Edward Zyman. Śpiewnik domowy 2018

Spis treści numeru 2/2018

Śpiewnik domowy 2018

Moja żona jeszcze pracuje

Moja żona ma swoje lata ale jeszcze
pracuje bo musimy utrzymać dom to
jak wiadomo najlepsza inwestycja i
z każdym rokiem przybywa mu na
wartości więc utrzymujemy choć Basia i Marek
oraz inni znajomi mówią lepiej sprzedać
kupić jakieś mieszkanie za miastem i na resztę
życia wyzbyć się stresów tak wszyscy robią
rzeczywiście tak robią lecz nie mają Tuśka
Tyty Tytusa czyli Bandyty śnieżnowłosego
West Highland terriera którego wzrok potrafi
powiedzieć wszystko a nawet zabić bolesnym
wyrzutem gdy zajdzie potrzeba i to jest
problem bo jak mu mamy wytłumaczyć
naszą egoistyczną niezrozumiałą (dla niego)
decyzję która pozbędzie go porannych
przebieżek w ogrodzie rytualnych spacerów po
arcyprzyjemnej (gęstej od psów różnej
maści) okolicy przyjaznych dwunożnych
z całego wprawdzie ludzkiego lecz oswojonego
od dawna świata

 

Jego monolog wewnętrzny

Jestem bardzo ciekaw co ty tam widzisz
z tych niebotycznych wysokości na które
cię wyniosły twoje nieprzyzwoicie długie
kończyny przecież błądząc z głową w chmurach
nie możesz dostrzec tej cudownie soczystej
zieleni pełnej rozkosznych zapachów zwłaszcza
przykorzennych śladów licznych pozostawionych
wokół drzew krzaczków słupków a nawet
kół samochodowych które warują przed każdym
domem dziwny jest ten wasz świat dwunożnych
do którego nie mamy dostępu nie żalę się z tego
powodu lecz stwierdzam fakty które wy traktujecie
tak wyniośle a przecież to sama sól życia
szukać faktów czyli śladów wiązać je w logiczną
całość najgorszy jest jednak twój brak ogłady za
który mi dosłownie wstyd oto idzie dwunożna
istota innej płci w moim świecie powiedziałbym
suczka a ty gapisz się w drugą stronę nie
podbiegasz nie wychwytujesz nozdrzami jej
aromatu czy jest do pomyślenia żeby tak
mógł się zachować przyzwoity pies
twój wzrok jest zimny obojętny martwy
to co może cię usprawiedliwiać w części
bo nigdy nie do końca to twoja galopująca
starość ale widzisz ja też nie jestem już
młodzieńcem a postępuję
znacznie przyzwoiciej

 

Awantura codzienna pierwsza

Co się tutaj na miły Bóg dzieje przecież
to nie mieszkanie tylko jakiś warehouse
stosy papierów pudeł nikomu niepotrzebnych
książek przecież tak nie da się żyć coś
musisz koniecznie z tym zrobić mówię
to po raz ostatni nie tłumacz mi że to
nie takie proste że każde słowo to ważny
ślad refleks myśli pamięci i odczuć kogoś
kogo nie ma jak nie ma to nie ma sam
sobie zaprzeczasz ale z tobą było tak zawsze
zamiast robić coś pożytecznego jak inni
normalni ludzie grzebiesz się w tych
śmieciach łykasz tony kurzu i kaszlesz
jakbyś miał zaawansowaną gruźlicę która
przecież od dawna nie jest chorobą
społeczną na jakim ty świecie żyjesz jeśli
to można nazwać życiem skaranie boskie
z tym człowiekiem mitręży czas nie zarabia
życie przecieka mu przez palce a i sąsiadom
nie wiadomo co powiedzieć gdy pytają co
porabia mąż

Więcej wierszy w wydaniu tradycyjnym „Akcentu”.