„Zaczynam od początku
zaczynam jeszcze raz
zaczynam od końca”
Ponawianie jako poszukiwanie tożsamości w późnej twórczości Różewicza
(…)
Postawa „aprobatywno-negująca” Różewicza1 znajduje odbicie w strategii ponowień, będących zarówno negacją (porzuceniem poprzedniej całości jako niedopełnionej, niewystarczającej), jak akceptacją nowości, po którą sięga się kolejnym tekstem. Poeta podejmuje wyścig z czasem, własnym zmęczeniem i zniecierpliwieniem, zmaga się z poczuciem zbędności ułomnego wiersza i nieudanego życia. Przepisywanie na nowo, mające związek z żywym u Różewicza kultem autentyku2, jest zarówno czynnością poezjogenną, jak próbą samopoznania (można tu, za Tomaszem Kunzem, mówić o „interferencyjnym, empiryczno-tekstowym statusie podmiotu”)3. W jego dziele cytaty i autocytaty (powtórzenia wierszy, sformułowań, obrazów poetyckich) funkcjonują podobnie jak parateksty4 – są dowodami tożsamości, znakami obecności, uchwyconej w toku przemiany. Zintensyfikowane zostawianie śladów, urozmaicone i zwielokrotnione, to Różewiczowska, ironiczna5 wersja toposu exegi monumentum – wznoszenie ułomnego pomnika jako rozproszonego, ruchomego tekstu. Na przeciwnym biegunie pozostaje „milczący wiersz” – dwuznaczny projekt poetycki, oddający zarówno marzenie o doskonałym przyleganiu języka i doświadczenia (zaledwie przeczuwanej) tajemnicy, jak tęsknotę za słowami, które nie zostały / wypowiedziane / bo to co boskie / pomiędzy ludzkimi istotami / ciągle poszukuje / swojego wyrazu (Czego byłoby żal, 3, ZF 394). Pomiędzy milczącą prawdą a okrutnym pięknem jest miejsce na niepokój starego poety i jego własne poszukiwania.
Na nowo
Powtórzenie wydaje się być prostym przeciwieństwem ascezy słowiarza. Tymczasem Różewicz dokonuje szeregu powtórzeń w poszukiwaniu wiersza doskonałego jak obraz Nowosielskiego, jak palec na ustach. Powtarza wbrew pragnieniu ciszy, z rosnącą pokorą wobec przymusu wpisanego w powołanie poety. Już w liście z 1968 roku pisał do Nowosielskiego: Drogi Jerzy, kiedy siedzę w jesienne popołudnie w domu i próbuję napisać jeszcze jeden wiersz – bardzo dotkliwie, fizycznie odczuwam niezwykłą nonsensowność tej sytuacji i myślę o tym, jak przełamać się, jak dojść do nowego wiersza – moje własne i cudze typy wiersza współczesnego nudzą mnie – a w robocie nie przynoszą nic interesującego. (…) Mam przed sobą wiersz, jego piątą czy dziesiątą już wersję, i ciągle poprawiam (z punktu widzenia rzemiosła poetyckiego, pewnych wartości umownych, estetycznych itp.), absolutnie nie mogę sobie pozwolić (wewnętrznie) na pozostawienie I redakcji wiersza. I niestety przeczuwam, że to się nie zmieni w najbliższych latach…6.
Rzeczywiście, nie zmieniło się to w poezji Różewicza po dziś dzień. Twórca, portretowany w jego tekstach, zawieszony pomiędzy dokonanym a niedokonanym, uczestniczy w procesie nie do końca kontrolowanych przemian7. W pisarstwie autora Złowionego regularnie powraca ton skargi na bezradność wybrańca, wyczekującego na „zwiastowanie poezji”.
Po sześćdziesięciu latach pracy w języku twórca zmierza do podsumowań i rozliczeń. W jego ostatnich tomach rośnie ilość poetyckich autokomentarzy i prób usytuowania swoich dokonań w szerszym historycznoliterackim kontekście. Poeta klasyk, utwierdzając się w przekonaniu o prekursorskim, przełomowym charakterze własnej twórczości8, mógłby pielęgnować megalomanię, konkurować sam ze sobą lub uznać, że wszystko już zostało powiedziane. Różewicz co najmniej od Opowiadania dydaktycznego z 1962 roku drwił ze zwyczaju kreowania nowych początków, kolejnych „epok” artystycznych, mijających równie nagle, jak niespodziewanie zostały ogłoszone. Utwór Normalny poeta (KKW, 99) odtwarza natomiast proces recyklingu jego własnej poezji w polskiej literaturze (wiersze moich znakomitych / kolegów (i koleżanek) / stają się powoli podobne / do moich wierszy / a moje stare wiersze / są podobne do / ich nowych wierszy). I choć autor Niepokoju półżartem skarży się, że Lévinas ukradł mu „twarze” (tempus fugit, 4, 278), nie tyle akcentuje swój wkład w rozwój języka poetyckiego i nowatorskość własnych twórczych koncepcji, co przede wszystkim wyraża zmęczenie stałym artystycznym déjà vu.
(…)
________________
1Określenie A. Falkiewicza, przeformułowane przez A. Skrendę jako „aprobatywna negacja” albo „niepozytywna afirmacja” (zob. A. Falkiewicz: Fragmenty o polskiej literaturze, Warszawa 1982, s. 240 i A. Skrendo: Tadeusz Różewicz i granice literatury. Poetyka i etyka transgresji, Kraków 2002, s. 63).
2Piszę o nim bliżej w książce Nowe „Treny”? Polska poezja żałobna po II wojnie światowej a tradycja literacka, Kraków 2007, s. 316 i nast.
3T. Kunz: „Próba nowej całości”. Tadeusza Różewicza poetyka totalna (w:) Przekraczanie granic. O twórczości Tadeusza Różewicza, pod red. W. Browarnego, J. Orskiej, A Poprawy, Kraków 2007, s. 13 i nast.
4Należą do nich faksymilia rękopisów, autorskie rysunki, karykatury, fotografie.
5Na autoironiczne gry Różewicza ze statusem poety zwraca uwagę S. Burkot w książce Tadeusza Różewicza opisanie świata, Kraków 2004, s. 32. A. Skrendo silnie podkreśla samozwrotny charakter gestu zwątpienia u autora Twarzy (por. tegoż: Tadeusz Różewicz i granice literatury.., dz. cyt., s. 378).
6T. Różewicz, Z. i J. Nowosielscy: Korespondencja, dz. cyt., s. 56. Przymus poprawiania rozważa Różewicz po latach, pytając: Kto, co się tego domaga? Jaka siła działa w piszącym poecie? w tomie Matka odchodzi, Wrocław 1999, s. 106.
7Poeci piją bo wiedzą co już / napisali / i nie wiedzą co jeszcze / napiszą – towarzyszą im wstyd i niepewność (*** dlaczego poeci piją wódkę…, ZF, 3, 391). Ironiczny ton tego komentarza jest pozorny, a zaliczanie go do satyr uważam za nieporozumienie (por. E. Sidoruk: Formy satyry w poezji Tadeusza Różewicza, „Przegląd Filozoficzno-Literacki” 2009, nr 3, s. 165).
8Kpiąc z postmodernizmu, dekonstrukcji, praktykując hybrydyczny poetycki recykling, rozrzucając swoją Kartotekę, Różewicz manifestuje wolę pisania wbrew modom, jednocześnie zaś satysfakcję z ich wyprzedzania (w tym duchu przywołuje śmietniki Burriego, malarstwo Luciena Freuda, filozofię Lévinasa, antropologię śmierci Jankélévitscha…).
2Piszę o nim bliżej w książce Nowe „Treny”? Polska poezja żałobna po II wojnie światowej a tradycja literacka, Kraków 2007, s. 316 i nast.
3T. Kunz: „Próba nowej całości”. Tadeusza Różewicza poetyka totalna (w:) Przekraczanie granic. O twórczości Tadeusza Różewicza, pod red. W. Browarnego, J. Orskiej, A Poprawy, Kraków 2007, s. 13 i nast.
4Należą do nich faksymilia rękopisów, autorskie rysunki, karykatury, fotografie.
5Na autoironiczne gry Różewicza ze statusem poety zwraca uwagę S. Burkot w książce Tadeusza Różewicza opisanie świata, Kraków 2004, s. 32. A. Skrendo silnie podkreśla samozwrotny charakter gestu zwątpienia u autora Twarzy (por. tegoż: Tadeusz Różewicz i granice literatury.., dz. cyt., s. 378).
6T. Różewicz, Z. i J. Nowosielscy: Korespondencja, dz. cyt., s. 56. Przymus poprawiania rozważa Różewicz po latach, pytając: Kto, co się tego domaga? Jaka siła działa w piszącym poecie? w tomie Matka odchodzi, Wrocław 1999, s. 106.
7Poeci piją bo wiedzą co już / napisali / i nie wiedzą co jeszcze / napiszą – towarzyszą im wstyd i niepewność (*** dlaczego poeci piją wódkę…, ZF, 3, 391). Ironiczny ton tego komentarza jest pozorny, a zaliczanie go do satyr uważam za nieporozumienie (por. E. Sidoruk: Formy satyry w poezji Tadeusza Różewicza, „Przegląd Filozoficzno-Literacki” 2009, nr 3, s. 165).
8Kpiąc z postmodernizmu, dekonstrukcji, praktykując hybrydyczny poetycki recykling, rozrzucając swoją Kartotekę, Różewicz manifestuje wolę pisania wbrew modom, jednocześnie zaś satysfakcję z ich wyprzedzania (w tym duchu przywołuje śmietniki Burriego, malarstwo Luciena Freuda, filozofię Lévinasa, antropologię śmierci Jankélévitscha…).