Życiem pisane
Uważam, że powinno się w ogóle czytać tylko takie książki,
które człowieka gryzą i dźgają.
Franz Kafka1
Prawdziwe imiona pozostają w tym, co bezimienne,
co przeoczone i porzucone, w łupinach samej materii, na ulicy.
Adam Lipszyc2
Życie jest nie do napisania. Ani nie do namalowania. I nie do opowiedzenia. Wobec życia słowa są bezradne. A jednak w Pamiętniku 3, podobnie jak i w poprzednich tomach, Henryk Grynberg uchwycił jego wielowątkowość, wielopiętrowość, jego głębie i wzloty. Wrażliwość Grynberga na wszelkie przejawy życia wynika prawdopodobnie z zażyłości ze śmiercią. Poczynając od obrazu zamordowanego, pogrzebanego dzieciństwa (konika na biegunach wykopanego ze zbiorowej mogiły w debiutanckim opowiadaniu Ekipa „Antygona” z 1959 roku), poprzez ukazanie losów dziecka, które przeżyło Holokaust, aby już na zawsze być prześladowanym przez pamięć o tym, czego było i nie było świadkiem (w Żydowskiej wojnie z roku 1965 i Zwycięstwie z 1969), a także w kolejnych tomach poezji i wszystkich innych tomach prozy, Grynberg pisze o sui generis życiu po śmierci. Jestem, kim jestem, wbrew sobie za sprawą tych, co świadomie pragnęli mnie zgubić3 – to nie Grynberg, lecz Edyp Sofoklesa, ale Edyp opisujący los Grynberga. Owe motta, którymi autor opatrzył Pamiętnik 3 – drugie, równie ważkie, zostało zaczerpnięte z Antygony: I owe a longer allegiance to the dead than to the living…4 – odpowiadają avant la lettre na pytanie potencjalnie naiwnych czytelników o gatunek tego literackiego dzieła. To nie pamiętnik, lecz tragedia. Pomiędzy losem Edypa a losem Antygony jak błyskawica jawi się życie Henryka Grynberga i niezliczonych innych jemu podobnych.
Sąd, jaki w 1966 roku Jarosław Iwaszkiewicz wydał o Żydowskiej wojnie, można powtórzyć o opublikowanym ponad pół wieku później Pamiętniku 3: książka Grynberga nie jest pamiętnikiem – chociażby z wielką sztuką pisarską skreślonym. Jest przede wszystkim dziełem literackim, które w pozornym chłodzie i obojętnym relacjonowaniu zawiera prawdziwy żar autorski5. Oznacza to, że Grynberg, jak każdy rasowy pisarz, od początku pisze jedną książkę, lub raczej księgę. Na papier przenosi to, co – jak sam kiedyś powiedział – „nie mieści się w głowie”. Może dlatego lektura Pamiętników to propozycja dla odważnych – tych, którzy nie uciekają w świat fantasy, bo wiedzą, że żadna fantastyka nie dorówna życiu. A jednak literatura jest niezbędna. To właśnie ona sprawia, że życie staje się widoczne, odczuwalne, namacalne, jak gdyby możliwe było je uchwycić, a nas w nim. Literatura jest po to, żebyśmy wiedzieli, kim i czym jesteśmy6 – pisze Grynberg w Pamiętniku.
Jeśli dzieło Grynberga nie jest pamiętnikiem, tylko tragedią, to dlaczego zatytułowane zostało właśnie Pamiętnik? Posłuchajmy tego, co amerykański literaturoznawca Victor Brombert nazywa „opening signals”7, czyli sygnałów otwierających narrację: McLean, 1 VI 2014. „Czy ktoś pamięta rodzinę Friedmanów, którzy mieszkali w Wiedniu, Klosterneuburgerstrasse 61? Mieli troje dzieci: Bernarda, Herberta i Lilly. Herbert chodził do szkoły Talmudu przy Malzgasse”8. Czy ktoś pamięta? – pytają ten i inni autorzy listów na łamach biuletynu ocalałych „Together” (maj 2014). Na facebookowych stronach o nazwach takich jak „Jewish Genealogy”, „Jews from Posen and Prussia”, „Jewish Ancestry in Poland” setki ludzi pyta, czy ktoś pamięta ich bliskich lub jest w stanie rozpoznać ich na zdjęciach. Czasami zdarza się cud i ktoś nie tylko pamięta, lecz nawet podaje numer telefonu lub wręcz wsiada w samolot i potem obejmuje odnalezionego krewnego, na ogół już z kolejnego pokolenia, chyba że jest on bardzo wiekowy. Czy ktoś pamięta? „Poeta pamięta” – odpowiedział kiedyś na to pytanie Czesław Miłosz. I dodał: „Spisane będą czyny i rozmowy”9. Te słowa również mogłyby być mottem wszystkich trzech Pamiętników Grynberga, jak i innych jego dzieł. Poeta, pisarz, to ten, który pamięta, a Grynberg pamięta więcej, niż chciałby. Zostałem ostatnim świadkiem, żeby swym świadectwem zaprzeczać nicości, która wyrywała mi wszystko od samego początku, a teraz również matkę i jej pamięć. Jej niepamięć napełniała mnie strachem, bo widziałem w niej przejaw zagłady, której nie było końca10 – napisał w Kadiszu Grynberg, gdy jego matka, już w Kalifornii, słabła coraz bardziej i lepiej pamiętała, kto w ich rodzinie gdzie i kiedy zginął, niż kiedy ktoś się urodził. Nawet daty urodzenia młodszego brata Henryka nie pamiętała, ale sam Henryk zapamiętał krzyk, gdy ów przyszedł na świat. Być może ktoś z anonimowych świadków pamięta krzyk półtorarocznego Bućka, kiedy go rozstrzeliwano – jeśli zdążył krzyknąć. Czym zatem jest pamięć? Oto widzimy: ponad siedemdziesiąt lat później, 8 maja 2014 roku, Grynberg płynie czółnem w Wirginii, gdy nagle nadlatują w formacjach bombowce i myśliwce. Zdezorientowany, rozpoznaje ich warkot, ale nie wie, dlaczego tyle samolotów wojskowych przelatuje nad jego głową w pogodny majowy dzień. Dopiero po chwili uświadamia sobie, że to obchody końca II wojny światowej, a „niezapomniany warkot”11 z dzieciństwa – nie „zapamiętany”, tylko „niezapomniany”, bo działa tu proustowska pamięć mimowolna, mémoire involontaire – poprzez dźwięk, bez udziału podmiotu myślącego, przywołuje obraz dawno nieżyjącego braciszka: Nasz mały Buciek, który nie zdążył się nauczyć mówić, naśladował go, biegając z patyczkiem nad głową12. Są tacy, którzy pytają, dlaczego Henryk Grynberg ciągle jeszcze pisze o Zagładzie. Najwidoczniej nie rozumieją, czym jest pamięć ocaleńca. Poeta pamięta.
(…)
1 F. Kafka: List do Oskara Pollaka, 27 stycznia 1904 r.
2 A. Lipszyc: Co zostaje z babci, czyli w poszukiwaniu materialistycznej teologii fotografii i filmu. http://pismowidok.org/index.php/one/article/view/113/205 (26.12.2017).
3 H. Grynberg: Pamiętnik 3. Wołowiec 2017, s. 5.
4 Tamże.
5 J. Iwaszkiewicz: Rozmowy o książkach. Wojna żydowska. „Życie Warszawy” 1966, nr 105, s. 4 (1-2 maja).
6 H. Grynberg: Pamiętnik. Warszawa 2011, s. 471.
7 V. Brombert: Opening Signals in Narrative. „New Literary History” 1980, vol. 11, no. 3, ss. 489-502.
8 H. Grynberg: Pamiętnik 3, dz. cyt., s. 7.
9 C. Miłosz: Światło dzienne. Paryż 1953, s. 145.
10 H. Grynberg: Kadisz. Kraków 1987, s. 39.
11 Tenże: Pamiętnik 3, dz. cyt., s. 290.
12 Tamże.