszło jeszcze poczekać, tama nietykalności nie została przerwana, a wysiłki hagiografów-egzegetów, pragnących kanonizować mit Grotowskiego, owocowały kolejnymi publikacjami. W kwietniu tego roku ukazał się wywiad Łukasza Drewniaka z Krystianem Lupą pt. Fałszywy prorok teatru („Dziennik”, 4.04.2009). W pewnym momencie ktoś, kto zostaje otoczony płotkiem z napisem „sacrum”, ma u nas zabezpieczoną nietykalność… Grotowski chciał takiej nietykalności – mówi Lupa, któremu przeszkadza wielki wysiłek, jaki wkładał Grotowski w kreowanie swojego image’u. Jednak starania mistrza kontynuują badacze, starannie zabezpieczając „sakralną” spuściznę na wszelkie możliwe i niemożliwe sposoby. Fragment wywiadu z Krystianem Lupą doskonale nadaje się na swoiste didaskalia spotkania, których zabrakło w obu wstępach: po powrocie z Indii wszedł właśnie w swój okres hipisowski. Mówił bardzo cicho, w zgodzie z manierą najbardziej zaawansowanych i wykształconych hipisowskich guru. Ten antyekspresyjny sposób bycia miał oddziaływać na publiczność następująco: jeśli pragniesz się czegoś dowiedzieć, weź to sam ze mnie. To po co w ogóle rozmowa? Uściśnijmy sobie ręce, dotknijmy się, pozbądźmy się wzajemnych podejrzeń.
Namaszczenie, z jakim dopracowano tom, może zachwycać, ale także odstręczać. Zetknięcie z Grotowskim urasta do rangi Spotkania, błahostki (notatki z lekcji) są odpowiednio preparowane i obudowane dwoma wstępami (z 1985 i z 2008 roku), podobizną kartek z tekstem Bubera, na którego bazie snuł swe rozważania mistrz, fotoreportażem Obraz wędrówki, 1980 (7 zdjęć), listem Grotowskiego, reprodukcją listu Grotowskiego i komentarzem do tego listu. Całość urasta do ponadstustronicowej książki, ofiarującej „duchowy pokarm”. Rozkaz doznania przeżyć metafizycznych strukturalnie zawarty jest w publikacji poprzez odwołanie do pewnego gatunku literackiego. Tom Grotowski powtórzony składa się z trzech ewangelii, zaprojektowano go więc w ten sposób, by sugerował dzielenie się wiarą za pośrednictwem natchnionych autorów (notatki sporządzone przez trzy uczestniczki spotkania, zawierające narracje o nauczaniu mistrza i jego rozważania o sztuce życia). Mistycyzujący kod budowany jest na wyzyskaniu (świadomym czy nie) odniesienia do znanej od tysiącleci struktury przekazu ewangelicznego, zamaskowanej dyskursem naukowym. Byłby to kolejny krok na drodze petryfikacji obrazu guru, gdyby pośrednio nie potwierdzał niegdysiejszej tezy Dobrowolskiego, iż jako przewodnik duchowy Grotowski „wypada bardzo blado”.

Grotowski powtórzony. Wstęp i opracowanie Stanisław Rosiek. słowo/obraz terytoria we współpracy z Instytutem im. Jerzego Grotowskiego, Gdańsk 2009, ss. 112.