Unia Artystów na zamku w Lublinie
Wiatr hulał w Lublinie na zamku. Organizatorzy polsko-litewskiej wystawy „Unia Sztuk – Unia Artystów” chwytali rozwiane na dziedzińcu nuty, kartki i plansze. Wiatr podnosił sukienki, nadymał koszule i porywał kapelusze. Wiatr pozostaje nie tylko poza naszą kontrolą i wolą, jest metaforą siły, która wymiata z ziemskiego podwórka to, co jej stanie na drodze. Jest jak sprzątaczka ze spektakli Tadeusza Kantora – pojawia się nagle i szybkim ruchem porządkuje przestrzeń. Podczas 450. rocznicy unii lubelskiej odbyło się wiele imprez, wykładów, koncertów i spotkań, które mimo starań i chęci organizatorów wiatr w końcu rozpędzi, a ich obraz zatrze się w pamięci. Jednak płótna przetrwają wieki, a odczytywane w innym kontekście zyskają nowe walory. Siłę malarstwa najlepiej ilustruje zamieszczony w katalogu do wystawy obraz Jana Matejki. Namalowany w 300. rocznicę podpisania umowy między naszymi państwami, przyniósł artyście w 1870 roku Order Legii Honorowej. Dziś uchodzi za jeden z najlepszych obrazów krakowskiego artysty. Jest w gruncie rzeczy plastyczną wizualizacją wydarzenia, wciska się w miejsce nieistniejącej fotografii. Dzięki temu o unii lubelskiej myślimy Matejką. Teatralna nieco i heroiczna wizja malarza zastąpiła prawdę historyczną. Matejko pokazuje Polaków i Litwinów połączonych krzyżem, który trzyma Zygmunt II August. Fakty mieszają się na obrazie ze zmyśleniem i życzeniami artysty. Ale siła tej wizji sprawia, że wolimy ją od chropowatej rzeczywistości zamieszczonej w kronikach i dokumentach.
Wystawa „Unia Sztuk – Unia Artystów” przygotowana dzięki współpracy Muzeum Lubelskiego i Związku Polskich Artystów Plastyków towarzyszyła 6. Międzynarodowym Spotkaniom ze Sztuką – Lublin 2019. Wzięło w niej udział 35 plastyków z Polski i Litwy. Punktem wyjścia były tematy związane z unią lubelską, zinterpretowane w kontekście współczesności. Wystawę można oglądać w trzynastowiecznym donżonie na zamku w Lublinie od 28 czerwca do końca sierpnia 2019 roku. We wrześniu ekspozycja zostanie przeniesiona do Wilna i zaprezentowana w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Litwy.
– Od kliku lat w Lublinie odbywają się spotkania ze sztuką, które mają formę pleneru. W ubiegłym roku zaprosiliśmy Aleksandrasa Vozbinasa z Litwy do współpracy przy organizacji tego wydarzenia. Dzięki temu na wystawie znalazły się bardzo interesujące prace naszych sąsiadów – zauważyła Krystyna Rudzka-Przychoda, która obok Wojciecha Mendzelewskiego była kuratorem wystawy.
Przedsięwzięciu towarzyszy album, jest to jednak nie tylko – zwyczajowa przy takich wydarzeniach – prezentacja reprodukcji artystów. Katalog został wzbogacony o wiersze dziesięciu poetów z Polski i Litwy. Przygotowaniem wyboru utworów zajął się Bogusław Wróblewski, redaktor naczelny „Akcentu”. We wstępie do albumu podkreśla: Jednak żaden z prezentowanych tu artystów nie traktuje historycznego przesłania zbyt dosłownie, literalnie. Nawet jeśli w pracach pojawiają się konkretne, czytelne atrybuty historii (godła narodowe, barwy, sztandary, tarcze rycerskie, kostiumy historyczne), to zawsze uniwersalizują się one ze względu na swój kontekst lub sposób ujęcia symbolu przez artystę. Poezja nie jest w żadnym razie ilustracją czy komentarzem do dzieł sztuki, stanowi odrębną jakość, płynie w tym katalogu własnym nurtem. Można by powtórzyć za Vladasem Braziūnasem, że „chrzęści powietrzem”, więc jakoś niepokoi i zapada w pamięć. Wiersz raz przeczytany wraca wspomnieniem jak Warszawski przycisk Vytasa Dekšnysa. Jest prześnioną rzeczywistością, malarską impresją nawet jak Latarnie Anny Marii Goławskiej. Nie przestaje zadziwiać grą słów – by przywołać choćby Zakład Bohdana Zadury. Utwór bywa podróżą, w którą zabiera czytelników Waldemar Michalski. Słowa poetów przenoszą też zapachy, jak w Życiu Wacława Oszajcy. Ale to wszystko byłoby tylko miłą wyliczanką, gdyby nie rzecz najważniejsza: wiersze polskich i litewskich twórców zgromadzone w katalogu przede wszystkim konfrontują czytelnika z przemijaniem, z tym, co ostateczne i nieuchronne. W utworze Antanasa A. Jonynasa czytamy: „grób koło grobu jak bochenki chleba”, i zatrzymani tym porównaniem zapadamy się w gęstą materię wiersza.
Podczas wernisażu nie było jednak poetów, rozmowy z malarzami toczyły się wokół pleneru i różnych odcieni historii ukazanych przez uczestników spotkania. Artyści, poruszając się w podobnej przestrzeni mentalnej, stworzyli prace tak różnorodne, że niejednego widza zadziwiło, że łączy je ten sam motyw. Nie mogło być jednak inaczej. Malarze zdeterminowani przez formę i własne środki wyrazu czasami dryfują w kierunku abstrakcji, innym razem skłaniają się ku realizmowi w stylu Hoppera. To wszystko sprawia, że w lubelskim donżonie oglądamy dzieła, które mogą stanowić panoramę zjawisk i nurtów współczesnej sztuki. Ważnym odniesieniem dla malarzy pozostaje krzyż, stanowi bardzo często centralny punkt obrazu, tak jak u Mariana Waldemara Kuczmy, Krystyny Rudzkiej-Przychody, Kazimierza Rocheckiego i Mirosławy Rocheckiej. W każdej z tych prac obecny jest rodzaj skrótu myślowego, wizualnego znaku, który symbolizuje ważne dla Polski i Litwy wartości. Krystyna Rudzka-Przychoda pokazuje, że zarówno dawny ład ukształtowany w Rzeczypospolitej, jak i współczesny porządek Unii Europejskiej nie byłyby możliwe, gdyby nie mocne zakorzenienie w chrześcijaństwie. Paralelę między umową z 1569 roku i traktatem podpisanym przez Polskę w 2004 roku dostrzega także Jolanta Słomianowska w pracy Od Unii do Unii.
– Inspiracje były dość oczywiste, najpierw jednak szukałem odniesień do współczesności – wspomina Kazimierz Rochecki, autor pracy Unia lubelska w imię Pańskie. – Obawiałem się, że mogą być zbyt odległe od XVI-wiecznej idei. Zdecydowałem się na pomysł, który wpadł mi do głowy na początku. Istotą tego historycznego wydarzenia była przysięga złożona na krzyż, a w dolnej części obrazu przedstawiłem pieczęcie złożone przez sygnatariuszy.
Marek Rzeźniak skupił się na architekturze, ale nie jest to odtwórcze przedstawienie wybranego obiektu. Obraz z cyklu Katedry ukazuje wileński kościół św. Anny na styku dwóch kultur – wschodu i zachodu. Gotyckie mury odrealnione kolorem, rozbite w kubistyczne kształty, unaoczniają bogactwo przestrzeni i wielość możliwości, jaka wynikła z tak urządzonego świata. Sporo artystów odnosi się do motywów historycznych – na obrazach znajdziemy rycerzy, zamki, dawne manuskrypty, ale także godła narodowe. Aleksandras Vozbinas przedstawia wielką przeszłość z dystansem, w budowaniu świata wykorzystuje groteskę – dość spojrzeć na wizerunki Zygmunta Augusta i Barbary Radziwiłłówny.
– Mój obraz jest trochę humorystyczny – deklaruje autor With the Flag of Love. – Nie można patrzeć na rzeczywistość bardzo poważnie, wyznaję zasadę „Ciesz się, póki możesz” i stosuję ją w malarstwie. Ale mówiąc poważnie… Malując obraz, trzeba zawsze szukać metafory, która nie będzie ilustracją, ale pozostawi widzowi duże pole dla wyobraźni.
Inaczej obrazuje historię Jacek Wojciechowski, jego akryl na płótnie można czytać jak współczesny komiks, z tą różnicą, że malarz nie opowiada zwartej historii, lecz przywołuje symbole i motywy ważne w dziejach Polski i Litwy. W centrum obrazu znajduje się rycerz jako znak pewnego systemu wartości, na którym budowano państwowość naszych krajów. Otaczają go „okienka” o różnym ciężarze gatunkowym: ukrzyżowany Chrystus, mapa dawnej Rzeczypospolitej, plan Lublina, chmurka z deszczem i herby obu państw. Malarz nie stara się powiedzieć, co jest ważniejsze, każda z „cegiełek” tylko podkreśla różnorodność spraw, które można by poruszyć, zabierając głos na temat rocznicy unii. Trzeba więc dodać, że nie ma jednej prawdy o tym, co wydarzyło się w 1569 roku, historia jest wielowątkowa i dla każdego inna. Niezwykle ciekawie prezentuje się obraz Together Armonasa Svajūnasa. Malarz bardzo wyraźnie nawiązuje do średniowiecznych miniatur batalistycznych. Na pierwszym planie znajduje się wielki książę litewski Witold i sztandar z „Pogonią”, obok król Polski Władysław Jagiełło, z boku krzyże zakonne. Kotłowanina bitewna, mnogość postaci i pewna schematyczność kompozycyjna są wskazówkami podkreślającymi umowność przedstawionych zdarzeń. Jak w Bitwie pod San Romano Paola Uccella postacie zostały utrwalone w pewnych schematycznych gestach i rolach. Obraz Svajūnasa zawiera niewielką gradację kolorów. Można by nawet rzec, że „udaje” grafikę poprzez mocne kontury postaci. Natomiast Sławomir Toman stylizuje obraz na klasyczną płaskorzeźbę – pokazuje alegorię Polski i Litwy. Kobiety podają sobie ręce, a u dołu widnieją herby obu narodów. Joanna Banek w pracy z cyklu Struktury Niepodległe w ciekawy sposób tworzy iluzję głębi planów w obrazie.
– Inspiracją były barwy narodowe Polski i Litwy, chciałam uzyskać takie połączenie tych kolorów, by stanowiły harmonię i pokazały, jak istotne było to połączenie kiedyś i jak ważne może być dzisiaj – chociażby na płaszczyźnie kulturalnej między artystami – podsumowuje Joanna Banek.
Andrzej Cwalina zainspirował się pieczęciami, które znajdują się na dokumencie umowy między Polską a Litwą. Jego pracę Podwójny czerwony z cyklu Znikający punkt można odczytywać w sposób symboliczny – autor ukazuje świetliste kręgi, które symetrycznie rozchodzą się wokół pieczęci, pokazuje tym samym siłę oddziaływania unijnej umowy. Podkreśla to jeszcze kontrast: światło – ciemność, czerwień – biel, koła – prostokąty. Całość tworzy spokojną, symetryczną kompozycję. Podobne wrażenie wywołuje obraz Zbigniewa Olszewskiego Uni-kolekcja. Autor zestawia różne bryły i gra z widzem, pokazując nieco humorystycznie, że kula może być też pociskiem armatnim, a stożek namiotem dla żołnierzy. Malarz tworzy kompozycję form kubistycznych w odcieniach szarości, z którą kontrastują miniaturowe flagi. Natomiast Artur Popek na tle dawnego, unijnego dokumentu rozpiął siatkę spojoną pieczęciami. Dwa plany pracy pokazują w sposób symboliczny, że umowa między krajami narzucała pewne ograniczenia, ale bez nich niemożliwy był nie tylko rozwój, lecz przede wszystkim ład zbudowany w państwie. Wiele obrazów przedstawionych na wystawie wywodzi się z ducha malarstwa abstrakcyjnego. Tak jest w przypadku Grażyny Grabowskiej, która w pracy Unijny krąg pokazuje, że umowa polityczna między Polską a Litwą stworzyła nową jakość w skomplikowanym, niespójnym świecie. Koło – figura doskonała – jest ważnym znakiem tego porozumienia. Twórczość Małgorzaty Wzorek można również wpisać w nurt abstrakcyjny, jej praca Przestrzenie jest wariacją na temat klasycznego pejzażu.
– Ważną inspiracją w tworzeniu tego obrazu było złączenie – miast, państw, przestrzeni, co otworzyło nowe perspektywy dla rozwoju i historii obu krajów. W pracy dominuje czerwień, ale pojawiają się też kolory flagi litewskiej i miasta Lublina – deklaruje Małgorzata Wzorek.
Dwa szepty przed świtem autorstwa Agnieszki Jankowskiej pokazują dwie rzeczywistości lub jak kto woli dwie prawdy – polską i litewską. Przedziela je pas wypełniony poskręcanymi papierkami.
– Temat był dla mnie wyzwaniem – podkreśla artystka – zajmuję się sztuką nieprzedstawiającą, interesuje mnie przemijanie, czas, a tu musiałam wypowiedzieć się na temat złożonej, wieloaspektowej rzeczywistości. Starałam się połączyć elementy związane z litewskim i polskim pojmowaniem świata, przestrzeń wypełniona papierkami może być rodzajem miejsca pamięci. Do tego wszystkiego włączyłam elementy związane z barwami naszych krajów.
Ważny akcent wystawy stanowi film Joanny Polak Postacie – Juozas Laukaitis o czasach, kiedy na Litwie obowiązywał wydany przez Rosjan zakaz używania rodzimego języka. Bohaterem animacji wycinankowej jest młody ksiądz z Sejn, który przewoził na Litwę książki.
– Film jest częścią kolekcji, opowiada o niezwykłych postaciach, które pojawiły się w Sejnach – sąsiadach bądź osobach, które tam mieszkały – wyjaśnia Joanna Polak. – Główną ideą tych filmów było opowiedzenie o różnych narodowościach żyjących w Polsce. Laukaitis był symbolem wolności, dlatego jego postać była dla Polaków bardzo zrozumiała.
Wystawa na zamku w Lublinie ukazuje różne aspekty polsko-litewskiego porozumienia. Stworzenie Rzeczypospolitej było w gruncie rzeczy przyzwoleniem dla koegzystencji nie dwóch, ale wielu narodów, które żyjąc obok siebie w tolerancji, zmuszone były w imię wspólnego dobra stosować się do obowiązujących zasad i akceptować różnice poglądów, wyznań, języków. Nie jest więc przesadą to, co pisze w katalogu prezydent Lublina Krzysztof Żuk: Miasto Lublin za sprawą Unii Lubelskiej stało się swoistym źródłem współczesnej Europy, będącej mozaiką wielu narodów i kultur. Dobrym podsumowaniem omawianych tu zagadnień byłaby praca Kontakty Marii Polakowskiej-Prokopiak. Przedstawia zdjęcia różnych osób zestawione ze sobą na owalnym papierze czerpanym. Fotografie nie wypełniają całego arkusza, jest jeszcze sporo miejsca. Nasze kontakty będą więc kontynuowane, bo społeczność państw, w której funkcjonujemy, mimo różnych wad i niedociągnięć, pozwala nam na korzystanie z wolności, na swobodne poruszanie się, ale też na pielęgnowanie relacji. Nie psujmy tego, bo jak powiedziała podczas otwarcia wystawy Rasa Rimickaite – attaché do spraw kultury ambasady litewskiej: „Tylko razem możemy przetrwać”.
Fotografie Jarosław Wach