Wiesława Turżańska. Tropem Jubilata

Spis treści numeru 4/2020

Tropem Jubilata

Publikacja Apetyt na literaturę przynosi materiały z międzynarodowej konferencji naukowej zorganizowanej przez Wydział Polonistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego dla uczczenia 45-lecia pracy naukowej Jerzego Jarzębskiego, wybitnego literaturoznawcy i krytyka. Warto dodać, iż krakowski badacz był podwójnym jubilatem, gdyż w tym samym roku obchodził także siedemdziesięciolecie urodzin, o czym zresztą wspominają redaktorzy książki. Kiedy bierze się do ręki Apetyt na literaturę,tom raczej opasły, bo zawiera rezultaty badań dwudziestu czterech autorów, a następnie z zainteresowaniem czyta jeden tekst po drugim, co nie jest zbyt częstą praktyką w przypadku zbiorowych prac naukowych, nie sposób nie pomyśleć, że Jerzemu Jarzębskiemu udało się zmobilizować i zainspirować polonistyczne środowisko naukowe.

Tytuł tomu stanowi naturalnie bezpośrednią aluzję do Apetytu na przemianę. Notatek o prozie współczesnej – książki, która ukazała się w 1997 roku i na którą złożyły się szkice krytyczne oraz recenzje o współczesnej prozie pisane przez Jerzego Jarzębskiego na przestrzeni około dziesięciu lat. Oczywiście jest to tylko jedna z wielu książek krakowskiego literaturoznawcy, gdyż od Gry w Gombrowicza (1982) systematycznie, mniej więcej co dwa lata, ukazują się jego nowe publikacje. A do rozpoznań w nich zawartych nawiązują autorzy referatów przedstawionych podczas wspomnianej konferencji i zebranych w Apetycie na literaturę. Mimo zróżnicowanego bogactwa jubileuszowego tomu ma on uporządkowaną kompozycję, w której odbicie znajdują krytyczne pasje badacza. Podział na cztery części – …na Schulza, …na Gombrowicza, …na Lema i …na… – nie powinien nikogo dziwić, gdyż Jerzy Jarzębski uznawany jest zawybitnego znawcę twórczości tych trzech autorów. Pojawia się tylko pytanie, co przed laty skłoniło go do zajęcia się tak różnorodnymi indywidualnościami pisarskimi? Najprawdopodobniej był to filozoficzny charakter ich dzieł, stworzonych w odmiennych poetykach. Bo przecież każdy z nich zadawał fundamentalne pytania dotyczące tożsamości jednostki i otaczających ją zagrożeń. A te właśnie kwestie jubilat lubi rozważać w swoich szkicach, recenzjach i książkach.

Jak wspomniałam, pierwsze trzy części dotyczą fenomenu kulturowego, jakim było pisarstwo Wielkiej Trójki. Poszczególne teksty wzajemnie się dopełniają, tworząc interesującą całość, a każdy z nich możemy uznać za dedykowany Jarzębskiemu, ponieważ nawiązuje do koncepcji zawartych w jego pracach. Są to jednocześnie teksty przynoszące czytelnikom przyjemność intelektualną, jak choćby otwierający publikację artykuł Schulz – pokusa autokreacji Marii Delaparrière, mieszkającej w Paryżu polskiej literaturoznawczyni i komparatystki, odnoszący się do tytułu zbioru prekursorskich szkiców Jarzębskiego Powieść jako autokreacja. Badaczka, analizując świat Schulza, podkreśla szczególną rolę słowa, które lokuje tego pisarza w kręgu mitycznych i biblijnych archetypów. Jednocześnie Delaparrière zestawia Sklepy cynamonowe z wydanymi w tym samym roku Historiami Jakubowymi Tomasza Manna, konkludując, iż drobne objętościowo dzieło Schulza zdolne jest się zmierzyć z Mannowskim olbrzymem (s. 26).

Także Anna Czabanowska-Wróbel w tekście „Sekret życia” i powtórzenie. Wokół „Nemroda” Brunona Schulza podąża tropem Jarzębskiego, który już wiele lat temu wskazywał, że pisarz z Drohobycza odznaczał się niezwykłą znajomością nauk przyrodniczych i korzystał z doświadczeń XIX-wiecznego niemieckiego filozofa Emila du Bois-Reymonda. Natomiast Wojciech Ligęza zajął się fenomenologią gniewu, co tłumaczy faktem, że słowo to, choć wielokrotnie przewija się w twórczości Schulza, nie doczekało się hasła w Słowniku schulzowskim. Zdaniem krakowskiego literaturoznawcy gniew w opowiadaniach autora Sanatorium pod Klepsydrą uderza w metafizyczną zasadę świata, ma zmieniać rzeczywistość, docierać do tego, co w niej ukryte, ale też kieruje się przeciwko bohaterom. Podejmując się analizy trzech wspomnianych w tytule rodzajów gniewu (a więc proroka, artysty i kobiet), Ligęza eksponuje ich odmienne sensy. Zwraca uwagę na przenikanie się emocji z żywiołem biologicznym przy jednoczesnej obecności odwołań do źródeł biblijnych, a także na przekładanie się wielości afektów na zróżnicowanie stylistyczne literackiego obrazowania.

Ciekawe uzupełnienie wątku „schulzologicznego” stanowi artykuł Bruno Schulz a artyści jego czasów,w którym Marek Tomaszewski skupia się na plastycznym aspekcie dzieł samotnika z Drohobycza. Badacz wskazuje na związek twórczej wyobraźni pisarza z atmosferą panującą w sztuce lat 20. i 30. XX wieku, nie pomijając oczywiście żydowskich korzeni Schulza. Pisząc o jego artystycznych poszukiwaniach, wspomina też klęski, np. zaznacza, że podczas trwania wystawy w Truskawcu w bogoojczyźnianych kręgach drohobyckiego i lwowskiego mieszczaństwa zaczęto Schulza uważać za pornografa, a nie artystę (s. 77). Jednocześnie stawia tezę, że właśnie prowincjonalna samotność była w pewnym sensie gwarantem jego artystycznego talentu (s. 78). A Magdalena Popiel w szkicu Z genealogii Demiurgów: Schulz i „boski Rilke”, któryzamyka pierwszą część książki,podejmuje kwestię kreacjonizmu w prozie Schulza oraz analizuje jego refleksje na temat procesu tworzenia. Badaczka, zgłębiając to zagadnienie, przywołuje m.in. tekst Jarzębskiego Dramat tworzenia i odnosi się nie tylko do fascynacji pisarza Rainerem Marią Rilkem, ale też do poglądów Gastona Balecharda. Ostatecznie dochodzi do wniosku, że rozważania Schulza wyprzedzają koncepcję ready madezawartą w tomie Gramatyka tworzenia przez wybitnego humanistę George’a Steinera.

Wielość i obfitość zamieszczonych w tomie tekstów uniemożliwia ich głębszą i całościową analizę w krótkiej recenzji, choć są one niezwykle interesujące. Weźmy na przykład szkic krytyczny Czy warto być czystym sceptykiem, bez domieszki? Tajemnice „Opętanych” Witolda Gombrowicza Łukasza Tischnera, jednego z redaktorów publikacji. W tym przypadku punktem wyjścia jest spór pomiędzy Jerzym Jarzębskim a Marią Janion na temat konwencji gatunkowej i wartości artystycznej wymienionej w tytule powieści. Tischner poddaje utwór wnikliwej analizie, z jednej strony potwierdzając zdanie zmarłej niedawno literaturoznawczyni, że prototypem postaci Hińcza był kontrowersyjny mediumista Julian Ochorowicz. Z drugiej strony zaś wskazuje, iż jest to pogląd nie do końca słuszny, podobnie jak autorytarne stwierdzenie Janion, że powieściowi protagoniści to przykłady „patologicznych form słowotwórstwa” samego autora (s. 111). Znacznie bliższa wydaje się Tischnerowi opinia Jarzębskiego, który uznaje Opętanych za powieść niepełnowartościową, ostentacyjnie sztampową i niewyrażającą głębszej prawdy artystycznej.

Dziełem niezwykle istotnym w dorobku autora Ferdydurke,czyli Ślubem,zajął się Stefan Chwin w eseju Gombrowiczowski reizm. Rzecz o „Ślubie”. Przywołując książkę Jarzębskiego Podglądanie Gombrowicza,znany gdański powieściopisarz i krytyk literacki rozważa postawioną przez Gombrowicza kwestię: czy w świecie, który utracił aksjologiczne centrum, można odbudować hierarchię wartości i tożsamość osób przy pomocy przedmiotów? Problem ten bada w oparciu o organizującą dramat reistyczną antynomię pomiędzy rzeczywistością materialno-sensualną a zdesubstancjalizowaną, zależną od ludzkiego widzenia. Chwin, obrazując nieudane próby Ojca i Henryka zmierzające do przywrócenia światu porządku poprzez przedmioty, wymienia m.in. krzesło, rekwizyty książęcości, jabłko, nóż. Przy okazji sięga też do pozostałych dramatów Gombrowicza, w których funkcja rzeczy przedstawiała się nieco inaczej.

Spośród tekstów umieszczonych w trzeciej części publikacji, zatytułowanej …na Lema,miłośnicy twórczości autora Solaris z pewnością z dużym zainteresowaniem przeczytają artykuł Stanisława Beresia Lem jako gawędziarz. Wrocławski literaturoznawca opisuje sytuację wręcz niewiarygodną, wyjawiając, iż w zasobach TVP znajduje się nagranie 19 godzin rozmów przeprowadzonych ze Stanisławem Lemem przez reżysera filmowego Adama Ustynowicza, których spisania podjął się przed laty pisarz science fiction i eseista Marek Oramus. I choć praca została zakończona już w 2012 roku, do wydania książki jak na razie nie doszło. Z obawy, iż unikalne wypowiedzi przepadną, Bereś postanowił zaznajomić z tą sprawą czytelników, dodając: mamy do czynienia z maksymalnie nieskrępowanym zapisem, odzwierciedlającym portret psychologiczny pisarza, strukturę jego osobowości i wiedzę o świecie (s. 241). Portret ów został pogłębiony przez sięgnięcie do rozmów, jakie z Lemem przeprowadzili autor szkicu, a także Tomasz Fiałkowski. Dzięki temu mamy możliwość poznania „białych plam” – nie tylko tych z okresu dzieciństwa pisarza we Lwowie, ale też związanych z tabuizacją jego żydowskiego pochodzenia czy socrealistycznymi serwitutami, a więc kwestią, którą on sam starannie pomijał, akcentując swą wewnętrzną emigrację w okresie PRL-u. Bereś unika łatwych rozstrzygnięć i konkluduje: W tym konkretnym przypadku możemy tylko sensownie powiedzieć, że tragiczna przeszłość silnie wpłynęła na „politykę pamięci” pisarza. Objawiła się nie tylko w amputacji holokaustowych przeżyć (…), ale i w postawach życiowych (s. 248). Natomiast w zakończeniu artykułu autor przywołuje pesymistyczne, lecz wręcz prorocze słowa, które Lem wypowiedział, kończąc 69 lat: teraz króluje homo sapiens stultus (człowiek rozumny głupi) (s. 255).

Ponieważ literaturoznawcze zainteresowania Jerzego Jarzębskiego nie ograniczają się do Wielkiej Trójki, lecz sięgają o wiele dalej, część czwarta Apetytu na literatuaż mieni się od różnorodnej tematyki. Owo bogactwo związane jest – na co wskazują autorzy Wstępu – z aktualnością rozpoznań czynionych przez jubilata, zajmującego się pisarstwem autobiograficznym, prozą popularną czy kresową i będącego twórcą takich formuł jak „autentyk”, „gra” czy „teatr mowy”.

Do tego ostatniego pojęcia nawiązuje Anna Łepkowska w artykule pod znamiennym tytułem Co nowego w „teatrze mowy”? Autorka, podejmując zagadnienie wykorzystywania zaimków osobowych w narracji w sposób wykraczający poza tradycyjne formy, zastanawia się czy w tym względzie coś się zmieniło w prozie począwszy od lat dziewięćdziesiątych, a kończąc na drugiej dekadzie XXI wieku? (s. 270). Swe rozważania Łepkowska opiera na tekstach trojga pisarzy: Zbigniewa Kruszyńskiego, Olgi Tokarczuk i Jacka Dukaja. Najwięcej uwagi poświęca jednak Dukajowi, nazywając go współczesnym mistrzem teatru mowy i podkreślając, że zaimki osobowe traktuje on z premedytacją w sposób eksperymentalny, wzbogacony przez zabiegi czynione na formach rodzaju gramatycznego (s. 277). Badaczka wskazuje, iż w futurystycznej powieści Perfekcyjna niedoskonałość pojawiają się istoty pozbawione płci, więc klasyczne formy językowe są w ich przypadku niewystarczające, w Linii oporu zaś płeć jest płynna, można się jej pozbyć w różnych sytuacjach, co przekłada się na karkołomne formy gramatyczne („ubrałum płeć”, „wędrowałuśmy”, „chciałum uciec”). Nikogo też nie zdziwi fakt, że o płynności spolaryzowanej ze stagnacją (Lato/Odwilż; Lód/Zima) Łepkowska pisze, przywołując Lód –powieść, która kilka lat temu wzbudziła ogromne zainteresowanie. Przypomnijmy, iż Dukaj przedstawia w niej historię alternatywną, która różni się od naszej na skutek wydarzeń zachodzących po upadku meteorytu tunguskiego. A właściwie niezachodzących, gdyż katastrofa zatrzymuje bieg dziejów, a pokrywający terytorium carskiej Rosji tytułowy lód – choć jednocześnie napędza gospodarkę cesarstwa – zamraża ludzkie umysły, powoduje hibernację idei i polityki. Sprawcami wspomnianego procesu są lute,twory nieznanej fizyki. Dukaj, zadziwiając czytelnika ogromną erudycją, wyeksponował wątek podróży inicjacyjnej, łącząc go z refleksją historiozoficzną. Krytycy wielokrotnie podkreślali też niezwykłość warstwy językowej powieści i właśnie ten elementbierze pod lupę Anna Łepkowska. Analizuje ona funkcję zaimka „się” i jego związek z pierwszoosobową narracją głównego bohatera, który w pewnym momencie przekształca się w narracyjne „się”. (…) Ma ono być oznaką nieistnienia (s. 280). Zdaniem badaczki powrót do formy pierwszoosobowej w momencie, kiedy nastaje nieustanne Lato, a rozczarowany bohater decyduje się ponownie zamarznąć – to jego „Ja” będące ostatnim słowem w utworze – wskazuje na silne zapędy totalitarne.

Na zakończenie tego omówienia postanowiłam przywołać artykuł Ludowa historia Kresów, w którym Przemysław Czapliński przytacza stwierdzenie Jerzego Jarzębskiego, że funkcjonujący w polskiej prozie powojennej mit kresowy nie daje się pogodzić z żadną ideologią – klasową czy narodową – jego istotą jest bowiem tolerancja wobec odmienności i rezerwa wobec wszelkich idei odgórnie i abstrakcyjnie porządkujących rzeczywistość społeczną (s. 306). Czapliński nie zgadza się z tą opinią, według niego bowiem mit Kresów odnosi się jedynie do społeczności szlacheckiej, a nie uwzględnia najliczniejszej grupy ludności, czyli chłopstwa i proletariatu.

Dokonując przeglądu utworów – zarówno emigracyjnych, jak i krajowych – które ukształtowały paradygmat przedstawienia bytowania różnych narodowości w konwencji arkadyjskiej, autor wskazuje na niezwykłość tego nurtu w skali europejskiej i nazywa go kresowym realizmem magicznym. Jednocześnie odnosi się do plebejskiego ujęcia Kresów, a za takie uznaje film Sami swoi, gdzie przedstawione zostały arcypolskie postawy rodem z Pana Tadeusza czy Zemsty. Zdaniem literaturoznawcy takie ujęcie – w ramach którego heroizmowi śmierci przeciwstawia się w komediowy sposób wierność ziemi i szacunek do pracy na roli – nie miało jednak szans na zawładnięcie masową wyobraźnią Polaków, ponieważ przegrywało z mitem szlachecko-inteligenckim. Jednocześnie Czapliński zauważa, że wielokulturowy mit kresowiaków znalazł odbicie w utworach prozatorskich ostatniej dekady XX wieku podejmujących tematykę tzw. Ziem Odzyskanych. Akcja tych utworów rozgrywała się głównie w miastach, które stawały się palimpsestami, gdyż pośród przejawów życia codziennego dostrzec można było ukryte ślady dawnej obecności wysiedlonych mieszkańców. Zdaniem Czaplińskiego książki te nie mówiły, że istnieje jakaś tożsamość regionalna, która chronić powinna wszystkich mieszkańców przed przemocą. Sugerowały natomiast, że nikt nie jest obcy, ponieważ nikt nie jest swój (s. 315). Zarazem badacz konstatuje, iż proza palimpsestowa pomijała środowisko małomiasteczkowe i wiejskie.Za utwór, który tę lukę wypełnia, uważa dylogię Teresy Lubkiewicz-Urbanowicz Boża podszewka oraz serial zrealizowany na jej podstawie przez Izabelę Cywińską. Dodaje przy tym, że serial ten z powodu odejścia od sielskości wywołał lawinę głosów oburzenia wśród różnych towarzystw kresowych. Stało się tak, choć zdaniem badacza ukazywał życie kresowiaków bliskie prawdzie: świat rozluźnionych norm obyczajowych, pełen ubóstwa, ciężkiej pracy, pijaństwa, brudu.

Co ciekawe, pretekstem do snucia tych rozważań stał się dla Czaplińskiego transparent z napisem Litewski chamie, klęknij przed polskim panem, wywieszony przez poznańskich kibiców podczas meczu piłkarskiego między drużynami z Polski i Litwy. W tym kontekście czytelnik może dociekać, na ile w niektórych środowiskach dominuje Sienkiewiczowski, kolonizacyjny wzorzec przedstawiania mieszkańców Kresów… A Przemysław Czapliński w zakończeniu artykułu bez większego entuzjazmu rozważa szanse na zmianę tej sytuacji.

Niezwykle trudno wnikliwie prześledzić i zreferować różnorodną problematykę tak obszernej publikacji. Warto natomiast na zakończenie dodać, iż z powodzeniem mogą po nią sięgnąć nie tylko specjaliści, ale wszyscy miłośnicy literatury polskiej.


Apetyt na literaturę. Pod red. Doroty Kozickiej, Łukasza Tischnera i Macieja Urbanowskiego. Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2019, ss. 425.