Lechosław Lameński. Wybudowałem pomnik twardszy niż ze spiżu?

Spis treści numeru 3/2008

Wybudowałem pomnik twardszy niż ze spiżu?

 

Miedziany pielgrzym. Pomniki Papieża Jana Pawła II w Polsce w latach 1980-2005 to tytuł książki Kazimierza S. Ożoga, wydanej przez Państwową Wyższą Szkołę Zawodową w Głogowie w 2007 roku. Książki może niezbyt obszernej (177 stron tekstu, bogato jednak ilustrowanych), ale bez wątpienia ważnej i potrzebnej. Powinna się ona, moim zdaniem, znaleźć w każdej parafii, a tym bardziej w każdej bibliotece diecezjalnej, z adnotacją: lektura obowiązkowa dla reprezentantów Kościoła rzymskokatolickiego w Polsce, zwłaszcza dla seminarzystów, wikarych, proboszczów, a także hierarchów kościelnych. Warto, żeby z jej treścią zapoznali się przede wszystkim ci wszyscy (zarówno duchowni, jak i świeccy katolicy), którzy planują w przyszłości wznosić kolejne pomniki dla uczczenia pamięci tak przecież ukochanego przez Polaków Jana Pawła II.
Kazimierz S. Ożóg jest absolwentem Instytutu Historii Sztuki Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II, a recenzowana książka to znacznie skrócona wersja jego rozprawy doktorskiej pod tym samym tytułem, obronionej pod kierunkiem piszącego te słowa. Tak więc mam do twórcy książki, jak i do tematu jego rozważań stosunek zdecydowanie subiektywny, żeby nie powiedzieć wprost emocjonalny. Ale przecież inaczej chyba być nie może, skoro mówimy o artystycznych sposobach upamiętnienia osoby naszego wielkiego rodaka.
Niewątpliwą zaletą książki jest to, że została napisana potoczyście, więcej niż poprawną polszczyzną, tak jakby jej autor nie był historykiem sztuki, ale raczej pisarzem, uprawiającym z powodzeniem eseistykę faktograficzną rozszerzoną o spostrzeżenia socjologiczne. Już po lekturze kilku pierwszych stron tekstu można odnieść wrażenie, że lekka i dosyć swobodna narracja nie przeszkadza w profesjonalnym – z wykorzystaniem klasycznego aparatu naukowego (zwłaszcza licznych przypisów, bibliografii czy katalogu obiektów) – analizowaniu różnych aspektów tego, jak się okazuje, złożonego i skomplikowanego tematu. Ze względu jednak na ograniczoną objętość książki oraz fakt, że jest ona niewątpliwie przeznaczona przede wszystkim do czytania, a następnie oglądania Kazimierz S. Ożóg musiał zredukować do niezbędnego minimum niemal wszystkie aspekty stricte naukowe (głównie bibliografię, liczącą w pierwotnym tekście rozprawy grubo ponad 1000 pozycji, a także niezwykle obszerny i precyzyjny katalog obiektów), koncentrując swoją uwagę na dramaturgii tekstu i jego klarowności. W efekcie powstała publikacja bardzo spójna, w której autor stawia ważne pytania, zwłaszcza o sens, formę i charakter poszczególnych pomników, a także próbuje z powodzeniem szukać logicznych odpowiedzi na cały szereg innych, nie mniej istotnych problemów (nie zawsze jednoznacznych i oczywistych). Taka postawa pozwala mówić o próbach upamiętniania postaci Jana Pawła II w sposób zdecydowanie racjonalny, aby nasza pamięć o nim nie wiązała się przede wszystkim z niczym nieuzasadnionym przymusem (wręcz presją określonych grup społecznych), a zwłaszcza z potworkowatymi pseudopomnikami, pojawiającymi się coraz częściej – zarówno przed, jak i po śmierci papieża – w przestrzeni wielu naszych miast i miasteczek.
Może trudno w to uwierzyć, ale od chwili, gdy na dziedzińcu krakowskiego Pałacu Arcybiskupiego odsłonięto w 1980 roku pierwszy pomnik Jana Pawła II, w ciągu następnych dwudziestu pięciu lat (aż do śmierci papieża w 2005 roku), Polska wzbogaciła się o ok. 230 pomników (sic!). Ilość prawdziwie imponująca – dodajmy, że w ostatnich trzech latach przybyło co najmniej kilkadziesiąt nowych – ale niestety nieprzekładająca się na tak oczekiwaną wysoką jakość. Z tej ogromnej liczby można wymienić zaledwie kilka takich, które można uznać za udane i ciekawe, które stanowią ważny element kształtujący na poły sakralną przestrzeń wokół nich, do których chętnie powracamy, analizując ich oryginalną, sugestywną formę rzeźbiarską.
Naturalnie przyczyn tego stanu rzeczy jest wiele. Na początku, jeszcze w czasach późnego PRL-u, władze administracyjne robiły wszystko, aby zdeprecjonować działalność poszczególnych komitetów pomnikowych, zniechęcić, zastraszyć ich członków, przeszkodzić w zbieraniu niezbędnych funduszy i w wyborze dobrego rzeźbiarza, uniemożliwić zdobycie odpowiedniego materiału na odlew pomnika (głównie znacznych ilości drogiego spiżu), a wreszcie nie wyrazić zgody na jego ustawienie w miejscu do tego najodpowiedniejszym. Później, po czerwcu 1989 roku, gdy znikły przeszkody natury administracyjno-ideologicznej, idei wznoszenia pomników zaszkodził – o dziwo – nadmiar wolności, nasze przysłowiowe polskie rozdyskutowanie przechodzące w pieniactwo, a zwłaszcza koniunkturalizm zarówno organizatorów, jak i – co należy podkreślić ze smutkiem – samych twórców.
Gdy patrzymy na reprodukowane w książce fotografie, można odnieść generalne wrażenie, że projektowaniem i rzeźbieniem pomników Jana Pawła II w Polsce zajęli się przede wszystkim najwięksi nieudacznicy, pseudoartyści pozbawieni osobowości i wyobraźni, twórcy, którzy po prostu postanowili zbić kapitał na fenomenie popularności Ojca Świętego wśród rodaków. Naturalnie w rzeczywistości sytuacja nie jest wcale tak prosta i oczywista, lecz – jak zawsze – bardziej złożona. Na pewno nie brak wśród autorów artystów wybitnych, do których zaliczyłbym przede wszystkim nieżyjącego już Jerzego Jarnuszkiewicza, Gustawa Zemłę, Bronisława Chromego czy Jana Kucza, a także – mimo pewnych zastrzeżeń – Krystynę Fałdygę-Solską, Jarosława Wójcika i spółkę Jacek Osadczuk, Marek Blajerski i Henryk Olszówka. Ich osobowości, doświadczenie i talent rzeźbiarski doprowadziły do powstania co najmniej kilku pomników, obok których nie można przejść obojętnie.
Jak już wspomniałem, pierwszy pomnik Jana Pawła II w Polsce, którego posąg odlano w brązie, odsłonięto jesienią 1980 roku na dziedzińcu Pałacu Arcybiskupiego w Krakowie. Był to dar artystów włoskich dla papieskiego miasta, dzieło Jole Sensi Croci. Artystka ukazała Ojca Świętego w pełnej postaci, stojącego na prostym, trójczłonowym, zgeometryzowanym cokole, z dłońmi wyciągniętymi przed siebie w charakterystycznym geście pozdrawiania pielgrzymów, których nieprzebrane rzesze towarzyszyły od samego początku jego pontyfikatowi. Prosta, choć sugestywna forma pomnika, który na co dzień mogli oglądać tylko nieliczni, wywarła jednak wpływ – jak się wydaje – na sposób przedstawiania Jana Pawła II przez następnych twórców.
Być może to właśnie pomysł włoskiej artystki zdynamizował i unowocześnił Bronisław Chromy, którego autorstwa jest wspaniały, szalenie wizyjny pomnik tarnowski, odsłonięty niecały rok później (w czerwcu 1981 roku), tuż przy ścianie ceglanego prezbiterium katedry. Sugestywna, odlana w brązie, pokryta zielonkawą patyną figura Ojca Świętego o szeroko rozpostartych rękach zapraszających wszystkich (wierzących i nie) wyrasta bezpośrednio z nieregularnego bruku otaczającego ceglane mury średniowiecznej katedry. Spójność strzelistej sylwetki sprowadzonej do niemalże abstrakcyjnej formy umownie potraktowanego ornatu, z piękną, wyrazistą głową i dłońmi, jedynymi rozpoznawalnymi fragmentami ciała Jana Pawła II, czynią z pomnika dzieło wyjątkowe o rzadko spotykanej ekspresji.
Niewiele później – pod koniec maja 1983 roku – na dziedzińcu Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego stanął pomnik Jana Pawła II i Prymasa Tysiąclecia Stefana Wyszyńskiego, niezapomniane dzieło Jerzego Jarnuszkiewicza. Artysta, jeden z pierwszych XX-wiecznych rzeźbiarzy polskich, który wprowadził do naszej rzeźby pomnikowej metal, podjął się zadania niezwykle trudnego. W harmonijną przestrzeń zabytkowego dziedzińca postanowił wpisać pomnik będący trójwymiarową wersją powszechnie znanej fotografii Arturo Mari, ukazującej dwóch wielkich Polaków w serdecznym braterskim uścisku, do jakiego doszło podczas pierwszej audiencji dla pielgrzymów z Polski w październiku 1978 roku. Talent, wyobraźnia, a zwłaszcza dojrzałość warsztatowa Jarnuszkiewicza uchroniły go od stworzenia pomnika banalnego. Mimo że punktem wyjścia była tylko czarno-biała fotografia, powstało dzieło z jednej strony nad wyraz proste, jednoznaczne w swej wymowie, a z drugiej szalenie inspirujące, zmuszające licznych pielgrzymów odwiedzających regularnie dziedziniec KUL do refleksji i zadumy.
Pozytywne odczucia budzi również pomnik na placu św. Józefa w Kaliszu, dzieło Jana Kucza z 1999 roku. Artysta stworzył, podobnie jak Jerzy Jarnuszkiewicz, grupę rzeźbiarską, znacznie jednak większą. Postać Jana Pawła II jest monumentalna. Papież obleczony jest w mocno, aż do przesady pofałdowane szaty. Z jego sylwetki emanuje przede wszystkim ludzkie ciepło i miłość do wiernych. Z charakterystyczną dla siebie delikatnością Ojciec Święty pochyla się nad małą, bezbronną i wyraźnie onieśmieloną dziewczynką, próbując chwycić jej wdzięcznie wciągniętą do góry dłoń. Ale ich ręce nie spotkają się, zastygają na sekundę tuż przed tak oczekiwanym połączeniem. Ogromny ładunek emocji, wyczuwalne napięcie, ciekawa, rozedrgana bryła pomnika ustawionego na dużym placu otoczonym zwartą zabudową miejską pozostawiają niezatarte wrażenie na oglądających.
Element ekspresji w postaci ruchliwych, falujących na wietrze fragmentów stroju pontyfikalnego towarzyszy również Janowi Pawłowi II na posągu Gustawa Zemły, odsłoniętym w Płocku w 1994 roku, jak i – przede wszystkim – pomnikowi na Ostrowiu Tumskim w Poznaniu z 2000 roku, autorstwa Krystyny Fałdygi-Solskiej. Jest to efekt jedynego konkursu na projekt pomnika Ojca Świętego, wszystkie pozostałe powstały bowiem – i powstają nadal – wyłącznie na zamówienie lokalnych komitetów. Konkurs poznański pomyślany był jako ogólnopolski. Choć wzbudził duże zainteresowanie (wpłynęło aż 31 projektów), wywołał również niestety szereg kontrowersji i animozji, skłócił środowiska twórcze i w efekcie zakończył się realizacją projektu nienagrodzonego, w zupełnie innym miejscu.
Z pomników, które – zdaniem piszącego te słowa – zasługują również na uznanie, warto wymienić, siedzącego tym razem, Jana Pawła II w parku seminaryjnym w Pelplinie, dzieło Jarosława Wójcika z 2000 roku, a także klęczącego papieża przy Sanktuarium Matki Bożej Królowej Podhala w Ludźmierzu, wspólne dzieło Jacka Osadczuka, Marka Blajerskiego i Henryka Olszówki z 2001 roku. Proste, ale zwarte, zdecydowanie sumaryczne bryły tych pomników z dobrze wymodelowanymi twarzami (z trafnie uchwyconym podobieństwem), ukazują Jana Pawła II tym razem nie w pełni sił, lecz jako człowieka starego i schorowanego (zwłaszcza pomnik pelpliński). Czyni to posągi niewątpliwie ciekawszymi, bardziej autentycznymi od całej rzeszy innych, o nadmiernie rozbudowanej anegdocie i detalach.
Gdy mówimy o pomnikach Jana Pawła II w Polsce, nie można pominąć – głównie ze względów pozaartystycznych – dwóch twórców: rzeźbiarza Czesława Dźwigaja i odlewnika Stefana Kowalówki. Są oni autorami największej ilości pomników wielkiego Polaka, każdy z nich wykonał bowiem po kilkadziesiąt różnych wersji (sic!), z których większość to niestety repliki lub kopie tego samego projektu, tylko częściowo modyfikowane, różniące się między sobą z reguły drobnymi szczegółami.
Czesław Dźwigaj, profesor krakowskiej ASP, w latach PRL-u – o ironio – przewodniczący Podstawowej Organizacji Partyjnej na uczelni, może się mimo wszystko poszczycić zaprojektowaniem jednego z najoryginalniejszych pomników, który stanął w Studziennicznej w 2000 roku. Pomysł zaczerpnął (podobnie jak Jerzy Jarnuszkiewicz) z odtworzenia autentycznego wydarzenia. W 1999 roku, podczas kolejnej pielgrzymki do ojczyzny Jan Paweł II zszedł na ląd ze statku płynącego Kanałem Augustowskim. W efekcie rzeźbiarz stworzył sugestywną figurę odlanego w brązie papieża, który, wsparty na lasce, kroczy pomalutku przed siebie po marmurowym trapie wyłaniającym się z zieleni otaczających go szuwarów. Prostota kompozycji, naturalność uchwyconego ruchu, duże podobieństwo postaci a zarazem rysów twarzy (z czym niejednokrotnie wielu artystów ma ogromne problemy) rehabilitują Czesława Dźwigaja w oczach współczesnej krytyki. Ale tylko częściowo. Trudno zrozumieć, dlaczego artysta wykonał m.in. takie „arcydzieła”, jak pomniki ojca świętego w: Nowym Wiśniczu (1992), Szczecinie (1995), Limanowej (1998), Policach (1999), Chomranicach (2000), Ełku (2000), Krakowie (2000) Rzeszowie (2002), przy domu Pielgrzyma na Via Cassia w Rzymie (2004), a także podwójne pomniki Ojca Świętego z Prymasem Tysiąclecia Stefanem Wyszyńskim w Sochaczewie (2003) i ze Stanisławem Dziwiszem na Krzeptówkach w Zakopanem (2003).
Z kolei odlewnik Stefan Kowalówka (zmarły w 2000 roku) był właścicielem firmy w podkrakowskich Węgrzycach. Od połowy lat 90. XX wieku produkował – bo inaczej tego niestety nie można nazwać – chyba najbardziej charakterystyczną, najbardziej rozpoznawalną figurę Jana Pawła II z wyciągniętymi przed siebie rękoma. Pomysł zaczerpnął z krakowskiego pomnika Jole Sensi Croci, tworząc bez żenady i skrępowania wielokrotnie jego luźne kopie. Pierwszą wykonał dla sanktuarium na Krzeptówkach w Zakopanem w 1994 roku, kolejne – wobec narastającego zainteresowania pomnikami Jana Pawła II – sprzedawał chętnym z różnych stron Polski aż do swojej śmierci.
Autor pisze zarówno o pozytywach, jak i o negatywach interesującego go zjawiska. Jego dociekliwość, chęć podzielenia się przebogatą wiedzą uzyskaną podczas licznych kwerend w terenie (Kazimierz Ożóg przejechał – jak sam podaje – ponad 27 tysięcy kilometrów, zrobił siedem tysięcy zdjęć, odbył setki rozmów), a także w wyniku kompletowania i omawiania imponującej literatury (najczęściej zresztą bardzo powierzchownej, wręcz okazjonalnej) znalazła wyraz na kartach książki. Książki, która zresztą powinna być przede wszystkim przestrogą przed dalszymi próbami „upamiętniania” osoby Ojca Świętego za pomocą kolejnych klasycznych pomników. Niestety, chyba ciągle zbyt mało osób w naszym kraju zdaje sobie sprawę, że znacznie lepiej uczcimy pamięć Jana Pawła II, gdy np. powołamy fundacje jego imienia, które będą pomagać w zdobywaniu wiedzy, rozwijaniu wrodzonych talentów i zdolności wśród dzieci i młodzieży z biednych domów, zorganizujemy hospicja dla nieuleczalnie chorych, domy dla samotnych matek wychowujących dzieci, schroniska, których pracownicy będą pomagać ludziom biednym i zagubionym.
Odnoszę wrażenie, że Kazimierz Ożóg zdaje sobie z tego sprawę i dlatego jego książkę kończy zwięzła informacja o Bibliotece Świętego Pielgrzyma w Głogowie, założonej w 2006 roku – monumencie upamiętniającym Jana Pawła II w sposób krańcowo inny. Biblioteka powstała na miejscu lapidarium (zorganizowanego po 1945 roku), mającego przypominać o bogatej i tragicznej (głównie w latach II wojny światowej) historii miasta, zwłaszcza jednak o rozebranym jeszcze w XIX wieku kościele podominikańskim. Pozostające w katastrofalnym stanie lapidarium nie tylko starannie odrestaurowano, ale także rozbudowano oraz wzbogacono jego bryłę i układ przestrzenny, wprowadzając w strukturę ścian specjalne cegły-książki, na grzbietach których znalazły się wyciskane cytaty z myśli papieskich. Twórcom pomnika (prof. Eugeniuszowi Józefowskiemu, dr. Adamowi Olejniczakowi oraz grupie studentów PWSZ w Głogowie) udało się w niekonwencjonalny sposób ukazać Jana Pawła II przede wszystkim jako myśliciela, poetę i pisarza, a pomnik stał się ważnym punktem miasta, chętnie odwiedzanym przez jego mieszkańców i coraz liczniejszych turystów, którzy przybywają tam nie tylko w celach rekreacyjnych, lecz także po to, by czerpać inspirację i siłę z lektury słów wielkiego rodaka.

Kazimierz S. Ożóg: Miedziany Pielgrzym. Pomniki Jana Pawła II w Polsce w latach 1980-2005. Wyd. Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Głogowie, Głogów 2007, ss. 177, il. 156.