Roman Książek. Studnia i lustro (Larkin, Adamczyk, Paskievich)

Spis treści numeru 3/2010

Studnia i lustro
(Larkin, Adamczyk, Paskievich)

 

Opowiadanie o chorobach to rodzaj „Baśni
z tysiąca i jednej nocy”.

William Osler

Jąkający się nie mają trudności z mówieniem,
ale z obraniem punktu
w przestrzeni symbolicznej – z wybraniem miejsca, z którego mają zabrać głos.

Slavoj Žižek

(…) a jeśli opowieść wyda ci się niezwykłą,
podarujesz mi trzecią część krwi tego człowieka.
Księga tysiąca i jednej nocy

Choroba, owa królewska wzniosłość…
Virginia Woolf

 

Połowa lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Koncert. Trzydzieści tysięcy dzieciaków nie daje dojść wokaliście do głosu. Niewielu z nich wie, że jeszcze trudniej dojść mu do głosu na co dzień. Tak jakby występował przed trzema milionami dzieciaków.

 
Yo, I’m Scatman!

Scatman John, właściwie John Larkin. A dlaczego nie John Scatman? Pozornie nieistotny szyk przestawny w pseudonimie artystycznym Larkina mówi o nim wiele. Osoba prowadząca audycję radiową dla anonimowych alkoholików przedstawia się: Mam na imię Krzysztof i jestem alkoholikiem. To pierwsze jest nieistotne, to drugie – bardzo ważne. Bardzo ważne, bo choroba sprowadza zainfekowanych do wspólnego mianownika. Imię staje się uroczym ozdobnikiem. Scatman, czyli ten, który śpiewa techniką scatu. Ski-Ba-Bop-Ba-Dop-Bop. W wywiadzie przeprowadzonym przez Macieja Orłosia Larkin stwierdził: Scatman jest Scatmanem, ponieważ się jąka1. W piosence Scatman słyszymy: Jąkanie się i scat są tym samym.

 
Wybrane osoby dramatu

John Larkin, Bogdan Adamczyk i John Paskievich. Muzyk, fizyk i reżyser. Tylko trzeci z wymienionych wciąż się jąka (Jąkam się i będę się zawsze jąkał, ale chyba powstrzymałem potwora, którego nieświadomie powołałem do życia2) – Larkin zmarł w 1999 roku, a Adamczyk zaczął mówić płynnie dzięki wynalezionemu przez siebie echokorektorowi (zawsze jednak, nomen omen, powtarza, że tej przypadłości nie da się wyleczyć – podobnie jak alkoholizmu). Samo zestawienie osób jąkających się – zainteresowani nie przepadają za słowem „jąkała”, tak jak kobiety za „suczką”, czarnoskórzy za „czarnuchem” a homoseksualiści za „pedałem” – jest całkowicie uprawnione. Błażej Derewecki, psycholog, stwierdza: uświadomienie ilości i siły podobieństw jąkających się było dla mnie mocno traumatycznym przeżyciem; to nieco przerażające spotkać swojego mentalnego sobowtóra – a co dopiero kilkudziesięciu3.
Dlaczego akurat Larkin, Adamczyk i Paskievich? Jąkający się to wdzięczny temat i można wybrać przypadki bardziej spektakularne (co nie oznacza, bynajmniej, mniej skomplikowane). Winston Churchill pomagał sobie poprzez nieustanne trzymanie w ustach cygara (czyżby kamyki Demostenesa stanowiły dobry wzór?). Marylin Monroe, jeżeli już cokolwiek musiała mówić, wybierała charakterystyczny zmysłowy szept, co było jej znakiem rozpoznawczym, ale i odpowiednikiem Churchillowego cygara (Teraz znalazłam sposób na to, by się nie zacinać. Szepczę. Strach stał się moją bronią, pułapką na mężczyzn4). Bruce Willis młodość z powodu jąkania (jego osobistej „szklanej pułapki”) wspomina jako horror. Żeby go przezwyciężyć, postanowił zostać aktorem. Tylko udając kogoś innego przestawał się zacinać (Adam Michnik grający policjanta w telewizyjnej adaptacji Czytadła Tadeusza Konwickiego mówi całkowicie płynnie, a James Earl Jones, słynny głos Darth Vadera z Gwiezdnych wojen, zachęca widzów przekonująco: „This is CNN”). Jedna z terapeutek tak komentuje zachowanie pacjenta: (…) Damian nie jąka się, kiedy udaje Kaczora Donalda, bo jest w tym momencie kimś innym. Nie myśli o sobie jako o jąkającym się. W kontaktach z innymi odgrywa jednak tylko jedną rolę – jąkającego się. Jąkanie mieści się w sferze psychiki, a nie w obszarze artykulatorów5. (Jerzy Skolimowski – malarz, aktor i reżyser – przeżywszy bombardowanie Warszawy najpierw nie mówił wcale, a potem zaczął się jąkać… po polsku: Czytając, grając i mówiąc po angielsku nie mam z tym [mówieniem – przyp. R. K.] problemów. Czyli nie chodzi o nieprawidłowość aparatu mowy. Muszę mieć coś w psychice6). Co ciekawe, w filmach Barwy nocy oraz Szklana pułapka 3 Willis rozmawia z jąkającymi się postaciami (w Szklanej pułapce przedrzeźnia nawet zacinającego się przeciwnika, który – aby „upłynnić” swą mowę – „wchodzi w rolę”, czyli mówi o sobie w trzeciej osobie, używając charakterystycznego wprowadzenia: „Simon says”). Larkina, Adamczyka i Paskievicha łączy to, że są niezwykle kreatywni, a największe sukcesy odnieśli właśnie dzięki… jąkaniu.

 
Zmarnowane dzieciństwo?

To było druzgocące – mówi Larkin. – Dopiero, kiedy chodziłem na spotkania grupy wsparcia dla trzeźwiejących, byłem w stanie opowiadać o tym, co głęboko ukryłem. Pamiętam, że gdy byłem dzieckiem, moi koledzy zebrali się i zaczęli naśladować moje jąkanie. To mnie dobiło. Następnego dnia zacząłem z nimi walczyć. Zabiłbym ich, gdyby nie powstrzymał mnie mój ojciec. Myślę, iż cały ten ból sprawił, że teraz staram się być dobrym człowiekiem7. Larkin podkreśla poczucie wyobcowania: Nie mogłem stać się pełnoprawnym członkiem społeczeństwa. Nie mogłem nawet mówić8. Paskievich mówi: Mówienie odróżnia nas od zwierząt. Czułem, że moje jąkanie sprowadza mnie do poziomu szympansów9. W filmie Stanley i Iris grający analfabetę Robert De Niro pyta Jane Fondę: Skoro nie mogę przeczytać swojego imienia i nazwiska, to może w ogóle nie istnieję? (jeden z uczestników terapii dla osób jąkających się, opowiadał, że zdarzało mu się po skończonych zajęciach na uczelni podchodzić do prowadzącego i potwierdzać swoją obecność, ponieważ wcześniej nie był w stanie wydusić z siebie „jestem”). Paskievich opisuje, jak wyglądał jego przeciętny dzień w szkole: Zwykle siadałem w ostatnim rzędzie. Nigdy nie zadawałem pytań. Wzywany przez nauczyciela, udawałem, że jestem nieprzygotowany, albo udzielałem błędnej odpowiedzi – jeżeli akurat łatwiej było mi jej udzielić10. Adamczyk ma podobne wspomnienia: Kiedy nauczyciel próbował zmusić mnie do ustnej odpowiedzi, koledzy rozsiadali się wygodnie w ławkach: wiadomo, będzie widowisko. Wolałbym mieć opinię nieuka11.
Jąkam się, więc nie ma mnie
You kent always say what you want brzmi tytuł jednego z odcinków serialu Simpsonowie. Choć nie zawsze język giętki mówi wszystko, co pomyśli głowa, jakoś żyć przecież trzeba. John Larkin zostaje muzykiem jazzowym. Schowałem się za pianinem, bo bałem się mówić12– powtarzał. Bogdan Adamczyk obejmuje asystenturę na Wydziale Fizyki UMCS, ale nie jest dopuszczany do prowadzenia wykładów. John Paskievich po skończeniu studiów wątpi, że mógłby pracować tam, gdzie będzie musiał komunikować się z innymi ludźmi (z tego względu porzuca marzenia o studiowaniu antropologii). Wykonuje proste prace fizyczne i martwi się o przyszłość. Fotografuje. Jego filmowy debiut z 1982 roku, prezentowany na Festiwalu Filmowym w Cannes Ted Baryluk’s Grocery, to dziesięciominutowy kolaż czarno-białych zdjęć. W tym samym czasie John Larkin oraz jego żona Judy pogrążają się w autodestrukcji („alkohol i narkotyki doprowadziły mnie niemal na skraj śmierci”13). Opamiętanie przychodzi po rozmowie z kolegą, wybitnym muzykiem – Johnem Farrellem. Larkin trzeźwieje w 1987 roku, czego nie dożył już jego przyjaciel. Prawdopodobnie ani Larkin, ani Paskievich nie wiedzą wówczas o swoim istnieniu. Nie wiedzą też chyba o istnieniu Adamczyka, który nie jąka się już wtedy od kilkudziesięciu lat.
(…)

1 M. Orłoś: Moje spotkania. Warszawa 1998, s. 49.
2 http://www.mnsu.edu/comdis/isad10/papers/paskievich10.html.
3 B. Derewecki: Jąkanie – czy to obcy język? (zob. http://rozsob.webpark.pl/refleksje.htm#3).
4 M. Schneider: Marilyn, ostatnie seanse. Tłum. J. Giszczak. Kraków 2008, s. 169.
5 M. Grzebałkowska: Ludzie z butelki. „Gazeta Wyborcza” 2001, nr 25/433.
6 Jerzy Skolimowski – wywiad z artystą. A. Bartosiak i Ł. Klinka, „Playboy” nr 10.
7 http://www.mnsu.edu/comdis/kuster/famous/irascat.html.
8 Tamże.
9 http://www.mnsu.edu/comdis/isad10/papers/paskievich10.html.
10 Tamże.
11 Agata Fijuth: Profesor z zacięciem. „Gazeta Wyborcza” 1999, nr 241 (dodatek).
12 http://pl.wikipedia.org/wiki/Scatman_John.
13 http://www.mnsu.edu/comdis/kuster/famous/irascat.html.

 

Więcej w tradycyjnym wydaniu „Akcentu”.