Urszula M. Benka. Przeklinam cię, jeśli nie będziesz poetą!

Spis treści numeru 4/2012

Przeklinam cię, jeśli nie będziesz poetą!

 

W okresie romantyzmu Europa pokrywa się strupem bezdusznego neogotyku (style architektoniczne obnażają nas głębiej niż literatura, w której – nazywając rzeczy po imieniu – nawykliśmy się mitygować). Neogotyk to świątynie budowane już bez wsłuchiwania się w głos nadprzyrodzony, tylko ze względów ekonomicznych oraz demograficznych. Także skarbu romantyk zaczyna wypatrywać poprzez autorytarne spekulacje, do jakich sprowadzono filozofię. Otóż w baśni skarby znajdują się nie ongiś lub w jutrze świetlanym, ale tu. Powtórzę za Borgesem przypowieść o pewnym krakowskim rabinie, który śnił, że znajdzie skarb pod mostem Karola w Pradze. I udał się tam. Ponieważ dotarł jednak późnym wieczorem, usiadł odpocząć pod mostem. Było cicho, tylko z góry doszła go rozmowa: dwaj żandarmi skracali sobie czas opowiadaniem snów. Jeden z nich śnił, że w Krakowie, na Kazimierzu, w domu rabina, w palenisku, schowany jest skarb. Trzeba jedynie wyjąć kilka cegieł.
Mickiewicz swego czasu dokonał analizy Nie-boskiej komedii Zygmunta Krasińskiego – anonimowego wtedy dzieła, którego bohater, hrabia Henryk, jest poetą. Zniechęcił się do żony, bo ta nie umiała stać się dla niego muzą. Kobieta zareagowała „szaleństwem”, a podczas chrztu ich synka wypowiedziała słowa:

Błogosławię cię, Orciu, błogosławię, dziecię moje.
Bądź poetą, aby cię ojciec kochał, nie odrzucił kiedyś (…)
Przeklinam cię, jeśli nie będziesz poetą.

Omawiając obszernie ten utwór w Collège de France, Mickiewicz sam ma synka i żonę w podobnej sytuacji.
Matka Orcia uznała zasadność odrzucania dziecka, które nie jest poetą. Przypomnę, że Alice Miller przedstawia skutki spełnienia przez dzieci wyeskalowanych wymogów, jakie narzuca im dom 1. Jako osoby dorosłe odnoszą one niekiedy spektakularne sukcesy (często w sferze polityki i sztuki), opłacone okaleczeniami życia osobistego. Na podstawie tych samych racji matka Orcia „rozumiała” i to, że jako osoba przyziemna, nie jest kochana. Jak zauważamy, sztuka przestaje tutaj być owocem miłości do piękna i nie wykwita też z refleksji. Staje się dzieckiem lęku, narzędziem manipulacji wobec niekochających i niedojrzałych osób; ma zmusić, aby dano nam choć trochę serdeczności.
Lecz kultura zamiera, gdy podnosi swą wyjątkowość i przejawia skłonność do krytykowania innych kultur. Poruszył to zagadnienie Jean-François Revel w artykule Antyamerykańska obsesja („Wprost” 2003, nr 51-52). Dodam, że idolatria sztuki świadczy ponadto o agresji wobec niej.
Jeśli sztuka jest językiem, w jakim dochodzi do głosu podświadomość, to agresja nie dziwi. Okaleczony lęka się własnej podświadomości. Idealizując sztukę, w gruncie rzeczy onieśmiela odbiorcę w jego intuicyjnych rozpoznaniach treści artystycznego przekazu, a następnie nimi steruje. Tej kontroli znakomicie sprzyja masowa oświata z ustalanymi centralnie programami. W rezultacie nadana, obowiązująca interpretacja staje się elementem zbiorowego ego, rozumianego jako obowiązująca wersja „ja”. Romantyzm zainicjował okres, w którym przeciętny odbiorca coraz częściej symuluje przejęcie sztuką, ceniąc raczej wartości niż samo przeżywanie. I coraz częściej ingeruje w postępowanie artysty, wmusza w niego ekstremalne standardy moralne, a zarazem traci uprzednią pewność ocen co do artystycznego warsztatu, ponieważ rzadziej sam uprawia którąś ze sztuk (przestaje rzeźbić, tkać, haftować, malować na szkle, w wielkich miastach uprawiać ogrody, śpiewać przy pracy), w czym dopomaga mu wielki, fabrykujący przedmioty przemysł i media, które zastępują bezpośredni kontakt tak ze sztuką, jak z artystami. W popkulturze „wieszcz” na estradzie oglądany jest przez ogromny tłum; jednostka szukająca z nim osobistego kontaktu sprawia wrażenie namolnej lub nienormalnej, zresztą zbiorowy odbiorca (tak jak pracujący dla niego paparazzi) zachowuje się na tyle agresywnie, że artysta naprawdę potrzebuje ochroniarzy, aby móc zejść ze sceny i nie być poturbowanym przez fanów – ci zaś mogą nie znać już innej muzyki. Wszystko to mówi zarazem o skali lęku przed obnażeniem oraz skali wyparcia jego przyczyn.
(…)
 ______________________

1A. Miller: Dramat udanego dziecka. Studia nad powrotem do prawdziwego Ja. Przekład Natasza Szymańska. Warszawa 1994.

 

  Ciąg dalszy w papierowym wydaniu „Akcentu”.