Ostatni romantyk
Sztuka wysoka wobec popkultury w ujęciu Ryszarda Kapuścińskiego
Ryszard Kapuściński był nie tylko kompetentnym i empatycznym „tłumaczem” kultur pozaeuropejskich, ale też uważnym obserwatorem i wnikliwym analitykiem ambiwalentnych procesów zachodzących w naszej kulturze w obecnej fazie jej rozwoju, opatrywanej często mianem „drugiej nowoczesności”, względnie „płynnej nowoczesności”. W tym kontekście jednym z istotnych problemów, podejmowanych przez autora Cesarza, zwłaszcza w ostatnich dziesięciu latach jego działalności, była kwestia „tryumfu techniki nad kulturą”, tj. swoistej nadprodukcji dóbr kultury, spowodowanej przez dynamiczny rozwój syndromu złożonego z mass mediów, rynku i reklamy. Kapuścińskiego szczególnie niepokoi to, iż prawa rządzące funkcjonowaniem owego syndromu przenoszą się też na dziedzinę sztuki. W rezultacie w kulturze doby obecnej, charakteryzowanej przezeń jako kultura nadmiaru, nieustannego pośpiechu i trywialnej rozrywki, kurczy się sfera oddziaływania sztuki wysokiej – jedynej formy sztuki zdolnej zmierzyć się z fundamentalnymi dylematami światopoglądowo-aksjologicznymi człowieka, która nie ucieka od odpowiedzialności za kształt dzisiejszego świata. A ponieważ – zgodnie z najgłębszym przekonaniem pisarza – „człowiek jest kulturą”, dbałość o poziom kultury (w tym również tak ważnego jej elementu, jakim jest sztuka) stanowi wyraz troski o jakość naszego człowieczeństwa.
Podział na kulturę wysoką i niską istniał od dawna; mamy podstawy, żeby – jak zaświadcza Michaił Bachtin – doszukiwać się go już w średniowieczu. Rosyjski filozof wyróżnia na przełomie średniowiecza i renesansu dwie kultury: poważną, oficjalną, państwowo-kościelną kulturę elity i nasyconą żywiołem śmiechu kulturę dołów społecznych, wyrażającą się najpełniej w karnawałowym święcie. Ten pierwiastek karnawałowy, relatywizujący uświęcone przez tradycję wartości, w epoce nowożytnej znajdzie, zdaniem badacza, znakomite warunki do rozwoju w powieści europejskiej, która swój szczyt osiągnie w polifonicznej powieści autora Braci Karamazow (chociaż Bachtin byłby też skłonny dostrzec polifoniczność u Tomasza Manna). Już u Bachtina pojawiają się więc problemy, które przyciągają uwagę wielu dzisiejszych badaczy: zagadnienie przenikania pewnych treści i form z niskich postaci kultury do wysokich oraz kwestia awansu całych gatunków artystycznych, niegdyś uznawanych za „pospolite”, a później nobilitowanych (powieści, filmu, komiksu, muzyki rockowej itp.).
Kultura i sztuka masowa, jeszcze nie tak dawno ostro przeciwstawiana kulturze i sztuce elitarnej oraz piętnowana przez przedstawicieli tzw. arystokratycznej krytyki (m.in. Ortega y Gasset, Adorno) za schlebianie niewybrednym gustom szerokiej publiczności, za niewybaczalną trywializację treści przekazu artystycznego i balansowanie na granicy kiczu, dzisiaj znajduje wielu obrońców nie tylko wśród krytyków i publicystów piszących dla popularnych magazynów, lecz także wśród badaczy akademickich – kulturologów, pedagogów, socjologów, literaturoznawców itp. Twierdzą oni, że podział na kulturę wysoką i niską jest już – głównie za sprawą rewolucji medialnej – anachroniczny, i co więcej stan ten należy uznać za pożądany, korzystnie oddziałujący na ogólną kulturę społeczeństwa. Jednym z najczęściej wysuwanych argumentów jest twierdzenie, że kultura i sztuka masowa uległa obecnie daleko idącemu zróżnicowaniu, zdolna jest zaspokajać potrzeby nader odmiennych grup odbiorców. A ponieważ ci odbiorcy o wyspecjalizowanych, wyraźnie ukształtowanych oczekiwaniach stale podnoszą poziom swych wymagań i stają się coraz bardziej wykwalifikowani, to również sztuka wytwarzana na ich użytek zmuszana jest doskonalić środki wyrazu i sublimować komunikowane treści. Powstaje w ten sposób sytuacja sprzyjająca rozwojowi kultury artystycznej, kształtowaniu się na terenie tych rodzajów twórczości, które do tej pory traktowane były jako podrzędne, własnej hierarchii dokonań artystycznych – aż do pojawienia się w ich obrębie niekwestionowanych arcydzieł.
Podkreśla się też, iż sztuka popularna (tj. reprezentująca wyższy poziom sztuki masowej) pełni dzisiaj funkcje zarezerwowane niegdyś dla sztuki wysokiej, a nawet czyni to skuteczniej. Dotyczy to np. jej roli w socjalizowaniu młodzieży: ponieważ sztuka popularna bliższa jest codziennemu doświadczeniu uczniów i wypowiada się w zrozumiałym dla nich języku, może stanowić efektywne narzędzie komunikacji wewnątrzpokoleniowej oraz wprowadzać ich w świat kultury współczesnej. W odniesieniu do dorosłych uczestników kultury podobną integrującą i edukacyjną rolę pełnić mogą chociażby popularne seriale telewizyjne, które dostarczają wzorców zachowań ludziom zagubionym w coraz bardziej komplikującym się świecie, uczą tolerancji dla odmienności, ożywiają relacje rodzinne itp. Z kolei widowiska sportowe czy defilady wojskowe z okazji ważnych świąt państwowych budują poczucie szerszej narodowej wspólnoty, wytwarzają więź symboliczną, niezbędną dla przetrwania zbiorowości. Stąd już tylko krok do twierdzenia (które istotnie jest wypowiadane przez niektórych publicystów), że wszelkie formy ludzkiej aktywności realizujące funkcję komunikacji symbolicznej i sprzyjające socjalizacji są kulturą. Krótko mówiąc: „wszystko jest kulturą”. Nie rozróżnia się przy tym poziomów kultury ze względu na jakość owej socjalizacji czy integracji. Więcej nawet, samo używanie wyrażeń kultura i sztuka „wysoka” i „niska” (wzgl. „elitarna” i „masowa”) zostaje zakwalifikowane jako dyskryminujące dla użytkowników tej ostatniej i – jako takie – opresyjne, niedemokratyczne.
Kapuściński ma odwagę intelektualną iść pod prąd tych modnych opinii, pretendujących do miana postępowych, emancypacyjnych, liberalnych itp. Z intencją wyraźnie polemiczną czy wręcz prowokacyjnie stwierdza: Sztuka jest arystokratyczna. Kultura może być masowa – sztuka nigdy. Sztuka – to arystokracja kultury1. Oznacza to, że pisarz rezerwuje miano sztuki dla twórczości kulturalnej najwyższych lotów, dla aktywności nie zabiegającej o uznanie zadowolonego z siebie człowieka masy, lecz skierowanej do osób wybranych, poszukujących w życiu czegoś więcej niż banalna, jarmarczna rozrywka. Taka sztuka nie schlebia upodobaniom odbiorcy, nie ogranicza się do zaspokajania jego już ukształtowanych potrzeb, lecz wymaga odeń wysiłku zrozumienia, zrewidowania dotychczasowych przed-sądów, samokrytycznego spojrzenia na siebie; każe mu pragnąć więcej i dążyć ku nieznanemu.
Siłą rzeczy nasuwa się w tym momencie porównanie z polityką populistyczną i autentycznie demokratyczną. Rozróżnienie to odgrywa istotną rolę w dyskursie prowadzonym przez Kapuścińskiego. Reporter jest nieprzejednany w krytyce wszelkich odmian populizmu w polityce, który traktuje jako przejaw zepsucia demokracji i prostą drogę do rządów autokratycznych. Społeczeństwo demokratyczne opiera się na jednostkach aktywnych i refleksyjnych, świadomych swych praw, ale i obowiązków, potrafiących odpowiedzialnie korzystać z wolności, wyczulonych na wszelkie przejawy niesprawiedliwości i solidarnie im się przeciwstawiających. Populiści natomiast odwołują się do ludzi bezkrytycznie akceptujących status quo, biernych, kierujących się motywami irracjonalnymi, pełnymi uprzedzeń i resentymentów. Ideałem współczesnego populisty jest przekształcenie wszystkich ludzi w zatomizowaną masę bezwolnych konsumentów. Kapuściński dobitnie przypomina, że dojrzała demokracja stoi nie konsumentami, lecz obywatelami.
(…)
___________________________________
1 R. Kapuściński: Lapidarium III. Czytelnik, Warszawa 1997, s. 63.