Spis treści numeru 3/2007
Pióra z ognia
Tom wierszy Czerteż potwierdza wysoką rangę artystyczną i dojrzałość twórczości Janusza Szubera. Autor podejmuje te same wątki, motywy, tematy, które absorbują go od początku poetyckiej drogi. Prowadzi dialog ze sobą, nawiązuje do wcześniejszych utworów, niekiedy próbuje ukazać te same zagadnienia w nieco innym świetle. Lektura zbioru utwierdza w przekonaniu, że jego liryka ma charakter integralny, co jest zapewne przejawem duchowej dojrzałości twórcy. Już pierwsze cykle poetyckie – notabene określane jako „pięcioksiąg” – stanowią spójną, zwartą całość, a każdy następny tom jest rozwijaniem czy dopełnianiem poprzednich (…), swoistym dobudowywaniem do nich kolejnego piętra, jakichś przybudówek i mansard.1
Architektoniczna metaforyka dobrze oddaje istotę poetyckiej refleksji Szubera, która polega na wydobywaniu rzeczywistości z „nieporządku” i nadawaniu jej kształtów dających się objąć umysłem. Dominantą Czerteży jest napięcie pomiędzy chaosem, żywiołem a światem form. Wydaje się, że owa dialektyczna zależność ujawnia się już na poziomie kompozycyjnym.
Najnowszy tom sanockiego poety otwiera zbiór 49 epigramów bądź aforyzmów, które stanowią zapisy codziennych obserwacji i ulotnych wrażeń. Są to liryczne notatki, być może zarysy przyszłych wierszy, opisujące pozornie zwykłe, banalne, nieistotne przedmioty, wydarzenia i przeżycia. Bardzo często ich podłożem są językowe „zadziwienia”, dostrzeżenie urody bądź wieloznaczności słowa. Wielokrotnie krytycy literaccy porównywali poetyckie cykle Janusza Szubera do precyzyjnie skonstruowanych utworów muzycznych. Podążając tym tropem, możemy określić serię początkowych tekstów jako preludium. Z bezkształtnej miazgi codzienności, z rozmaitości chaotycznych epizodów wyłania się uporządkowana struktura, opowieść o życiu konkretnego człowieka, jego duchowym dojrzewaniu i zmaganiu się z losem. Istotnym czynnikiem kompozycyjnym tego tomu jest konfrontacja sylwicznej formy wypowiedzi z uporządkowaną, niezwykle spójną i zwartą narracją.
Budowanie „prywatnej kosmogonii”, wywiedzionej ze stanu chaosu i nieuporządkowania, sugeruje również tytuł zbioru. Czerteż – wyjaśnia autor – to rzeczownik pochodzenia ruskiego (ukraińskiego), który należy do grupy nazw żarowych związanych z archaiczną gospodarką w Karpatach; wyrębem, wypalaniem i karczowaniem terenów zalesionych pod przyszłe osadnictwo. W najnowszym tomie Szubera mowa – a przede wszystkim poezja jako jej najdoskonalsza forma – związana jest zatem z praktykami oswajającymi „pozaludzkie”, gdyż pozwala nadać ład widzialnemu światu, umożliwia w żywiole częściowo już przywłaszczonym przezwyciężenie natury, będącej domeną chaosu i dzikości, a jednocześnie czyni uporządkowany obszar domem człowieka. Dlatego też poeta konsekwentnie stosuje „żarową” metaforykę na określenie procesu twórczego. Poezja stanowi niedoskonałą próbę ujarzmienia rzeczywistości, zakreślenia granic swojego domostwa.
Dialektyczna zależność kosmosu i chaosu to tylko jedna z licznych opozycji i uzupełniających się sprzeczności, które stanowią podstawę tej poezji. Dlatego zapewne ważną rolę w tomie Czerteż odgrywa motyw ognia. Żywioł ten – zauważa Bachelard – jest jedynym spośród wszystkich zjawisk, który może sobie samemu zaprzeczać, ponieważ łączy wartości przeciwstawne: dobro i zło, chaos i porządek. Ponadto kontemplacja heraklitejskiego „ognia wiecznie żywego” sprowadza nas do źródeł refleksji filozoficznej i pozwala pogodzić sensualne doznawanie świata z próbą jego opisania i zrozumienia. Nieprzypadkowo obraz tego żywiołu pojawia się w twórczości sanockiego autora, w której współistnieje zmysłowy ogląd rzeczywistości, „poetyka konkretu” z uogólnieniem i dyskursywnym, zdystansowanym komentarzem.
Ze wszystkich czynników kształtujących poetyckie obrazy ogień wydaje się najbardziej dialektyczny, gdyż jedynie on może być podmiotem i przedmiotem2 . Dobrze zatem oddaje sytuację egzystencjalną bohatera wierszy Szubera, który żyje wewnątrz tego dylematu. Autor opisuje trudne doświadczenie duchowe człowieka, balansującego pomiędzy życiem i literaturą, naturą i kulturą, jawą i snem, doczesnością i zaświatami. W swoich utworach wyraża również odwieczny paradoks indywidualnego i wspólnego; bohater jego wierszy jest odrębny, niepowtarzalny, jedyny, ale jednocześnie uczestniczy w uniwersalnej rzeczywistości i posiada silną potrzebę odczuwania wspólnoty doświadczeń, potwierdzenia swojej tożsamości w spotkaniu z innymi ludźmi.
Ambiwalencje i dopełniające się sprzeczności są w Czerteży liczne. W wielu wierszach sanocki twórca przywołuje kruchą, ulotną rzeczywistość, która zastygła już we wspomnieniu, a jednocześnie chce ją ocalić, przeobrazić zatrzymany w poetyckim kadrze ułamek sekundy w wieczne, niezniszczalne teraz. Dlatego też dużą rolę w liryce Szubera odgrywają fotografie, posiadające „dwoistą naturę ontologiczną”. Są one równocześnie świadectwem trwania i przemijania, życia i śmierci, początku i końca, a tym samym wyrażają fenomen czasu i paradoks ludzkiej egzystencji. W niektórych utworach to właśnie ogień jest pierwotnym przejawem niespokojnej, nieustannie zmieniającej się natury, symbolem ciągłego przepływu, owego „natręctwa ruchu”, które stanowi jeden z głównych wątków poetyckiej narracji Szubera oraz podstawową zasadę przeżywania świata w tej twórczości. Niszcząc wszystko i nieustannie się przeobrażając, jest on jednocześnie ciągłym „teraz”, niezniszczalną teraźniejszością, a tym samym – zauważa Bachelard – efemeryczność udziela nam lekcji wieczności. W wierszu Będąc ciągle tym samym, w którym przeszłość i chwila obecna współistnieją w uniwersalnym praesens, poeta czyni wyznanie:
Więc „tu i teraz” tak jak „tam i wtedy”,
Nieruchomy podróżny do krainy Nicość,
Dalej patrzę w ogień, najważniejszy z czterech elementów,
W twarz żywiołu bez twarzy, rodziciela duszy.
W liryce Szubera życie stanowi konstelację bytu i niebytu, istnienia i nicości. W utworze pt. Kot i mysz pojawia się kwestia relacji między światem danym faktycznie a światem możliwym, między historią spełnioną, dokonaną a historią potencjalną, otwartą. Bohater wiersza ma świadomość, że został „uwięziony” w swojej biografii, „rzucony” w sytuację, której nie wybierał. Jednocześnie wyobraża sobie różnorodne możliwe sposoby bycia, a tym samym transcenduje swoją egzystencję, próbuje wykroczyć poza nią. Jego życie stanowi zatem splot realności i możliwości, determinizmu i wolności.
Ważnym tematem w najnowszym tomie Szubera jest również zmaganie się człowieka z własnym losem. Bohater wierszy ucieka przed samym sobą i swoją ludzką kondycją (Czerteż, Bilans), ale jednocześnie stara się zaakceptować konieczność, próbuje wypowiedzieć trudne „tak”, przyzwalające na życie takie, jakie ono jest, w całym jego pięknie, tragizmie i surowości, wraz z nieubłagalnością jego praw. Nieprzypadkowo autor czyni jednym ze swoich interlokutorów Yusefa Komunyakę, którego liryka – pulsująca muzyką i energią – jest pełna afirmacji życia we wszystkich jego przejawach. Tę imaginistyczną poezję emocjonalnego ognia charakteryzuje kalejdoskopowe wymieszanie wątków i tematów; wiersze o tańcu, jazzie i miłości współistnieją z utworami o wojnie w Wietnamie, „ciemnych miejscach” ludzkiej egzystencji. Bogactwo doznań charakteryzuje również bohatera liryki Szubera. Pierwotnej afirmacji wszelkiego stworzenia towarzyszy uczucie trwogi, wynikające z uzmysłowienia sobie nicości i grozy istnienia, niepojętego wymiaru życia, którego nie sposób wyrazić w słowach.
Człowiek w tej poezji znajduje się zatem na granicy pomiędzy naturą a kulturą, bytem a nicością. Jest skazany na wieloznaczność, wewnętrzną niespójność, „ontologiczną maskaradę”, przejawiającą się m.in. poprzez konstruowanie opowieści o samym sobie. Ta żonglerka maskami, gra światła i cienia wiąże się również ze sposobem bytowania w świecie, przeżywania czasu, z tym, że człowiek nie doświadcza życia wprost, lecz jego udziałem jest nieustanna utrata istnienia w bezpowrotnym „minęło”. Odpowiedzią na alienację jest poszukiwanie źródła pewności w sensualnym doznawaniu świata oraz pragnienie zadomowienia się w bycie, odnalezienia miejsca będącego symbiozą wszelkich sprzeczności.
Wydaje się jednak, że w liryce Janusza Szubera dom nie jest bezpieczną, swojską przystanią, lecz raczej „drogą istnienia” czy też – odwołując się do metafory innego poety – „siedzibą wiatru”, ponieważ zmienność, budowanie i rozwój są jego zasadniczymi właściwościami. W wierszu List do Telemacha Odyseusz rezygnuje z powrotu do Itaki, gdyż uznaje samo wędrowanie – nie zaś kres i cel podróży – za ostateczne spełnienie się człowieka. Wyrzeka się zatem uporządkowanego, oswojonego świata, zamkniętego w konkretnej formie, wybierając bycie w drodze, które umożliwia bezpośrednie zetknięcie się z własną egzystencją, uchwycenie życia in statu nascendi, „na gorącym uczynku”. Pamiętajmy, że „powrót” był w Grecji archaicznej i w samej Odysei słowem i figurą myślową związaną z ideą docierania do prawdy, dlatego też szczególnie niebezpieczna wydawała się starożytnym pokusa „zapomnienia o powrocie” i zaniechanie szukania drogi do domu. W utworze sanockiego poety „droga do prawdy” okazuje się jednak „drogą-prawdą”. Jest to prawda egzystencji, której istotę stanowi ruch, zmiana, a także niedoskonałość, możliwość zagubienia się i popełnienia błędu. Wybór drogi jako obszaru zamieszkiwania oznacza jednocześnie zgodę na bycie „tu i teraz”, prowadzące do wyzwolenia i bezpośredniego odczuwania rzeczywistości. Tylko poprzez tę „szczelinę czasu” człowiek może zakorzenić się w świecie, być sobą u siebie (Opona i żwir).
Motyw egzystencjalnej wędrówki, „bycia w drodze” pojawia się w wielu utworach z tomu Czerteż. Należy jednak podkreślić, że poezja ta sytuuje się zdecydowanie na antypodach postmodernistycznej wizji świata, której podstawową zasadą jest nieustanne dryfowanie, chaotyczne przemieszczanie się w bezkresie możliwości, podążanie drogą bez wyraźnie określonego celu. Przeciwwagę dla współczesnego nomadyzmu stanowi tutaj podróż w głąb samego siebie, pielgrzymowanie do rzeczywistości sakralnej.
Janusz Szuber to przede wszystkim – jak wielokrotnie podkreśla sam autor – homo ritualis i homo religiosus, który w zdesakralizowanym świecie poszukuje metafizycznego punktu odniesienia, a swoje domostwo buduje na mocnym, transcendentnym fundamencie. W najnowszym tomie ikonę i ziemskie odtworzenie tego metafizycznego wzorca stanowi mała, zabytkowa cerkiew w podsanockiej miejscowości Czerteż. Jest ona symbolem chrześcijańskiej duchowości, a tym samym staje się w niepewnym i fragmentarycznym świecie „gwarantem ciągłości, intuicją całości”. Jednocześnie stanowi ona widomy, zewnętrzny przejaw wewnętrznego „domu duszy”, do którego konsekwentnie zmierza bohater liryczny. Bardzo istotne znaczenie w tym zbiorze ma utwór Żeby opóźnić, w którym pojawia się – niczym w mandali – próba ześrodkowania ludzkiej egzystencji z centrum wszechświata, skoordynowania kręgu indywidualnego z uniwersalnym. Wyalienowany człowiek – uwikłany w szereg paradoksów, pełen wewnętrznych podziałów i granic – usytuowany został w sakralnej przestrzeni, w miejscu, gdzie oś planety trafia w wirujący nieruchomo biegun. Owa piasta stanowi symbol ostatecznej rzeczywistości, tajemniczej pełni, będącej doskonałą harmonią i polifonią przeciwieństw. Obraz ten przypomina Eden sprzed upadku i stojące pośrodku raju drzewo – mityczną oś świata, przechodzącą przez punkt, w którym jednoczy się ruch czasu i nieruchomość wieczności. Centrum bytu, axis mundi, jest jednocześnie miejscem początkowym, inicjalnym wszelkiego stworzenia, a tym samym bohater wiersza Szubera odbywa – rzec można – podróż do źródeł czasu, stanu prakosmicznego chaosu poprzedzającego rozdział światła i ciemności.
A już ciemności wracają w jasność
I jasności powracają w ciemność,
Jakby od zarania nie były od siebie oddzielone.
W wielu wierzeniach i rytuałach archaicznych odrestaurowanie praczasu stanowi zarazem obrzęd leczniczy, umożliwiający regenerację ludzkiej istoty. Wydaje się, że również w niektórych wierszach sanockiego poety (Czerteż, Żeby opóźnić) powrót do źródeł jest zabiegiem terapeutycznym, który daje człowiekowi szansę na oczyszczenie istnienia i związanie wszystkich rozproszonych aspektów swojego życia.
W utworze Żeby opóźnić wejście w jasność wszechczasu odbywa się wbrew podejmowanym przez bohatera próbom „opóźniania” kontaktu z samym sobą, niezależnie od jego niedojrzałości, niedoskonałości i przypisanej mu nie-tożsamości. Wyalienowanie i zakorzenienie stanowią zatem dwa bieguny prawdy, pomiędzy którymi usytuowane jest życie człowieka. W najnowszym tomie Szubera egzystencja jest nieustannym napięciem między upadkiem, ucieczką od siebie a autentycznym istnieniem, a tym samym przypomina heraklitejski pierwotny płomień bycia, polegający na podwójnej grze skrywania i odkrywania.
Czerteż stanowi misternie i precyzyjnie skomponowaną całość, przy czym szczególne znaczenie konstrukcyjne posiadają dwa korespondujące ze sobą utwory, które otwierają i zamykają tę poetycką narrację. Pierwszy wiersz, zatytułowany Urodziny, odsyła nas do początków życia bohatera, tzn. do momentu, kiedy rozpoczęło się jego świeckie trwanie, powolne przemijanie, znaczone następstwem kolejnych lat. Wiersz Żeby opóźnić – przedostatni w zbiorze – wzbogaca linearny, destrukcyjny czas ludzkiej egzystencji o metafizyczny wymiar, a tym samym jest on obrazem przemiany świadomości, ponownych, duchowych narodzin, które są jednocześnie punktem dojścia i ostatecznym spełnieniem.
W utworze pt. 1899 pojawia się zasadnicze pytanie: Od czego zacząć, jeżeli skończone? , które – w różnych wariantach – nieustannie powraca w twórczości sanockiego poety. Wydaje się, że w tomie Czerteż powiązanie początku i końca jest szczególnie ważnym – wręcz kluczowym – zagadnieniem. Wiele wierszy (np. 1899, Jeszcze) określić można jako różne formy anamnezy, poetyckie powroty pamięci, w których „ja” liryczne konfrontuje się z sobą minionym i swoimi antenatami. Istotę owej wspólnoty żywych i umarłych stanowi ugięcie się biegunów czasu – teraźniejszości i przeszłości, które zatrzymują się w bezczasowym trwaniu.
Pragnienie powiązania początku z końcem, pochwycenia całości ludzkiej egzystencji ujawnia się także w elegijnych utworach, będących poetyckimi portretami konkretnych osób oraz próbą przeniknięcia tajemnicy ich życia (Elegia, Skorodne). Poeta – wzorem Edgarda Lee Mastersa – patrzy na biografie swych bohaterów z perspektywy ich śmierci, która uwydatnia życie, rzuca na nie pełny blask. Kontemplacja tych żywotów daje możliwość ujrzenia ludzkiego losu jako czystej konieczności, wyzwolonej z wszelkiej przygodności i przypadkowości. „Nieruchoma podróż”, bieg „na przekór” fizycznego czasu nie tylko ocala kruchą, przemijającą rzeczywistość, ale również pozwala ujrzeć pełnię i irracjonalną świętość ludzkiego życia. Przede wszystkim jednak prowadzi do „przenicowania”, uduchowienia rzeczywistości, tworzy szczególną sytuację, w której – tak jak w wierszu Paświsko – „słowo staje się ciałem”.
Na zakończenie warto także wspomnieć o delikatnej nucie humoru, pojawiającej się w niektórych tekstach Szubera. Uwagę zwraca wiersz Appendix, który następuje po metafizycznym utworze Żeby opóźnić, a jednocześnie stanowi zwieńczenie zbioru. Ten żartobliwy wiersz-piosenka jest utrzymany w barokowej tonacji i przypomina nieco „rymowanki” księdza Baki. Stanowi on niewątpliwie ważny „suplement” i wzbogaca tom o nowe sensy, bo przecież – zauważa Eliot – żart jest najlepszą rekomendacją powagi, będąc wyrazem dystansu do samego siebie oraz manifestacją wewnętrznej wolności człowieka.
Zdaniem Janusza Szubera poezja jest niezastąpionym instrumentem, który umożliwia dotkniętemu „kłopotem z istnieniem” choćby na chwilę (…) uzyskać poczucie tożsamości, budując dla niej kruchy na pozór, a jednak paradoksalnie niezniszczalny dom3. Również w najnowszym tomie autor pragnie przezwyciężyć dotkliwą świadomość wykorzenienia, próbuje odnaleźć swoje miejsce, zadomowić się zarówno w konkretnej krainie geograficznej, jak też w historycznej świadomości, ludzkiej eukmene oraz w przestrzeni sakralnej, obdarzającej człowieka w najpełniejszym wymiarze poczuciem trwałej tożsamości. Czerteż to wypalanie, karczowanie lasu, który w twórczości sanockiego poety jest synonimem tego, co obce i nieoswojone. Warto w tym miejscu przywołać Heideggerowski termin „prześwit”. Słowo to w ujęciu autora Sein und Zeit wyraża chwilowe, momentalne objawienie się sacrum, bytu i pełni prawdy, a jednocześnie oznacza w języku niemieckim karczowanie, „przerzedzanie”, „przecinanie” lasu. Wydaje się, że w najnowszym tomie Janusza Szubera oswajanie rzeczywistości jest takim właśnie „prześwitem”, mozolnym budowaniem swojego domostwa na granicy między bytem i nicością, jawnością i tajemnicą, porządkiem i chaosem, jasnością i smugą cienia.
______________________________________________________
1 Lesko, zamek Kmitów, północ. Rozm. Helena Zaworska, „Literatura” 1997, nr 12, s. 18.
2 G. Bachelard: Wyobraźnia poetycka. Wybór pism. Wyboru dokonał H. Chudak, tłum. H. Chudak, A. Tatarkiewicz, przedmowa J. Błoński. Warszawa 1975, s. 59.
3 J. Szuber: Ogród Ludmiły, „Rzeczpospolita” 2001 nr 210, dodatek „Plus-Minus, cykl „Czytane na prowincji”, s. 5.
______________________________________________________
Janusz Szuber: Czerteż. Wydawnictwo Literackie, Kraków 2006, ss. 80.