Waldemar Dymarczyk. Siodłata czapka i oficerki

Spis treści numeru 4/2018

Siodłata czapka i oficerki

Długi żywot brunatnej estetyki

Ojczyzno, Ojczyzno daj wreszcie nam znak

Chcą ujrzeć ten znak dzieci Twe

Poranek nadejdzie – świat będzie nasz

Mój będzie jutrzejszy dzień!

piosenka z filmu Kabaret1

Współczesny, postmodernistyczny świat jawi się w warstwie estetyki (choć nie tylko i zapewne nie przede wszystkim) jako swoisty „projekt bez scenariusza”. Scenariusz bowiem pisany jest ad hoc. Jednak pewne motywy i – można rzec – „nawyki estetyczne” wykazują szczególną żywotność i nawet gdy są poddawane transformacji i/lub stanowią pożywkę dla nowych form ekspresji, cechują się niezmienną atrakcyjnością. Do owych (względnie) stałych motywów można z pewnością zaliczyć estetykę faszystowską. Wydaje się, że krytykowana już w latach 30. i 40. ubiegłego wieku, a zniesławiona ówczesnymi i późniejszymi czynami jej admiratorów, powinna ona bezpowrotnie odejść do lamusa. Tak się jednak nie dzieje. Można nawet odnieść wrażenie, że w ostatnim czasie nie tylko stała się na powrót atrakcyjna dla różnego autoramentu prowokatorów artystycznych, ale też jest coraz częściej wykorzystywana jako dekoracja i kostium ruchów politycznych. W tym kontekście aktualne i pożyteczne wydają się spostrzeżenia Susan Sontag dotyczące estetyzacji polityki lub polityzacji estetyki czy też bezpośrednio traktujące o fascynacji faszystowską estetyką. To właśnie tezy głoszone przez Sontag stanowią kanwę tego eseju.

Prolog: Fascynujący faszyzm Susan Sontag

Hekatomba I wojny światowej stanowiła kres la belle époque – świata „ostatnich idealistów”. Karabin maszynowy brutalnie uzmysłowił niedawnym piewcom nowoczesności, że technika, w której pokładano wielkie nadzieje, ma swoje drugie, złowrogie oblicze. Okazało się, że w sytuacji konfliktowej w ostatecznym rachunku liczy się bilans sił i środków, nie zaś najbardziej nawet szczytne ideały humanizmu czy przekonanie o europejskiej wspólnocie wartości. W industrialnym, z założenia skutecznym i zracjonalizowanym świecie oprócz technologii ważną rolę odgrywa również sprawna organizacja mas ludzkich. Zapowiedzią, a zarazem ostrzeżeniem dla nowej epoki było m.in. Metropolis, filmowe arcydzieło Fritza Langa z 1927 roku. Dystopijna wizja przerażała, lecz jednocześnie nie można było jej odmówić zwodniczego uroku. Zsynchronizowane ruchy „modernistycznych janczarów” przypominały taniec, a monumentalne miasto-moloch stanowiło doskonałą scenę dla tej choreografii. Niespełna dekadę później za sprawą talentu Leni Riefenstahl już nie fikcyjne, lecz całkiem realne Metropolis urzekało widzów. Triumf woli (1935) stanowił apoteozę ducha zbiorowości poddanej rozkazom wodza i podatnej na jego wpływ. Zjazd NSDAP w Norymberdze był dla tego obrazu doskonałym pretekstem. Z kolei Olimpia (i debiutancki Błękitny blask) to pochwała witalności, siły fizycznej i uporu, wyraz przekonania, że aby zdobywać świat, trzeba wpierw zapanować nad własnymi słabościami, poddać się reżimowi treningu i mozolnie dążyć do upragnionych celów. Wreszcie powojenny projekt reżyserki, Ostatni Nubijczycy2, głosił pochwałę tężyzny fizycznej, odwagi, życia we wspólnocie oraz bezpardonowej, ale i honorowej walki o uznanie.

W słynnym eseju Fascynujący faszyzm Susan Sontag zauważyła, że w twórczości Riefenstahl jak w soczewce ogniskowały się główne wątki ideologii nazistowskiej, m.in. przeciwstawienie czystości i nieczystości, (…) tego, co fizyczne, temu, co umysłowe, tego, co radosne, temu, co krytyczne3. W dalszej części eseju autorka, koncentrując się na emanacji owej ideologii, jej wizualnym aspekcie, pisała: Najogólniej rzecz ujmując, źródłem estetyki faszystowskiej (i jej uzasadnieniem) jest skupienie się na sytuacjach sprawowania kontroli, zachowań wiernopoddańczych, nieludzkich wysiłków i wytrzymałości na ból. Estetyka faszystowska obejmuje dwa – zdawałoby się przeciwstawne – stany ducha: egomanię i służalczość. (…) Sztuka faszystowska głosi chwałę poddania się, bezmyślności, śmierci4.

Charakterystyczny dla nazizmu związek dominacji i uległości był od strony estetycznej na tyle spójną i atrakcyjną propozycją, że również dziś znajduje swoich mniej lub bardziej świadomych admiratorów. Jakie są zatem powojenne i całkiem współczesne przejawy owego urzeczenia?

Estetyka faszystowska w rzeczywistości powojennej

Czyniąc przedmiotem refleksji współczesną fascynację estetyką nazistowską, a także to, jak przekłada się ona na konkretne działania w przestrzeni publicznej, należy poczynić istotną uwagę. Otóż forma, jaką przybrały artefakty przynależne do świata faszystowskiego, była jedynie w pewnym stopniu kontynuacją wcześniejszych nurtów i mód estetycznych. I tak na przykład architektura czy rzeźba nazistowska spod znaku Alberta Speera czy Arno Brekera5 może być określona jako hipertrofia wczesnego modernizmu. O ile jednak modernizm amerykański, brytyjski czy nawet niemiecki Bauhaus można śmiało nazwać funkcjonalnym i ahistorycznym, to faszystowscy kreatorzy przestrzeni społecznej postawili przede wszystkim na tradycjonalizm i historyzm. Tak funkcjonaliści, jak i tradycjonaliści stawiali sobie ambitne cele dydaktycznego oddziaływania na społeczeństwo. O ile jednak funkcjonaliści opierali się w swych programach dydaktycznych, najogólniej rzecz biorąc, na utopijnej wizji nowego społeczeństwa, międzynarodowego, egalitarnego i racjonalnego, to historyści rozwijali niewątpliwie bardziej popularną w społeczeństwie niemieckim wizję i stereotyp rodzimej historii, społeczeństwa stanowego i patriarchalnego, chwytające za serce romantyczne obrazki z sielskim krajobrazem, mistyczne idee krwi i ziemi itd.6

Uwodzicielskie spektakle z pochodniami wymagały bowiem sceny i dekoracji, które pomagały uwierzyć w ciągłość posłannictwa dziejowego, a jednocześnie tworzyć nową jakość na nowe tysiąclecie. Odznaczające się eklektyzmem i gigantyzmem projekty architektoniczne „nowego wspaniałego świata” do dziś fascynują swym rozpasaniem. Nie jest zapewne przypadkiem, że współcześni twórcy równie przeskalowanych epickich wizji „wyobrażonych obcych światów” z gatunku science fiction chętnie szukają inspiracji w estetyce faszystowskiej. Warto chociażby przypomnieć kadry Władcy pierścieni7 w reżyserii Petera Jacksona czy kolejne części Gwiezdnych wojen7.

(…)

1Musical z 1972 roku w reżyserii Boba Fosse’a. Muzyka: Ralph Burns, John Kander, Fred Ebb (materiały muzyczne). W rolach głównych: Liza Minnelli, Michael York, Joel Grey, Helmut Griem.

2 L. Riefenstahl: The Last of the Nuba. Harper & Row, Richmond 1974.

3S. Sontag: Fascynujący faszyzm. Tłum. S. Magala (w:) „Pismo Literacko-Artystyczne” 1984, nr 4, ss. 143-149. Oryginalny tekst Sontag, Fascinating Fascism, ukazał się w 1975 roku na łamach „New York Review of Books”. Autorzy nawiązujący do wspomnianego eseju najczęściej powołują się na reprint zamieszczony w zbiorze Under the Sign of Saturn (Farrar, Straus & Giroux, New York, 1980, ss. 73-105).

4 Tamże, s. 145.

5 Rzeźba Arno Brekera Die Partei (1939) mogła stanowić formalną inspirację dla Petera Jacksona – współtwórcy megalitycznych obrazów wykorzystanych w ekranizacji Władcy pierścieni (zob. http://www.museum-arno-breker.org/galerien/gal-4/gal-4-10.html; 20.09.2015).

6 E. Niemczyk: Kamienne słowa. Architektura III Rzeszy. Próba charakterystyki. „Pismo Literacko-Artystyczne” 1984, nr 4, s. 79.

7 Kadry z filmu Władca pierścieni stanowią czytelne nawiązanie do monumentalnych pomników Brekera lub równie monumentalnych dzieł Speera (zob. https://wall.alphacoders.com/big.php?i=86098&lang=French; 20.09.2015).

8 Formalne podobieństwo scen ze zjazdu NSDAP w Norymberdze uwiecznionego w filmie Triumf woli (1934) z finałową sceną Gwiezdnych wojen (1977) nie jest zapewne dziełem przypadku (zob. http://ideonexus.com/2005/04/13/leni-riefenstahls-triumph-of-will/, http://blog.synk.io/2014/09/30/star-wars-final-throne-room-scene-reimagined-minus-john-williams.html, http://starwars.wikia.com/wiki/Royal_Award_Ceremony; 22.09.2015).

 Dalszy ciąg w wydaniu tradycyjnym „Akcentu”.