Non omnis moriar? Internet jako miejsce pochówku
Ileż śmierci trzeba nam przeżyć,
by się nauczyć, że i my umrzemy.
Jean Rostand
by się nauczyć, że i my umrzemy.
Jean Rostand
Śmierć – nie ma nic bardziej nieuchronnego, a jednak pojęcie „naturalnej śmierci” w praktyce życia społecznego już nie istnieje. Szybkie zmiany cywilizacyjne, dynamizm odkryć naukowych, ewolucja obyczajów wytworzyły rzeczywistość chaosu, w której dochodzi do dekonstrukcji uświęconych tradycji i mitów. Najczęściej spotykane kulturowe formy ucieczki od śmierci to: hedonizm, propagujący przyjemność zmysłową jako najwyższą wartość, myśl technologiczna skierowana na opanowanie i przetwarzanie przez ludzi świata przyrody, naturalizm, który opisuje człowieka w kategoriach biologicznych, nie odróżniając go od zwierzęcia. Żyjemy tak, jakby śmierci nie było, i dlatego pojęcie sensu życia stało się najważniejszym problemem współczesności.
Internet jeszcze do niedawna można było traktować jako przestrzeń, w której pewne zjawiska sfery sacrum nie miały prawa bytu. Spowiedź przez Internet, monitoring grobowca i odwiedzających, wirtualne pochówki to tylko niektóre przykłady zawłaszczenia elementów sacrum przez sieć. Zmiany w tej dziedzinie zachodzą niezwykle szybko. Słusznie zauważyła Patricia Wallace, autorka Psychologii Internetu, że nie opisaliśmy i być może nigdy nie zdążymy dogłębnie zbadać tego nowego środka komunikacji, by można było spojrzeć na sieć z dystansu, jako na nowy rodzaj środowiska, które może wywrzeć potężny wpływ na nasze zachowanie. Tempo zmian stanowi barierę dla wielu badań empirycznych, które pozwoliłyby poznać i opisać mechanizmy działania społeczeństwa informacyjnego. To, co jest opisywane przez badaczy, w krótkim czasie podlega kolejnym nieuchwytnym modyfikacjom. Ten szybki przelew informacji, ich mnogość, sprawia, że badacze Internetu dzielą się na futurologów albo katastrofistów. Wiara w nieskończoną moc sprawczą techniki staje w opozycji wobec przeświadczenia o nieuniknionej, gwałtownej zagładzie obecnej formy świata i cywilizacji.
Czym są wirtualne cmentarze? Modą, kolejną rewolucją obyczajowo-techniczną, przejawem upadku tradycji kulturowej i religijnej, nowoczesnym sposobem na radzenie sobie z naturą śmierci, nowo odkrytym źródłem biznesu, naturalnym skutkiem rozwoju społeczeństw sieciowych? Kto i z jaką intencją tworzy e-nagrobki? Jakie potrzeby ludzkie kryją się w „nowych grobowcach”? Jaki jest odbiór społeczny obrazów i miejsc funeralnych w sieci?
Wirtualne cmentarze mają różne oblicza. Biorąc pod uwagę ich genezę, wyróżnić możemy całkowicie nowe cmentarne przestrzenie sieciowe oraz obszary, które są wirtualną prezentacją nekropolii rzeczywistych. Te drugie to liczne strony internetowe bardziej i mniej znanych miejsc pochówku, które proponują nam historyczny opis dziejów cmentarza, spisy osób pogrzebanych, plany, trasy zwiedzania oraz fotografie wybranych nagrobków, elementów przyrody, miejsc znajdujących się na obszarze nekropolii. Jednym z bardziej znanych przykładów może być paryski Père-Lachaise. Sami możemy odbyć wirtualną podróż wybierając kierunek zwiedzania i miejsca, które chcemy zobaczyć. W Polsce to idea, która dopiero zyskuje zwolenników, ale już teraz na wirtualną przechadzkę zapraszają Stare Powązki w Warszawie czy łódzki cmentarz żydowski, prezentujące internaucie tylko wybrane pomniki, groby, rzeźby. Wertując strony biblioteki sieciowej napotykamy na małe i duże cmentarze, o bardziej lub mniej opisowej strukturze wizualnej. Obrazy czy filmy prezentowane są na wzór pocztówek z danego miejsca. Czasem zaciera się granica między cmentarzem sieciowym a prawdziwym. Świat Internetu wpływa na rzeczywistość, powstają strony www rzeczywistych nekropolii miejskich, na których zapalić można wirtualną świeczkę, a jednocześnie zlecić sprzątanie prawdziwego grobu.