Homo melancholicus
Gorzkie, ale krzepiące są Opowieści chłodnego morza Pawła Huelle. Kolejny po Opowiadaniach na czas przeprowadzki oraz Pierwszej miłości i innych opowiadaniach zbiór utworów zabiera nas w męski świat, pełen chłodu, samotności, a czasem śmierci. Autor przekonuje, uwodząc czytelników, że realnością są sny, fantazje oraz powroty do dzieciństwa.
Ważną rolę pełni sceneria, w której bohaterowie poszukują odpowiedzi na istotne pytania: czy potrafią być szczęśliwi?, czy znają już prawdę o sobie? Drogę do niej wskazuje morze. W opowieści Ucieczka do Egiptu jest ono listopadowe, beznadziejnie szare, natomiast w Ölandzie surowe: Nawet podczas upalnych dni lata, kiedy skały nagrzewają się niczym kaflowy piec, jasnobłękitna powierzchnia skrywa wiecznie ten sam nieprzystępny chłód (s. 69). Piasek bywa wilgotny i chłodny, jak woda. Wiatr szaleje lub właśnie cichnie i wtedy morze jest milczące, a nienaturalną ciszę rozrywa przejmujący krzyk. Chmury podkreślają smutek i przygnębienie, czasem niezadowolenie i gniew, bywają zapowiedzią niebezpieczeństwa lub klęski. Sprawiają posępne wrażenie, jak wtedy gdy suną nisko, siąpi z nich deszcz, a bohater jednego z opowiadań wychodzi na spotkanie z doktorem Czengiem. Motyw chłodnego morza stanowi element mitu Północy – obszaru tajemniczego, groźnego. Jesienny chłód jest wszechobecny – narrator historii Doktor Czeng zapamiętuje chłodne spojrzenie Zofii, które wyrażało poczucie zupełnej samotności i pozbawione było zarówno skarg, jak nadziei. Ponury, posępny, chmurny wzrok budzi niepokój i zapowiada coś przykrego, złego, groźnego. Chłód obecny jest nie tylko w oczach, ale i w głosie – oznacza obojętność, a nawet oziębłość. Chłodny bywa smutek. Dzieciństwo nie może tu być szczęśliwe. Bjorn, pasterz z opowieści Öland, przyjechał z ojcem z Wenecji i „szczęście odwróciło się od nich na zawsze”. Bjorn znalazł się daleko od domu, na wygnaniu. Przed śmiercią spotyka ojca, który mówi, że już nigdy nie pojadą na północ.
Czasem morze jest oknem na świat, symbolem tęsknoty za czymś minionym albo nieznanym, co istnieje daleko, w bliżej nieokreślonym czasie i miejscu, w wieczności. Nad morzem zaczyna się i kończy życie. Z Opowieści… wyłania się świat szary, monotonny, pełen melancholii i smutku, życie jest pozbawione wyrazistych cech, mało urozmaicone, nieciekawe, jednostajne, nudne. Światło słoneczne tylko czasami rozświetla mroczny dzień. Ważne wydarzenia dzieją się w nocy, która odsłania w człowieku to, co najbardziej intymne i własne. Paweł Huelle to mistrz plastycznego opisu oraz budowania melancholijnego nastroju. Opowieści… są dziełem malarza Północy, który ziemię, morze i niebo pokazuje we wszystkich odcieniach niebieskiego, od jasnego błękitu po granat, czasem także od szarości po czerń. Tylko śnieg jest oślepiająco biały, czysty, skrzypiący, prawdziwy, jak w opowieści Ukiel. Huelle jest bliższy Bergmanowi niż Felliniemu, chociaż obydwu inspirował smutek i chociaż obaj żywili przeświadczenie, że niepokój kryje się wśród wygód współczesnego życia.
Huelle wiele razy mówił, że uważa się za pisarza realistę. „Modelowy” bohater opowiadań gdańskiego autora, czasami będący również narratorem, jest najczęściej mężczyzną po pięćdziesiątce, odczuwa zmęczenie życiem, melancholię (np. bohater opowieści Pierwsze lato czy Bjorn w opowieści Öland). Decyzje podejmuje pod wpływem impulsu, nie ma określonego celu, jego życie jest dość nieciekawe. Joachima z opowiadania Ukiel nic interesującego nie spotkało od ponad dwudziestu lat: Budził się w fotelu, gdy szklanka z niedopitą whisky spadała na podłogę. Wyłączał telewizor. Człapał do łóżka, zirytowany własną niemożnością. Życiem, które dawno utraciło blask (s. 188). Pasterz Bjorn, przekonany że nic nowego już go nie spotka, decyduje się żyć z dnia na dzień, czuje się, jakby „niewidzialna dłoń odcisnęła na nim ciężką pieczęć”. Nie zna powodów swego smutku. Dużo podróżuje, ale nigdy nie jest beztroskim turystą. Podróży właściwie nie lubi. Wraca do miejsc, gdzie spędzał dzieciństwo i młodość, ale te powroty okazują się męczące. Spotykamy go w Zurychu, Rzymie, Nowym Jorku, Gdańsku, na wyspie Öland. W tle możemy rozpoznać fakty znane z historii, np. pogrzeb papieża, sierpień 80, atak terrorystyczny na wieże w Nowym Jorku. Zdarza się, że kreacja bohatera albo narratora sugeruje podobieństwo do samego pisarza, a autobiografia przeplata się z prywatną mitologią (Poczta rowerowa).
Kilkakrotnie spotkamy bohaterów samotników, którzy świadomie zerwali kontakt ze światem w strachu przed ludźmi, nowoczesnością lub prawdą o sobie. Samotność nie jest jednak przekleństwem, można ją uporządkować, można się z nią pogodzić. Bohaterowie lubią być sami, jak Bjorn, który od piętnastu lat często patrzy na te same gwiazdy i chmury. Jego twarz jest nieprzenikniona, pozbawiona wyrazu. Zdumienie budzi tylko dostrzeżony na linii horyzontu statek, na którym przybywa dziwny nieznajomy. Częściej bohaterowie patrzą i nie widzą – przypominają malarskie alegorie melancholii, postacie siedzące w smutnym zamyśleniu z twarzą opartą na dłoni. Ich spojrzenie nie zatrzymuje się na niczym – wzrok Bjorna wędruje za ptakiem szybującym nad doliną, aż dostrzega coś, od czego nie może się już oderwać. Wpatrzenie w jeden punkt nie oznacza jednak kontemplacji. Widzenie melancholijne jest jak zła, zamazana fotografia, jak nieostry film. Oko ogląda rzeczywistość w zniekształconej perspektywie, w nagłym zbliżeniu i oddaleniu, widzi powierzchnię kosztem głębi. Często bohater obserwuje świat przez szybę – Bjorn zauważa nieznajomego, gdy „przylgnął twarzą do okienka”. W zamkniętej przestrzeni domu czuje się bezpieczniej – jest tu więźniem własnego, ustalonego porządku.
Silny związek łączy bohaterów prozy Pawła Huelle z ziemią. Narzucają oni sobie „oddolny” punkt widzenia – dlatego w opowieściach tak dużo kamieni, gleby, piasku. Czytelnik czuje zapach mokrej ziemi, ciepłego i wilgotnego drzewa, ziół i traw, żywiczny zapach sosen, wilgotny ściernisk, „mocny i gęsty jak smoła zapach jałowców” czy tataraku. W opowieści Abulafia bohater jest szczęśliwy, gdy rozpoznaje „słodki zapach traw, koniczyny, mięty i wiatru”, zmieszany z „wonią wodorostów, wilgotnego piachu i ryb”, a Hanka pachnie koniczyną, morskim wiatrem, obłokami. Bjorn kładzie się na ziemi, czuje jak ona oddycha, patrzy w niebo i jest bezpieczny. Mieszka w „kamienistej chacie”, a plaża, po której chodzi, również pokryta jest kamieniami. Gaston Bachelard takie doświadczenie nazywał „wyobraźnią ziemi”.
Opowieści chłodnego morza to wyprawa „tam, gdzie rosną poziomki”. W filmie Ingmara Bergmana główny bohater, Isak Borg, dokonuje rozrachunku z czasem swojej młodości. Wspomnienia wracają w snach, a najpiękniejsze z nich to powrót na skąpaną w słońcu leśną polanę z poziomkami. Isak na drugim brzegu cieśniny widzi machających do niego rodziców. Podobny obraz znajdziemy w opowieści Doktor Czeng: Jacyś ludzie wołali do niego z drugiej strony kładki, po chwili rozpoznał w nich rodziców. Matka dawała mu znaki dłonią, ojciec uśmiechał się, jak zawsze. Przeszedł na drugą stronę kładki, uścisnęli sobie dłonie, rozmawiali. Zrozumiał, że za chwilę chcą ruszać dalej, ale bez niego. (…) Ojciec i matka odeszli już daleko, widział ich małe postacie na skalnej ścieżce, machali mu na pożegnanie (s. 114). Opowiadania ewokują pokrewny nastrój tęsknoty do tego, który można odnaleźć w dziełach szwedzkiego reżysera. Bohaterowie stworzeni przez Pawła Huelle najlepiej czują się marząc, gdy powracają do minionych czasów. Raz jest to wyprawa na południe, wspomnienie Wenecji, innym razem pobyt na dworze szwedzkiego króla. Magiczna chwila umożliwia powrót do dzieciństwa, który psychoanalityk mógłby nazwać regresem: „nagle po drugiej stronie ulicy otworzyła się furtka do innej przestrzeni”, „obrazy uwolnione ze skrytek pamięci przesuwają się jeden za drugim” jak „czarno-biały film z czasów dzieciństwa”, „czyjaś niewidzialna ręka uchyla drzwi do przeszłości”, trzy słowa powtarzane jak mantra „otworzyły niewidzialną furtkę czasu”. Więź bohatera z tym, co utracone, jest niejednoznaczna. W opowiadaniu Doktor Czeng powrót do kraju dzieciństwa nie kojarzy się z niczym dobrym, spacery wzdłuż piaszczystej plaży tylko czasami sprawiają przyjemność, ale zdecydowanie częściej rozczarowują. Dla bohatera Abulafii wspomnienia są prawdziwym życiem, ale ponieważ pojawiają się i znikają w nieprzewidywalny sposób, czasami sprawiają jeszcze większy ból. Bjorn we śnie staje się rybą i odbywa podróż bez celu. Wie, że marzenia są niebezpieczne, a sny ofiarowują rzeczy niemożliwe.
Opresyjny charakter nowoczesności zagraża temu, co indywidualne i niepowtarzalne. Smutek dzisiejszej epoki jest smutkiem spełnionej baśni. Pośpiech i nuda to ujemne cechy współczesnej cywilizacji. Starzejący się bohater jest niepotrzebny. Błądzenie staje się sztuką, a melancholia postawą estetyczną. Jakub z opowiadania Mimesis chodzi przez parę godzin po mieście, a gdy już odnajduje wskazany adres, widzi wśród gruzów dwa ocalałe domy. Długo błądzi również mąż Zofii, zanim znajdzie się w antykwariacie w źle oświetlonym labiryncie, pośród dziesiątek szaf, kredensów, parawaników, stołów i szafeczek, na których składowane bibeloty tworzyły nieprawdopodobny chaos, zanim na końcu rupieciarni ujrzał sprzedawcę (s. 106). W błądzeniu tkwi melancholijne piękno. Życie jest niczym palimpsest, nowe doświadczenia i przeżycia nakładają się na stare.
Czas rządzi się swoistymi prawami, płynie zrywami, zegary nie działają: „chwila trwała cztery lata”, „piętnaście lat minęło jak chwila”, W połyskującym lustrze wody Bjorn widział czas. Obrazy przesuwały się jeden za drugim (…) zderzały się ze sobą jak dwa czółna, czas zamknął się i zatrzymał (ss. 98-99). Chaos jest spowodowany zatrzymaniem ruchu i zmian. Nieznajomy mówi do pasterza Bjorna, że o przyszłości lepiej nie wiedzieć, bo ten, kto zna przyszłość, cierpi podwójnie albo poczwórnie. Odrzucenie czasu przyszłego skutkuje ciągłymi powrotami do początku i powtórzeniami. Bohaterowie często tracą rachubę czasu. Znajdują się w nieokreślonej przestrzeni ruin i szczątków. Czas istnienia Joachima z opowieści Ukiel przemienia się w formy przestrzenne. Miejsce, do którego tęsknił, okazuje się obrzydliwe i nie do poznania, jest skamieniałym pejzażem, ruiną, fasadą, za którą nic się nie kryje. Człowiek czuje się niepotrzebny, zagubiony w plątaninie czasów i miejsc, postaci prawdziwych i wymyślonych. Śmierć jawi się jako wyzwolenie od ciężaru egzystencji. O niej marzy uwięziony bohater Abulafii oraz bohater opowiadania Ukiel. Sam jej moment to pęd wśród nieograniczonej przestrzeni, poskromienie fal i obłoków, przekroczenie ziemskich ograniczeń, zjednoczenie z kosmosem. Śmierć, podobnie jak sen, jest traktowana jako podróż bez końca i początku, poza przekleństwem czasu i przestrzeni. Jest wybawieniem, nie karą: Bjorn wiedział już, że nie musi wędrować. Odczuł głębokie, niewysłowione szczęście (s. 99).
Dla etycznych i metafizycznych rozterek starzejących się bohaterów istotny jest motyw Księgi. Jedna z postaci studiuje ją, ponieważ nie chce wydawać swojej wyobraźni na pastwę nierealnych, erotycznych pragnień. Powracająca wizja upadających Ksiąg jest zapowiedzią przekleństwa w Mimesis. W Öland: odnajdywana, lecz stale zagubiona, jak gdyby była wszędzie i równocześnie nigdzie (…) Księga starsza jest od Biblii i zawiera wszystko, co było, co jest i co dopiero będzie, od ziarenka piasku na dnie morza po bezmiar gwiaździstego nieba, od słowa, które było na początku, po strasznych jeźdźców dni ostatnich (s. 92). Nieznajomy, który odszukał pasterza Bjorna na Północy, aby spełniło się proroctwo, pokazuje mu Księgę blasku, jasności i prawdy, która jest starsza niż żydowski Zohar i pochodzi z Kaszan. Bohater opowieści Doktor Czeng idzie z żoną z Zofią do sklepu Tung Czung-szu po tajemniczą Księgę Przemian, zawierającą sześćdziesiąt cztery heksagramy i nieskończone ich kombinacje, z których można odczytać losy świata i człowieka. Bohater z opowiadania Franz Karl Weber w dłoniach trzyma opasły tom, uniwersalny rozkład jazdy wszystkich możliwych linii kolejowych. Niewiele dalej czytamy o katalogu domu towarowego Franz Carl Weber – niezwykłej księdze w miękkiej, czarnej, lakierowanej okładce, z jedynego na świecie sklepu, który handlował wyłącznie zabawkami. Zwyczajna książka staje się dla dziecka magiczną Księgą fotografii wszystkich zabawek świata. Lucjan z opowieści Poczta rowerowa przez całe życie czekał na hebrajską Biblię napisaną brajlem. Wszyscy oni szukają w Księdze prawdy o sobie, odpowiedzi na fundamentalne pytania. I przeważnie znajdują. Tylko bohater opowieści Pierwsze lato z podróżnej torby wydobył menonicką Biblię, którą znalazł na cmentarzu dwadzieścia pięć lat temu, rzucił ją w nurt rzeki i patrzył, jak zmienia się w coraz mniejszy, ledwie widoczny punkt. Tak rozumiał sens słów „bezpowrotnie coś stracić”.
Homo melancholicus to człowiek pogodzony ze sobą. Opowieści… nie są lamentem. Jest w nich nadzieja, że przynajmniej Ty potrafisz być szczęśliwy. Podobno decydują o tym dwa, może trzy momenty w życiu, te, które dają światło. Reszta jest bez znaczenia (s. 221).
Paweł Huelle: Opowieści chłodnego morza. Wydawnictwo Znak, Kraków 2008, ss. 221+3 nlb.