Agata Firlej. Kolekcjonować, żeby być

Spis treści numeru 4/2010

Kolekcjonować, żeby być

 

Poczucie schyłku kultury, powiązane z dezintegracją osobowości żyjących w niej ludzi, bywa metaforyzowane jako potrzeba tworzenia i rozbudowywania kolekcji. W interesującej mnie tu współczesnej literaturze rosyjskiej, czeskiej, amerykańskiej, polskiej i ukraińskiej figura dziwnej (nietypowej, zaskakującej) kolekcji służy do prezentacji doświadczenia dezintegracji i lęku przed utratą pamięci. Doświadczenie to, projektowane na świat przedmiotów i zjawisk, ujawnia potrzebę zbierania, selekcjonowania, kategoryzowania i opisywania rozmaitych obiektów. Próby takie można zresztą odnaleźć nie tylko w literaturze i nie tylko współcześnie. Umberto Eco rozpoczyna Szaleństwo katalogowania od charakterystyki uniwersalnego modelu, jakim jest opis tarczy Achillesa i katalog okrętów u Homera, aby przejść do średniowiecznych enumeracji, które w XX wieku zainspirowały Jamesa Joyce’a1. Autorowi Imienia róży zawdzięczamy refleksję o formach otwartych i zamkniętych kolekcji: te pierwsze, oparte na „cechach akcydentalnych traktowanych jako nieskończone”2, stosowane są wtedy, gdy pogrążona w chaosie rzeczywistość postrzegana jest jako obszar niejasny, niepełny, o zatartych granicach; drugie – jakże rzadkie, spotykane chyba tylko u starożytnych – znamionują porządek, pewność opisującego co do własnej wiedzy na temat świata. Zygmunt Freud natomiast traktował kolekcjonowanie jako kompulsję i widział w nim objaw nerwicy natręctw: chory, według twórcy psychoanalizy, podporządkowywał się rytuałowi postrzeganemu jako obrona przeciwko żądzom, które nie powinny być zrealizowane, gdyż zagrażałoby to zaszczepionemu człowiekowi systemowi norm moralnych. Kolekcja w rozumieniu Freudowskim rodzi się więc z konfliktu na styku podświadomości i świadomości.
Renesansowe poczucie chaosu i dążenie do przewartościowania norm, a także zainteresowanie człowiekiem i światem, spowodowały powstanie dziwacznych kolekcji, nazwanych przez Holendrów „gabinetami osobliwości”. Zostały one efektownie opisane kilka lat temu w książce Phillipa Bloma To Have and to Hold – An Intimate History of Collectors and Collecting3. Europejscy bogacze lubowali się w kolekcjonowaniu nie tylko rzadkich roślin, dzieł sztuki i cennych win, ale również czaszek, zdeformowanych ludzi i zwierząt, trupów, embrionów, makabrycznych szczątków. Zbierali je niczym relikwie. Dwieście lat później angielski antykwariusz sir Thomas Philips twierdził, że posiada po jednym egzemplarzu każdej książki wydanej kiedykolwiek na świecie. W jego rodzinnym mieście, Londynie, za szylinga oglądać można było panoptikum, którego gwiazda – Julia Pastrana, Dama-Pawian, rzekomo córka Indianki i małpy lub niedźwiedzia, poliglotka, doskonała gospodyni – śpiewała ludowe pieśni i tańczyła hiszpańskie tańce. W tym samym czasie Austriak Franz Joseph Gall inkrustował ściany swojej rezydencji kolekcją ludzkich czaszek, a kolejnych dwieście lat później Amerykanin Alex Shear zgromadził ponad sto tysięcy przedmiotów, którymi otaczali się jego rodacy w połowie XX wieku: od metalowych puszek po coca-coli, przez lokówki, plastikowe figurki Elvisa Presleya, pozytywki, podwiązki, po gumy do żucia, temperówki, prezerwatywy i grzebienie. Wspomniany Phillip Blom twierdzi, że gromadzenie i kategoryzowanie przedmiotów wynika z potrzeby opanowania chaosu. Ludzie tak zwanych „epok przełomowych”, którzy mają szczęście lub nieszczęście znaleźć się w kulturowym „pomiędzy”, doświadczają chaosu i rozpadu – a ich reakcją obronną bywa kolekcjonowanie.
Bohaterowie Harpagoniady Konstantina Waginowa, zbioru opowiadań napisanych w 1932 roku w Rosji, przeżywają stan „imperialnej pustki”. Są to, jak pisze w posłowiu Adam Pomorski, garnące się do uniwersyteckiej wiedzy i kultury niedobitki inteligenckiej młodzieży, zmieszane ze zlumpenizowaną bohemą niedouków z półświatka, nieodległą od kryminalnego dna miasta i – często w tej samej osobie – od agentury politycznej, ludzie w menippejskiej prozie, sami będący kolekcjami: paznokci, włosów, zabawek, listów, lecz także snów, słów, opowieści czy piosenek4.
Jednego z bohaterów Harpagoniady widzimy podczas analizowania zbioru. Intymny czy wręcz konspiracyjny charakter tej sytuacji zintensyfikowany został dzięki grze światła i ciemności oraz teatralności sceny – samotny mężczyzna siedzi nocą przy stole pogrążony w zupełnej ciszy i kontempluje zgromadzone obiekty:

Stół oświetlała żarówka zawieszona na sznurze. Przed mężczyzną leżały: paznokcie szpiczaste, obłe, kobiece i męskie, różnych odcieni. Na każdym paznokciu w wielkim skrócie odnotowano atramentem, gdzie i kiedy paznokieć został obcięty i do kogo należał. Była głęboka noc. Córka i żona siedzącego przy stole mężczyzny spały już od dawna. To, że wszyscy wokoło śpią, sprawiało czuwającemu niewymowną rozkosz. Segregował paznokcie, odkładał na kupki, zaprowadzał jemu tylko wiadomy porządek. Nie, właściwie porządek jemu też nie był wiadomy, szukał go, szukał cech, podług których można by usystematyzować te obiekty. Kładł po kolei paznokcie na dłoni i czytał.

Samarkanda Saratów Astrachań
1921 r. 1922 r. 1926 r.
Koposzewicz Ułunbekow Karabozow


Ostrożnie przecierał je szmatką
5.

Kolekcjonowanie paznokci wiąże się poniekąd z fizjologizmem, charakterystycznym dla dzieł grupy literackiej OBERIU, do której należał Waginow. Jednakże w kontekście całości omawianego utworu – a nieustanne wędrówki od całości do fragmentu są konieczne – najistotniejsze wydaje się, że wśród obiektów zgromadzonych w pojawiających się tam kolekcjach odnajdziemy różnego rodzaju odpadki, pozostałości po człowieku i rozmaitych jego działaniach. Śmieci, zepsute zabawki, opróżnione pudełeczka, obcięte paznokcie i włosy – takich przedmiotów pożądają bohaterowie Harpagoniady. Oni sami – jak możemy stwierdzić – należą do gatunku „trash”1, są społecznymi odpadkami, a zatem kolekcjonują to, co stanowi odpowiednik ich samych w stratyfikacji międzyludzkich układów. Wszystkie sfery egzystencji człowieka: jego praca, życie rodzinne, zainteresowania, idee, są mniej lub bardziej uporządkowane i jako takie poddane wewnętrznej i/lub zewnętrznej kontroli. Jedynie podświadomość, do której świat zewnętrzny nie ma dostępu, oraz śmieci są domeną nieporządku, dowolności. Pozbywając się materialnych śladów swej egzystencji, człowiek u Waginowa staje się bezbronny – pozostawia za sobą trop. Korzystają z tego Zbieracze, by na niższym poziomie (odpadków i śmieci) skopiować zasadę obowiązującą na piętrze wyższym: zasadę kontroli i porządkowania. W kontekście opanowanej chaosem i zarazem totalitarnej Rosji lat trzydziestych mechanizm ten budzi zgrozę.

(…)


 

1 U. Eco: Szaleństwo katalogowania. Poznań 2009.
2 Por. tamże, s. 15.
3 Por. P. Blom: To Have and to Hold – An Intimate History of Collectors and Collecting. Allen Lane/Penguin, London 2002.
4 A. Pomorski: Podróż do chaosu, (w:) K. Waginow: Harpagoniada. Warszawa 2001, s. 221.
5 Tamże, ss. 5-6.
6 Termin „trash” w odniesieniu do pewnej kategorii bohaterów wprowadził Karel Čapek do swojej dystopii Inwazja jaszczurów, powstałej w tej samej dekadzie, w której Waginow napisał Harpagoniadę.