Wacław Wołyński. Na Wołyniu po polsku

Spis treści numeru 3/2014

Na Wołyniu po polsku

 

W dniach od 12 do 18 maja 2014 r. obchodzono w Łucku Dni Kultury Polskiej. Uroczystości zostały zorganizowane w jubileuszowym piętnastym roku istnienia działającego na Wołyniu Towarzystwa Kultury Polskiej im. Tadeusza Kościuszki. W programie były m.in. występy miejscowych polskich zespołów, koncerty, wystawy (bardzo interesująca prezentacja prac kilkuletnich autorów pt. Polska oczami dziecka), okolicznościowe filmy, spotkania literackie, referaty i dyskusje panelowe o roli sztuki, a szczególnie literatury jako pomostu łączącego wspólnotę polsko-ukraińską.
Łuck – stolica Wołynia – to główny ośrodek życia artystycznego, naukowego i społecznego zarówno Ukraińców, jak i mieszkających tam Polaków. Przyjmuje się, że w samym Łucku żyje ok. 3 tysięcy Polaków, a język polski jest najczęściej używanym publicznie językiem po ukraińskim i rosyjskim. Na Wołyniu w latach 90. (po uzyskaniu niepodległości przez Ukrainę) w większości miast powstały polskie stowarzyszenia i towarzystwa kulturalne. W samym Łucku istnieją dwa: wspomniane już Towarzystwo Kultury Polskiej im. Tadeusza Kościuszki (prezes Nina Poremska) oraz Stowarzyszenie Kultury Polskiej im. Ewy Felińskiej – w 2011 r. obchodziło jubileusz dwudziestolecia działalności (prezes Walenty Wakoluk). Polskie towarzystwa lub stowarzyszenia istnieją także w wielu miastach Wołynia, m.in. w Równem, Kowlu, Krzemieńcu, Dubnie, Lubomlu, Lubieszowie, Nowowołyńsku, a nawet w Beresteczku.
Redaktorzy „Akcentu” Waldemar Michalski i Łukasz Janicki podczas spotkania ze studentami Uniwersytetu im. Łesi Ukrainki w Łucku. Fot. Marjana Peczeniuk

Redaktorzy „Akcentu” Waldemar Michalski i Łukasz Janicki podczas spotkania ze studentami Uniwersytetu im. Łesi Ukrainki w Łucku. Fot. Marjana Peczeniuk

Tradycyjnie życie Polaków na Wołyniu skupia się także wokół Kościoła rzymskokatolickiego, który w sposób naturalny staje się kościołem ukraińskojęzycznym, ale msze są odprawiane również w języku polskim. Wielu uczestników Dni Kultury Polskiej w Łucku wzięło udział 17 czerwca br. w uroczystym ingresie do katedry łuckiej nowego biskupa Witalija Skomarowskiego (Polaka rodem z Żytomierza).
Istniejący w Łucku Konsulat Generalny Rzeczypospolitej Polskiej także jest inicjatorem wielu znaczących przedsięwzięć w życiu Polaków na Wołyniu, np. dorocznych konkursów na temat wiedzy o Polsce oraz olimpiady literatury i języka polskiego. Przedstawiciele konsulatu są niemal zawsze obecni wszędzie tam, gdzie dzieje się coś ważnego i ciekawego w życiu kulturalnym miejscowych Polaków.
Red. Waldemar Michalski, prof. Olga Jaruczyk i dr Andrij Mokłycia. Fot. Marjana Peczeniuk

Red. Waldemar Michalski, prof. Olga Jaruczyk i dr Andrij Mokłycia.
Fot. Marjana Peczeniuk

Nie można pominąć ogromnej roli informacyjno-kulturotwórczej polskich czasopism na Wołyniu, przede wszystkim dwujęzycznego (polsko-ukraińskiego) dwutygodnika „Monitor Wołyński”. Jest on wydawany przez Stowarzyszenie Kultury Polskiej im. Ewy Felińskiej w Łucku (w formacie gazetowym, nakład 6 tys. egz.) i ukazuje się dzięki wsparciu polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Młody zespół, prowadzony przez Walentego Wakoluka, w lipcu br. obchodził pięciolecie istnienia czasopisma.
Od dwudziestu lat parafia rzymskokatolicka w Ostrogu wydaje dwumiesięcznik „Wołanie z Wołynia”. Założycielem pisma i redaktorem naczelnym jest ks. Witold Józef Kowalów (Polak rodem spod Nowego Targu). W czasopiśmie, ukierunkowanym na sprawy życia społeczno-religijnego współczesnego i historycznego Wołynia, znajdziemy eseje dotyczące literatury, sztuki, historii, wspomnienia, biografie i recenzje. Warto też wspomnieć o serii wydawniczej Biblioteka Wołania z Wołynia. Właśnie ukazał się tom 83 – Na gruzach Marchlewszczyzny. Skazani za polskość Marka A. Koprowskiego.
Towarzystwo Kultury Polskiej im. Tadeusza Kościuszki zaprosiło na Dni Kultury Polskiej w Łucku redakcję „Akcentu”, na którego łamach, dzięki wsparciu Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP, realizowany jest od kilku lat projekt Twórcy za granicą – polskie rodowody, polskie znaki zapytania. Redaktorzy lubelskiego kwartalnika wygłosili przygotowane specjalnie na tę okazję referaty, odbyli szereg spotkań z miejscowymi Polakami i udzielili kilku wywiadów, m.in. dla wołyńskiej telewizji oraz „Monitora Wołyńskiego”.
Podczas spotkania ze studentami i pracownikami naukowymi Wschodnioeuropejskiego Uniwersytetu Narodowego im. Łesi Ukrainki, zorganizowanego 15 czerwca, Waldemar Michalski (Wołyniak z urodzenia i autor książek dotyczących m.in. pogranicza polsko-ukraińskiego) i Łukasz Janicki, redaktor działu krytyki i eseistyki w „Akcencie”, opowiedzieli o wieloletnim i żywym zainteresowaniu tego czasopisma ukraińską literaturą. Spotkanie prowadziła prof. Olga Jaruczyk, autorka wielu publikacji na temat polsko-ukraińskich związków literackich. Warto zauważyć, że w ciągu 35 lat istnienia „Akcentu” opublikowano na jego łamach utwory lub komentarze dotyczące ponad stu współczesnych ukraińskich autorów (poetów, prozaików i eseistów). To we współpracy z „Akcentem” kształtował się talent translatorski Bohdana Zadury, dziś najpoważniejszego tłumacza współczesnej literatury ukraińskiej, redaktora naczelnego „Twórczości”. Spotkanie z uczonymi i studentami, wśród których dominowali studenci miejscowej polonistyki, stało się okazją do dyskusji i rozmów z licznie zgromadzonymi polskimi autorami i tłumaczami z Wołynia.
O wybranych problemach translatorskich opowiedziały Jadwiga Demczuk i Natalia Denysiuk, znane w środowisku łuckim polonistki, tłumaczki i redaktorki. Demczuk, specjalizująca się w przekładach poezji ukraińskiej na język polski, aktualnie tłumaczy utwory bardzo interesującej młodej poetki Oleny Paszuk (także obecnej na spotkaniu). Zresztą sama jest także autorką dwóch tomów wierszy: Spojrzenie drugie (2000) i Spod stopy kamyk (2009), notabene opublikowanych w Lublinie. Polskiego uczy w szkole prowadzonej przez Stowarzyszenie Kultury Polskiej im. Ewy Felińskiej, do której np. tylko w br. zapisało się 240 uczniów. Warto podkreślić, że w każdym większym wołyńskim mieście prowadzone są przez polskie stowarzyszenia kulturalno-oświatowe sobotnio-niedzielne szkoły.
W spotkaniu z redaktorami „Akcentu” aktywnie uczestniczyli młodzi pracownicy polonistyki, m.in. wspomniana Olga Jaruczyk, autorka interesującej książki o historycznym już polsko-ukraińskim dialogu, napisanej na podstawie analizy tekstów drukowanych w „Biuletynie Polsko-Ukraińskim” w latach 1932-1938, oraz Andrij Mokłycia, specjalizujący się w problematyce współczesnej polskiej poezji. Pewną ciekawostką jest to, że Mokłycia w 2011 r. opublikował esej o twórczości poetyckiej Waldemara Michalskiego Wołyń jako świat idealny w „Naukovym Visnyku Vołynskogo Derżavnogo Uniwersytetu. Filologiczni Nauky”, dostępny także w wersji polskojęzycznej („Akcent” 4/2001).
Redaktorzy „Akcentu” wśród studentów Uniwersytetu im. Łesi Ukrainki w Łucku. Fot. Marjana Peczeniuk

Redaktorzy „Akcentu” wśród studentów Uniwersytetu im. Łesi Ukrainki w Łucku.
Fot. Marjana Peczeniuk

Dyskusja rozpoczęta na uniwersytecie była w pewnym sensie kontynuowana w Telewizji Wołyńskiej, do której redaktorzy Łukasz Janicki i Waldemar Michalski zostali zaproszeni na rozmowę o aktualnych polsko-ukraińskich relacjach literackich. Półgodzinny program „na żywo” prowadził znany komentator i redaktor telewizyjny Wasyl Woron. Długą i wnikliwą rozmowę z Waldemarem Michalskim przeprowadziła też Natalia Denysiuk, redaktorka „Monitora Wołyńskiego”, na łamach którego ów wywiad ukazał się pod tytułem Jesteśmy sobie najbliżsi… po polsku i ukraińsku w numerze 10/2014.
W gronie wołyńskich polonistów, tłumaczy i literatów. Od lewej: Natalia Denysiuk, Jadwiga Demczuk, Olena Paszuk, Łukasz Janicki, Olga Jaruczyk, Waldemar Michalski. Fot. Marjana Peczeniuk

W gronie wołyńskich polonistów, tłumaczy i literatów. Od lewej: Natalia Denysiuk, Jadwiga Demczuk, Olena Paszuk, Łukasz Janicki, Olga Jaruczyk, Waldemar Michalski.
Fot. Marjana Peczeniuk

16 czerwca redaktorzy „Akcentu” wzięli udział w panelu dyskusyjnym o roli i miejscu literatury we współczesnym życiu. Wprowadzeniem do dyskusji, tym razem przeprowadzonej w Rejonowej Bibliotece Naukowej im. Oleny Pcziłki (pseudonim autorki i działaczki społecznej na Wołyniu, Olgi Kosacz – matki Łesi Ukrainki), był wykład Waldemara Michalskiego o poezji, listach i życiu Zbigniewa Herberta, urodzonego w 1924 r. we Lwowie. W dyskusji brali udział m.in. nauczyciele, dziennikarze i wydawcy (także przybyli z Polski), bibliotekarze i przedstawiciele miejscowej inteligencji, w tym administracji kierującej życiem kulturalnym miasta. Pointą spotkania było Herbertowskie wezwanie „bądź wierny, idź!” jako hasło aktualne bez względu na okoliczności i społeczne uwarunkowania.
Wołyń niezmiennie wydaje się literacko interesujący. Po pierwsze, to miejsce, gdzie twórczość pojmuje się nadal jako misję. Ostatnie wydarzenia na Ukrainie stanowią potwierdzenie tego, że słowo może być wciąż skuteczną i potrzebną bronią, a pisarze nie powinni pozostawać obojętni wobec spraw decydujących o losach państwa. Wielu wrażliwych na kwestie ojczyźniane współczesnych autorów ukraińskich wywodzi się właśnie z Wołynia, np. Ułas Samczuk (zm. 1987 w Toronto), Oksana Zabużko, Mykoła Riabczuk, Ołeksandr Irwaneć, Jurij Pokalczuk (zm. 2008 w Kijowie), Ihor Pawlak. Po drugie, literacki Wołyń już od dwudziestolecia międzywojennego odgrywał ważną rolę w budowaniu normalności w relacjach polsko-ukraińskich. Poetycka i redaktorska działalność w Łucku w latach 30. ubiegłego wieku niestrudzonego Józefa Łobodowskiego – rzecznika społecznej i narodowej polsko-ukraińskiej ugody – wydaje się ciągle duchowo obecna i odczuwalna. Także zainteresowanie liryką ukraińską poetów Józefa Czechowicza (nauczyciela z Włodzimierza Wołyńskiego) i Kazimierza Andrzeja Jaworskiego (nauczyciela z Chełma Lubelskiego) oraz ich tłumaczenia wierszy ukraińskich są dowodem na to, że sztuka nie zna granic i może być trwałym ogniwem, które łączy i buduje wspólnotę różnych języków i kultur. Poeci grupy poetyckiej „Wołyń” z Równego – Czesław Janczarski, Jan Śpiewak, Władysław Milczarek, Stefan Szajdak i Zuzanna Ginczanka – zauroczeni wołyńską arkadią intuicyjnie sygnalizowali nadciągające fatum, wojnę i zbrodnię. Podobnie Czechowiczowski katastrofizm nie był tylko poetycką manierą, ale rzeczywistym przeczuciem „czerwonych nocy”. Poezja – jak chciał Czechowicz – jest „mikrokosmosem odbijającym epokę”. Dobrze, że te sprawy znalazły swój wyraz także w dyskusjach i rozmowach podczas literackich spotkań organizowanych w ramach Dni Kultury Polskiej w Łucku 2014 r.