Wojciech Ligęza. Strona empatii, strona przyjaźni

Spis treści numeru 2/2024

Strona empatii, strona przyjaźni

Umieszczony w tytule książki Anny Frajlich koncept pochodzi z ankiety tygodnika „Polityka”, w której Wisława Szymborska zyskała wysoką, bo drugą pozycję w kategorii „poeta poetów”, a Radość pisania – wiersz-manifest, wiersz-wizytówka – określony został jako najpiękniejszy liryk w polskiej poezji powojennej. Podkreślmy: „poeta”, nie „poetka”. Odejście od tak modnych obecnie feminatywów jest znaczące, gdyż to, co uniwersalne, niezależne od płci wypowiadającego się „ja”, znalazło się na pierwszym planie, może nie unieważniając, ale niejako biorąc w nawias podział na poezję kobiet i mężczyzn. Taki wybór tytułu otwiera również problematykę omawianej książki w jednym z jej aspektów, a mianowicie rzecz dotyczy dystansu noblistki wobec naklejanej na jej wiersze etykiety „poezja kobieca”. Owszem: temat kobiet, kobieco subtelne odczuwanie świata, jednakże te kwalifikacje nie mogą być uznane za wyróżnik, gdyż bywają zasadne również w odniesieniu do liryków pisanych przez mężczyzn.

Co oczywiste, od razu zauważymy u Szymborskiej naturalnie brzmiące gramatyczne formy żeńskie, ale jednak w jej wierszach istnieje granica, bowiem motywy i sprawy nie mogą podlegać feministycznej ideologizacji, a także ilustrować wąsko pojmowanych idei – na ogół przewidywalnych. Anna Frajlich posługuje się istotnym rozróżnieniem, pisząc, iż Szymborska nie przepada za pojawianiem się w kobiecych antologiach (…), co nie znaczy, że unika tematu kobiety – dodajmy, iż rozważanego z potrzebnym dystansem, z uwzględnieniem kontekstów historycznych i kulturowych, z zamiarem polemicznym wobec funkcjonujących społecznie wizerunków, nieraz ze wspierającą rozumienie ironią. Zamieszczony w książce Anny Frajlich esej Od służącej „Hani” do „Żony Lota”, który można zestawić ze szkicem Małgorzaty Baranowskiej Od guwernantki do Kasandry, zamyka taka konkluzja: Szymborska nie chce, abyśmy definiowali jej „kobiety”, i nie chce, aby jej poezja była definiowana jako „poezja kobieca”. Niedostatek zmysłowości oraz intelektualizm tej twórczości powinny być poczytane za istotne zalety i ku takiemu właśnie stanowisku skłania się Anna Frajlich.

Przypomnieć wypada, iż laudację, która została wygłoszona z okazji przyznania Wisławie Szymborskiej doktoratu honoris causa przez Uniwersytet Adama Mickiewicza w Poznaniu w 1995 roku, Michał Głowiński zatytułował Jest wielkim poetą. Znakomitemu literaturoznawcy nie chodziło wszakże o zawłaszczenie twórczości poetki, lecz o ocenę jej wierszy przymierzanych do skali absolutnej, nie zaś relatywnej. W tym tekście Szymborska występuje w jednej sekwencji z najznakomitszymi przedstawicielami polskiej poezji XX wieku, których w pewnych wymiarach oryginalności i niezależności przewyższa. Nie obejdzie się bez cytatu. Głowiński wyjaśnia, że używa formy wielki poeta (…) z konieczności, gdyż język jest tak skonstruowany, że formom męskim przyznał przywilej ogólności. Kiedy powiadam „wielka poetka”, chcąc nie chcąc sugeruję, że jest tylko najlepsza wśród kobiet piszących wiersze, a tutaj takie ograniczenie byłoby niestosowne.

Język się zmienia, obecnie żywo dyskutuje się o postaciach i znaczeniach pośpiesznie tworzonych feminatywów. Ich popularyzacja ma wyrwać kobiety z opresji gramatyki i podkreślić ich społeczną rangę. Jednocześnie słabnie uogólniający charakter form męskich. Ta tendencja niewiele jednak zmienia, gdyż upierając się przy podziałach na poezję kobiecą i męską, naruszamy jedność osiągnięć artystycznych i popadamy w kłopoty, jeżeli chodzi o wartościowanie. Refleksja nad literaturą służąca rekonstrukcji stanowiska Wisławy Szymborskiej nie musi naginać swej terminologii do obowiązującej mody językowej.

Wychodząc od tytułu książki Anny Frajlich, wskazałem dotąd jeden z tematów. Czas zatem przyjrzeć się zawartości problemowej tomu, ale również zatrzymać się przy kompozycji, uwzględnić wielość stylów refleksji. W Poecie poetów rozważania rozpoczynają się od panoramicznego rzutu oka na twórczość liryczną Szymborskiej, przy czym nacisk położony został przede wszystkim na relacje człowieka ze światem, problemy poznawcze wynikające ze spotkania jednostki ludzkiej z wielkim bogactwem rzeczy stworzonych, inspiracje filozoficzne noblistki, takie jak monadologia Leibniza czy egzystencjalizm, a także – na innym planie – zagadnienia języka poetyckiego, który z jednej strony określają humor i wdzięk przemieszane z powagą refleksji, a z drugiej ściszone i elegijne tony rozmowy o sprawach ostatecznych.

Z zaciekawieniem i podziwem czytałem drugi w kolejności szkic w omawianej książce, zatytułowany Duch Szekspira i Szymborska. Autorka podejmuje tu lekturę usytuowaną blisko tekstów poetyckich, wybierając jako egzemplifikacje liryki Sen nocy letniej, Pewność, Reszta, Rehabilitacja, Pogrzeb oraz Z nieodbytej wyprawy w Himalaje. Wśród interpretacyjnych spostrzeżeń wyróżniają się zdania o kpinie z romantycznej tragedii miłosnej, usuwanej w cień przez grozę historii, o nastawieniu antymitologicznym, o konfrontacji szaleństwa Ofelii z dramatem istnienia ucieleśnionym w osobie aktorki – już poza sceną, a także o zapośredniczonym przez dzieło Szekspira rozrachunku ze stalinowskim zaślepieniem ideologicznym. Nikt z piszących o twórczości Wisławy Szymborskiej nie wskazał tak wnikliwie jak Anna Frajlich paraleli między wierszami poetki a esejami Jana Kotta o Szekspirze.

Ten związek jest również historyczny i biograficzny, gdyż Wisława Szymborska i Jan Kott, sięgając do Szekspirowskich dramatów o dewiacjach i krwiożerczych ambicjach władzy, leczyli się z fatalnego zauroczenia. Anna Frajlich posłużyła się celnym określeniem „rachunek sumienia intelektualistów”. Trzeba podkreślić, że eseistka i badaczka swoje rozważania wzbogaca świetną znajomością funkcjonowania myśli Szekspira w wieku totalitaryzmów, zwracając uwagę na odnowienia znaczeń utworów mistrza ze Stratfordu związanych z rozumieniem nowoczesnych dziejów i nowoczesnej kultury. Weźmy tu pod uwagę istotny cytat, który dotyczy wiersza Rehabilitacja: tak jak powstaje z martwych Duch ojca Hamleta, tak wstają z grobu ofiary czystek, aby obudzić sumienia społeczeństwa. Wiersz jest też próbą rehabilitacji poetki, która wyznaje własną winę – sprzeniewierzenie się etosowi klerka…

Szekspir jako diagnosta naszych czasów i spowiednik? Dlaczego nie? Drugi ważny pomost między osobami krytyka i znawcy dzieła Szekspira a noblistką buduje doświadczenie przełomu październikowego, kiedy to istotną rolę w przeorientowaniu świadomości odegrały spektakle teatralne. Anna Frajlich przywołuje pamięć o krakowskich inscenizacjach z roku 1956 – Hamleta Romana Zawistowskiego (z Leszkiem Herdegenem w roli głównej) i Miarki za miarkę wyreżyserowanej przez Krystynę Skuszankę. W odczytaniach wierszy Szymborskiej autorka jak najsłuszniej uruchamia ten fragment wiedzy o historii polskiego teatru. W szkicu Duch Szekspira i Szymborska przykładów odniesień utworów noblistki do konkretnych miejsc w dramatach Szekspira jest więcej, niż zostało to dotąd zauważone przez piszących o tym ważnym temacie.

Nie sposób przeoczyć kompetentnego osadzenia wywodu w badaniach nad twórczością Szymborskiej oraz w rozprawach objaśniających szersze konteksty literackie i kulturowe. Bez wątpienia dużym atutem krytycznego pisania Anny Frajlich jest znajomość wypowiedzi amerykańskich i europejskich znawców, o których w Polsce niewiele wiemy. Działa to ożywczo i oświetla nowo odkryte obszary sensów. W przypadku rozważań o szekspiryzmie Szymborskiej eseistka powołuje się na Simona Schama, Pera-Arnego Bodina, Michiko Kakutani, Jamesa F. Schlattera, Irenę R. Makaryk, Krystynę Kujawińską-Courtney. Wyjątkiem jest tu tłumaczony na język polski Stephen Greenblatt. Anna Frajlich, uwzględniając dwa nurty refleksji, powołuje się też na krytyków i badaczy działających w Polsce: Artura Sandauera, Annę Legeżyńską, Tadeusza Nyczka oraz – o czym wspominam jedynie dla porządku – piszącego ten tekst, a w innych rozdziałach na Czesława Miłosza, Grażynę Borkowską i Janusza Drzewuckiego. Można by mówić o przydatnym dla własnego wykładu wykorzystaniu sądów o poezji Szymborskiej, przeglądzie twierdzeń (bez pedanterii, bo obcujemy wszakże z esejami), erudycji objawianej en passant – bez akademickich napuszonych gestów.

W następnych rozdziałach zakres problemowy i metoda lektury ulegają zmianie. W przywoływanym już szkicu o „kobiecym odczuwaniu” świata, jak tę właściwość nazwał Czesław Miłosz, i o wybitnie indywidualnym podejściu Szymborskiej do problematyki kobiecej Anna Frajlich tworzy sekwencję miniaturowych interpretacji, odczytując wiersze Hania, Minuta ciszy po Ludwice Wawrzyńskiej, Cień, Chwila w Troi, Żona Lota i Pieta. Nawet pobieżnie przyglądając się tym eksplikacjom, zauważymy warte zapamiętania stwierdzenia. I tak – idąc krok po kroku – wyróżniłbym sprawy „przepastnej egzystencjalnej samotności”, „nowego podejścia do tematu heroizmu”, znaczeń figury sobowtóra, oddzielenia kategorii płci od wyboru wartości etycznych, „protestu przeciwko byciu definiowanym”. Przy okazji chciałbym zwrócić uwagę na wynalazczość terminologiczną eseistki, o czym świadczą sformułowania „roztargnione zdumienie”, „ostrożny optymizm”, „filozofia zmagająca się z życiem” czy „aura Szekspirowskiego szyderstwa”.

W rozdziale Jeszcze chwila o „Chwili” odbiorca rozpoznaje poetykę przeglądu tematów i przesłań. Tytułowa chwila – esencjonalna, jakby wyjęta z czasu – przeciwstawiona zostaje całemu istnieniu, natomiast omawiany zbiór – jak rzecz ujmuje Anna Frajlich – ma swą wewnętrzną dynamikę, obraca się wokół najbardziej tragicznej sprawy ludzkiej egzystencji – świadomości śmierci. Tekst Dziesięć lat później jest rodzajem podsumowania znajomości i przyjaźni z Wisławą Szymborską, zarówno z osobą – wzorem towarzyskiego obcowania, jak i jej twórczością – źródłem nieustającej inspiracji. Ten rozdział ma charakter najbardziej osobisty, mówi bowiem o sferze przeżywania, emocjach, odczuciach, wzruszeniach jako czynnikach pierwszych, później dopiero opracowywanych intelektualnie. Jest to wielowątkowa opowieść o własnych wtajemniczeniach w poezję noblistki, inicjatywach kulturalnych w Nowym Jorku z jej twórczością związanych, amerykańskiej recepcji, w którym to porządku lokują się wyznania o radościach i trudnościach pisania o Szymborskiej. Esej krytyczny przeradza się w dziennik intymno-intelektualny inkrustowany narracją autobiograficzną. Mamy tu również do czynienia z rodzajem kameralnego studium charakterologicznego Szymborskiej, co zawsze jest wyzwaniem dla wrażliwości oraz empatii.

Wracając do wątków autobiograficznych, wskazać pragnąłbym passus – jak się wydaje – inspirowany „filozofią przypadku” Szymborskiej. Otóż tak ważne spotkanie poetek mogło w ogóle się nie zdarzyć. Paradoksalnie oddalenie przestrzenne przerodziło się w bliskość. Tak o zbiegu okoliczności pisze Anna Frajlich: Ostatnio nasunęła mi się myśl, że gdyby nie moja emigracja w 1969 roku, nie poznałabym Wisławy. Emigracja zmusza do większego wysiłku, szerszej perspektywy i stwarza warunki, aby przekroczyć konwencjonalne granice. Nie „zaczepiłabym” Wisławy, gdyby nie to, że nowojorski Manhattan Theatre Club postanowił uczcić dorobek poetki, która już pod koniec 1995 roku była na krótkiej liście do Nagrody Nobla. Anna Frajlich przygotowała scenariusz i prowadziła spotkanie, a wybrane przez nią wiersze w tłumaczeniu na angielski Clare Cavanagh i Stanisława Barańczaka oraz Magnusa J. Kryńskiego i Roberta A. Maguire’a czytała Elżbieta Czyżewska.

Esej Dziesięć lat później zajmuje pozycję pośrednią między częścią krytyczną publikacji a zamieszczonymi w niej listami Anny Frajlich i Wisławy Szymborskiej. Ten komentujący wstęp uświadamia, iż eseje i korespondencja oświetlają się nawzajem. O czym są te listy? Nie sposób we względnie krótkiej recenzji wiążąco odpowiedzieć, ponieważ równolegle rozwija się w nich kilka wątków, takich jak poznawanie się, sondowanie osobowości, gustów, wyborów aksjologicznych. Po teście pozytywnym następuje przejście od kontaktu oficjalnego do relacji przyjaznych. W tej strategii muszą się pojawić fragmenty autobiografii, ale bez wywnętrzania się oraz ekshibicji. Anna Frajlich pisze o swoim uwikłaniu we wzbogacające i zarazem udręczające obowiązki dydaktyczne w Columbia University, a także relacjonuje zaangażowanie w duże przedsięwzięcia intelektualne oraz organizacyjne, w rodzaju międzynarodowej konferencji poświęconej twórczości Józefa Wittlina. Nawiasem mówiąc: w tydzień po zakończeniu sympozjum (3 października 1996 roku) Szymborska otrzymała Nagrodę Nobla. Autorka Radości pisania interesowała się historią emigracji Anny i jej męża Władysława, a decydującemu o tym wyjeździe momentowi w dziejach PRL-u poświęciła następujące zdania: Droga Pani Anno – miała Pani szczęśliwy pomysł, posyłając mi swoje wspomnienia o marcu 1968 – czasie haniebnym, którego już nigdy nie będzie można wymazać z naszej historii. W innym liście ocena hańby domowej wzmocniona została przez stwierdzenie noblistki, iż „absurd jest najistotniejszym składnikiem rzeczywistości”.

Przedmiotem kolejnej, w tym przypadku trudnej rozmowy epistolograficznej jest namawianie Szymborskiej do przyjazdu do Stanów oraz do brania udziału w inicjatywach kulturalnych za oceanem. Często Annę Frajlich spotykają odmowy ze strony noblistki, zawsze wyrażone elegancko – z nieodpartym wdziękiem. W każdym razie mieszkająca i działająca w Nowym Jorku poetka jest okiem i uchem Szymborskiej, gdyż prowadzi kronikę jej tamtejszych sukcesów oraz odnotowuje fakty w dziedziny recepcji jej twórczości.

Korespondencja zawiera wymianę myśli na temat ważnych postaci życia kulturalnego oraz – przeczytanych książek. Przywołana tu została na przykład memuarystyczna proza Antoniego Szymborskiego Burzliwe fortuny obroty. W listach znajdziemy zdania i uwagi poświęcone Miłoszowi i Mrożkowi oraz wzmianki i wspomnienia o tych, którzy odeszli. Wymieńmy Jerzego Szczygła, Jana Kotta, Tymoteusza Karpowicza. Anna Frajlich zwierza się Szymborskiej z planów twórczych oraz badawczych, a także pisze o sprawach swej rodziny i zwykle – odwrotną pocztą – otrzymuje empatyczny rezonans. Wisława Szymborska cieszy się udanymi wierszami poetki z Nowego Jorku, a jeśli coś się szczególnie podoba, bez wahania układa odpowiedź w rodzaju: Twój tomik [Znów szuka mnie wiatr z 2001 roku – przyp. W.L.] doszedł. Dziękuję za wszystkie wiersze. Zwłaszcza te najbardziej przejmujące o „rozdwojeniu” Twojego życia i losu. I jeszcze osobno za malutkie arcydziełko „Tanatos i Eros”.

Koncept i humor wyznaczają dyskurs epistolograficzny Wisławy Szymborskiej, podobnie jak ma to miejsce w przypadku jej poezji i Lektur nadobowiązkowych. Warto wskazać dwa przykłady: proszę, nie zawracaj sobie głowy prezentami. Ty jesteśżywym prezentem; (…) nieszczęście widzenia się ze mną będzie Wam zagrażało od 15 do 20 lipca. Jednakże w tej korespondencji przeważa ton serio, określający kwestie egzystencji, losu, melancholijnej utraty – z lekka tylko przełamywany, tak jak w jednym z ostatnich listów noblistki, z datą 10 stycznia 2011 roku: nie mam się o kogo troszczyć tak jak Ty, bo wszyscy moi bliscy krewni między „być a nie być” wybrali już to drugie.

Na pewno blok listów w omawianej książce – choć jest to korespondencja skromniejsza pod względem ilościowym niż ta, którą Szymborską prowadziła z Kornelem Filipowiczem, Joanną Kulmową, Zbigniewem Herbertem, Stanisławem Barańczakiem – przyczyni się do wzbogacenia krytycznej i czytelniczej wiedzy o obydwu poetkach: Wisławie Szymborskiej i Annie Frajlich. Wysmakowany tom, gustownie, pięknie i starannie wydany przez oficynę Forma, uzupełniony został reprodukcjami wyklejanek wysyłanych do Anny i Władysława, a także podobiznami autografów noblistki, czyli śladami ręki piszącej. Aneks do książki tworzy dokumentacja fotograficzna, mówiąc półżartem – sprawdzian wiarygodności.

Wyklejanki, a więc wyrafinowany żartobliwy przekaz graficzno-tekstowy, jest świadectwem dialogu z wyraźnie określonymi adresatami. Szymborska, zwracając się do przyjaciół, precyzyjnie odgaduje ich preferencje. Dlatego poetka w Ameryce w darze otrzymuje zabawy zeszłowieczną grafomanią, wizerunek metafizyczno-kosmicznej poczty czy kolaż z buldogiem o wyzierającym z paszczy pokaźnym jęzorze – z podpisem „Szkoła Języków Obcych”.

Niegdyś Leonard Neuger zauważył, że wyklejanki Wisławy Szymborskiej są „śladem przyjaźni i wezwaniem do przyjaźni”. Sprawdza się to w pełni. Uważna i pomysłowa lektura wierszy, którą prowadzi Anna Frajlich, wiedzie w stronę empatii, w stronę przyjaźni. Zbiór Poeta poetów odkładam na półkę z pracami o Wisławie Szymborskiej z przekonaniem, że będę do niego wielokrotnie wracać.


Anna Frajlich: Szymborska. Poeta poetów. Wydawnictwo Forma. Fundacja Literatury imienia Henryka Berezy, Polski Fundusz Wydawniczy w Kanadzie, Szczecin-Bezrzecze-Toronto 2023, ss. 147 + 1 nlb.