Leszek Mądzik. Symbioza

Spis treści numeru 2/2009

Symbioza

 

Rok milenijny 1966 przyniósł pierwsze dobre znaki dla mojej drogi artystycznej. Nie tylko dlatego, że pragnąłem realizować się jako malarz, historyk sztuki, ale głównie dlatego, że znalazłem się na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. To tutaj istniał klimat dla realizowania wizji, którą nosiłem w sobie. Jest to szczególnie istotne, kiedy pojawiają się niepokój i obawa, czy obrana droga twórcza będzie akceptowana lub przynajmniej tolerowana. Tu, w przestrzeni KUL-u, czułem sprzyjający grunt dla myśli, działań i formowania nowego języka teatru, który zrodził się najpierw z malarstwa, później ze scenografii, aż wreszcie doprowadził do zjawiska nazwanego Sceną Plastyczną KUL. W ten sposób mogłem zmierzyć się ze swoimi lękami, radościami i przeżyciami, które dotykały sfery sacrum i profanum.
Teatr autorski, z którym podążam nieprzerwanie od 35 lat, zawsze czerpał inspirację z miejsca, w którym powstał. Tu mogłem swój niepokój, lęki i obawy dotyczące sfery sacrum obnażać. To, co najbardziej twórcze, czyli niewiadomą, lęk i wątpliwość, w tym miejscu, na Uniwersytecie, mogłem ujawnić.
Refleksja nad kondycją człowieka, przemijaniem, wreszcie sferą sacrum, była możliwa w latach 70., 80. i 90. XX wieku tylko w miejscu, w którym tworzę do dzisiaj. Tutaj też stworzyłem laboratorium nowego języka teatru – języka przedsłownego, dramaturgii, która zdobywa widza obrazem i muzyką, która kreuje obraz jako zdarzenie emocjonalne rozgrywające się w czasie. Ta malowana przed widzem wizja pragnie zdobyć go i poprowadzić w wędrówce do tajemnicy o nas samych.
Pragnie przeczuć i dotknąć tego, co nienazwane.
Pragnie umożliwić człowiekowi zajrzenie w głąb siebie.
Próbuje znaleźć ciszę i równowagę tak trudną do osiągnięcia w dzisiejszym świecie.
Ten język obrazu z muzyką pisaną do poszczególnych premier przez wybranych kompozytorów (Jan A. P. Kaczmarek, Zygmunt Konieczny, Przemysław Gintrowski, Jacek Ostaszewski, Stanisław Radwan, Marek Kuczyński z udziałem Urszuli Dudziak) umożliwia wejście w sferę uczuć najgłębszych i najintymniejszych.
Pozwala on na kontakt z widownią różnych kultur, religii i miejsc geograficznych. Teatr mój w swojej wędrówce dotarł na wszystkie kontynenty i spotyka się zawsze z wielką życzliwością. Odczucia, którymi chcieliśmy się dzielić z widzami, trafiały po drugiej stronie na ich emocjonalną gotowość, na pragnienia podobne do naszych.
Siłą i charakterystycznym znakiem tego teatru jest zintegrowanie człowieka (aktora) z przedmiotem, przestrzenią, światłem i muzyką.
Rola światła jest w tworzeniu widowiska zasadnicza. To ono buduje nastrój, głębię i zanurza zarówno ogrywaną przestrzeń, jak i widza w tajemniczy kosmos.
Pierwszy spektakl, którego premiera odbyła się w 1970 roku, swoim tytułem „Ecce homo” wyznaczył kierunek poszukiwań Sceny Plastycznej, której osiemnaście premier cierpliwie krąży wokół człowieka.