Wiesława Turżańska. W trosce o imponderabilia

Spis treści numeru 4/2018

W trosce o imponderabilia

Wydana w 2017 roku nakładem Towarzystwa Przyjaciół Sopotu książka Konstelacja Topoi o rzeczach najważniejszych. Wybór tekstów krytycznych to swoiste dopełnienie publikacji wcześniejszej, zatytułowanej Konstelacja Toposu. Antologia poezji, na którą złożyły się wiersze ośmiu poetów związanych z sopockim dwumiesięcznikiem. Ową ósemkę różni wiele: wiek (Wojciech Gawłowski urodził się w roku 1953, Krzysztof Kuczkowski w 1955, Wojciech Kass w 1964, Wojciech Kudyba w 1965, Jarosław Jakubowski w 1974, Przemysław Dakowicz i Adrian Gleń w 1977, a Artur Nowaczewski w 1978), miejsce zamieszkania, zawód, a także poetyka twórczości. Jednakże w 2012 roku na łamach „Toposu” pojawiła się swoista deklaracja „jedności w wielości”: napisany przez Wojciecha Kudybę tekst o „rozmowach w drodze”, który po trzech latach stał się wstępem do wspomnianej antologii wierszy.

Jarosław Ławski w posłowiu do zbioru nazwał publikujących w nim twórców „konstelacjonistami” i poetami metafizycznymi, zaznaczając przy okazji: zostaną w annałach zapisani jako grupa „Toposu”, konfraternia poetów zebranych wokół „Toposu”, który Krzysztof Kuczkowski wydaje od 1993 roku, na przekór prowokatorom tzw. nowoczesności, która chyba już wiele lat temu rozminęła się ze światem w każdym jego wymiarze1. W swym tekście literaturoznawca nie szczędził ostrych słów poezji polskiej powstającej po roku 1989, utwory topoitów sytuował natomiast na przeciwległym biegunie: Gdy zarazem odeszli z tego świata Mistrzowie: Miłosz, Szymborska, Różewicz, spiętrzenie figur przesytu, dekadencji, płaskości, a także osamotnienia, osiągnęło już poziom szczytu/dna – i wtedy oni przyszli2. Trudno się takiej diagnozie dziwić, gdyż lektura antologii wskazuje, że „konstelacjoniści” przywracają poezji jej wcześniejszą funkcję – komunikowanie sensów transcendentnych.

Poeci związani z „Toposem” nie chcą być uznawani za grupę literacką i preferują raczej określenie „wspólnota”. Skupiając się wokół dwumiesięcznika o tak znaczącym tytule, swym celem uczynili podejmowanie dialogu z tradycją kulturową i ochronę jej wartości poprzez Słowo – i to nie tylko poetyckie, gdyż na łamach pisma od momentu jego powstania obecna była także problematyka krytycznoliteracka. I o tym właśnie przypomina książka Konstelacja Topoi – zbiór tekstów programowych z lat 2007-2017, podejmujących nie tylko refleksję metaliteracką, ale również światopoglądową i aksjologiczną. Pod względem gatunkowym są to wypowiedzi bardzo różnorodne: od eseju, szkicu, zapisków, komentarza, artykułu, quasi-dziennika aż do autotematycznego poematu Topoi Wojciecha Kudyby i Glos do owego poematu, których autorem jest Adrian Gleń. Warto odnotować kompozycyjną klarowność tomu. Gleń, redaktor antologii, tak pisze o niej w przedmowie: W publikacji zachowano – oprócz porządku chronologicznego – podział na dwie zasadnicze części, koncentrujące się na 1) istnieniu wiersza i poety oraz powinnościach i 2) sposobach lektur w dzisiejszym życiu literackim. Trzeci, dodatkowy rozdział tworzy publikacja wypowiedzi powstałych w związku z rozpisaną (z inicjatywy Przemysława Dakowicza) ankietą „Po co poezja?” (…). Rzecz uzupełniają – w postaci aneksu – trzy krótkie rozmowy z Krzysztofem Kuczkowskim (s. 7).

W dialogu „o rzeczach najważniejszych” obok ośmiu topoitów wzięli też udział inni poeci, krytycy i eseiści związani z „Toposem”, np. Zbigniew Chojnowski, Stanisław Dłuski, Mirosław Dzień i Sławomir Matusz. Na ankietę odpowiedzi udzielili ponadto Krzysztof Dybciak, Grzegorz Kociuba, a także nieżyjący już Feliks Netz – znakomity poeta, krytyk literacki oraz tłumacz literatury rosyjskiej i węgierskiej. W ten sposób czytelnik otrzymał wgląd w wielogłosowe, od dawna już prowadzone – ponownie użyjmy określenia Kudyby – „rozmowy w drodze”, których tematem jest rola poezji metafizycznej we współczesnej kulturze.

Adrian Gleń nadmienił we wstępie: Poetyka manifestu nie należy dzisiaj do szczególnie często podejmowanych form literackich i metaliterackich (s. 5). Można dodać, iż pragnąc wskazać jakąś bardziej znaczącą wypowiedź programową z ostatnich lat, musimy się cofnąć aż do roku 2002, gdy ukazał się manifest neolingwistów, podpisany przez piątkę warszawskich poetów. W tym kontekście publikacja „Toposu” jest wydarzeniem znamiennym i godnym uwagi. Dzięki chronologicznemu układowi antologii możemy nie tylko poznać artystyczne i światopoglądowe inspiracje twórców skupionych wokół sopockiego periodyku, ale też prześledzić, jak krystalizowały się najistotniejsze dla nich idee. Wiele z zamieszczonych tekstów nie spełnia wprawdzie ściśle kryteriów formalnych manifestu, lecz obecnie terminem tym określa się właściwie każdy artykuł dyskursywny, w którym postulowany jest nowy porządek estetyczny i aksjologiczny. Zresztą – co zgodne z założeniami manifestu – programowe enuncjacje „konstelacjonistów” odnoszą się do sytuacji historycznoliterackiej, a ich autorzy nie tylko wyraziście określają swoje stanowisko, ale też wypowiadają się w imieniu całej „Toposowej” konfraterni.

W zebranych tekstach wielokrotnie pobrzmiewa ton postulatywny. Wynika on z pesymistycznych konstatacji dotyczących zarówno polskiej poezji współczesnej, jak też zjawisk kulturowych en bloc. Daje temu wyraz w swoich zapiskach zatytułowanych Światło jaśnie gość Wojciech Kass: Cywilizacja technologii i rozpasanej konsumpcji ubezwłasnowolniła kulturę, religię i filozofię, która umiera, gdyż nie jest w stanie wydać dzieła wskazującego ludziom, jak mają żyć, jak stwarzać to, co służy życiu, a nie powolnemu umieraniu i śmierci (s. 235). Większość autorów w swych wypowiedziach – niewolnych od arbitralności – podejmuje polemikę z tym typem twórczości, który zaczął dominować na polskim parnasie od lat 90. XX wieku. Pojawia się więc wiele krytycznych uwag na temat postmodernizmu, często formułowane są zarzuty o propagowanie aksjologicznego chaosu, bezideowość oraz odwrócenie się od transcendencji. Zdaniem Zbigniewa Chojnowskiego typowy wiersz naszych dni jest świadectwem aksjologicznej impotencji i bólu istnienia jakby w kawałkach, jakbyśmy nic nie zyskiwali, a niemal wszystko tracili (Rdzeń życia, s. 19). Stanisław Dłuski w tekście Poezja orficka zauważa, iż duchowa i moralna pustka przekłada się we współczesnych wierszach na grę z konwencjami, językową zabawę czy też postrzeganie języka jedynie w perspektywie zwrotu lingwistycznego. Temat ten poruszył w swych 51 tezach o wierszach, poetach i sensie także Mirosław Dzień: Wszystko, co jest tylko grą, semantyczną zabawą zatrzymuje się na progu i nigdy go nie przekracza, stając się w ten sposób ledwie namiastką tego, czym poezja może (ba: powinna!) być (s. 113). Dodajmy, że takich uwag jest w antologii wiele.

Adrian Gleń w artykule wstępnym zaznaczył, iż autorzy z kręgu „Topoi” rzadko uciekają się do strategii krytyki negatywnej i nie atakują ad personam (s. 7), jednakże już sama stylistyczna specyfika prezentowanych wypowiedzi zdaje się temu przeczyć. Przykładem może być właśnie tekst Dłuskiego: Wobec rozpaczy i zwątpienia, wobec świata bez idei, który lansowali w latach 90. poeci bruLionu, jedyną odpowiedzią powinno być męstwo bycia (s. 25). Natomiast Artur Nowaczewski krytykuje Adama Zagajewskiego za uleganie zachodnim modom: Jest tak markowy, że aż pusty w swoim własnym ojczystym języku (s. 47). Zarazem odniesienia sytuacyjne pociągają za sobą – typową dla manifestu – retoryczność wypowiedzi, przejawiającą się m.in. we wprowadzeniu ostrych i jednoznacznych podziałów, w wyrazistym wartościowaniu, perswazyjności oraz apelatywności. Retoryczność owa ze szczególnym natężeniem uwidacznia się w tekstach na temat stanu kultury po transformacji politycznej. Z pasją pisze o tym problemie Wojciech Kudyba w artykule pod znamiennym tytułem Kultura śmieci. Autor, powołując się na książkę Przemysława Czaplińskiego Powrót centrali. Literatura w nowej rzeczywistości z 2007 roku, stwierdza, iż zawarte tam gorzkie spostrzeżenia są aktualne i siedem lat później, a proces degradacji życia literackiego postępuje. Idąc śladem poznańskiego literaturoznawcy, Kudyba rozwija problem – pisze o komercjalizacji rynku wydawniczego, źle funkcjonującym mecenacie państwowym czy też o redukowaniu obecności literatury w mass mediach. I konkluduje: Jeśli coraz częściej mamy wrażenie, że kultura, która nas otacza, coraz bardziej przypomina śmietnik, to nasza zazdrość wobec ruchów na rzecz ochrony przyrody wydaje się uzasadniona. Brakuje społecznego ruchu na rzecz ochrony kultury. Czy kiedyś powstanie? – Zobaczymy (s. 272). Jednocześnie w zakończeniu Kudyba zwraca uwagę na rozwój tzw. drugiego obiegu literatury, działającego wbrew instrumentalizacji rynku wydawniczego oraz na przekór istniejącym modom. I nie ulega wątpliwości, że ma też na myśli środowisko „Toposu”.

Autorzy zebranych tekstów nie ograniczają się do polemiki z dominującymi w dzisiejszej poezji tendencjami, lecz przede wszystkim manifestują własną koncepcję twórczości. Postulowana przez nich ars poetica bywa różnorodna formalnie, ale zawsze u jej źródeł leży problematyka aksjologiczna wywodząca się z tradycji chrześcijańskiej, dającej odpór poczuciu nicości. Krzysztof Kuczkowski w zamieszczonym w aneksie wywiadzie, udzielonym pierwotnie portalowi wPolityce.pl, odpowiadając na pytanie dotyczące wojny kulturowej, stwierdza: nie ma postronnych świadków, (…) każdy z nas walczy albo pod sztandarem Chrystusa, albo Lucyfera. Pod tym pierwszym jest zwycięstwo i życie, pod drugim, klęska i śmierć (s. 333). Oczywiście nie wszystkie wypowiedzi są tak kategoryczne, jednak łączy je przekonanie, iż remedium na literackie obrazy egzystencjalnej pustki może się stać poezja przypominającą o rudymentarnych wartościach. Nie bez powodu w artykule wstępnym czytamy o potrzebie przywrócenia rangi refleksji o wymiarze metafizycznym, która prowadzi twórcę do przekroczenia granic widzialnego świata, „ku Innemu”.

Warto dodać, iż nurt metafizyczny – choć po 1989 roku rzeczywiście stracił na popularności – ma w polskiej poezji długą tradycję: inicjowali go przecież już Mikołaj Sęp Szarzyński i siedemnastowieczni poeci barokowi. W pierwszej połowie XX wieku problematyka metafizyczna była obecna m.in. w fascynujących wierszach Bolesława Leśmiana, a po 1945 roku podejmowało ją wielu twórców, różniących się między sobą zarówno formą artystycznego wyrazu, jak i światopoglądem – nie tylko Anna Kamieńska i Jan Twardowski, ale też Czesław Miłosz, Zbigniew Herbert, Tadeusz Różewicz, Stanisław Barańczak, Jarosław Marek Rymkiewicz czy Marcin Świetlicki. Wymieniam tu tylko najważniejsze nazwiska, lecz w omawianej antologii krąg odwołań jest znacznie szerszy (precyzyjnie wypowiedział się na ten temat Krzysztof Kuczkowski w wywiadzie opublikowanym na łamach „Kuriera Szczecińskiego” z okazji wydania Konstelacji Toposu). I nie ma w tym nic zaskakującego, skoro utrzymanie więzi z tradycją to jeden z postulatów formułowanych przez „topoitów” i ich przyjaciół. We wspomnianym już szkicu Chojnowskiego czytamy: Bez tradycji – rozumianej jako żywa, dyskutowana, „pracująca” pamięć – społeczeństwo przestaje być sobą, a u ludzi zmniejsza się skłonność do twórczości i wytwórczości; uprawianie sztuki (w tym poezji) jest mylone z autoekspresją, wykrzyczeniem siebie, swojego nędznego, owładniętego ciałem „ja” (s. 12).

W tym kontekście interesujący wydaje się stosunek środowiska „Toposu” do tradycji romantycznej, będącej fundamentem naszej kultury. Nie bez powodu przecież znalazła się w ankiecie supozycja, iż ogłoszenie przez Marię Janion w połowie lat 90. zmierzchu paradygmatu romantycznego jest tezą błędną. Co ciekawe, odpowiedzi wskazują, jak różnie rozumiana bywa koncepcja autorstwa wybitnej polskiej badaczki oraz jak niezwykle osobiście traktowany jest inspirujący potencjał romantyzmu. Bez wątpienia romantyczne reminiscencje odnajdujemy w wypowiedziach akcentujących irracjonalny, wręcz mistyczny, charakter aktu twórczego, którego źródła tkwią w sferze metafizycznej. Krzysztof Kuczkowski w Kładce określa ten stan jako: ekstazę, iluminację, olśnienie. Jedna z „51 tez” Mirosława Dzienia brzmi: Jestem przekonany, że każdy autentyczny akt poetycki jest czynnością w istocie duchową, w której mamy do czynienia z mocami przekraczającymi ludzkie zdolności poznawcze (s. 117). Według Wojciecha Kassa w powstaniu wiersza mają udział siły większe i ukryte, zaczynające się tam, gdzie kończy się choćby najbardziej wysunięta miara ludzkiego pojmowania (s. 233).

Inspiracje romantyczne nie są jednak w tym przypadku najważniejsze. Zresztą naczelny „Toposu” wypowiada się w tej kwestii dość jednoznacznie: Jeśli język pisanych przez nas wierszy, jeśli przykładowo nasza mowa, przeciwstawia się opresji dyskursu dominującego, to jest to bunt z gruntu romantyczny. I w takich to kontekstach powoływałbym się na tradycję romantyczną (s. 327). Jak już wspomniałam, podstawą programowych i metaliterackich rozważań, często wyrażonych w sposób zmetaforyzowany, jest aksjologia chrześcijańska. Bardziej precyzyjnie umiejscowić je można w nurcie personalizmu chrześcijańskiego, który w latach 30. XX wieku stanowił ideową alternatywę dla zachodniego liberalizmu, kapitalistycznego kultu zysku, a także ówczesnych ustrojów totalitarnych. Założenia personalizmu sformułowali francuscy myśliciele Emmanuel Mounier oraz Jacques Maritain, do którego odwoływał się w swoich pismach Jan Paweł II. Dziś filozofię personalistyczną rozwijają m.in. teolodzy z KUL-u, a jej oddziaływaniem na współczesną literaturę polską zajmuje się Krzysztof Dybciak – jeden z autorów, którzy odpowiedzieli na zaprezentowaną w omawianym tomie ankietę Po co poezja?

O tym, jaki jest wpływ myśli personalistycznej na pojmowanie literatury przez środowisko „Toposu”, opowiada Stanisław Dłuski: Personalizm chrześcijański (…) przynosi wizję nowego człowieka, który ceni sobie przede wszystkim „wartości wewnętrzne” i słucha głosów tradycji, słucha wielkich mistrzów duchowego życia. Droga literatury to droga do światła – przez noc, „nieskończony lot od Niebytu do Bytu” (E. Mounier) (s. 26). Krzysztof Kuczkowski, roztrząsając kwestię bycia poetą w skomercjalizowanej rzeczywistości, powołuje się na Maritaina: Poważna praca poetycka zaczyna się wtedy, gdy wierność linii autentycznej poezji staje się czymś absolutnie pierwszorzędnym. „Można siebie wychować do intuicji poetyckiej przez to, ż nigdy [się] jej nie zdradzi” (s. 61). Pojawiające się w antologii nawiązania intertekstualne i kulturowe świadczą o dojmującej potrzebie transcendencji, niekiedy też idee personalizmu chrześcijańskiego krzyżują się z chrześcijańskim egzystencjalizmem. Niezmiennie dominuje jednakże przekonanie o duchowym charakterze twórczości, na którą wpływ wywierają jednocześnie czynniki społeczne, polityczne i historyczne. Tworzenie nie oznacza tu ucieczki od rzeczywistości, lecz – wręcz przeciwnie – wymaga od poety zaangażowania etycznego w sprawy wspólnoty. Toteż nie bez powodu Przemysław Dakowicz, wypowiadając się w ankiecie Po co poezja?, postuluje, by w czasach postmodernistycznych przywrócić hierarchię wartości oraz nie zapominać o poezji zaangażowanej (przy czym – jak zauważa – jej uprawianie nie powinno oznaczać zmiany artysty w publicystę).

Podobny sens mają słowa Jarosława Jakubowskiego: Życie, śmierć, miłość, piękno, przemijanie to sprawy, dla których i o których zawsze warto pisać wiersze. Uniwersalna problematyka nie wyklucza jednak zabierania głosu w takich kwestiach jak historia, polityka czy wreszcie – Polska (s. 302). Przypomnijmy, iż personaliści chrześcijańscy rozpatrywali relacje pomiędzy osobą a państwem na płaszczyźnie metafizycznej. Ich zdaniem państwo powinno zabezpieczać warunki sprawiedliwego życia moralnego, mając na względzie dobro duchowe i wieczne, do którego dąży każdy człowiek3. W centrum swoich zainteresowań personaliści stawiali zagadnienie dobra i integralnego rozwoju osoby. Jej celem winno być otwarcie się na transcendencję, gdyż człowiecza egzystencja w pełni zrozumiała jest jedynie w odniesieniu do Boga. Nie może zatem dziwić teza Wojciecha Gawłowskiego: Poezja ma szansę być głosem istotnym, gdy powraca do perspektywy eschatologicznej w wymiarze indywidualnym i zbiorowym (s. 294).

Nie sposób odnieść się do wszystkich istotnych wypowiedzi zamieszczonych w Konstelacji…, ale warto podkreślić, iż twórczość powstająca w kręgu „Toposu” pozostaje w ścisłym związku z zaprezentowanymi w tej książce poglądami. I choć autorzy mają świadomość, że „rząd dusz” sprawowany przez poetów należy do przeszłości, to w cytowanym wcześniej tekście Stanisława Dłuskiego czytamy: Człowiekowi złaknionemu idei dajemy więc kruchą wiarę w poezję, która może zwykłych zjadaczy chleba w aniołów przerobić; poezję, która wyzwala umysł z różnych złudzeń, ale równocześnie otwiera perspektywę niezłomnej wiary i nadziei (s. 26). Przychodzi tu na myśl zdanie z Przedmowy Czesława Miłosza o ocalającej mocy poezji. Oczywiście nie wszyscy muszą je podzielać. Ale można przyjąć, że czytając dobry wiersz, ocalamy dla siebie nie tylko parę chwil na lekturę, lecz całe godziny spędzone na jego przeżywaniu.

1 Konstelacja Toposu. Antologia poezji. Posłowie J. Ławski. Biblioteka „Toposu”, Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, Sopot 2015, s. 206.

2 Tamże.

3 M. Sadowski: Personalizm chrześcijański Jacques’a Maritaina jako fundament koncepcji godności człowieka (w:) Pozytywizm prawniczy i szkoła prawa natury: tradycje sporu i jego współczesne implikacje. Wrocław 2011, s. 40 (http://www.bibliotekacyfrowa.pl/publication/29514, 30.09.2018).


Konstelacja Topoi o rzeczach najważniejszych. Wybór tekstów krytycznych. Wybór, układ treści, wstęp i redakcja Adrian Gleń. Biblioteka „Toposu”, Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, Sopot 2017, ss. 352.