Bohdan Zadura. Doktorzy

Spis treści numeru 2/2014

Doktorzy

 

Elżbieta mi przynosi hiszpańskie truskawki
następnym razem mówię że choć to absurdalne
mam niemal pewność że krew w moim moczu
to właśnie po nich Ktoś inny przynosi
raz lody raz skleroza jak to się nazywa
nie catenaccio catenaccio to system obronny
we włoskim calcio więc jest inne słowo
na ten zmrożony owocowy sok

i nie soberrano soberrano to hiszpańska brandy
aha sorbet Jej imię nie jest do tego wiersza
doktor Hipokrytes jej zdaniem radzi je przemilczeć
primum non nocere taka jest zasada
jak noli me tangere i defibrylator
nie jest mi potrzebny żadnej kardiowersji
choć tyle tu pułapek ablucja ablacja

na chwilę jednak wróćmy do truskawek
bo wiedziałem widziałem że się zachowałem
jak palant i że niechcący zrobiłem jej przykrość
więc odkręcamy jemy co będzie to będzie
truskawki i sezamki a kiedy wychodzą
Elżbieta z Andrzejem by zdążyć przed zmierzchem
a może przed deszczem
a może przed burzą
to co zostało daję sąsiadowi

piekarz spod Warszawy nikt go nie odwiedza
tego samego dnia co ja tutaj trafił
i się zgadało że prawie swe całe
życie przeżył w Poniatowej i Puławy
zna dobrze piekarz to piękny zawód
piękniejszy niż pisarz tak sądzę
żałując że nie mam dyktafonu
bo nikt mi nie uwierzy że ten facet
mógłby równie dobrze spędzić całe życie
w którejś z powieści Wiesława Myśliwskiego

to za koronarografię z której nawet żony lekarzy
robią koronografię NFZ płaci szpitalowi
nie za ilość stentów
a 12 tysięcy PLN piechotą nie chodzi
dlatego będę tutaj drugi raz
dlatego jestem tutaj drugi raz
dlatego byłem tutaj drugi raz
raz mnie przywieźli
raz sam tu przyjadę
kiedy zadzwonią
za miesiąc
za dwa

Janusz przychodzi z Darkiem
przynosi mi swoje Dwanaście dni
pomyśleć że to mógł być ostatni
tom wierszy który przeczytałem
na tym pięknym świecie
a jest pierwszy po
gdyby mi pokazał
przed drukiem
w odmianie nazwiska autora
Samotnego cedru
„Tivadar Kosztka Csontváry”
nie byłoby błędu
bo żeby to było
„muzeum Csontvary Kosztki”
ten malarz musiałby
się nazywać Csontvara Kosztka

jego największe dzieła powstały na kilka lat przed jego śmiercią, w latach 1904-1909. Ogólnie namalował ponad 100 obrazów. Za życia, mimo pewnego sukcesu w Paryżu, nie cieszył się popularnością na Węgrzech. Był niezrozumiany, a nawet wręcz wyśmiewany. Przyczynił się do tego jego nietypowy jak na owe czasy tryb życia: nie pił(!), nie palił, był wegetarianinem i pacyfistą. Z biegiem czasu oznaki choroby psychicznej stawały się coraz bardziej widoczne.

dzięki ci węgierskie forum historia zatacza
kolejne koło To prawie są moje
wiersze sprzed niemal trzydziestu lat
po niemal trzydziestu latach
to miłe jak ktoś cię trawestuje
w wierszu Na moście Łańcuchowym
J. D. czyta mój Budapeszt
szukając prawdziwego życia
lecz mniejsza o to
profesor Wołosz z wiersza J. D.
Droga do Pécsu i z powrotem
to Robert Wołosz z akademika
na Ménesi więc zrobił akademicką
karierę i wykłada w Pécsu
a ta dziewczyna Kati która
jego żoną została co z nią?
kiedyś schodziłem Budapeszt
szukając ich mieszkania
i nie było ulicy
przy której miał stać ten nowy blok
bo Robert mi podał budowlany adres
z Pécsu w 86 wracałem z Ferencem Santą
wydawał mi się strasznie stary
a miał zaledwie sześćdziesiąt lat
(dożył osiemdziesięciu dwóch)
drętwiała mu noga i przez całą podróż
pilnowałem żeby nie zasnął
nad kierownicą
jechaliśmy wzdłuż Dunaju
rozlanego szeroko po prawej
noc była księżycowa i ciepła
jeden z najpiękniejszych
ziemskich pejzaży

leżę na kozetce jakbym leżał na plaży
w świetle nadchodzącego powoli wieczoru
twarzą do ściany
z ręką pod głową
z żelem na mostku
i żebrach

czyż to nie piękna nazwa echo serca
czuję biodrem przez kitel ciało
młodej lekarki
jeździ głowicą po mojej skórze
wciska ją w żebra
ustawia ją pod różnymi kątami
nie widzę monitora

jak ci idzie pyta
młodą lekarkę
młody lekarz
teraz ty spróbuj
mówi do niego
młoda lekarka

nic mi nie powiedzą
bo niewiele wiedzą
dopiero się uczą
i muszę poczekać
na panią profesor

i nagle
on przekręca
chciałoby się powiedzieć
jakieś pokrętło
jakiś potencjometr
a może naciska klawisz
laptopa

i jakby morze tłukło o brzeg
jakby krew z sykiem
lizała piasek
jakby przelewała się
przez zastawki
jakby w tej zwykłości
wreszcie coś
niezwykłego

słuchając
własnego serca
czuję się
jakbym oglądał
Odyseję Stanleya Kubricka
jakbym słuchał
oceanu
(…)