Anna Mazurek. Wahadło, czyli anatomia melancholii według Dehnela

Spis treści numeru 4/2012

Wahadło, czyli anatomia melancholii według Dehnela

 

Rubryki strat i zysków to – jak podkreśla Jacek Dehnel w otwierającym zbiór Słowie wstępnym – bilans pewnej literackiej przygody: przygody z formą, jaką jest poemat czy cykl literacki (s. 5). Autor od samego początku swojej drogi twórczej przejawia wyraźną skłonność do komponowania utworów w większe całości o charakterze cyklicznym. Pojawiają się one w kolejnych tomach, a ponadto trzy jego książki (Żywoty równoległe, Wyprawa na południe, Ekran kontrolny) zostały zatytułowane identycznie jak zamieszczone w nich dłuższe formy liryczne.
Ta konsekwentnie stosowana przez Dehnela metoda zachęca wręcz interpretatorów jego twórczości do poszukiwania powinowactw pomiędzy poszczególnymi utworami i samodzielnego układania ich w cykle poetyckie1; stanowi zatem ważny znak rozpoznawczy tej liryki. Dlatego z radością należy powitać tom, który nie tylko pozwala prześledzić bieg drogi twórczej autora Żywotów równoległych, ale jednocześnie skłania do refleksji nad zagadnieniem cykliczności, będącej jedną z charakterystycznych cech Dehnelowskiej poetyki oraz istotną regułą scalającą kolejne dokonania pisarza.
W najnowszym tomie – zawierającym utwory z lat 1999-2010 – znalazły się zarówno cykle i poematy znane już czytelnikom z poprzednich zbiorów, jak i cykle niepublikowane dotąd w formie książkowej (Na szyję świętej Katarzyny, księżniczki egipskiej malowanej przez malarza van Eycka, Kindertotenlieder, Języki obce). Co ciekawe, pojawiają się tu również wiersze, które autor wcześniej opublikował jako samodzielne, autonomiczne teksty. W najnowszym tomie stanowią one fragmenty pierwotnych cyklów, z których uprzednio zostały wyrwane, a które tworzyły ich oryginalny kontekst interpretacyjny.
Niejednokrotnie w liryce Dehnelapojawia się wiersz, który po czasie znajduje swoich powinowatych i łączy się z nimi w nową pełniejszą całość, w której nabiera dodatkowej siły (s. 5). Jednak najczęściej cykl zjawia się w tej poezji na etapie wyobrażeń i pomysłów, wyrasta z pierwotnego zamysłu twórczego, a zatem jest ważnym, często przez poetę stosowanym rodzajem wypowiedzi pisarskiej. Warto więc postawić pytanie, dlaczego Dehnel tak bardzo upodobał sobie cykliczność, tak chętnie posługuje się tym szczególnym poetyckim konceptem, co leży u podstaw jego tęsknoty do „formy bardziej pojemnej”?
Co jakiś czas mam poczucie, że doszedłem do tematu, którego nie da się napisać na jednej stroniczce, który potrzebuje większego rozmachu. Niekiedy chodzi o wielogłos, o rozmaite formy, które się nawzajem doświetlają (…). Kiedy indziej mam ochotę na szerszy projekt formalny. (…) Ale zawsze chodzi chyba o ciężar gatunkowy: że jakiegoś doświadczenia po prostu nie umiem i nie chcę streścić, wydestylować, wolę je podać w pełnym brzmieniu, bo tak lepiej zadziała literacko2 – pisze autor. Wybór takiej formy wypowiedzi związany jest z charakterystycznym dla poety ukształtowaniem materii słownej, wyróżniającym się stylistyczną rozlewnością oraz skłonnością do kunsztowności, niekiedy wręcz ozdobnej, ornamentacyjnej. Ponadto cykle liryczne Dehnela – mając strukturę muzycznej fugi – umożliwiają wzbogacenie, skomplikowanie i uszczegółowienie obrazu świata, opisanie go poprzez różnorodne, dopełniające się wzajemnie formy: rozmaite aspekty pozornie obce, ale złożone ze sobą, by dawały więcej światła, jak fasety w szlifie3. Tymczasem wielogłosowość, wielopłaszczyznowość stanowi istotny element twórczości autora Żywotów równoległych i ujawnia się także w jego utworach prozatorskich, m.in. w najnowszej powieści Saturn, której konstrukcja oparta jest na technice wielości punktów widzenia.
Kompozycja cykliczna – nieciągła, fragmentaryczna, sygnalizująca to, co nie napisane, co trzeba czytać między wierszami – nie tylko świetnie odpowiada temperamentowi twórczemu poety, ale bardzo dobrze oddaje również proteuszową, wielokształtną, palimpsestową rzeczywistość pojawiającą się w jego tekstach, przedstawiony w nich skomplikowany obraz świata, którego nie można ująć w formie zwartej i uporządkowanej, gdyż istnieje on jedynie na mocy swego znikania, balansuje na granicy spełnienia i niezrealizowanych możliwości, życia i śmierci, „zysku” i „straty”.
W tomie Rubryki strat i zysków odnajdziemy najważniejsze dotychczas pytania i fascynacje Jacka Dehnela – „malarza słowa”, który doskonale czuje się, nawiązując do bogatej tradycji poezji tworzonej przez artystów uwiedzionych melancholią, piszących pod znakiem Saturna. Wszystkie jego cykle poetyckie przenika elegijność, specyficzny typ nastroju melancholijno-nostalgicznego. Bohater wierszy przejawia świadomość bolesności bytu, poczucia straty i tęsknoty za tym, co odeszło. Przedmiotem jego namysłu jest nieuchronny upływ czasu, nieustanna utrata istnienia w bezpowrotnym „minęło”:

(…) My za lat pięćdziesiąt:
czuwanie nad strukturą, która, nić za nicią,
niepowstrzymanie pęka, pruje się zaciekle,
aż w końcu wypłyniemy na nieopisane
morze bez znanych portów.

[I. Sezon grzewczy, z cyklu Powiślańska Szkoła Fortepianowa Czernego (pięć łatwych utworów)]

 

Świat przedstawiony w tekstach Dehnela stanowi zatem konstelację bytu i niebytu, istnienia i nicości; uwodzi swoim kruchym pięknem i w tym samym momencie zapowiada wieczną nieobecność, zwiastuje nadciągającą katastrofę, ujawnia trupie oblicze. Ta ontologiczna podwójność pojawia się m.in. w cyklu Venezia albo Zuzanna i starcy, opisującym „najbardziej melancholijne w dziejach kultury miasto”4. Poeta sugestywnie oddaje głęboką dwuznaczność tego miejsca, w którym – w niezwykłej symbiozie i harmonii – współistnieją sztuka, życie i śmierć, żywiołowa zmysłowość, wysublimowane piękno i „skutecznie odraczana z sezonu na sezon nicość”5. Wenecja – będąc kunsztownym ornamentem życia, którego nie sposób odróżnić od swego zaprzeczenia6 – jest doskonałym wcieleniem Dehnelowskiej wizji świata, nieodwołalnie przenoszącego się na drugą stronę, ustawicznie znoszącego własne granice.
Balansowanie pomiędzy różnymi porządkami czasowymi ma miejsce również w zbiorze wierszy Zegar czyli Mała liturgia godzin dla niepraktykujących, które traktując o śmierci matki ukochanego, są współczesną realizacją klasycznego gatunku trenów – utworów chętnie układanych w cykle. Przez strofy tekstów przepływa czas przeczący regułom twardej chronometrii, niemierzalny wskazówkami zegara, które – podobne do katowskiego miecza – w bezwzględny sposób oddzielają przeszłość od teraźniejszości. W utworze Dehnela czas nie porusza się w jednostajnym rytmie, posiada raczej naturę podziemnego strumienia, nieregularnie wypływającego na powierzchnię. Poemat Zegar… w odróżnieniu od faktycznie opisanego tam kareciaka ma wahadło. I to wahadło odchyla się to w stronę metafizyczną, to w stronę namacalną. I tyka7 – stwierdza autor.
Dotkliwie odczuwanej pustce, dramatowi powszechnego przemijania przeciwstawia poeta sztukę, która – niezmienna, ponadczasowa, „prawdziwsza niż sama prawda” – jest „sublimacją straty”, opiera się totalności śmierci. Antidotum na nietrwałość bytu, jego ustawiczne znikanie stanowi zakorzenienie w tradycji, poczucie ponadjednostkowej łączności z artystami różnych czasów i kultur; erudycyjne bogactwo i kunsztowność stylu tych wierszy można zinterpretować zatem jako „halucynację pełni w obliczu zaniku”. W najnowszej książce Dehnel prowadzi dialog z muzyką, malarstwem i „cudzą” poezją, ukazując – by użyć słów Adama Zagajewskiego – „górną ramę życia”. Zaprezentowano tu niezwykle bogaty wachlarz nawiązań do tradycji kultury europejskiej (dzieła Jana van Eycka, Memlinga, Carpaccia, Adriana van de Venne’a, Vivaldiego), przy czym wyobraźnia poety w szczególny sposób ciąży w stronę schyłku XIX wieku wraz z jego estetyczną, wyrafinowaną atmosferą, findesieclowym obrazem świata o minorowej tonacji oraz marzeniem o syntezie sztuk – wzajemnym przenikaniu się malarstwa, muzyki i literatury. W tomie, którego okładkę zdobi motyw z ekslibrisu poety stylizowany na młodopolskie prace, pojawiają się liczne odwołania do twórczości modernistycznych artystów, m.in. Rainera Marii Rilkego i Gustawa Mahlera.
Wiersze autora Wyprawy na południe często sytuują się na pograniczu literatury i malarstwa, stanowią oryginalne poetyckie transpozycje klasycznych dzieł sztuki, a tym samym wzorem Dehnelowskiego cyklu staje się niekiedy galeria. Doskonałym tego przykładem jest zbiór wierszy Venezia albo Zuzanna i starcy, obfitujący w liczne nawiązania do światowego malarstwa. Opisując poetyckim słowem konkretne obrazy, autor zaprasza nas na niespieszną wędrówkę po galerii wypełnionej pracami dawnych mistrzów. Z uwagą zatrzymuje się przed kolejnymi dziełami, z finezją rozwija tematy płócien włoskich malarzy. Każdy obraz znajdujący się w tym swoistym duchowym muzeum posiada wyraziste kontury, określoną tożsamość i historię. Umieszczony na ścianach galerii, nie traci swej odrębności, a zarazem zyskuje poprzez sąsiedztwo szansę nowego oświetlenia, poszerzenia pola interpretacji. Z takim właśnie literackim efektem galerii stykamy się w cyklu Dehnela, w którym wszystkie ułamkowe wrażenia i refleksje wzajemnie się dopełniają, a czynnikiem scalającym jest przede wszystkim powracająca w kolejnych wierszach uwspółcześniona historia biblijnej Zuzanny.
Wiele cyklów z tomu Rubryki strat i zysków funkcjonuje na prawach kolekcji poetyckiej, stanowiącej zbiór różnorodnych eksponatów, wśród których znajdują się dzieła sztuki, utwory muzyczne, autoportrety oraz pocztówki przywiezione z licznych podróży. Niekiedy bohater liryczny, poruszając się w świecie ruin, fragmentów, wspomnień, stara się odczytać ukryte w nich idee i ślady przeszłości, odtworzyć rzeczywistość, na którą wskazują. U podstaw tych tekstów legł zatem kolekcjonerski gest ratowania od zapomnienia odchodzącego świata.
Ujawnia się on m.in. w cyklu autoportretów literackich, będących nie tylko wyrazem samopoznania, ale również bezskuteczną, skazaną na porażkę próbą pokonania czasu, przedarcia się przez zasłony chronologii w czas przeszły dokonany. Autor znajduje się w sytuacji paradoksalnej: tworząc własne wizerunki poetyckie, ma zarazem świadomość niemożności realizacji zamierzonego przedsięwzięcia. Pozbawiony dostępu do pełnej wiedzy o sobie minionym, zmagając się z doświadczeniem pustki i nieobecności swego dawnego „ja”, stawia pytania dotyczące granic naszej tożsamości:

Nie ma anatomicznych tablic z tamtego atlasu:
rytowanych sumiennie, z punktem i literą,
ażurowych konstrukcji kopalnych szkieletów;
nie wiem więc, jak poskładać tyle obcych kości

[III. Tabula (ja w wieku lat siedemnastu), z cyklu Cztery autoportrety, w tym jeden podwójny]

 

W poezji autora Żywotów równoległych pojawia się, charakterystyczna dla mundus melancholicus, stała oscylacja pomiędzy odczuciem fragmentaryczności świata, świadomością niepewności i niepełności naszego poznania a tęsknotą za nigdy nieosiągalną całością, która – jak pisze Zagajewski – „istnieje, ale nie jest kompletna”. Wydaje się, że w twórczości Dehnela bardzo dobrze to estetyczne napięcie oddaje własnie forma cyklu lirycznego – zbioru tekstów będących zarówno samodzielnymi całostkami, jak też częścią nadrzędnej konstelacji. Istotę owego zbioru stanowi nieustanne balansowanie pomiędzy autonomią a spójnością, fragmentem a całością.
We wstępie autor wyjaśnia, że jego najnowsza książka pojawiła się „zamiast” – proponowanych przez wydawcę – wierszy zebranych. Choć nie otrzymaliśmy zatem „pełnego oglądu” dorobku poetyckiego Dehnela, należy jednak zgodzić się z Joanną Mueller, że strata ta jednocześnie wydatnie pracuje na zysk, gdyż węższa perspektywa pozwala ująć pewne rzeczy jaśniej i wyraźniej8. Autorski wybór cyklów i poematów stanowi niewątpliwie ciekawe retrospektywne spojrzenie na dotychczasową twórczość Jacka Dehnela, ukazując w przejrzysty sposób stopniowe przemiany, jakie dokonały się w jego poezji.
Tom zawiera teksty bardzo różnorodne. Obok utworów dojrzałych zamieszczono w nim również młodzieńcze wiersze o niklejszej sile artystycznego oddziaływania (Na szyję świętej Katarzyny…). Odczytując ułożone chronologicznie cykle, śledzimy kolejne etapy rozwoju twórczego, a zarazem wkraczamy w coraz szersze przestrzenie wyznaczające obszary poetyckich eksploracji. Już lektura wczesnych utworów (Venezia albo Zuzanna i starcy) wzbudza uznanie dla swobody, z jaką Dehnel korzysta z kulturowego kanonu. Jednak obok podziwu dla jego erudycji i dojrzałości literackiej pojawia się także niepokój, że ta wyrafinowana liryka ukazująca świat w całości przefiltrowany przez teksty kultury łatwo może przeobrazić się w „zimne mauzoleum”, kamieniołomy nad toskańską Carrarą, z których wybrano marmur i w których została już tylko białość9. Niepokój szczęśliwie rozwiewają kolejne cykle (Zegar…, Ekran kontrolny, Noc w Elizejskiej Pracowni Internetowej), w których poeta coraz częściej odwołuje się do współczesnych realiów i podejmuje dialog z otaczającą go rzeczywistością. Skutecznie panuje również nad skłonnością do dekoracyjności i stylizatorstwa – przyznać trzeba, że z ogromnym zyskiem dla tej poezji, w której odnajdujemy głębsze refleksje metafizyczne oraz zbawienny wpływ życia, przedzierającego się przez patynę szlachetnej staroświeckości i „wirtuozowski” stelaż tekstu.
Tak jak za wcześnie na wiersze zebrane, za wcześnie także na ostateczne, generalne formuły podsumowujące tę twórczość, gdyż – o czym świadczą Rubryki strat i zysków – autor nie zastyga w jednym kostiumie stylistycznym, lecz wciąż poszukuje nowych sposobów poetyckiej ekspresji.

 


1Tak postępuje np. Mateusz Skucha, który – czyniąc dedykację podstawowym kryterium, czynnikiem scalającym – odnajduje powiązania pomiędzy odległymi wierszami zamieszczonymi w różnych tomach i postrzega je jako fragmenty cyklu lirycznego (zob. M. Skucha: Pożądanie opisane a pożądanie wpisane. Od miłosnej dedykacji do cyklu poetyckiego [w:] Polski cykl liryczny. Pod red. K. Jakowskiej i D. Kuleszy. Białystok 2008, ss. 369-376).
2Wywiad z Jackiem Dehnelem. http://niedoczytania.pl/z-jackiem-dehnelem-rozmawia-maciej-topolski/ (10.11.2012).
3Tamże.
4M. Bieńczyk: Książka twarzy. Warszawa 2011, s. 84.
5Tamże.
6M. P. Markowski: Nieobliczalne. Kraków 2007, s. 31.
7Bardziej wykład niż wylew. Z Jackiem Dehnelem, autorem tomu Rubryki strat i zysków, rozmawia Joanna Mueller. http://biuroliterackie.pl/przystan/czytaj.php?site=100&co=txt_3929 (10.11.2012).
8Tamże.
9A. Zagajewski: Uwagi o stylu wysokim (w:) tegoż: Obrona żarliwości. Kraków 2002, s. 41.

_________________________________

Jacek Dehnel: Rubryki strat i zysków. Zebrane poematy i cykle poetyckie z lat 1999-2010. Biuro Literackie, Wrocław 2011, ss. 140.