Aneta Wysocka. Wytworne żarty od niechcenia. Dowcip stylistyczny w piosenkach Wojciecha Młynarskiego

Spis treści numeru 2/2019

Wytworne żarty od niechcenia

Dowcip stylistyczny w piosenkach Wojciecha Młynarskiego

Nie jest dowiedzione, że Zdzisio to nie jestem ja

(fragment wywiadu z Wojciechem Młynarskim)

(…)

Młynarski znany jest z tego, że kreował wyraziste i zapadające w pamięć postaci, które portretował poprzez sposób mówienia zdradzający pochodzenie, przynależność środowiskową, poziom wykształcenia i mentalność1. O swojej metodzie twórczej parokrotnie wspominał w wywiadach: Gdy w 1966 roku wygrałem w Opolu konkurs na piosenkę kabaretową, wydawało mi się, że znalazłem swój oryginalny patent: będę brał różne powiedzonka podsłuchane w barze mlecznym, w tramwaju, pod budką z piwem i mieszał je ze sformułowaniami z dziedziny kultury wysokiej, uderzającymi elegancją. Kiedy zacząłem dwadzieścia lat później tłumaczyć Brassensa czy Wysockiego, nagle ze zdumieniem zauważyłem, że w ich utworach to standardowy chwyt2. Zawsze miałem wyczulony słuch językowy (…). Właściwie niczego nie wymyślałem, po prostu łapałem w porę co celniejsze odzywki. Stawały się gotowym materiałem na piosenkę, potem musiałem to już tylko zrymować. (…) takie zwroty jak „normalnie żal” z Żorżyka czy „bynajmniej” z tekstu pod tym tytułem sprawiały, że cały utwór stawał się przystępniejszy. Te sformułowania dzięki piosence zaczynały żyć nowym życiem – i trafiały pod zupełnie inne strzechy. Bardzo ciekawe typy z warszawskich ulic, przez rozgłos, który w ten sposób im zapewniałem, miały mnie za swojaka3.

Ważnym, choć niejedynym celem włączania do tekstów piosenek owych ulicznych „podsłuchańców”4 i w ogóle wszelkich elementów socjolektalnych było, rzecz jasna, rozbawienie odbiorcy, osiągane za sprawą dobrze znanych mechanizmów ogólnokomicznych5: kontrastu, zaskoczenia lub deprecjacji nadawcy. Samo ich wykorzystanie nie jest wprawdzie chwytem szczególnie oryginalnym, niemniej jednak wybór językowych kostiumów ma już charakter w pewnej mierze zindywidualizowany: odzwierciedla się w nim biografia socjolingwistyczna6 autora, jak również subiektywna skłonność „poety piosenki”7 do takich, a nie innych wcieleń. Młynarski na różne sposoby dokonuje językowej kreacji swoich bohaterów. Czasem są oni tak silnie stypizowani, że przywodzą na myśl postaci znane z literatury dydaktycznej. Często jednak mają odmienny, heterogeniczny i proteuszowy charakter: bywają jakby konglomeratem różnych stylów bycia, mówienia oraz myślenia, odsłanianych wraz z kolejnymi przeczytanymi lub zaśpiewanymi wersami.

Rozpocznijmy od tych pierwszych, wyrazistych tożsamości językowo-kulturowych. Stereotypowy wizerunek tradycyjnej inteligencji humanistycznej znajdziemy m.in. w utworze Truskawki w Milanówku, w którym autor oddał atmosferę domu przypominającego jego rodzinną willę w Komorowie: Wytworne żarty od niechcenia, / ach, pracowały pokolenia / na formę tę i treść. Własna grupa społeczna bywa przez Młynarskiego portretowana w sposób nostalgiczno-sentymentalny, lecz także parodystyczny, jak w piosence Obiad rodzinny. Przytoczmy fragmenty tekstu, który brzmieniowo, intonacyjnie i wersyfikacyjnie zorganizowany został w zgodzie z melodią znanego menueta Boccheriniego:

Wujek Leon z punktu ku kuzynkom czterem
z odpowiednim zmierza żartem czy duserem,
dziadzio je z orderem,
kuzyn z propellerem,
ciocia tartym serem sypie w krąg.

(…)

A ciotunia w każde danie wciąż
sypie ser, żółty ser, tarty ser,
bo pasuje do wszystkiego tarty ser,
czasami kuzyn, co ma propeller,
twierdzi, że to jest nie fair.

A dziadunio tak zabawnie gryźć
umie wąs, prawy wąs, prawy wąs,
bo przeszkadza mu w konsumpcji prawy wąs,
kuzynki mają przez to oczopląs,
nie chcąc sosów tknąć ni miąs!

Ciocia kiedyś chciała skonać na anewryzm,
bo dziadziowi nagle order wpadł w hors d’oeuvre’y
i na wpół go przegryzł,
podśpiewując: „Every-
body loves somebody, smaczne to!”
.

Efekt komiczny współtworzy w tym tekście kilka elementów: nadorganizacja warstwy fonetycznej (kumulacja wyrazistej głoski „r” czy żartobliwa transakcentacja „oczopląs”), osobliwość fleksyjna (archaiczne „miąs” zamiast współczesnego „mięs”) i – co najważniejsze – leksyka nacechowana stylistycznie8. Uwagę słuchaczy przykuwają wyrazy i wyrażenia obce, czasem również przestarzałe: „duser” – „komplement, pochlebstwo, słodkie słówka”; „anewryzm” – „tętniak”9; „hors d’oeuvre’y” – „przystawki”10. Szczególnie ciekawy jest tu „propeller”, w słowniku objaśniony jako wyraz pochodzenia angielskiego, który znaczy „wiatraczek, śmigło samolotu, śruba okrętu”; być może w kontekście piosenki odsyła on do eleganckiej części garderoby, jaką jest muszka, kształtem nieco przypominająca te przedmioty. Niewykluczone też, że mamy tu do czynienia z aluzją do języka francuskiego, w którym występuje podobnie brzmiący związek frazeologiczny „propre l’air”11, czyli „wytworny, elegancki”, co znakomicie pasuje do piosenkowej fabuły. Tekst ten w ogóle można odbierać na różnych poziomach: słuchacz mający bardzo dobre rozeznanie w języku i kulturze dostrzeże liczne niuanse semantyczno-stylistyczne, ale ktoś mniej wyrobiony także ma szansę zagrać w proponowaną przez Młynarskiego grę komunikacyjną wykorzystującą obcość słów i fraz jako źródło śmieszności12.

(…)

1 Por. K. Polański: Socjolingwistyka (w:) Encyklopedia językoznawstwa ogólnego. Red. K. Polański. Wrocław-Warszawa-Kraków 1999, s. 542.

2 W. Młynarski: Moje ulubione drzewo, czyli Młynarski obowiązkowo. Kraków 2007, s. 111.

3 W. Młynarski: Rozmowy. Warszawa 2018, ss. 251-252.

4 Quasi-termin Wisławy Szymborskiej.

5 Szerzej o tym zob. D. Buttler: Polski dowcip…, dz. cyt., ss. 7-27.

6 Biografia socjolingwistyczna definiowana jest jako zaplecze socjolingwistycznych doświadczeń jednostki (znajomość repertuaru możliwości, udział w różnorodnych sytuacjach komunikacyjnych, spełnianie rozmaitych, nie tylko komunikacyjnych funkcji przy pomocy języka), (…) zespół doznanych (przeżytych, doświadczanych) przez jednostkę, jak i obserwowanych przez nią sytuacji komunikacyjnych oraz związanych z nimi językowych zachowań uwarunkowanych środowiskowo czy kulturowo… (za A. Skudrzykowa, K. Urban: Mały słownik…, dz. cyt., ss. 20-21.

7 P. Derlatka: Poeci piosenki 1956-1989. Agnieszka Osiecka, Jeremi Przybora, Wojciech Młynarski i Jonasz Kofta. Poznań 2012.

8 Znaczenia wyrazów za Słownikiem języka polskiego pod red. Witolda Doroszewskiego, Warszawa 1955-1969, w wersji cyfrowej: sjp.pwn.pl, chyba że zaznaczono inaczej.

9 W Słowniku języka polskiego pod red. Witolda Doroszewskiego oba z kwalifikatorem „przestarzałe”. Warto zauważyć, że to opracowanie leksykograficzne powstawało w latach 50. i 60. XX wieku, a zatem oddaje stan języka z czasów nieznacznie poprzedzających powstanie większości analizowanych tu piosenek.

10 Brak w Słowniku… pod red. Witolda Doroszewskiego.

11 Dziękuję dr Katarzynie Sadowskiej-Dobrowolskiej za konsultację romanistyczną.

12 Nieco podobny chwyt, czyli grę swojskości i obcości, wykorzystuje choćby folklor uczniowski: „deus deus kosmateus” (imitacja łaciny), „hrabia Wal-go-deską” (imitacja francuskiego), „sam go pcham go” („samochód”, imitacja chińskiego). Patrz: M. Bańko: Współczesny polski onomatopeikon. Ikoniczność w języku. Warszawa 2008, s. 15.

 Całość w wydaniu tradycyjnym „Akcentu”.